Draco wiele razy wracał do wydarzeń z pewnej
zimowej nocy, kiedy jego świat po raz pierwszy legł w gruzach. Nie miał
pojęcia, że przelotny romans może zaowocować w uczucie, które w tamtych czasach
było niczym trucizna - Malfoy umierałby
powoli i jakże boleśnie, gdyby ich tajemnica wyszła na jaw. Znając przyszłość, był
wdzięczny Merlinowi, że postanowił rozdzielić go z Hermioną na te wszystkie
lata. Czuł, że nigdy nie mógłby związać się z nią oficjalnie, gdyby z
dziesiątego na jedenastego stycznia nie powiedzieli sobie zbyt wielu
niepotrzebnych i bolesnych słów.
Nim historia całkiem nabrała obrotów, początek
ich wspólnego życia rozpoczął się miarowo niewinnie. Bacząc na ich dalsze losy,
Draco stwierdził, że to przypadkowe spotkanie na początku roku szkolnego w
przejściu za garbem jednookiej wiedźmy miało charakter kompletnie
bezemocjonalny. Mimo latających wyzwisk, przepychania w stronę wyjścia, jedne
ku Miodowemu Królestwu a drugie szkole, czy rzucanych zaklęć. Było to ich
pierwsze spotkanie bez żadnych gapiów i z pewnością obydwojgu zapadło głęboko w
pamięć. Dalszą relację z Hermioną spowiła mgła, a wspomnienia Draco ożywały
dopiero pod koniec września. Malfoy do tej pory nie miał pojęcia, co takiego
działo się pomiędzy nimi, że pewnego dnia wparowali do pustej klasy, bezmyślnie
się całując i rozrzucając szaty gdzie popadnie.
Na początku był tylko seks. Dopiero później
zaczęli ze sobą rozmawiać. Wpierw o prozaicznych sprawach, ale w miarę coraz
częstszych spotkań, coraz więcej było do opowiedzenia. Czasami streszczali
wydarzenia tygodnia, opowiadali o planach na przyszłość i narzekali na
nauczycieli i na naukę - chociaż to raczej Draco psioczył. Hermiona nie
powiedziała złego słowa o nadmiarze prac domowych czy o zbliżających się
owutemach. Jedynym tematem tabu był nadchodzący wielkimi krokami cień wojny i
Voldemort. Oboje doskonale wiedzieli, że gdyby cokolwiek napomknęli o
współczesnej sytuacji Anglii, ich spotkania dobiegłyby końca. Malfoy do dzisiaj
zastanawiał się, jakim cudem aż tak otworzył przed dziewczyną serce. Hermiona
stała się w pewnym sensie jego powierniczką.
Największy przełom nastąpił tej gównianej,
styczniowej nocy zaraz po feriach bożonarodzeniowych. Draco całe święta przebywał
w Malfoy Manor i nasłuchał się wielu rzeczy o potędze Voldemorta, o prawdach,
które przekazywał światu, i o górowaniu czystej krwi nad resztą. Był więc
trochę zdenerwowany, kiedy zauważył, że Granger minęły one w przyjemnej,
ciepłej i rodzinnej atmosferze. Zazdrościł jej tej sielanki i gdy spotkali się
na Wieży Astronomicznej, wyładował złość w najprostszy sposób.
Przekroczył granicę.
- Na początku lutego Czarny Pan zaatakuje
Hogwart – oznajmił tak spokojnie, jakby opowiadał o zmianie pogody.
Hermiona, która akurat podnosiła się z posadzki,
zamarła.
- C-co? – wyjąkała, odwracając się w stronę
blondyna i z uwagą wpatrując w szare oczy. Draco wydawał się kompletnie
nieprzejęty. Stał nonszalancko oparty o ścianę, ręce trzymał w kieszeni, a wzrokiem
błądził po ciele Hermiony. Nie zdążyła się jeszcze ubrać, więc stała przed nim
wyłącznie w fioletowym staniku. Najwyraźniej była aż tak przejęta słowami
Malfoya, że nie zwracała uwagi na coś tak przyziemnego jak nagość czy wstyd.
- Słyszałaś.
- Czy to jakieś żarty, Malfoy?
- Nie zwykłem żartować w poważnych sprawach,
Granger – mówiąc to, zrobił dwa kroki do przodu. Stanął tak blisko Hermiony, że
wręcz czuł jej oddech na twarzy. – Po prostu daję ci to, czego pragniesz.
Hermiona cofnęła się i opuściła głowę. Niespodziewanie
się zarumieniła, ponieważ zauważyła leżące na ziemi ubrania. Szybko się
schyliła i byle jak zaczęła narzucać na siebie kolejne warstwy.
Draco zaś stał i w skupieniu przyglądał. Czuł
zawiedzenie i jeszcze większy gniew. Gdy tylko powiedział Granger o Czarnym Panu,
wręcz oczekiwał, że ucieknie, by przekazać informację dalej. Poza tym miała na
niego wrzeszczeć, a nie być tak spokojną. Musiał się na kimś wyżyć za ten cały
otaczający go syf, a to, że wypadło akurat na nią… Powiedzmy, że Draco należał
do ludzi lubiących piec dwie pieczenie na jednym ogniu. Już od dawna czuł
irytację, że Granger jako jedna z niewielu kobiet potrafiła wzbudzić w nim
głód. I wcale nie miał na myśli tego związanego z jedzeniem.
Do uszu Draco doleciał odgłos powoli
wypuszczanego powietrza. Hermiona wreszcie uniosła głowę, którą po chwili lekko
przekrzywiła.
- Nie dlatego się z
tobą spotykam w pustych klasach czy na Wieży Astronomicznej, czy w Zakazanym
Lesie, czy gdziekolwiek indziej, Malfoy.
- Tak? – zapytał dziwnie gardłowym głosem. – A
ja myślałem, że właśnie dlatego. Dla wyciągnięcia ze mnie wszelkich możliwych
informacji o śmierciożercach i Czarnym Panu.
Hermiona natychmiast zaprzeczyła.
- To nieprawda.
- Powiadasz? W takim razie dlaczego nadal tu
jesteś? Gdyby było nieprawdą to, co mówię, już dawno byś stąd poszła i
zapomniała. Ty jednak stoisz tu i czekasz na dalsze pikantne informacje.
Kiedy Hermiona nie odpowiedziała, Draco
uśmiechnął się z wyższością. W głębi serca czuł jednak dziwny ucisk, który
zwiększał się z każdym wypowiedzianym zdaniem.
- Czasami milczenie mówi więcej niż słowa,
Granger.
- Co zamierzasz przez to powiedzieć?
- Nie jesteś głupia. Doskonale wiesz, o co mi
chodzi.
- Czemu chcesz wszystko zepsuć? – pytała dalej Gryfonka.
– Czemu chcesz zepsuć nas?
Czoło Draco zmarszczyło się.
- Jakich nas, Granger?
Hermiona westchnęła przeciągle.
- Jesteś dziwny od powrotu z domu. W ciągu tych
paru dni nie zrobiłeś ani jednej aluzji, że spotykamy się poza szkolnymi
korytarzami. Nawet Harry i Ron zaczęli coś podejrzewać, bo ani razu ich nie wyzwałeś.
Powiesz mi więc, co się stało?
- Nie sądzę, żeby to była twoja sprawa.
- Ale…
- Nie ma żadnych „ale”, Granger.
- Słuchaj, ja po prostu nie chcę przerywać
naszej… znajomości. Wiem, że jest ona absurdalna i w ogóle nie powinniśmy się
spotykać, ale… Chociaż raz pragnę robić coś, na co mam ochotę. Co ja gadam! Doskonale
wiem, że ty też tego pragniesz, Malfoy.
- Oczywiście, że pragnę – warknął, czym
zaskoczył nie tylko Hermionę. Natychmiast jednak się zreflektował. – Jaki facet
w moim wieku dobrowolnie zrezygnowałby z seksu bez związku?
Oburzona Hermiona aż prychnęła. Zmrużyła w
złości oczy, po czym chwyciła leżącą na ziemi torbę.
- Jesteś wredny, Malfoy. Mam na dzisiaj dość
ciebie i twoich prób wyładowania na mnie złości. Równie dobrze możesz rzucić
zaklęcie wyciszające i sobie powrzeszczeć albo wypić napar uspokajający.
Zaczęła kierować się w stronę schodów, lecz
dalsze słowa Malfoya skutecznie ją zatrzymały.
- Czarny Pan zbiera armię już od dawna. Zacznie
atakować z zaskoczenia i nie ma zamiaru nikogo oszczędzić. Będzie szedł po
trupach i to dosłownie. On ma doskonały plan przejęcia szkoły i zabicia
Pottera.
- Malfoy…
- Dobrze wiesz, że znajdę się przy jego boku.
Będę torturował i mordował z maską śmierciożercy na twarzy. Może nawet staniemy
razem do pojedynku, a ty nawet nie będziesz wiedziała, że to ja poślę Avadę w
twoją stronę.
- Malfoy, po prostu przestań – wyszeptała,
przykładając dłoń do ust i wpatrując się w chłopaka z nieukrywanym strachem.
Przerażała ją prawdziwość słów Ślizgona. – Bo powiesz…
- Znam swoje zadanie i miejsce w życiu,
Granger. Muszę tępić mugoli, szlamy i czarodziei spoufalających się z brudem
świata. Nie mogę cofnąć się przed niczym, byleby wola Czarnego Pana została
spełniona.
- …parę słów za dużo.
Malfoy uśmiechnął się cierpko.
- Możesz już iść. Dostałaś to, czego pragnęłaś
– powiedział, a dla lepszego efektu machnął ręką w stronę wyjścia. Odwrócił się
do niej plecami, spoglądając prosto na Zakazany Las. Z każdym wypowiedzianym
słowem Draco czuł się coraz gorzej. Wiedział, że przesadził i że dziewczyna
wreszcie da sobie z nim spokój. Mimo stoickiej postawy na zewnątrz, wewnętrznie
miał wrażenie, jakby palono go żywcem. Wiedział, że ich kłótnia była totalnym
kłamstwem, ale powoli chyba zaczynał w nią wierzyć.
- Naprawdę sądzisz, że uprawiam z tobą seks,
żeby wydobyć informacje?
- Oczywiście! Niby po cóż innego miałabyś to
robić?
Hermiona momentalnie zacisnęła usta. Po chwili
jednak skutecznie odbiła pałeczkę:
- A ty? Według ciebie próbuję się czegoś
dowiedzieć. Okej, niech będzie, mam motyw. Ale dlaczego ty chciałbyś ze mną spać, Draco? Tylko nie mów, że też chodzi o
wydobycie jakichś durnych informacji, bo w to na pewno nie uwierzę.
W Malfoyu aż się zagotowało, a fakt, że
Hermiona po raz pierwszy wypowiedziała jego imię, od razu przeszedł w
niepamięć.
- Nigdy z tobą nie spałem, Granger. My się
pieprzyliśmy.
- Jak zwał, tak zwał. - Hermiona jedynie
wzruszyła ramionami. – Dlaczego, Malfoy?
Draco poczuł ogarniającą go panikę. Za żadne
skarby świata nie wolno mu było otworzyć się przed Granger i wyznać jej prawdy.
Zrujnowałby nie tylko resztki swojej już i tak słabej pewności siebie, ale
przede wszystkim zaprzeczyłby własnej zimności i twardoskórości, które nie
mogłyby być dłużej wymówką chroniącą przed Czarnym Panem. Gdyby prawda wyszła
na jaw, musiałby wreszcie przeciwstawić się rodzicom oraz wyznawanym przez nich
ideom i dołączyć do Pottera. Za bardzo jednak bał się zniszczyć tę kłamliwą,
ale mimo wszystko ochronną osłonę, którą wokół siebie zbudował.
Zrobił więc ostatnią rzecz, na jaką miał
ochotę, ale która skutecznie odstraszyłaby dziewczynę.
Udał, że traktuje ją jak śmiecia.
- Jesteś seksowną szlamą – oznajmił dobitnie,
patrząc Gryfonce prosto w oczy. Głos brzmiał spokojnie, bez śladu zawahania. –
Nigdy nie będziesz warta więcej niż przygodny seks, o czym będzie wiedział
każdy czarodziej, który postanowi cię dotknąć. W naszym świecie znajdujesz się
na samym dnie społecznej hierarchii i nie ma się co łudzić, że kiedykolwiek się
to zmieni, Granger.
- Naprawdę tak sądzisz? – wyszeptała ze
słyszalnym drżeniem.
Malfoy wzruszył ramionami i rzucił wrednym
uśmieszkiem.
- Powinnaś mi dziękować za zlitowanie się nad
tobą. Sprawiłem, że choć przez chwilę mogłaś poczuć się ważna, czyż nie? Swego
pochodzenia nie zmienisz, Granger. Już zawsze będziesz szlamą. Przykre, ale
prawdziwe.
- A ty najwyraźniej już zawsze będziesz
totalnym dupkiem, Malfoy.
Rzuciła mu ostatnie spojrzenie pełne gniewu
pomieszanego z zawiedzeniem, po czym szybkim krokiem opuściła Wieżę
Astronomiczną.
Więcej nigdy się nie spotkali, a mijając na
korytarzach, udawali, że to drugie w ogóle nie istniało. Ten okres jednak minął
szybko, ponieważ w lutym Voldemort faktycznie zaatakował Hogwart. Na szczęście
Potterowi i Aurorom udało się go powstrzymać dzięki przekazanym przez Malfoya
informacjom. Dzięki temu został on w pewnym sensie ułaskawiony, choć tak
naprawdę do tej pory nie udało mu się zmyć krwi z rąk jego rodziny. Po wojnie
to on znalazł się na dnie czarodziejskiej hierarchii, a Hermiona Granger
została odznaczona za swoje zasługi. Potem świat wrócił w miarę do normalności.
Jedyne, co się nie zmieniło, to serce Draco,
które przez ponad dziesięć lat ani razu nie zabiło mocniej.
To jest świetne! Choć za krótkie, czuję niedosyt. Szkoda, że nie zakończyło to się szczęśliwie. No ale czekam, aż znów coś napiszesz. Mam nadzieję, że nie będziesz kazać mi czekać kolejnych paru miesięcy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
To jest tylko prequel do Najważniejszego obowiązku, który już dawno, dawno temu został skończony. :) A co do napisania czegokolwiek, to na tę chwilę nie obiecuję... :(
Usuń#MagiczneSmakołyki #PieprzneDiabełki
OdpowiedzUsuńTen tekst przykuwa uwagę i jest interesujący. I chociaż nie lubię tekstów z czasów szkolnych, w których relacje pomiędzy bohaterami oparte są tylko na seksie, to Ty umiejętnie balansowałaś, by nie popaść w przesadę. I właśnie ten umiar podobał mi się najbardziej. Ogromny plus jest także za to, że to miniaturka napisana z perspektywy Draco. Umiejętnie przekazałaś jego emocje - zarówno te targające nim w szkole, jak i późniejszy smutek i złamane serce.
Pozdrawiam ciepło, życząc weny i czasu!
Dziękuje, to bardzo miłe słowa. :)
UsuńTo-to jest prequelem dłużej historii pod jakże zaskakującą nazwą: Najważniejszy obowiązek wobec dzieci to dać im szczęście. :P
Pamiętam, że odkąd zaczęłam pisać to dłuższe opowiadanie, zawsze gdzieś w tyle głowy przewijały mi się wyobrażenia o zakończeniu relacji Draco i Hermiony. W końcu wyobrażenia stały się pomysłem na krótką miniaturkę i wyszło takie to-to. :)