1 marca 2016

Najważniejszy obowiązek wobec nas to być


Draco wiele razy wracał do wydarzeń z pewnej zimowej nocy, kiedy jego świat po raz pierwszy legł w gruzach. Nie miał pojęcia, że przelotny romans może zaowocować w uczucie, które w tamtych czasach było niczym trucizna -  Malfoy umierałby powoli i jakże boleśnie, gdyby ich tajemnica wyszła na jaw. Znając przyszłość, był wdzięczny Merlinowi, że postanowił rozdzielić go z Hermioną na te wszystkie lata. Czuł, że nigdy nie mógłby związać się z nią oficjalnie, gdyby z dziesiątego na jedenastego stycznia nie powiedzieli sobie zbyt wielu niepotrzebnych i bolesnych słów.
Nim historia całkiem nabrała obrotów, początek ich wspólnego życia rozpoczął się miarowo niewinnie. Bacząc na ich dalsze losy, Draco stwierdził, że to przypadkowe spotkanie na początku roku szkolnego w przejściu za garbem jednookiej wiedźmy miało charakter kompletnie bezemocjonalny. Mimo latających wyzwisk, przepychania w stronę wyjścia, jedne ku Miodowemu Królestwu a drugie szkole, czy rzucanych zaklęć. Było to ich pierwsze spotkanie bez żadnych gapiów i z pewnością obydwojgu zapadło głęboko w pamięć. Dalszą relację z Hermioną spowiła mgła, a wspomnienia Draco ożywały dopiero pod koniec września. Malfoy do tej pory nie miał pojęcia, co takiego działo się pomiędzy nimi, że pewnego dnia wparowali do pustej klasy, bezmyślnie się całując i rozrzucając szaty gdzie popadnie.
Na początku był tylko seks. Dopiero później zaczęli ze sobą rozmawiać. Wpierw o prozaicznych sprawach, ale w miarę coraz częstszych spotkań, coraz więcej było do opowiedzenia. Czasami streszczali wydarzenia tygodnia, opowiadali o planach na przyszłość i narzekali na nauczycieli i na naukę - chociaż to raczej Draco psioczył. Hermiona nie powiedziała złego słowa o nadmiarze prac domowych czy o zbliżających się owutemach. Jedynym tematem tabu był nadchodzący wielkimi krokami cień wojny i Voldemort. Oboje doskonale wiedzieli, że gdyby cokolwiek napomknęli o współczesnej sytuacji Anglii, ich spotkania dobiegłyby końca. Malfoy do dzisiaj zastanawiał się, jakim cudem aż tak otworzył przed dziewczyną serce. Hermiona stała się w pewnym sensie jego powierniczką.
Największy przełom nastąpił tej gównianej, styczniowej nocy zaraz po feriach bożonarodzeniowych. Draco całe święta przebywał w Malfoy Manor i nasłuchał się wielu rzeczy o potędze Voldemorta, o prawdach, które przekazywał światu, i o górowaniu czystej krwi nad resztą. Był więc trochę zdenerwowany, kiedy zauważył, że Granger minęły one w przyjemnej, ciepłej i rodzinnej atmosferze. Zazdrościł jej tej sielanki i gdy spotkali się na Wieży Astronomicznej, wyładował złość w najprostszy sposób.
Przekroczył granicę.
- Na początku lutego Czarny Pan zaatakuje Hogwart – oznajmił tak spokojnie, jakby opowiadał o zmianie pogody.
Hermiona, która akurat podnosiła się z posadzki, zamarła.
- C-co? – wyjąkała, odwracając się w stronę blondyna i z uwagą wpatrując w szare oczy. Draco wydawał się kompletnie nieprzejęty. Stał nonszalancko oparty o ścianę, ręce trzymał w kieszeni, a wzrokiem błądził po ciele Hermiony. Nie zdążyła się jeszcze ubrać, więc stała przed nim wyłącznie w fioletowym staniku. Najwyraźniej była aż tak przejęta słowami Malfoya, że nie zwracała uwagi na coś tak przyziemnego jak nagość czy wstyd.
- Słyszałaś.
- Czy to jakieś żarty, Malfoy?
- Nie zwykłem żartować w poważnych sprawach, Granger – mówiąc to, zrobił dwa kroki do przodu. Stanął tak blisko Hermiony, że wręcz czuł jej oddech na twarzy. – Po prostu daję ci to, czego pragniesz.
Hermiona cofnęła się i opuściła głowę. Niespodziewanie się zarumieniła, ponieważ zauważyła leżące na ziemi ubrania. Szybko się schyliła i byle jak zaczęła narzucać na siebie kolejne warstwy.
Draco zaś stał i w skupieniu przyglądał. Czuł zawiedzenie i jeszcze większy gniew. Gdy tylko powiedział Granger o Czarnym Panu, wręcz oczekiwał, że ucieknie, by przekazać informację dalej. Poza tym miała na niego wrzeszczeć, a nie być tak spokojną. Musiał się na kimś wyżyć za ten cały otaczający go syf, a to, że wypadło akurat na nią… Powiedzmy, że Draco należał do ludzi lubiących piec dwie pieczenie na jednym ogniu. Już od dawna czuł irytację, że Granger jako jedna z niewielu kobiet potrafiła wzbudzić w nim głód. I wcale nie miał na myśli tego związanego z jedzeniem.
Do uszu Draco doleciał odgłos powoli wypuszczanego powietrza. Hermiona wreszcie uniosła głowę, którą po chwili lekko przekrzywiła.
- Nie dlatego się z tobą spotykam w pustych klasach czy na Wieży Astronomicznej, czy w Zakazanym Lesie, czy gdziekolwiek indziej, Malfoy.
- Tak? – zapytał dziwnie gardłowym głosem. – A ja myślałem, że właśnie dlatego. Dla wyciągnięcia ze mnie wszelkich możliwych informacji o śmierciożercach i Czarnym Panu.
Hermiona natychmiast zaprzeczyła.
- To nieprawda.
- Powiadasz? W takim razie dlaczego nadal tu jesteś? Gdyby było nieprawdą to, co mówię, już dawno byś stąd poszła i zapomniała. Ty jednak stoisz tu i czekasz na dalsze pikantne informacje.
Kiedy Hermiona nie odpowiedziała, Draco uśmiechnął się z wyższością. W głębi serca czuł jednak dziwny ucisk, który zwiększał się z każdym wypowiedzianym zdaniem.
- Czasami milczenie mówi więcej niż słowa, Granger.
- Co zamierzasz przez to powiedzieć?
- Nie jesteś głupia. Doskonale wiesz, o co mi chodzi.
- Czemu chcesz wszystko zepsuć? – pytała dalej Gryfonka. – Czemu chcesz zepsuć nas?
Czoło Draco zmarszczyło się.
- Jakich nas, Granger?
Hermiona westchnęła przeciągle.
- Jesteś dziwny od powrotu z domu. W ciągu tych paru dni nie zrobiłeś ani jednej aluzji, że spotykamy się poza szkolnymi korytarzami. Nawet Harry i Ron zaczęli coś podejrzewać, bo ani razu ich nie wyzwałeś. Powiesz mi więc, co się stało?
- Nie sądzę, żeby to była twoja sprawa.
- Ale…
- Nie ma żadnych „ale”, Granger.
- Słuchaj, ja po prostu nie chcę przerywać naszej… znajomości. Wiem, że jest ona absurdalna i w ogóle nie powinniśmy się spotykać, ale… Chociaż raz pragnę robić coś, na co mam ochotę. Co ja gadam! Doskonale wiem, że ty też tego pragniesz, Malfoy.
- Oczywiście, że pragnę – warknął, czym zaskoczył nie tylko Hermionę. Natychmiast jednak się zreflektował. – Jaki facet w moim wieku dobrowolnie zrezygnowałby z seksu bez związku?
Oburzona Hermiona aż prychnęła. Zmrużyła w złości oczy, po czym chwyciła leżącą na ziemi torbę.
- Jesteś wredny, Malfoy. Mam na dzisiaj dość ciebie i twoich prób wyładowania na mnie złości. Równie dobrze możesz rzucić zaklęcie wyciszające i sobie powrzeszczeć albo wypić napar uspokajający.
Zaczęła kierować się w stronę schodów, lecz dalsze słowa Malfoya skutecznie ją zatrzymały.
- Czarny Pan zbiera armię już od dawna. Zacznie atakować z zaskoczenia i nie ma zamiaru nikogo oszczędzić. Będzie szedł po trupach i to dosłownie. On ma doskonały plan przejęcia szkoły i zabicia Pottera.
- Malfoy…
- Dobrze wiesz, że znajdę się przy jego boku. Będę torturował i mordował z maską śmierciożercy na twarzy. Może nawet staniemy razem do pojedynku, a ty nawet nie będziesz wiedziała, że to ja poślę Avadę w twoją stronę.
- Malfoy, po prostu przestań – wyszeptała, przykładając dłoń do ust i wpatrując się w chłopaka z nieukrywanym strachem. Przerażała ją prawdziwość słów Ślizgona. – Bo powiesz…
- Znam swoje zadanie i miejsce w życiu, Granger. Muszę tępić mugoli, szlamy i czarodziei spoufalających się z brudem świata. Nie mogę cofnąć się przed niczym, byleby wola Czarnego Pana została spełniona.
- …parę słów za dużo.
Malfoy uśmiechnął się cierpko.
- Możesz już iść. Dostałaś to, czego pragnęłaś – powiedział, a dla lepszego efektu machnął ręką w stronę wyjścia. Odwrócił się do niej plecami, spoglądając prosto na Zakazany Las. Z każdym wypowiedzianym słowem Draco czuł się coraz gorzej. Wiedział, że przesadził i że dziewczyna wreszcie da sobie z nim spokój. Mimo stoickiej postawy na zewnątrz, wewnętrznie miał wrażenie, jakby palono go żywcem. Wiedział, że ich kłótnia była totalnym kłamstwem, ale powoli chyba zaczynał w nią wierzyć.
- Naprawdę sądzisz, że uprawiam z tobą seks, żeby wydobyć informacje?
- Oczywiście! Niby po cóż innego miałabyś to robić?
Hermiona momentalnie zacisnęła usta. Po chwili jednak skutecznie odbiła pałeczkę:
- A ty? Według ciebie próbuję się czegoś dowiedzieć. Okej, niech będzie, mam motyw. Ale dlaczego ty chciałbyś ze mną spać, Draco? Tylko nie mów, że też chodzi o wydobycie jakichś durnych informacji, bo w to na pewno nie uwierzę.
W Malfoyu aż się zagotowało, a fakt, że Hermiona po raz pierwszy wypowiedziała jego imię, od razu przeszedł w niepamięć.
- Nigdy z tobą nie spałem, Granger. My się pieprzyliśmy.
- Jak zwał, tak zwał. - Hermiona jedynie wzruszyła ramionami. – Dlaczego, Malfoy?
Draco poczuł ogarniającą go panikę. Za żadne skarby świata nie wolno mu było otworzyć się przed Granger i wyznać jej prawdy. Zrujnowałby nie tylko resztki swojej już i tak słabej pewności siebie, ale przede wszystkim zaprzeczyłby własnej zimności i twardoskórości, które nie mogłyby być dłużej wymówką chroniącą przed Czarnym Panem. Gdyby prawda wyszła na jaw, musiałby wreszcie przeciwstawić się rodzicom oraz wyznawanym przez nich ideom i dołączyć do Pottera. Za bardzo jednak bał się zniszczyć tę kłamliwą, ale mimo wszystko ochronną osłonę, którą wokół siebie zbudował.
Zrobił więc ostatnią rzecz, na jaką miał ochotę, ale która skutecznie odstraszyłaby dziewczynę.
Udał, że traktuje ją jak śmiecia.
- Jesteś seksowną szlamą – oznajmił dobitnie, patrząc Gryfonce prosto w oczy. Głos brzmiał spokojnie, bez śladu zawahania. – Nigdy nie będziesz warta więcej niż przygodny seks, o czym będzie wiedział każdy czarodziej, który postanowi cię dotknąć. W naszym świecie znajdujesz się na samym dnie społecznej hierarchii i nie ma się co łudzić, że kiedykolwiek się to zmieni, Granger.
- Naprawdę tak sądzisz? – wyszeptała ze słyszalnym drżeniem.
Malfoy wzruszył ramionami i rzucił wrednym uśmieszkiem.
- Powinnaś mi dziękować za zlitowanie się nad tobą. Sprawiłem, że choć przez chwilę mogłaś poczuć się ważna, czyż nie? Swego pochodzenia nie zmienisz, Granger. Już zawsze będziesz szlamą. Przykre, ale prawdziwe.
- A ty najwyraźniej już zawsze będziesz totalnym dupkiem, Malfoy.
Rzuciła mu ostatnie spojrzenie pełne gniewu pomieszanego z zawiedzeniem, po czym szybkim krokiem opuściła Wieżę Astronomiczną.
Więcej nigdy się nie spotkali, a mijając na korytarzach, udawali, że to drugie w ogóle nie istniało. Ten okres jednak minął szybko, ponieważ w lutym Voldemort faktycznie zaatakował Hogwart. Na szczęście Potterowi i Aurorom udało się go powstrzymać dzięki przekazanym przez Malfoya informacjom. Dzięki temu został on w pewnym sensie ułaskawiony, choć tak naprawdę do tej pory nie udało mu się zmyć krwi z rąk jego rodziny. Po wojnie to on znalazł się na dnie czarodziejskiej hierarchii, a Hermiona Granger została odznaczona za swoje zasługi. Potem świat wrócił w miarę do normalności.
Jedyne, co się nie zmieniło, to serce Draco, które przez ponad dziesięć lat ani razu nie zabiło mocniej.

4 komentarze:

  1. To jest świetne! Choć za krótkie, czuję niedosyt. Szkoda, że nie zakończyło to się szczęśliwie. No ale czekam, aż znów coś napiszesz. Mam nadzieję, że nie będziesz kazać mi czekać kolejnych paru miesięcy ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tylko prequel do Najważniejszego obowiązku, który już dawno, dawno temu został skończony. :) A co do napisania czegokolwiek, to na tę chwilę nie obiecuję... :(

      Usuń
  2. #MagiczneSmakołyki #PieprzneDiabełki
    Ten tekst przykuwa uwagę i jest interesujący. I chociaż nie lubię tekstów z czasów szkolnych, w których relacje pomiędzy bohaterami oparte są tylko na seksie, to Ty umiejętnie balansowałaś, by nie popaść w przesadę. I właśnie ten umiar podobał mi się najbardziej. Ogromny plus jest także za to, że to miniaturka napisana z perspektywy Draco. Umiejętnie przekazałaś jego emocje - zarówno te targające nim w szkole, jak i późniejszy smutek i złamane serce.
    Pozdrawiam ciepło, życząc weny i czasu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, to bardzo miłe słowa. :)
      To-to jest prequelem dłużej historii pod jakże zaskakującą nazwą: Najważniejszy obowiązek wobec dzieci to dać im szczęście. :P

      Pamiętam, że odkąd zaczęłam pisać to dłuższe opowiadanie, zawsze gdzieś w tyle głowy przewijały mi się wyobrażenia o zakończeniu relacji Draco i Hermiony. W końcu wyobrażenia stały się pomysłem na krótką miniaturkę i wyszło takie to-to. :)

      Usuń