12 maja 2012

Nocne jęki


Draco obudził głośny, zdesperowany jęk. Zaspany spojrzał na zegarek stojący na  nocnym stoliku. Siedem po trzeciej. Cholera! Za dwie godziny musi wstać i przygotować się na spotkanie w Ministerstwie. Już miał zamiar zasnąć ponownie, kiedy znów usłyszał te dziwne odgłosy.
- Dracooo!
Brzmiały one trochę, jakby coś kogoś bolało.
- Harry? – szepnął, szukając swojej różdżki, by móc zapalić światło.
- Dray, umieram…
Panika Draco na te słowa jeszcze wzrosła, ponieważ były one identyczne do tych, które obudziły go pięć miesięcy temu. Harry zachorował wtedy na magiczną grypę krótko po tym, jak pokonał Voldemorta. Był wówczas jeszcze bardzo słaby co wraz z chorobą spowodowało tygodniową śpiączkę.
Draco gorączkowo szukał swojej różdżki, aby móc zobaczyć, co się działo z jego ukochanym.
- Proszę, pomóż mi!
Malfoy wreszcie wyczuł drewniany patyk, więc poświecił na drugą stronę łóżka. Harry pocił się i dyszał, a twarz miał wykrzywioną grymasem.
- Harry! Co się stało, kochanie?
- Boli! Dray, pomóż mi!
Draco nie mógł prawie nic zrozumieć, ponieważ Harry jęczał boleśnie.
- Harry, co ci jest? Proszę, powiedz mi! – zaczął rozpaczliwie błagać.
Czarnowłosy jednak dalej jęczał, przez co Draco miał już zamiar teleportować się do św. Munga.
Ale coś zauważył.
Prawa ręka Harry’ego znajdowała się pod kocem, gdzie szybko poruszała się w górę i w dół, zaś jego druga dłoń mocno chwytała prześcieradło. Przez chwilę Draco nie mógł nic zrobić oprócz patrzenia, jednak nagle uświadomił sobie, co było powodem owych jęków.
- Powiedz mi, Harry – zaczął rozdrażniony - że nie budzisz mnie o trzeciej nad ranem, wiedząc, że jutro mam ważne spotkanie, tylko dlatego, że chciałeś się onanizować?!
- Uch… Nie chciałem się masturbować, nie poniżaj mnie… – wydyszał Harry. Draco widział, jak ręka jego partnera zaczęła się szybciej poruszać. – Ja, cholera, miałem sen, w którym robiłeś mi dobrze ustami, Dray… Kocham patrzeć, jak twoje usta ssą mojego fiuta, jak twoje policzki się wtedy poruszają, jak twój język... Och, Merlinie, doprowadza mnie do szału! – Zielonooki jęknął głośno, słysząc swoje słowa.
- O Salazarze, Harry, wydaje mi się, że jesteś jedyną osobą, która może doprowadzić siebie do orgazmu samymi słowami – rzekł zirytowany Draco, ale nie mógł zaprzeczyć temu, że przez owe słowa sam stał się twardy.
Nagle usłyszał, jak Harry szybkim ruchem przekręca kołdrę, ukazując tym sposobem swoje nagie ciało. Wzrok Draco natychmiast powędrował w stronę członka czarnowłosego, który był twardy jak stal i wyciekał z niego ejakulacyjny płyn.
- Może – powiedział Harry spokojnie, po czym wysłał blondynowi bezczelny uśmiech. – Ale wolałbym, abyś to ty podjął z związku z tym jakieś stosowne kroki. Jestem pewien, że wiesz, co robić.
Draco oblizał lubieżnie usta.
- Dobrze, ale jeżeli jutro zasnę na spotkaniu, to będzie twoja wina – warknął, zanim wręcz rzucił się na Harry’ego, który aż jęknął z rozkoszy.
I żaden z nich już nie spał tej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz