Występują:
Nika – główna bohaterka/solenizantka;
Ew – prowadząca;
Draco Malfoy - kochanek prowadzącej/współprowadzący;
Voldemorty - mHoczny psycholog;
Lucjusz Malfoy - sługa mHocznego psychologa;
Dolores Umbridge (Profesor AmbriDŻ) - psycho-psycholożka;
Ben Barnes – wybranek numer jeden;
Edward Cullen – wybranek numer dwa i trzy piąte;
OrLando Plum– wybranek numer cztery;
Johnny Depp – wybranek numer pięć;
James Potter – wybranek numer sześć, sześć i sześć;
Joe (Jonas) Lupin–
operator kamery po lewej w środku/narrator/prawie wybranek numer trzy;
Nickolas Black – operator kamery po prawej/narrator.
Gościnnie:
Widownia – twórcy „ochów” i „achów”;
Franek – twórca specjalnych tabliczek na „ochy” i „achy” widowni;
Harry Potter -
wykwalifikowana sprzątaczka/polonistka;
Kelvin McKidd – hot-seksi striptizer na specjalnie zamówienie;
Patrick Dempsey – hot-seksi striptizer/ka na zamówienie;
Albus Persiwal Wulfryk Brian Dumbledore (jego głos) – producent.
Akt pierwszy,
czyli „Uwaga - akcja!”
Scena pierwsza,
czyli niebanalny pomysł
Dom Draco, w którym siedzą sobie Draco i Ew. Piją poranną kawę z
automatu z dwiema kostkami cukru. Jest styczniowa noc.
Joe:
A więc, Nick, mój bracie,
zaczynamy przedstawienie!
(Oklaski, chrząknięcie, ponowne oklaski)
Nick:
Ale ja już mam siostrę, Joe, i na
razie mi to wystarczy…
Joe:
Oj, ale to była metafora taka, no,
czy jak to się tam nazywa! Albo raczej specjalny dopisek, poza tym, co się
kłócisz?! Tak jest w scenariuszu, a to świętość! Jeszcze nas Dumbledore zwolni
za to, że go nie przestrzegamy i co wtedy zrobisz? On wszystko słyszy…
Głos Dumbledore’a: (z oddali,
wciąż powtarzające się echo)
Słyszałem!
Joe: (z przerażeniem)
Widzisz?!
Nick: ((w)zdycha)
Masz racje, bracie, masz racje!
Joe:
Ej, podobno już masz siostrę!
Ew: (mówi groźnie)
Możecie już przestać? Trzeba w
końcu zacząć, bo inaczej nie skończymy do rana!
Joe:
Tak, tak, już nie będziemy, przepraszamy!
(chrząka)
Była styczniowa noc. Ew i jej
kochanek Draco siedzieli właśnie w kuchni, która należała do kochanka Ew –
Draco.
Nick:
I pili poranną kawę…
Joe:
Nick, ale to już było napisane
wyżej! Naucz się w końcu czytać, co?
Nick:
Toż ty też powtórzyłeś to z góry
i nikt nic nie powiedział!
Joe:
Tak, ale ja to zrobiłem tak, że
nikt się nie domyślił, ale ty oczywiście musiałeś wszystko zepsuć! Zawsze
wszystko psujesz!
Nick:
Nie, to ty psujesz wszystko!
Joe:
Nie, bo ty!
Nick:
Ty!
Ew:
Przestańcie!
Draco:
Popieram!
Nick:
A wrr!
Joe:
A wrr!
Ew:
Miejmy to już za sobą.
(wzdycha, po czym bierze do rąk scenariusz, który należy do jednego z
narratorów. Chrząka, po czym zaczyna mówić głosem Nicka)
Draco i Ew siedzą sobie w kuchni
i rozmawiają o wczorajszej wizycie u fryzjera, kiedy nagle do głowy Ew wpada
pewna myśl.
(Ew powraca do swojego głosu)
Mam pewną myśl!
(Teraz zaś mówi głosem Joe)
Jednak po chwili i Draco się coś
przypomina.
Draco:
No, tak! Nika ma urodziny
piętnastego!
Ew: (z zakłopotaniem)
Właśnie o to mi chodziło... I to
dzięki mojej pewnej myśli! Poza tym mam nawet dla niej prezent…
Draco:
Mamy.
Ew:
Mamy.
(zerka znów w scenariusz, po czym dodaje głosem Joe)
Powtórzyła, po czym, wykonując
parę telefonów do paru wytwórni i nareszcie zdobywając parę informacji,
uśmiechnęła się.
(i głos Ew)
To teraz tylko czekamy do jutra!
W końcu jutro jest piętnasty!
Nick:
Mogę już ponownie mówić jako
narrator? Proszę?
Joe:
Popieram! A więc (chrząka) Ew kiwa głową, oddaje scenariusz i idzie z Draco
do sypialni, krzycząc przy okazji głośno:
Ew: (kiwa głową, oddaje
scenariusz i idzie z Draco do sypialni, krzycząc przy okazji głośno:)
Wymyśliłam motyw przewodni!
Draco: (do siebie)
A to coś nowego! Trzeba to gdzieś
zapisać!
