Prolog
Zabawa w „Indygo” trwała już od dobrych pięciu godzin, jednak nic nie wskazywało na to, że wydarzenia w owym klubie aż tak się potoczą.
Hermiona właśnie siedziała przy stoliku piątym i z błyskiem w oku przystawiła do ust kolejny kieliszek z jej ulubionym trunkiem – Jackiem Daniel’sem. Nie pamiętała nawet, ile szklanek już wypiła, bo kto by to liczył przy tak wspaniałej zabawie. Na pewno nie panna Granger i na pewno nie dzisiejszej nocy, ponieważ szatynka obiecała sobie tylko i wyłącznie totalne wyluzowanie. Bez myślenia o przyszłości. I to był jej błąd. A może dar od losu?
- Luna, jak spotkasz gdzieś Harry’ego, to powiedz mu, żeby zamówił jeszcze jedną kolejkę – dziewczyna próbowała przekrzyczeć głośną muzykę, która cały czas dudniła jej w głowie. Blondynka zaś, słysząc to, zaśmiała się serdecznie.
- Nie za dużo alkoholu na dzisiaj? – spytała podejrzliwie, a widząc, jak jej najlepsza przyjaciółka szybko zaprzecza, uśmiechnęła się jeszcze szerzej, po czym dodała: - Jasne, że mu powiem…
Nagle ktoś złapał ją w pasie i mocno objął, przyciągając do siebie. Luna nie musiała widzieć tej osoby, aby wiedzieć, kim ona jest. Te perfumy poznałaby na końcu świata.
- Jeżeli mówisz „mu”, to oczywiście chodzi o mnie? – Kruczoczarny wyszczerzył swoje ząbki, po czym bez żadnych oporów pocałował swoją narzeczoną. Hermiona tylko machnęła ręką, ale kiedy pieszczota zaczęła trwać za długo i robić się coraz bardziej śmielsza, zniecierpliwiła się.
- Dobra, dosyć, gołąbeczki – powiedziała pewnym głosem, który nie znosił sprzeciwu. Para natychmiast się od siebie oderwała, lecz na ich policzkach nadal widniały czerwone rumieńce, które spowodowane były nie tylko dużą ilością alkoholu krążącą w żyłach. Ta noc była wspaniała! – No to, braciszku, poprosiłabym o jeszcze jedną kolejkę – oznajmiła szatynka, powtarzając słowa wypowiedziane wcześniej do swojej przyjaciółki. Domyślając się, że Potter mógłby się zaraz wykręcić, szybkim krokiem odeszła w stronę parkietu, aby oddać się w wir jeszcze większej przyjemności i zabawy. Po prostu zaczęła tańczyć.
A potem były już tylko kolejne puste szklanki. I On.
*
Przy stoliku dziesiątym także nie wiało nudą - wręcz przeciwnie. Urzędowali tam jedni z najprzystojniejszych mężczyzn w całym Londynie. I byli wolni! No, może niezupełnie, ponieważ brunet właśnie wyznał swoją miłość kobiecie, co doprowadziło do jego przejścia w stan cywilny zwany narzeczeństwem. To właśnie owa sytuacja była bezpośrednią przyczyną pojawienia się panów w „Indygo”.
- Stary, nadal nie rozumiem, że niedługo się ożenisz! – wykrzyknął uradowany Draco, po czym mocno klepnął Blaise’a po plecach. – Masz szczęście, że Michelle się zgodziła, bo ja na jej miejscu miałbym poważne wątpliwości – dodał wrednie, śmiejąc się z głupiej miny przyjaciela.
- Wątpliwości w stosunku do mojej osoby? Śnisz! – odpowiedział, uśmiechając się szeroko, po czym pociągnął zdrowy łyk czystej z kieliszka. Blondyn nie pozostał mu dłużny, bo po chwili i jego szklanka stała pusta. I kolejna. I kolejna. I jeszcze jedna.
– Jak ja uwielbiam pić! Przyznam, że to jest jeszcze lepsze niż seks! – wykrzyknął głośno Blaise, przez co kilka osób rzuciło mu parę nieprzychylnych spojrzeń. Jednakże ten nic sobie z tego nie robił i gestem zamówił następną kolejkę.
- No... nie wiem – powiedział, całkowicie wstawiony Malfoy, przy okazji puszczając perskie oczko w stronę jakiejś rudowłosej dziewczyny. – Dla mnie seks to sposób na życie, przecież bez niego nic ciekawego by się nie działo. I to właśnie moje postanowienie na przyszłość: przelecieć wszystkie najładniejsze panienki, które mi się tylko nawiną! Już widzę ten napis na billboardach i w księdze Guinnesa: Draco Malfoy… – nie dokończył, ponieważ zabrakło mu słów, które zapił kolejnym kieliszkiem wódki.
Zabini tylko popatrzył na niego, wysoko unosząc brwi do góry. No to po imprezie, bo ktoś się tutaj nawalił w trzy dupy, pomyślał, w duchu śmiejąc się głośno, ponieważ całkowicie nieświadomy blondyn właśnie chwiejnym krokiem i z pijackim uśmiechem poszedł na parkiet zabalować.
A potem były już tylko przebłyski świadomości. I Ona.
*
Całował ją mocno, drapieżnie, bez opamiętania. Dziewczyna jednak wcale nie pozostawała mu dłużna, ponieważ pieszczoty oddawała z równie wielkim oddaniem. Nawet jęknęła, w chwili gdy poczuła te wspaniałe dłonie błądzące po jej całkowicie roznegliżowanym ciele.
- Nie wiem, kim jesteś, ale dzięki tobie czuję się wspaniale – powiedział nietrzeźwy chłopak, po czym zaczął schodzić z pieszczotami niżej, i niżej, i jeszcze niżej.
- Mogę powiedzieć to samo o tobie, bo również jesteś… – odrzekła, ale nie dokończyła, ponieważ zaczęła lekko posapywać. To te ręce wyczyniały cuda w jej intymnym miejscu!
A potem były już tylko pojękiwania oraz pełne ekscytacji krzyki dziewiętnastolatków. I Oni.
Bardzo mi się podoba! Zaczęłam też czytać poprzednie opowiadanie - też boskie. Świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńMega Mega MEGA mi się podoba prolog.. Bardzo Bardzo BARDZO ^ ^ Już się nie mogę doczekać kolejnych części.. Znając życie i Twoją wspaniałą twórczość znów zatopię się w tym opowiadaniu po uszy nawet nie wiedząc kiedy to nastąpiło.. Oby tak dalej ^ ^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ^ ^
Moje Słońce ;****
OdpowiedzUsuńZnalazłamn chwilę czasu aby wejść na kompa, przeczytać i skomentować. A więc: Matko! Jesteś genialna! Mówiłam to już kiedyś? Zapewne tak, no ale jeszcze nie raz to ode mnie usłyszysz, także ciii xd
Wiesz co? Ja chcę pierwszy rozdział! jak nie tu, to na gadu! Zresztą, jak wejdę na telefon to do Cb napiszę, ot co ;p
Wgl wiesz co? Nie wyrabiam czasowo, także nie myśl sobie, że o Tobie zapominam. Ale sama wiesz, konsultacje maturalne, kursy, warsztaty, i na dodatek prawo jazdy w jednym miesiącu... To zdecydowanie za dużo jak na jedną osobę, prawda?
Ehh, pamiętaj, że kocham <333
O matko Ew... Nie mogę ze śmiechu. Masz niesamowite poczucie chumoru w pisaniu. Te twoje: "(...)przelecieć wszystkie najładniejsze panienki, które mi się tylko nawiną! Już widzę ten napis na bilbordach i w księdze Guinnesa: Draco Malfoy…", uśmiałam się jak nigdy.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc na początku zupełnie mi się nie podobało to jak ich przedstawiasz... Bez urazy, ale tak jakoś... No nie wiem, Hermiona ten nasz kujonik, a tu proszę, takie bajki... Rozumiem, że zapewne chodzi o to, żeby przedstawić ich inaczej i jakoś realniej, ale mimo wszystko jakoś zupełnie mi to nie pasowało... Jednak Ty to tak opisujesz, że jestem w stanie wszystko Ci wybaczyć.
"A potem były już tylko kolejne puste szklanki. I On." - A ten wers... Och, cud, miód i kawusia ;)
Tylko zakończenie mi się nie podoba... Wiem, wiem, marudzę... Ale jest takie puste... A to jest seks! To trzeba obszernie i zmysłowo opisać xD Przepraszam, takie moje małe... Zboczenie, bo osobiście staram się jak najbardziej literacko i poetycko te sprawy opisywać.. Jeżeli już je opisuję ^ ^"
Uwielbiam. Twoje poprzednie opowiadanie było świetne , to też zapowiada się cudownie
OdpowiedzUsuńOstra końcówka ;D Fajnie zaczęłaś nie no Miona się upija.
OdpowiedzUsuńMRAU, jest genialnie, idę do jedynki! :D Jak ja kocham Draco <3 No i Hermionę, naturlich, też!
OdpowiedzUsuńTak, tak a wszyscy mają pannę Granger za wzór wszystkich cnót. Chciałabym widzieć minę Malfoya, kiedy dowie się o nocy z Hermi i dziecku ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!