Strony

19 maja 2012

Fortuna kołem się toczy (2)

2. Przyjaźń to jedna dusza w kilku ciałach
~ Diogenes Laertios

Mimo tego, że przyjaciele już poszli do przedziału, Potter, który od pierwszego roku podkochiwał się w Evans, stał nadal na miejscu i wpatrywał się w rudą dziewczynę. Obserwował jej każdy ruch. Widział, jak z uśmiechem na ustach i gracją całego ciała podchodzi do chłopaka z jasnymi włosami i lekko ciemniejszą karnacją.
Żeby nie było podejrzanie, James ukrył się tak, aby go nie widzieli, a on sam mógł wszystko obserwować. Uśmiechnął się do siebie, gdy zauważył u Lily groźną minę. Podparła się także pod boki, co nie wróżyło nic dobrego. Rogaty znał tą pozę bardzo dobrze, gdyż sam, kiedy zrobił coś nie po jej myśli, zostawał nią obdarowywany. Zawsze, kiedy dziewczyna się denerwowała, łapała się za boki, robiła groźną minę, marszczyła brwi i oczy, a czasem nawet tupała lekko nogą.
Chwilę potem jego uśmiech zniknął na dobre. Otóż blondas złożył na ustach jego ukochanej delikatny pocałunek. W głębi czuł satysfakcję, z myślą, że zaraz ruda oderwie się od niego i da mu z liścia. Jednak przeliczył się. Potter zacisnął pięści i z zamiarem pomszczenia, poszedł do przydziału. W końcu jego duma została zhańbiona, kiedy jego luba odwzajemniła pocałunek!
Przegapił tylko jedną małą rzecz, a mianowicie to, że po paru sekundach dziewczyna oderwała się od blondyna i krzyknęła:
- Ty kretynie!

*

- Ty kretynie! – krzyknęła rozwścieczona panna Evans. – Czemu to zrobiłeś? Przecież masz dziewczynę i w ogóle, a poza tym może ja mam chłopaka, no wiesz…
Blondyn szybko jej przerwał. Wiedział, że jeżeli dziewczyna zacznie się wkręcać w swoją reprymendę, to nie ma końca. Sam ma siostrę i dokładnie wie, jak to jest.
- Nic nie rozumiesz – zaczął smutno.
- Rayan – złapała go za ręce. – To mi wytłumacz.
- Dobrze.– Przymrużył groźnie oczy, ale tylko na chwilę. Na jego szczęście Lilka tego nie zauważyła. W tym momencie zaczęła ujawniać się jego zła strona, bo w końcu Rayan Dawes nie był dobrym facetem. – To wszystko przez ciebie…  - Zauważył, że Lily chce mu przerwać, dlatego brnął dalej. – I przez te nasze spacery i spotkania. Pamiętasz, jak to było? – Ruda kiwnęła głową na znak zgody. – Opowiadałaś, a właściwie to doradzałaś mi, co mam zrobić, żeby poderwać Kate Stablo. Powiedziałaś, że z moich opisów wynika, iż Kate jest bardzo podobna do ciebie, dlatego mówiłaś, na przykład jakie kwiaty jej dać i tym podobnym.
- No tak, wiem, ale co to ma wspólnego z tym pocałunkiem? – zapytała już troszeczkę zniecierpliwiona.
- Przepraszam – powiedział cicho. Wciął głęboki oddech i zaczął ponownie. – Dzięki tym dyskotekom i nie tylko, a także yyy… Kate, ja zakochałem się w tobie. Mówiłaś mniej więcej o sobie, na przykład o najlepszych randkach, dlatego wiedziałem, co zrobić, aby się tobie spodobać. Szkoda tylko, że tego nie widziałaś i za wszelką cenę chciałaś mi pomóc ze Stablo – zamilkł na chwilę, by spojrzeć na jej zdziwioną minę. Poznał to po jej oczach, ponieważ miała je szeroko otwarte, do tego ta mina. – Tak, Lily Evans, zakochałem się w tobie – powtórzył.
- Wiesz, pierwszy raz nie wiem, co powiedzieć – zaczęła dość kulawo, co wywołało śmiech u niego. Po chwili rudowłosa mu wtórowała.
- Nie musisz nic mówić – dodał, kiedy się już opanowali i próbował ją ponownie pocałować. Dziewczyna jednak odchyliła się do tyłu i przytrzymała go.
- To co z Kate? A poza tym nie mogłeś mi tego powiedzieć wcześniej? Tak samo, że będziesz chodził do Hogwartu? Albo że w ogóle jesteś czarodziejem? – Stała tak i przypatrywała mu się z ciekawością. Tamten tylko zaśmiał się delikatnie acz donośnie.
- Po pierwsze: Nie powiedziałem, bo rozmawialiśmy przeważnie o Kate. Po drugie: Nie wiedziałem wtedy, że będę w tym roku szedł do Hogwartu, a o tym, że jestem czarodziejem nic nie wspominałem z tej samej przyczyny, co ty. – Nie musiał nic więcej dodawać. Ruda pokiwała głową w zamyśleniu.
- A Kate?– Nie dała za wygraną rudowłosa. Dziewczyna wiedziała, że coś jest nie tak skoro, kiedy tylko o niej wspomina, on bierze głęboki oddech. Tym razem także tak było. Westchnął.
- Kate Stablo nie istnieje – powiedział, a dziewczyna spojrzała na niego krytycznie i krzyknęła:
- Co! Czemu mnie okłamałeś?! – Uderzyła go ręką w policzek, po czym weszła szybko do pociągu. Z zamiarem znalezienia przyjaciół, biegiem szukała przedziału. Na szczęście nie był daleko. Z trzaskiem otwarła drzwi i zauważyła, że dziewczyny wraz z Huncwotami zaczynają grać w butelkę, więc kiedy drzwi się otworzyły wszyscy spojrzeli w jej kierunku.
- Normalnie nie uwierzycie! Co za kretyn! – prawie krzyknęła i usiadła na siedzeniu. Reszta spojrzała po sobie, a James uśmiechnął się po kryjomu. Wiedział, że tak będzie, a on się przecież nigdy nie myli, prawda?
- Ten dureń… - zaczęła opowiadać o ich rozmowie na peronie. Przyjaciele słuchali z zainteresowaniem. Chociaż takiego Petera nie za bardzo to obchodziło, więc tylko udawał.
Przyjaciel jest najważniejszy na świecie. Bez niego bylibyśmy niczym. On zawsze nas rozśmieszy, możemy z nim robić wszystko.*
- I wtedy powiedział, że nie istnieje taka osoba jak Kate Stablo – zakończyła swoje opowiadanie, kiedy pociąg był już dawno za Londynem.
- Czemu nic nie mówicie? – zapytała Lily i popatrzyła po nich.
- Wiesz, Lilka – zaczął Łapa. – Nie za bardzo orientujemy się w tej historii, ponieważ… - nie dokończył, gdyż Lily mu przerwała. Po prostu zaczęła się śmiać.
- Dobra, przepraszam. Mogliście mi przerwać i powiedzieć, że nie rozumiecie, o co w tym wszystkim chodzi – ponownie się zaśmiała, a jej śmiech przypominam brzęczenie dzwonków.
- To wcale nie jest śmieszne – zaczęła Dorcas, ale uśmiechnęła się szeroko. – No dobra, może trochę – wytknęła na Lilkę palca. – To teraz się spowiadaj! Jak go spotkałaś.
Gdyby ktoś przechodził obok przedziału, w którym siedzieli młodzi Gryfoni, usłyszałby wylewny śmiech. Nie tylko jednej osoby a wszystkich przyjaciół. Śmiech jest zaraźliwy, tym bardziej, jeżeli śmiejesz się w gronie najbliższych.
- Dobrze – powiedziała Lily. – W te wakacje pojechałam wraz z rodziną nad morze Czarne…
- Ej! – Usłyszeli szepnięcie pana Pottera. – Stary my też, przecież byliśmy…
- James możesz mi nie przerywać? Jeżeli chcecie usłyszeć tę historię do końca to siedźcie cicho, okej? – zauważyła, że chłopaki kiwnęli głową z udawanym strachem w oczach, więc zaczęła opowiadać dalej. – Pierwsze dni były strasznie nudne, aż pewnego razu siedziałam sobie na kocu i dostałam piłką w głowę. – Usłyszała śmiech, lecz nie przerwała swojej opowieści. – Myślałam, że zaraz tego kogoś strzelę bądź ukatrupię, a tu nagle wyskoczył Rayan. I tak zaczęła się nasza przygoda. Wychodziliśmy, przeważnie wieczorami, na spacery czy dyskoteki. Poprosił mnie, abym pomogła mu zdobyć taką jedną dziewczyną, Kate Stablo. No i pomagałam. Opisywał ją, a ja stwierdziłam, że jest bardzo podobna do mnie, więc mówiłam mu o tym, na jakie randki chciałabym chodzić, mój ideał… i tak dalej…
Lily w tym momencie zauważyła, że James przypatruje jej się dociekliwie, jakby chciał usłyszeć, że tutaj mowa o nim. Dziewczyna, jednak nie zraziła się i opowiadała dalej.
- Aż ostatniego dnia przed moim wyjazdem umówiliśmy się, że spędzimy ze sobą całą noc. – Potter, który właśnie pił zakrztusił się.
- Co? – wyjąkał. Lily zignorowała go i mówiła dalej.
- Nawet mama mi pozwoliła, tylko prosiła, że nie chce żadnych niespodzianek. – Tu uśmiechnęła się do siebie, a reszta wytrzeszczyła oczy. Tym razem przerwał jej Łapka.
- Twoja mama nic nie powiedziała? Nie zabroniła ci? Tak po prostu? – Syriusz aż otworzył szeroko  buzie.
- Tak nic mi nie powiedziała, ale Syri nie przerywaj mi! – dodała nieco donośniej. Syriusz uśmiechnął się przepraszająco i powiedział, a raczej tylko poruszy ustami. Wyglądało to podobnie to „Sorry”. – No i tak leżeliśmy na kocu i wspominaliśmy sobie ten spędzony czas, do tego jeszcze piliśmy wino. Mówię wam, ale było romantycznie – westchnęła, ale nie przerwała opowieści. – Gdzieś tak o czwartej zasnęliśmy, a kiedy się obudziliśmy…
Nie dokończyła, ponieważ przerwał jej hałas otwieranych drzwi. O przysłowiowym wilku mowa. Do przedziału wszedł nie kto inny, tylko Rayan Dawes. Spojrzał po wszystkich zebranych, kiedy jego wzrok spoczął na Lily Evans.
- Możemy porozmawiać? – zapytał ostrożnie. Ruda już miała odpowiedzieć, gdy wtrącił się James.
- Lily nie ma czasu – rzekł przekonująco. – Jest zajęta.
- A ty to kto? – zapytał dość cierpko Dawes. Przecież jego plan jest bezbłędny i musi się udać. Lekko zacisnął pięści, co nie uszło uwadze Syriusza.
- James Potter.
- Merlinie!– krzyknął Ray, a reszta podskoczyła. – Wiesz stary współczuję ci. Moja siostra, Reven Dawes, zakochała się w tobie na zabój! Gada o tobie cały czas, dzień w dzień, a kiedy jej przerywam, wrzeszczy – tutaj lekko się skrzywił. W końcu musi mu się jakoś podporządkować. Ma ich zniszczyć, a to wymaga poświęceń, prawda?
Gryfoni zaśmieli się, nawet sam „poszkodowany”.
- To co? Lily, proszę – powiedział, a żeby wyglądało to dość przekonująco, to uśmiechnął się delikatnie. Dziewczyny zaśmiały się, a Evans potargała go po włosach i wyszła. Rayan mrugnął do koleżanek i poszedł w ślady rudowłosej.
Lily czekała na niego na korytarzu i patrzyła się tępo w okno. Podszedł do niej i objął ją w pasie, o dziwo nie protestowała. Na ich szczęście korytarz był pusty.
- Liluś, ja przepraszam za tą Kate, ale spodobałaś mi się od początku i nie wiedziałem, jak z tobą gadać i w ogóle. Błagam, przebacz mi! – uśmiechnął się delikatnie, a ona odwzajemniła gest.
- Wiesz, przemyślałam to sobie i zrozumiałam, że zrobiłeś to dla mojego dobra. Poza tym każdy popełnia błędy.
- Jesteś aniołem – powiedział i bezczelnie wpił jej się w usta. Jednak nie poczuła tych sławnych motylków. Może z czasem będą, co? Na nieszczęście całą tą scenę obserwował Potter, a kiedy tylko zobaczył, że się całują, wpadł na pomysł.
- Słuchajcie zaraz tam pójdę i wsadzę mu tę butelkę w dupę! – powiedział i wskazał na butelkę pod oknem.
- Pomogę ci – dołączył się chętnie Łapa, a kiedy mieli wychodzić, na szczęście dziewczyny ich powstrzymały.
- Nie róbcie tego! Chcecie złamać serce Lily? Przecież widać, że na siebie lecą.
- W sumie racja – powiedział James i upadł na siedzenia. – To ja znajdę sobie dziewczynę, a Lily będzie zazdrosna i zobaczy, co straciła! – powiedział z przekonaniem.
- Tylko jeżeli jej coś zrobisz, to… - pogroził mu palcem  Łapa, a reszta przytaknęła.
- Spokojnie, jakbym jej coś zrobił, to bym się chyba zabił.
Na tym rozmowa się skończyła.
Niebawem wróciła Lily z Rayanem, oznajmiając, że aktualnie są parą. Dziewczyny zaczęły klaskać i rzucać się na nich. Tylko Huncwoci siedzieli jacyś nie w sosie, może dlatego, że facet nie przypadł im do gustu. Teraz dokończyli opowieść Lilki, bo co dwie głowy to nie jedna. Poszło o wiele sprawniej.
- Pocałowałem ją. Nie odzywała się do mnie chyba z tydzień, ale potem przeprosiłem ją w listach. Na szczęście mi wybaczyła – rzekła i pocałował Lilkę w głowę.
Dochodziła dziewiętnasta, a pociąg był już w Hogsmeade. Wszyscy zaczęli wypływać z niego, niczym jakaś chmara owadów. Nie było chyba żadnego ucznia, który żałowałby przyjazdu do Hogwartu.
- Pirwszoroczni do mnie! – Usłyszeli tubalny głos swojego wielkiego przyjaciela, Hagrida. Pomachali mu zgodnie i z uśmiechem wchodzili do wozów, które zaprzęgali testrale. Przyjaciele musieli podzielić nie na mniejsze grupki, aby się w nich zmieścić. Syriusz i Dorcas zostali na końcu, ponieważ trochę się rozgadali na temat Strzał z Werbly, ich ulubionego zespołu Quidditcha.
- Współczuję tym małym karzełkom. Przeprawiać się w taki ziąb przez jezioro – westchnął teatralnie.
- No wiesz, ty też byłeś taki mały – zaśmiała się z głupoty jej najlepszego przyjaciela. Tak to była prawda. Z nikim nie dogadywała się tak dobrze, oczywiście z chłopaków, jak z Blackiem. Może z powodu ich wspólnych zainteresowani, nie wiedziała. On w zasadzie także nie wiedział.
- Ale nie trząsłem się jak galareta, robiłem to bardziej zmysłowo – powiedział, kiedy wsiadali do powozu. Teraz każdy chyba usłyszał śmiech tej dwójki, tak dobranych do siebie ludzi.

9 komentarzy:

  1. Oj krótka, krótka :P mogłas trochę rozwinąć, a oni jak dla mnie się troszkę pospieszyli. Ale to nic... szkoda mi Rogasia ;) i jeszcze teraz będzie musiał na nich patzrec pzrez całą drogę... pozdrawiam :*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też trochę szkoda Jamesa. Ale w końcu Lily ma szansę być szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łaaał. Tekst z butelkę mnie rozwalił. ;)))
    Nie będę się rozpisywać, bo swoją opinię wyraziłam na GG. ;);)
    Kocham ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że to poprawiasz, bo teraz tak jakby poznaję tą histprię na nowo. Już zdążyłam zapomnieć, jak ona się zaczęła i co się działo. Po za tym teraz piszesz lepiej niż kiedy zaczynałaś i lepiej się to czyta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajć. Dziękuję bardzo :* Tak, rzeczywiście wygląda to o wiele lepiej ;) Nie lubię tego Rayana. No i właściwie to się dziwię Lilce. Tyle czasu ją okłamywał, a ona teraz tak zwyczajnie z nim chodzi... Ech. Czy ja już kiedyś mówiłam, że rozumowanie chłopaków idzie mi o wiele lepiej niż dziewczyn? xD No i tak w ogóle, to pomysł Jamesa z tą butelką baardzo przypadł mi do gustu xD I oczywiście Łapa jak zwykle chętny do pomocy ;p Czekam na kolejne poprawki ;) Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasper/Karolina23 lipca 2012 09:51

    Mmm poprawa mi się bardzo podoba. Widać to, jak rozwinęłaś się pisarsko. Teraz wszystko jest bardziej dojrzałe. Tak z całą pewnością, teraz ta notka jest lepsza.
    Co do wyglądu bloga, po prostu W O W. Na serio, wygląda świetnie. Pozazdrościć.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Dziwię się Lily, że wybaczyła Ryanowi, bo jakoś mnie chłopak nie przekonał. James się stara i nic... Smutne.

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie... james jest zazdrosny o lilkę... ciekawe jak długo będzie z Rayanem

    OdpowiedzUsuń
  9. Teraz to ja bym chętnie zastąpiła Rayana Severusem xD ale i tak ciekawa historia Lily i James oboje łamacze serc xD

    OdpowiedzUsuń