(na głos, ocierając łezkę wzruszenia)
Jestem z ciebie dumny!
Nick:
I drzwi zostały zamknięte.
Scena druga,
czyli propozycja nie do odrzucenia.
Kuchnia Draco, godzina siódma rano. Ew bierze telefon do ręki, po czym
wybiera numer. Przekierowanie i…
Ew:
Stara, mam dla ciebie
niespodziankę!
Joe:
Krzyczy do słuchawki, jednak ledwo
przytomna Nika mało rozumie.
Nick:
No, bądźmy szczerzy, prawie nic.
Nika:
Aha.
(milknie, lecz po chwili dodaje)
I nie stara!
Ew:
Bądź gotowa dzisiaj o dziesiątej!
Znaczy za trzy godziny! Nie pożałujesz, obiecuję!
Nick:
Rozłącza się szybko, po czym po
kuchni Draco roznosi się jej zabójczy śmiech, który brzmi podobnie do:
Buahahaha!
Joe:
To było głupie, ale wróćmy do
scenariusza: Taaa, a biedna Nika nawet nie wie, na co się zgodziła!
(Zaspany Draco wchodzi do kuchni.)
Nick:
Szybko poszło, nie?
Joe, Ew i Draco: (kiwają
głową na „Tak”.)
Draco:
Czemu kiwam głową?
Joe, Ew i Nick: (kiwają głową
na „Nie wiem”.)
Joe:
A tak się w ogóle da?
Nick, Ew i Draco: (kiwają
głową na „Nie”.)
Ew:
Skończmy z tym.
Scena trzecia,
czyli nudne przygotowania
Dalej kuchnia Draco, tylko tym razem było jasno, bo zapalili światło.
Znaczy wcześniej też mieli zapalone światło, tylko po prostu żarówki źle
chodziły. No, ale porządny Skrzat je zmienił. W każdym razie dochodziła
dziewiąta.
Ew:
Ty…
Nick:
Pokazuje na Draco.
Ew:
…zajmiesz się psychologami i
innymi gównami.
Nick:
Mówi.
Ew:
A ty…
Nick:
Pokazuje na Joe.
Ew:
…załatw potrzebnych kandydatów.
Nick:
Rozkazuje.
Ew:
Co ty robisz?
Nick:
Pyta.
Ew:
Nie, serio, Nick, co ty robisz?
Nick:
Wczuwam się w rolę narratora i
wszystko komentuję. Nieźle mi to nawet wychodzi, nie?
Joe:
Nie.
Nick:
Nie musisz być aż tak okrutny,
wystarczy, że jak byłem mały to wszyscy wokół mnie byli okrutni…
Draco:
Och, zamknijcie się! Przez was
będę miał jeszcze zmarszczki! I moje kuracje odmładzające pójdą się walić.
(Nagle w drzwiach pojawia się Wybraniec-Który-Wcale-Nie-Jest-Wybrańcem)
Harry:
Mówi się pieprzyć. Ja pójdę się pieprzyć,
ty pójdziesz się pieprzyć. On i ona pójdą się pieprzyć.
Draco:
Skąd ty to niby wiesz? Poza tym
oni się chyba walą, nie?
Harry:
Pieprzą!
Draco:
Walą!
Nick: (strzela pomysłem)
Kochają!
Joe:
Ładnie powiedziane.
Nick:
Dzięki.
Ew: (do Pottera)
A tak przy okazji, to skąd się
tutaj wziąłeś?
Harry:
Mówi się wzięłeś. Z „ę”.
Głos Dumbledore’a:
Potter, zamiataj stąd!
Harry:
Właśnie po to przyszłem,
zamiatać.
Wszyscy:
Mówi się „przyszedłem”!
Joe:
A teraz odejdź w pokoju. Amen.
Harry:
A kiedy mam sprzątnąć pokój?
Muszę jeszcze zobaczyć w terminarzu, ale…
Nick:
Wynocha! Precz! Adios!
(Harry posłusznie wychodzi.)
Ew: (w myślach)
To było żałosne!
(na głos)
Dobra, skoro już jest wszystko
ustalone, to ściągamy tutaj Nikę! Na trzy!
Nick:
Raz!
Draco:
Dwa!
Joe:
Ej, czekajcie!
Nick, Draco i Ew:
Co?!
Joe:
Zauważyliście, że ta scena jest
tak naprawdę o niczym? Po kiego grzyba Dumbledore ją pisał?
Nick:
A bo ja wiem. Tak jest w
scenariuszu. No i miało być śmiesznie, a jak na razie to badziewie.
Ew:
A czytaliście Zmierzch Stephenie Meyer? To dopiero
jest badziewie…
Draco:
Ano czytałem! I powiem szczerze,
że Edward to naprawdę niezłe ciacho…
(mruczy)
Nick: (śmieje się)
Podobało mu się! Baba!
Joe: (szepcze do Nicka)
Bracie, ale ty też to czytałeś…
(Śmiech na sali.)
Nick:
Taaak, ale ja nie twierdzę, że
Edward to ciacho.
(milknie, po czym dodaje do siebie, jednak wszyscy to słyszą)
Wolę Jacoba…
Draco:
O Allachu!
Harry: (wygląda zza drzwi –
znowu!)
O Jahwe!
Draco:
O Buddo!
Harry: (Dalej zza drzwi)
O wszyscy święci i święte boże!
Ew: (krzyczy w akcie
desperacji)
O w dupę!
Nick:
Możecie przestać?
Draco:
Kurza stopa!
Joe: (do Harry’ego)
Wynocha!
Harry: (smutny)
I znów to samo…
(Harry wychodzi albo raczej jego głowa znika zza drzwiami)
Głos Dumbledore’a:
Nie ociągać się!
Wszyscy:
Tak jest!
Scena czwarta,
czyli krótki (nawet bardzo!) wstęp do zabawy
Właściwie wszystko jest tak samo, tylko Nick zmienił miejsce, bo
podszedł do okna. No i tym razem dochodziła dziesiąta.
Joe:
Wszystko załatwione!
Draco:
Ej, to moja kwestia!
Joe:
Przepraszam, zapomniało mi się!
Draco: (chrząka)
Wszystko załatwione!
Ew:
Tak, już wiem. Nika już czeka, a
więc ferajna, zbieramy się!
Akt drugi,
czyli rozmowy w tŁoku
Scena pierwsza,
czyli charakterystyka głównych postaci
Studio filmowe „Rozmów w tŁoku”. Cała sala jest różowa w serduszka,
które też są różowe, więc się zlewają i ich nie widać. W każdym razie widownia
oraz psychologów dwóch i ich pomocnik-niewolnik siedzą sobie wygodnie, czekając
na show. Wybija dziesiąta. Do pomieszczenia wkracza ubrana na różowo Ew i
Draco, który także jest ubrany na różowo. Wszystko się ze sobą zlewa, ale to
już wiemy. Jest miło i różowo.
Ew:
Witamy serdecznie wszystkich!
Nick: (jako narrator)
Mówi Ew.
Ew:
Zebraliśmy się tutaj specjalnie
po to, aby Nika mogła sobie wybrać wybranka serca. I my jej w tym pomożemy.
Joe: (jako narrator)
Kiwa głową w stronę Franka.
Franek: (podnosi tabliczkę z
napisem: aplauz)
Widownia: (robi aplauz i to
dzięki Frankowi, który jest ich przewodnikiem na dobre i na złe! [Znajdziesz
wreszcie, czy tego chcesz czy nie, swoje szczęście! Jeeee…])
Joe: (jako narrator)
Na salę wchodzi Nika.
Nick: (jako narrator)
Albo raczej zostaje wniesiona na
salę.
Joe: (jako narrator)
Sadzają Nikę na krześle.
Zdziwiona solenizantka milknie w połowie krzyku, po czym wyrzuca na wierz swoje
gały.
Ew:
Siema, siostra!
Nika: (już uspokojona)
Cześć! Co się dzieje?
Draco:
Przybyłaś tutaj specjalnie po to,
aby wybrać sobie wybranka serca.
Joe: (jako narrator)
Nika zaciera rączki.
Nika: (zaciera rączki)
No to zaczynajmy!
Ew: (zaczyna)
Mam zaszczyt przedstawić jeszcze
trójkę bardzo ważnych osób, które znajdują się tutaj wraz z nami.
(pokazuje palcem w stronę łysego faceta bez nosa)
Voldemorty, najlepszy przyjaciel
w sprawach sercowych!
Voldemorty:
Hej, pysiaczki!
(chichocze wesoło niczym dziewczynka z warkoczykami)
I nie pokazuje się paluszkiem,
skarbeńku!
Draco:
Dalej siedzi profesor Um… Um…
Nick: (jako narrator)
Zamiera, po czym patrzy z
nadzieją na Ew i zaczyna coś jej szeptać.
Draco: (szepta)
Jak to się mówi? Ambridż? Z
akcentem na „am” czy na „bri”?
Ew: (mówi szeptem)
Chyba na „dż”.
Draco: (donośnie)
Profesor AmbriDŻ jako
najlepsiejsza z najlepsiejszych dekoracji na sali, bo różowa, jest
najlepsiejszą wróżką. Ona zna przyszłość!
Nika:
Serio?
Teraz już AmbriDŻ: (wyniośle,
powtarzając jak echo)
Widzę… Widzę… Ja widzę… Widzę…
Ew: (chrząka)
Joe: (jako narrator)
Jednak po nieudanej próbie
chrząknięcia, teraz musi plunąć melą.
Ew: (pluje melą)
No i oczywiście Lucjusz Malfoy
jako niewolniko-pomocnik.
Lucjusz Malfoy:
Joł, mada faka!
Draco:
Po co to wszystko?
Nick: (jako narrator)
Pyta i wzrusza ramionami. Robi to
naprawdę seksownie! Jej!
(jako obywatel)
Draco, dasz mi swój numer?
Ew:
Po co ci jego numer?
Joe: (jako narrator)
Nick ma ochotę na Draco.
Voldemorty: (piszczy ze
szczęścia)
Jejciu! Geje! Buziaczki!
(zakłada nogę na nogę i zafascynowany patrzy na nich swoimi czerwonymi,
szparowatymi oczami, które po chwili zastanowienia zmieniają swój kolor na
różowy, aby podpasować się pod tło.)
Nika: (jęczy)
Ew! W sensie, że ohyda!
Wszyscy, bez Lucjusza:
Nie znasz się!
Lucjusz Malfoy: (z
zafascynowaniem)
Czyj jest ten czarny kot, co
sobie chodzi tu i tam, tam i siam?
(pstryka palcami, kot zaczyna płonąć, po czym znika)
Zostawię sobie go na jutrzejszy
obiad. Joł!
Głos Dumbledore’a:
Co to, do cholery, za scena?! Nie
pisałem jej!
Ew:
Pisałeś!
Głos Dumbledore’a:
Nie pisałem!
Nika:
Głodna jestem.
Joe: (jako narrator)
Wszyscy patrzą na solenizantkę ze
zdziwieniem.
Lucjusz Malfoy:
Chcesz kawałek kota? Wolisz
pyszczek, nóżkę czy ogonek?
Wszyscy: (robią zdziwione
miny)
Franek: (podnosi tabliczkę z
napisem „smile i game on”)
Wszyscy: (robią smile i game
on)
Ew: (do siebie)
Ż, A, L. Żal. Laż, ażl, żla, alż…
Scena druga,
czyli przystojnym być trzeba
Taka sama sceneria. Jest różowo, miło i różowo. Każdy lubi różowy.
Draco:
Joe albo Nick, pamiętajcie, macie
mnie filmować z mojego prawego profilu, jasne?
Joe i Nick: (tym razem jako
operatorzy kamer)
Jasne.
Nick: (zmienia głos na
narratorowy)
Już bez zbędnych wstępów,
oczywiście nie licząc czasu spędzonego na obudzenie Niki, zjedzenie zamówionych
kebabów i liczne, durne rozmowy, „Rozmowy w tŁoku” zaczęły płynąć własnym
t(Ł)okiem.
Ew:
Chłopcy striptizerzy, proszę o
wprowadzenie kandydata numer jeden.
Joe: (jako narrator)
Mówi, patrząc na listę.
Patrick Dempsey i Kelvin McKidd (czyli właśnie domniemani „chłopcy
striptizerzy”): (wnoszą na noszach
pierwszego kandydata)
Ben Barnes: (wstaje na nogi,
po czym uśmiecha się, wywalając język na wierzch)
Ben bardzo się cieszy, że może
wziąć udział w ów przedsięwzięciu i obiecuje szanować, kochać i żyć w zgodzie z
Niką.
Ew: (do Joe)
Joe! Kogoś ty wybrał?!
Joe: (jako obywatel)
No co!
Ew: (wzrusza ramionami, po
czym mówi delikatnym głosem)
Panie Benie, chyba zaszła
pomyłka…
Ben Barnes: (zaczynają lecieć
mu słone łzy, które po chwili zaczyna zlizywać swoim długim językiem)
Nika: (szeptem do Ew)
Przynajmniej jest przystojny.
Ew: (kiwa głową)
Franek: (pokazuje tabliczkę z
napisem „och”)
Widownia: (robi „ach”)
Franek: (zły jeszcze raz
pokazuje tabliczkę z napisem „och”)
Widownia: (dalej robi „ach”)
Franek: (wkurza się, ślina
zaczyna kapać)
Widownia: (robi upragnione
„och”)
Ew:
A więc co, droga siostro, powiesz
o wybranku z numerem pierwszym?
Nika: (zwraca się do Bena
Barnesa)
Nika nie lubi osób, które zlizują
swoje łzy. Uważa, że to marnotrawstwo. Sama woli podstawić pod nie wiaderko, a
kiedy nazbiera się pełne, można przynajmniej podlać kwiaty.
Draco:
Nika! Ja też tak robię!
Wszyscy: (zUy look)
Draco: (speszony pod zUym
lookiem wszystkich)
Żart. Nie podlewam swoich kwiatów
tylko sąsiada.
Ew: (chrząka – znowu zresztą)
Nick: (tym razem on jest
obywatelem)
Masz coś w gardle, Ew?
Ew: (ignoruje pytanie
obywatela)
Co sądzicie, drodzy psychologowie,
o wybranku numer jeden?
Nika:
Ale po co ich pytać, skoro ja się
nie zgodziłam?
Ew: (wzrusza ramionami)
Nie wiem, tak jest napisane w
scenariuszu.
Nika:
Kiedy Dumbledore to pisał, pewnie
zajarał sobie trawki. Albo cytrynowym dropsem się zakrztusił.
Ew: (potwierdza, po czym
zwraca się do mHocznego psychologa)
Voldy?
Voldemorty:
Słodki jest! Trzeba tylko ogolić
mu włosy na głowie, dokleić szponowate tipsy i przyodziać w fartuszek!
(mruczy z rozkoszą)
Dam ci pięć punktów!
(podnosi tabliczkę z numerem siedem)
Ew: (syczy w stronę
Voldemorty’ego)
Ej, łysy, to siódemka!
Voldemorty:
Jeden pies.
Lucjusz Malfoy: (z
zafascynowaniem)
Pies? Gdzie?!
(po chwili jednak milknie, po czym dodaje)
Jeden punkt.
Ben Barnes: (zły)
Czemu tylko jeden?!
Joe: (jako narrator)
Kandydat numer jeden zaczyna
prężyć swoje brak-muskuły.
Lucjusz Malfoy: (z mądrą
miną)
Bo jesteś numer jeden, nie?
(szybko dodaje, krzycząc)
Mrok!!!
Ben Barnes:
Ano jo!
Ew:
A pani, profesor AmbiDŻ?
(cisza)
Profesor AmbriDŻ?
(dalej cisza)
Draco: (wzdycha)
Dobra, ja to zrobię.
Nick: (jako narrator)
Mówi, po czym podchodzi do
śpiącej/zemdlałej/ómartej profesorki, bierze tabliczkę z cyfrą jeden, podnosząc
ją do góry.
Draco:
No co, argument Lucka był
przekonujący.
(warczy w stronę Joe)
Pamiętaj, prawy profil!
Wszyscy: (kiwają głową z
uznaniem z tym, że Joe robi to szybiej)
Ben Barnes: (smutny wychodzi)
Scena trzecia,
czyli trzeba być też wampirem
Wszystko jest takie samo, tylko pół godziny później, a właściwie to
półtorej, wliczając przerwy na siusiu. I kaka też, ale tylko Lucjusz po tym
kocie (nie wytrzymał, był głodny i musiał go zjeść. Trzeba dodać, że zwierzę
jadł dość szybko, co właśnie spowodowało… taki koniec, a nie inny).
Ew:
Dobra, dawajcie kandydata numer
dwa.
Draco: (poprawia)
Dwa i trzy piąte.
Ew:
Powiedziałabym „jeden pies”, ale
Lucek pewnie znowu zgłodnieje, przez co potem będziemy musieli znowu zrobić
sobie półtoragodzinną przerwę.
(zmienia głos na głos prowadzącej)
Nika:
No dawać tego kandydata! Śpieszy
mi się! Za chwilę bracia Salvatore wkroczą do akcji!
Joe: (z zaciekawieniem,
głosem narratora)
Salvatore? Czyżby
Stefan-Nie-Stefano i Damon? Uwielbiam ich!
Nika: (kiwa entuzjastycznie
głową)
O tak! A te nazwisko jest takie
seksowne!
Ew:
No! Salvatore…
(mruczy)
Nika: (mruczy)
Franek: (pokazuje tabliczkę z
napisem „mruczeć, ale już!”)
Widownia: (mruczy)
Ew:
Voldemorty! Masz mruczeć, nie
syczeć!
Voldemorty:
Ale to nie ja!
(Zdziwione spojrzenia)
(Mądre miny)
Nick: (syczy do siebie)
Sysysysysysy, sysysy. Sysysysysy,
sysysy!
Wszyscy bez Widowni, Franka, Voldemorty, profesor AmbriDŻ, Lucka, Draco
i Joe. W sumie tylko Nika i Ew:
Nick!
Draco:
Dobra, koniec tej dziecinady!
Dawać tego kandydata.
Patrick Dempsey i Kelvin McKidd: (wbiegają z ogromnym worem, po czym kładą/rzucają* [niepotrzebne
skreślić] go na podłogę. I wybiegają, oczywiście. Trzeba jeszcze dodać, że mega
dostojnym krokiem w podskokach)
(Wór się rusza, rusza, krzyczy, krzyczy, rusza, rusza, krzyczy,
krzyczy, aż w końcu węzeł się rozplątał, a z wora wychodzi osobnik pewien.)
Edward Cullen:
Co ja tutaj robię?! U-U!
Franek: (pokazuje specjalną
tabliczkę)
Widownia: (śpiewa)
Co ty tutaj robisz?!
Nika: (również śpiewa)
Dwanaście ciężkich szczerozłotych
koron moją głowę zdobi!
Profesor AmbriDŻ: (głosem
wyroczni)
Coś czuję, że to się źle skończy…
Voldemorty: (żując gumę,
mlaszcze i szeroko otwiera buzię)
No nie?
(zwraca się do Lucjusza)
Lucjanek, raz, dwa, raz, przynieś
mi herbatkę zieloną, zaschło mi w gardziołku.
Ew:
O! Ja też poproszę!
Nika:
Ja też!
Draco:
I ja!
(Lucjusz wychodzi)
Głos Dumbledore’a:
Ludzie!
(po czym dodaje cicho, ale głośno)
I nie zapomnij o mnie!
Wszyscy:
Co?!
Głos Dumbledore’a:
Pstro! Gramy, ale już!
Edward Cullen:
Dobra, powiedźcie mi, po co tutaj
jestem?
Ew:
Jako kandydat na wybranka Niki,
nie?
Edward Cullen:
Ale ja już mam wybrankę! Bella
się nazywa!
Ew: (sykiem i szeptem do Joe)
Już nigdy więcej nie pozwolę
angażować ci się w jakieś przedsięwzięcie!
(na głos)
Aha. No, ale Nika się musi
wypowiedzieć i psychologowie muszą dać ci punkty.
Edward Cullen:
Ale po co?
Nika:
No właśnie, po co? Zresztą on nie
będzie moim wybrankiem, ponieważ nie umawiam się z ludźmi, którzy są wampirami.
Edward Cullen:
To mogę już iść?
Ew:
Poczekaj, jeszcze tylko oceny.
(zwraca się do psychologów)
Dawać!
Profesor AmbriDŻ:
Profesor AmbriDŻ:
Nie widzę przyszłości Niki w tym
związku. Jestem na „nie”.
Ew:
Ej, ale to nie „Mam talent”!
Profesor AmbriDŻ: (zdziwiona)
Nie?
Ew:
Nie!
Profesor AmbriDŻ:
To musze szybko zasnąć, muszę
zasnąć! Wtedy obudzę się w „Mam talent”! Będę w ciele Wojewódzkiego! Albo tego
drugiego… Jak on miał? A, Chyliński. Kolo niezły, tylko ma tyle tych tatuaży i
te włosy długie… Nie, nie jest niezły. Jest sucks! Czy jakoś tak. W każdym
razie: Dobra noc!
(zasypia)
(Cisza)
(Nudna cisza)
(Wszyscy śpią, siedzą w śnie bądź się nudzą)
(Lucek obgryza paznokcie u nóg)
(A Harry, jako wykwalifikowana sprzątaczka, je sprząta.)
(Właśnie, Harry Potter przychodzi na sale)
(Ale w ciszy)
(Jest cicho)
(Nagle na środek sceny wchodzi Edward Cullen, który, mrugając do facetów
od oświetlenia, czyli striptizerów naszych, którzy są odpowiedzialni za
wszystko w tym studiu, zaczyna śpiewać)
Edward Cullen:
Bello, ukochana ma, jesteś
ukochana!
Pragnę cię ja, bardzo mocno!
Tylko powiedz, kiedy masz czas,
Jestem tu, aby ci wszystko dać!
Ducha umartego wampira,
Oczy umartego wampira,
Ciało umartego wampira,
Serce umartego wampira-a!
Weź mnie, ach, weź!
Jak wspomniałem, jestem tu, aby
ci wszystko dać!
Tylko nie rychło w czas!
Bo, pamiętaj, są inne!
Inna wampirzyca!
Inna człowieczyca!
Inna wilkołaczyca!
Inna słonica-a!
Bello, ukochana ma, jesteś
ukochana!
Tylko śpiesz się, śpiesz!
Bo jak nie ty i nie inne
To wezmę Ja-co-ba!
Wilkołaczek wyje,
Wilkołaczek szamota się,
Wilkołaczek kocha,
Wilkołaczek szlocha-a!
Ale cię kocham, Bello droga!
Jesteś dla mego życia niczym
osłoda!
Dzięki tobie tak rymuję
I się dobrze czuję!
Czuję się tak dzięki tobie!
Czuję się tak dzięki tobie!
Czuję się tak dzięki tobie!
Albo dzięki innej (Jacob), ale to
szczegół.
W każdym razie streszczaj się!
Bo jak nie, to cię zjem!
Łaaaaa!
(Edward się kłania, po czym wychodzi. Owacja na stojąco dalej trwa.
Jednak nie dlatego, że zaśpiewał, a dlatego, że wychodzi.)
Scena czwarta,
czyli błąd matematyczny (kandydata brak)
Początek, jak początek. Nic się nie dzieje. Przerwy też nie było. Można
tylko powiedzieć, że widownia zaczyna się nudzić. Chociaż po wstępie kandydata
numer dwa i trzy piąte trochę się ożywili. Ale tylko trochę. Minimum. No dobra,
w ogóle się nie ożywili. Jest nudno.
Ew: (ocierając łzy rozbawienia/wzruszenia/zmęczenia/znudzenia/znerwienia*)
[niepotrzebne skreślić, znowu]
Cóż, jak widać dwoje kandydatów
zostało już odesłanych! Teraz zapraszamy numer trzy.
Nick: (głosem narratora)
Jednak dziwnym trafem zabrakło
kandydata numer trzy.
Joe:
A mogę ja? Mogę?!
Nick:
Nie.
Joe: (wzdycha)
Taka jest wola nieba, z nią się
zawsze zgadzać trzeba.
Scena piąta,
czyli Plum zrobi zaraz plum
Tym razem bez wstępów. I tak już jest nudno.
Ew:
W takim razie kandydat numer…
(zerka na kartkę, jednak nie może nic odczytać)
Draco:
Cztery?
Ew:
No właśnie! Kandydat numer
cztery! Wybaczcie, nigdy nie byłam dobra z astronomii.
Draco:
Autonomii, Ew.
Nika:
Żartujecie sobie! To
chemiobiologia!
Nick: (głosem obywatela)
Chemioterapia!
Lucjusz Malfoy:
No co wy, to kotstracja!
Voldemorty:
Chyba kastracja, kochanie.
(Patrzą na niego z przerażeniem)
Joe: (głosem narratora, też z
przerażeniem)
I właśnie dlatego Voldy jest
Czarnym Panem…
Voldemorty: (z
niedowierzaniem)
Jestem „Czarnym Panem”?! Ale
psikus! Jej!
(po chwili milczenia dodaje, żując głośno wyżutą gumę)
Czyli mogę wszystkich zabić, nie?
(zafascynowany z sweet „blond” przeradza się w straszne „emo”)
A więc zacznę od dzieci, a na
znak ich zabójstwa narysuję białą czaszkę! Potem potnę się, a za przelanie
swojej krwi ukażę wszystkich!
(śmieje się mrocznie, mroczne Emo)
I babcie, i dziadków, i ciocie, i
wujków, i…
Ew: (do Joe)
Zabiję cię!
Joe:
Ale to Voldy jest Czarnym Panem…
Ew: (rzuca mu mrożące
nieczystą, albo jednak czystą, krew w żyłach spojrzenie, po czym dodaje
pośpiesznie na głos)
Nieważne! Dawajcie tego
kandydata!
(Zza kulis dochodzą jakieś bliżej nieokreślone odgłosy, aby po chwili
mógł z nich wyskoczyć kandydat numer cztery, robiąc wielkie bum (plum)!)
OrLando Plum: (mówi bez „r”)
Witojciesz!
Ew: (patrzy zaciekawiona na
kartkę)
Zaraz, zaraz tutaj jest napisane
małym druczkiem, że ów kandydat nie potrafi wymówić literki „r”. To żart?
OrLando Plum: (mówi bez „r”)
Czy to coś dziwnego? Bardzo
przepraszam, taki nawyk! Urodziłem się taki! Jestem taki! Ja tak żyję!!!
(wpada w panikę)
Lucjusz Malfoy: (wskakuje na
krzesło i pokazuje jakiś dziwny znak palcami)
Anarchia!
Nika: (na głos)
Kiwam głową jakby co, ale szyja
mi zdrętwiała.
(po cichu do Ew, ale wszyscy to słyszą, żeby nie było)
Zabiję cię za to przedstawienie!
Nick: (kręcąc głową z
politowaniem – jemu szyja nie zdrętwiała)
Czy to jakiś talk-show na temat
„kto kogo zabije pierwszy”?
Harry Potter: (wyłania się
zza kulis, tylko jego głowa. A właśnie, jak już Lucjusz przestał obgryzać paznokcie
u nóg i Harry je posprzątał, to sobie poszedł. Teraz wrócił, żeby nie było, że
raz znika, a raz się pojawia. Tak robi tylko Severus Snape, którego notabene w
tym przedstawieniu nie ma, dlatego nie pojawił się w czołówce na wymienianie
postaci)
Jaki talk?
Ew: (równocześnie z Niką)
Podobno to ty jesteś polonistką!
Nika: (równocześnie z Ew, ale
to jest już jasne, po powyższej wypowiedzi)
Jaki talk, do cholery!
(Harry Chłopiec-Który-Jest-Sprzątaczką-I-Polonistką-W-Jednym znika. To
znaczy wychodzi.)
Draco:
Przecież talk stosuje się do
smarowania pupy dziecka, nie? Sam go stosuję, dlatego mam taki jędrny tyłek!
(Wybacz, Nikaś, nie mogłam się oprzeć! – dop. autorki, czyli Ew, która nie
bierze udziału w spektaklu, a nie tej drugiej. Znaczy jednej i tej samej, ale
drugiej.)
Voldemorty: (z żądzą mordu
chyba, bo nie do końca wiadomo, jaka dokładnie to była żądza)
Dziecko!
Lucjusz Malfoy:
W takim razie prosiłbym o
przyniesienie jeszcze keczupu.
Ew:
Koniec! OrLando nam się zaczyna
bać i zaraz wybuchnie (wyplumie się)
Nika:
Nie umawiam się z osobami, które
nie mówią „r”. No dobra, umawiam się, ale nie z tobą! Nie jesteś ani
przystojny, ani nie jesteś wampirem, więc czego chcesz ode mnie, co!
OrLando Plum: (smutny przez
odrzucenie robi plum (czyt. znika) i nie ma OrLando)
Scena szósta i siódma,
czyli „Leci mi!”
Dochodzi godzina dwunasta trzydzieści trzy. Program dobiega końca, a
wybranka ani widu, ani słychu, dlatego trzeba będzie się streszczać. W każdym
razie dalej jest różowo, o czym pewnie już każdy zapomniał. Serduszka nadal
zlewają się z otoczeniem, przez co ich w ogóle nie widać. Każdy jest zajęty
nudą.
Ew:
Cholera, zapomnieliśmy o
psychologach, aby wystawili noty Plumowi!
Nika:
Dobra, nieważne. Lucek jest
zajęty zastanawianiem się nad jedzeniem, Voldy jest zajęty zastanawianiem się
nad zabiciem, a profesor AmbriDŻ jest zajęta zastanawianiem się nad tym, czy
się obudzić, czy nie. I wszystko to ma związek z dziećmi.
Ew: (wzdycha)
Niech będzie, Johnny, właź!
Nika: (krzyczy)
AAAAAAAA!
(I rzuca się na Deppa)
Johnny Depp: (z przerażeniem)
Strzelają!
(po chwili, zauważając, że to Nika, dodaje seksownym głosem)
Easy, baby. Dont worry, I am here.
Nika: (mdleje)
Ew:
Czyli już wiemy, kto wygrał.
Draco:
Nareszcie koniec! Nogi mi
zdrętwiały!
Ew:
Toż rozłożyłeś się na trzech
krzesłach!
Draco: (próbuje coś
powiedzieć głosem Johnny’ego)
Isi, bejbi.
Ew: (wdycha zrezygnowana)
Nika: (budzi się)
Johnny Depp:
Czyli co, I am won?
Nika: (kiwając
entuzjastycznie głową)
Tak, tak, tak, tak!
(krzyczy do Ew)
Ja chcę jego, jego, ja chcę jego!
(pokazuje palcem)
(Zza kulis wygląda James.)
James Potter: (smutny)
A ja?
Nika:
Próbuj za rok.
James Potter: (już
szczęśliwy)
Okej!
Ew: (do Niki i Johnny’ego)
Dobra, bla, bla, bla, możecie się
pocałować.
Psychologowie:
A my?
Ew:
Wy też możecie się pocałować.
Psychologowie:
No co ty nie powiesz… A co z
ocenami?
Ew: (wzrusza ramionami i z
uśmiechem patrzy, jak Nika dobiera się do szyi odtwórcy roli pewnego pirata)
E tam, Nika i tak już wybrała.
Draco:
Kończmy program.
(chrząka)
Dziękujemy państwu za wszystko i
w ogóle, kończymy program, do usłyszenia za rok. Albo nie, już się nie
usłyszymy. Pa!
(Zaczynają lecieć napisy końcowe, wszyscy machają rękoma, czyli żegnają
się. Oprócz Niki i Johnny’ego, bo oni się nie żegnali. Byli zajęci. Lucjusz
tylko skakał po krzesłach i krzyczał, że zgarnął najwięcej kasy i jest
najsłabszym ogniwem. Voldemorty kłócił się z nim, że to on jest jednym z
dziesięciu. Ale profesor AmbriDŻ jednak wygrała, ponieważ uświadomiła im, iż to
ona ma talent!)
Głos Dumbledore’a:
Dziękuję za uwagę. Byliście
świetni! Kocham was!
Akt trzeci,
czyli żyli długo i szczęśliwie
Scena pierwsza,
czyli czyt. powyżej i jeszcze wyżej albo innymi słowy: podsumowanie
Znowu w domu Draco, tylko tym razem w salonie. Dwie godziny po
piętnastej, czyli w sumie na zegarach jest siedemnasta. Cisza i spokój,
nareszcie.
Ew:
I to koniec tej przygody.
Draco:
Wszystko dobrze się skończyło.
Ew:
Rok później Nika i Johnny poszli
na tysięczno dziesiątą randkę, gdzie Johnny jej się oświadczył.
Draco:
A ona kupiła mu rolki i zestaw
sztućców.
Ew:
Żyli długo i szczęśliwie.
Draco:
Na statku pirackim wraz z załogą.
Ew:
Trzeba jeszcze dodać, że przez to
Nika nabawiła się choroby morskiej.
Draco:
A Lucjusz Malfoy ze zwierząt
mięsożernych przerzucił się na króliczki i świnki morskie. Chomikiem też nie
pogardzi, dlatego jeżeli takowego posiadasz prosi o kontakt na:
lucek-mroczny-wegetarianinozerca@mniam-mniam.com
Ew:
Voldemorty zabija bezbronne dzieci. OrLando nauczył się mówić „r”, Edward poślubił inną – Bella dała mu kosza. Dolores Umbridge per profesor AmbriDŻ występuje jako Chyliński w „Mam Talent”, a panowie narratorowie dalej są panami narratorami. Ach, a Ben ciągle przysyła nam nowe wiaderka wypełnione łzami, dzięki czemu kwiatki sąsiada nam żyją.
Voldemorty zabija bezbronne dzieci. OrLando nauczył się mówić „r”, Edward poślubił inną – Bella dała mu kosza. Dolores Umbridge per profesor AmbriDŻ występuje jako Chyliński w „Mam Talent”, a panowie narratorowie dalej są panami narratorami. Ach, a Ben ciągle przysyła nam nowe wiaderka wypełnione łzami, dzięki czemu kwiatki sąsiada nam żyją.
Draco:
No i jest wesoło. Oczywiście wszystkim
oprócz Jamesa Pottera, który nadal ma nadzieję na wystąpienie w programie…
Ew: (wtrąca się i krzyczy)
„Rozmowy w tŁoku” wydanie
specjalne!
Draco:
Tak, tak, dobranoc!
Ew:
Następne wydanie już wkrótce!
Draco:
Tylko za dziewięćdziesiąt
dziewięć groszy!
Ew:
Już w kioskach!
KONIEC!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz