Strony

4 lipca 2016

Dziewczynka z ulicy (12)

Rozdział XII

- Nie denerwuj się, Deli. Dasz radę. – Od ponad pięciu minut Tom starał się podnieść mnie na duchu. Jechałam na miejscu pasażera w jego samochodzie i gdybym się tak mocno nie denerwowała pierwszym dniem w liceum, na pewno czułabym się niekomfortowo. Kłamałam, myśląc, że samochód Penny należał do tych luksusowych. Zresztą, każdy by się ze mną zgodził, kiedy tylko znalazłby się w mercedesie Toma.
- Chyba nie mam wyjścia – próbowałam zażartować, ale nędznie mi to wyszło. Na pewno nie pomógł też grymas na twarzy, który miał być uśmiechem.
- Jeżeli chcesz, ciągle mogę zawrócić?
- Nie – zaprzeczyłam, wzdychając. Pomysł Toma brzmiał niesamowicie kusząco. – Skoro poradziłam sobie do tej pory, poradzę sobie też w liceum.
Tom powoli kiwnął głową. Wzrok skierował z powrotem na drogę.
Dopiero później dotarło do mnie, jak bardzo się myliłam. Spanie na dworcu w porównaniu ze szkołą i panującymi tam zasadami, brzmiało zbawiennie i niesamowicie łagodnie. Idąc do liceum, trzeba wiedzieć, że tak naprawdę wchodzi się prosto w środek dżungli, a każdy uczeń jest drapieżnikiem próbującym pożreć cię żywcem.
Najpierw Tom odwiózł Maxa do przedszkola, który poprosił mnie, abym go odprowadziła aż do klasy, przez co niesamowicie się ucieszyłam. Przez chwilę też zdołał odpędzić te przytłaczające myśli. Uwielbiałam tego dzieciaka, naprawdę! Postanowiłam, że w następny weekend znów zabiorę go na plac zabaw, żeby jakoś mu się odwdzięczyć.
- Deli? – zapytał, kiedy pomogłam rozwiązać jego buty.
- Tak?
- Nie musisz się bać. Nikt ci nic nie zrobi. Zadbałem o to – powiedział z szerokim uśmiechem. W oczach chłopca błyszczała duma.
- Jak to?
- Poprosiłem Asha, żeby w razie co cię obronił – wypowiadając te słowa, wypiął dumnie pierś. Po raz ostatni uśmiechnął się szeroko, po czym pobiegł do klasy. Za to ja stałam w szatni z rozdziawioną buzią, wyglądając jak przygłup. Skoro Max prosił Ashtona o chronienie mnie, wiedziałam jedno. Miałam całkowicie i totalnie przejebane.
Szkoda, że Max nie poprosił go o ochronę przed samym sobą, pomyślałam wrednie.
Wsiadając z powrotem do samochodu, zaczęłam się lekko trząść, co jednak pogłębiło się, gdy stanęłam przed drzwiami wejściowymi mojej nowej szkoły. Zerknęłam za plecy. Tom już odjechał, życząc mi powodzenia, więc jedyna szansa ucieczki została zagrzebana. Zawsze mogłam wrócić pieszo, ale kompletnie nie wiedziałam jak i którędy. Postanowiłam, że przy najbliższej okazji zerknę na mapę, żeby przynajmniej w minimalnym stopniu zorientować się, gdzie znajduje się szkoła.
Z głośno dudniącym sercem przekroczyłam próg liceum. Wokół było pełno ludzi, których mijałam, idąc wzdłuż korytarza. Tak naprawdę nie miałam bladego pojęcia, gdzie powinnam się najpierw udać. Penelope rano powiedziała mi, żeby od razu iść do sekretariatu po plan zajęć, ale gdzie, do cholery, był ten przeklęty sekretariat?!
Rozejrzałam się wokół. Przy ścianach znajdowały się szafki, przy których stali rozmawiający i śmiejący się uczniowie. Prawie na końcu korytarza stała jakaś dziewczyna z chłopakiem. Wyglądali na miłych. Może podeszłabym do nich i zapytała o drogę? W końcu nie będę jak ten jełop stała na środku, bezmyślnie wgapiając się w tłum.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam.
- Przepraszam – bąknęłam niepewnie, przerywając im w rozmowie.
Oboje spojrzeli na mnie zaskoczeni, ale nic nie odpowiedzieli. Dziewczyna była naprawdę piękna. Dałabym sobie głowę uciąć, że jej włosy miały czekoladowy odcień. Lokowane włosy do pasa, wydatne wargi, duże oczy. Czy to możliwe, żeby istniał taki ideał? Chłopak zaś był jej kompletnym przeciwieństwem. Niesamowicie szczupły, wystające kości policzkowe. Czarne jak heban włosy ułożone w irokeza, a do tego kolczyki w nosie, wargach, brwiach i w uszach. Cały ubrany na czarno. Miałam wrażenie, że stałam przed satanistą.
- Tak? – zapytała dziewczyna melodyjnym tonem. Czy ona miała jakieś wady?
- Szukam sekretariatu. Jestem nowa i kompletnie nie wiem, gdzie powinnam iść – odpowiedziałam na wydechu, szybko wzruszając ramionami.
- Czy my wyglądamy na punkt informacyjny? – zapytał niemiło chłopak tonem zabójcy, przez co skuliłam się w sobie.
Szybko pokręciłam głową.
- Przepraszam, ja… - mówiąc to, zaczęłam się cofać. – Już pójdę.
Odwróciłam się i przyrzekam, zamierzałam stamtąd uciec jak najszybciej się dało. Za plecami usłyszałam jednak głośny śmiech, po czym poczułam jak ktoś łapie mnie za dłoń.
- Czekaj, Issy tylko żartował. Jestem Melody – powiedziała, wyciągając do mnie rękę. Boże, ta dziewczyna nawet imię miała dźwięczne. – Zaprowadzę cię, jeśli chcesz.
Bez wahania uścisnęłam jej dłoń i uśmiechnęłam się wdzięcznie. Z płuc zeszło mi też powietrze, które bezwiednie wstrzymywałam. Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Minę miał beznamiętną, jakby nic go nie interesowało. Patrzył na mnie, więc szybko odwróciłam głowę na Melody.
- Dzięki, byłabym bardzo wdzięczna.
- To Isaac, jakby co – wyjaśniła. – Wygląda, jakby poza cierpieniem nie miał żadnego zajęcia, ale nie przejmuj się. W gruncie rzeczy taki nie jest.
- Hej! – warknął groźnie, przygryzając kolczyk w wardze. Pokazał na mnie palcem, prawie dotykając nim mojej klatki piersiowej. Cofnęłam się krok. – Ona wcale nie musi tego wiedzieć, Mel.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Wyglądali, jakby się przyjaźnili, co całkowicie nie mieściło się w głowie. W życiu nie widziałam nikogo bardziej odmiennego. Nie mówiłam tu jedynie o wyglądzie, ale również o zachowaniu. Melody wydawała się niezwykle miłą i otwartą osobą, która pomoże ci bez względu na wszystko, za to Isaac ewidentnie miał w oczach mord.
- Jestem Delilah – przedstawiłam się, ryzykując.
- Super! W takim razie chodźmy, bo zaraz będzie dzwonek, a jeżeli znowu spóźnię się na angielski, Brown mnie zabije.
Kiwnęłam głową, starając się zrozumieć. Czy nauczyciele naprawdę byliby zdolni do zabicia ucznia? Wywróciłam oczami na moje głupie myśli. Zabójstwo przecież było karalne.
- Widzimy się na obiedzie, Issy – stwierdziła Melody, uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała Isaaca w policzek. Chłopak prychnął głośno i bez słowa odszedł. Co za gbur! Dziewczyna jednak wydawała się tym kompletnie nie przejmować. Najwyraźniej jego zachowanie było całkiem normalne. – Skąd się przeniosłaś?
Ruszyła, a ja od razu poszłam w jej ślady.
- Z nikąd. Nie chodziłam wcześniej do szkoły – przyznałam się, stawiając wszystko na jedną kartę. Melody wydawała się naprawdę sympatyczna, więc postanowiłam zaufać jej przynajmniej w tej kwestii.
- Co? Czemu?
- Jakoś tak wyszło – odparłam, wzruszając ramionami. Okej, mogłam spróbować jej trochę powiedzieć, ale przecież nie musiałam od razu opowiadać Melody o całym moim życiu. Zresztą, gdy poznałaby prawdę to albo by nie uwierzyła, albo natychmiast udałaby, że ktoś takie jak Delilah nigdy nie istniał.
- Twoi rodzice ci na to pozwolili? – pytała autentycznie zaciekawiona i zaskoczona zarazem. – Moi by mnie chyba powiesili, gdybym powiedziała im, że rezygnuję ze szkoły.
Znów wzruszyłam ramionami. Myślałam, że zdenerwuję ją swoim dziwnym zachowaniem, lecz Melody tylko roześmiała się głośno.
 - Jesteś strasznie tajemnicza, Delilah.
Pięć minut później wyszłam z sekretariatu z planem w dłoniach. Melody od razu wyrwała mi kartkę, dokładnie wertując ją wzrokiem. Po chwili na jej usta wpłynął uśmiech.
- Super! Mamy teraz razem angielski, a potem zaprowadzę cię na trygonometrię. Właściwie mamy też razem francuski i wf.
- Czyli ty też jesteś w pierwszej klasie?
- Tak – pokiwała głową, znowu bez słowa ruszając przed siebie. – Możesz ze mną usiąść!
- Dlaczego mi pomagasz? – zapytałam naprawdę ciekawa. Nigdy nie spotkałam tylu miłych ludzi co przez ten tydzień.
- Mam wrażenie, że się dogadamy. Wydajesz się szczera, a uwierz mi, że rzadko idzie tu kogoś takiego spotkać. Wszyscy tylko kłamią – skrzywiła się na te słowa, a ja przeczuwałam, że za nimi kryła się dłuższa historia. Może będzie mi dane kiedyś ją poznać?
- A Isaac?
- Issy? To wyjątek od reguły. Może nie wygląda, ale to mój najlepszy przyjaciel. Znamy się od przedszkola.
- No co ty! – Otworzyłam szeroko oczy, po czym zironizowałam: – Jako dziecko też wyglądał, jakby chciał powybijać cały świat?
Melody roześmiała się głośno.
- Wtedy ubierała go mama, ale wyobraź sobie, że w podstawówce przechodził okres długich dredów i słuchał jedynie reggae.
- Chrzanisz!
Nie mogłam się powstrzymać i nim pomyślałam, słowo to wręcz wyleciało z mego gardła. Starałam wyobrazić sobie Isaaca za dzieciaka, który opowiadałby o pięknym życiu i miłości i nie mogłam się powstrzymać. Zaczęłam się śmiać.
Kiedy tak szłyśmy przez korytarz, ciągle rozmawiałyśmy i przez chwilę czułam się, jakbym miała koleżankę. Najprawdziwszą koleżankę! Kto by pomyślał! Melody musiała być niezwykle lubianą osobą, bo niemal każda mijana przez nas osoba się z nią witała. Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy przedostatnią ławę.
- Nikogo nie podsiadłam? – zapytałam, rozglądając się po sali. Nauczyciela jeszcze nie było, a ludzie zdawali się dopiero przychodzić. Każdy patrzył na mnie jak na ufo, przez co czułam się trochę niezręcznie. Nie przywykłam do tego, żeby być przez kogokolwiek zauważaną.
- Nie. Zazwyczaj siada ze mną Luke albo Calum, żeby mnie pilnować – powiedziała, krzywiąc się, a na ostatnie słowo podniosła palce i zakreśliła w powietrzu cudzysłów. – O wilku mowa.
Podążyłam za wzrokiem Melody. Do klasy weszła dwójka chłopaków. Jeden niesamowicie wysoki o blond włosach postawionych do góry i niesamowicie niebieskich oczach. W ustach miał kolczyk. Czy to była jakaś nowa moda? Żeby przynależeć do tej szkoły, trzeba było sobie coś przekłuć? Drugi za to był ciemniejszy, włosy miał czarne i w porównaniu do tego pierwszego, wyglądał sympatycznie. Blondyn sprawiał wrażenie, jakby uważał się za najważniejszą osobę w całym zebranym gronie. Obaj zmierzyli mnie wzrokiem.
- Spadaj, nowa. Ja tu siedzę – powiedział blondyn niemiło, machając ręką.
- To ty spadaj, Hemmings – odpyskowała Melody. – Delilah od dzisiaj siedzi ze mną. Na wszystkich przedmiotach.
- Ciekawe co na to powie…
- Guzik mnie to obchodzi – przerwała mu wpół słowa. – Niech da mi wreszcie święty spokój!
Luke już chciał coś odpowiedzieć, ale do sali wszedł nauczyciel. Chłopaki więc bez słowa usiedli tuż za nami. Melody, widząc to, aż westchnęła. Niesamowicie ciekawa byłam, o co chodziło. Jakbym się zapytała jej po lekcji, może by mi opowiedziała?
Ogólnie angielski minął zaskakująco szybko. Nauczyciel, Brown, wydawał się miły, ale wymagający. Opowiadał coś o jakiejś lekturze, więc od razu wiedziałam, że czekało mnie dużo do nadrobienia. Po zakończonej lekcji nawet poprosił mnie do siebie. Powiedział, że zna moją historię, ale nie będzie mi pobłażał, ponieważ chce, abym się czegoś nauczyła. Dał mi listę lektur, powiedział co i jak i życzył powodzenia. Bezapelacyjnie go polubiłam.
Wychodząc z klasy, ze zdziwieniem zauważyłam, że Melody na mnie czekała. Zrobiło mi się przyjemnie w duszy i poczułam, że może faktycznie zdobyłam pierwszą koleżankę. Podeszłam do niej niepewnie, ponieważ stała i rozmawiała z Lukiem i Calumem.
- Dajcie mi wreszcie święty spokój – jęknęła. – Chodź, Delilah, odprowadzę cię na trygonometrię.
Kiwnęłam powoli głową.
- Wilson! – Usłyszałam dziwnie znajomy krzyk za plecami. Melody odwróciła się i przeklęła cicho pod nosem. A więc to było jej nazwisko… Sama też okręciłam się na pięcie i zamarłam. Zresztą nie tylko ja.

Ashton Irwin stanął na środku korytarza, wpatrując się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Aha, wspomniałam może, że szedł ramię w ramię z Michaelem, chłopakiem z placu zabaw?

2 komentarze:

  1. Hejka!
    Końcówka jest świetna, zresztą jak i pozostały tekst. Jestem ciekawa co dalej i reakcji Ashtona (którego z całego serca nie nawidzę)
    Aha, jeszcze jedno, a raczej dwa 1. Czy piszesz dalszy ciąg fortuny??? Jeżeli tak, to pisz szybciej :P
    2. A jeżeli nie to zaczynaj i kieruj się punktem nr jeden :))
    Tak wgl, cz tylko ja kom tą serię
    Pozdrowionka,
    Roth Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Dzięki! Wiadomość, że ktoś to czyta, pokrzepia! :)
      Co do Twoich pytań, Roth, na tę chwilę Fortuna stanęła. Zresztą, jak pozostałe opowiadania. Dodaję Dziewczynkę, bo wcześniej napisałam parę rozdziałów do przodu. W każdym razie myślę, że niedługo się w sobie zbiorę i znów napiszę coś na FKST. :) Trzymaj kciuki!
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń