Strony

19 maja 2012

Opis bohaterów FKST (klasa 6)

Charakterystyka bohaterów będzie wyglądała trochę inaczej, niżeli się tego spodziewacie. Otóż będą to dialogi ich samych z osobą postronną, czyli ze mną - Ew. Mam nadzieję, że taki rodzaj przypadnie Wam do gustu.

*

Wprowadzenie:
- Witajcie, moi drodzy! Ten post jest poświęcony do opisania bohaterów mojego opowiadania. Właśnie w tym momencie, niepewnym krokiem zmierzam do dormitorium Huncwotów, bo jak mi powiedzieli inny mieszkańcy wieży Gryffindoru, są tam prawdopodobnie wszyscy - westchnęłam i z wielkim bananem na twarzy otworzyłam drzwi.
- Ew! – Usłyszałam przy uchu głos Lily, która z impetem rzuciła się w moje ramiona. Co jak co, ale z tą małą duszyczką strasznie się zżyłam. Z nią i paniczem Blackiem.
- Blondi! – Zaśmiałam się, gdy usłyszałam to tandetne przezwisko. Otóż Łapcia wymyślił je w czasie wakacji, kiedy to do niego wpadłam na rozmowę generalną. – Siadaj i opowiadaj, co cię do nas sprowadza? – krzyknął wesoło, a reszta poszła za jego przykładem.
- Musicie mi o sobie opowiedzieć – zaczęłam i przy okazji usiadłam na czyimś łóżku. – Tak dokładnie, ponieważ wpadłam na szalony pomysł: chcę, aby powstała nowa podstrona z bohaterami mojego opowiadania, czyli wami.
- Super. – James klasnął w ręce i spojrzał na mnie z błyskiem w oczach. – Najpierw Liluś! – dodał szybko i popchną rudowłosą w moją stronę.
- Czemu ja? – zaperzyła się i złożyła ręce w koszyczek. – A jeżeli się nie zgodzę? – spytała z uśmiechem na twarzy.
- Nie masz wyjścia – rzekłam i szczerze roześmiałam się z jej miny.
- Właśnie – poparła mnie Lissie.
- Zdrajczyni. – Evans prychnęła niczym rozjuszona kotka, ale z jej twarzy uśmiech nadal nie schodził. – No dobra, im szybciej tym lepiej – skapitulowała i wygodnie rozsiadła się na łóżku Pottera. Zatarłam ręce z uciechy, po czym wyjęłam z torby pergamin i pióro.

*

Lily Karen Evans
- Dziewczyna, która pójdzie na pierwszy odstrzał – pisałam w swoim notesie, ale czytałam to głośno, aby wszyscy wiedzieli, co zamierzam napisać dalej – nazywa się Lily Evans. Rudowłosa posiada…
- Kasztanowłosa! – przerwała mi opisująca i wyrwała pióro, aby zmienić trochę moje zdanie. Westchnęłam zrezygnowana, ale pozwoliłam jej dopisać kilka słów, w końcu, kiedy tylko się od nich uwolnię i tak wszystko popoprawiam. Na samą myśl o tym uśmiechnęłam się w iście Huncwocki sposób.
- Niech będzie – parsknęłam śmiechem, ale żeby nie przedłużać, wyszarpnęłam od niej pisak i ponownie zaczęłam. – Kasztanowłosa posiada piękne i jak migdały, duże, zielone oczy, którymi potrafi zahipnotyzować każdego chłopaka, jednak najbardziej Pottera, który wręcz szaleje za tymi tęczówkami.
- Oj, nie przesadzaj – zarumieniła się. Już chciałam coś powiedzieć, ale James mnie wyprzedził.  
- Liluś, ale taka jest prawda! – zaśpiewał uradowany i jak dziecko skoczył z łóżka na podłogę. – A do tego masz długie i zgrabne nogi oraz tył… - nie dokończył, ponieważ szybko musiał kucnąć. Dlaczego? Otóż panna Evans rzuciła w niego poduszką, a do tego zrobiła obrażoną minę. Chociaż, jakby spojrzeć, jej rumieńce się pogłębiły.
- Zamknij się, Potter – warknęła poirytowana, po czym zwróciła się do mnie. – Ew., proszę, kończ już – rzekła na wydechu i spojrzała na mnie błagalnie.
- Ruda, jak zazwyczaj mawia Łapa, uwielbia eliksiry, zaklęcia i transmutację, co na to wskazuje, chce zostać uzdrowicielką. – Na chwilę zatrzymałam się i z wyczekiwaniem wpatrywałam w resztę, jednak tylko Potter mnie słuchał, bo inni najzwyczajniej w świecie zaczęli grać w eksplodującego durnia. Zacisnęłam pięści, a po chwili do mojej głowy wpadł szatański pomysł. – Na zabój zakochana w Rogatym… - zamilkłam i z wyczekiwaniem wpatrywałam się w Jamesa. Chłopak przez chwilę nie wiedział, co się dzieje, jednak kiedy szok miną, zaczął piszczeć i rzucił się na rudowłosą, która zrobiła dziwną minę, nie wróżącą nic dobrego.
- Lily, skarbie! Ja też cię kocham! – krzyknął i pocałował dziewczynę. Wszyscy, a nawet ja, wpatrywaliśmy się w nich z zaskoczeniem. Czegoś takiego jeszcze świat nie widział! Zaśmiałam się, gdy zauważyłam, że Lilka odpycha Jima.
- Ty napuszony łbie! – wydarła się. Nawet nie wiedziałam, że można tak głośno krzyczeć. – Jak ty w ogóle śmiałeś to zrobić?! Niewyżyty gumochłonie, ty idioto, skaranie boskie, normalnie! Do końca ci się w głowie poprzewracało?! – Ktoś zatkał jej usta, bo wydała z siebie jakieś dziwne dźwięki. Odetchnęłam z ulgą, ponieważ dłużej nie mogłabym tego znieść. Nie minęła minuta, a Lilka w końcu się uspokoiła.
- A ty czego się tak szczerzysz, Black? – warknęła oburzona. – Zaraz nie będziesz nam miał czego pokazać – dodała z mordem w oczach. Spojrzałam na chłopaka, który nabuzował się lekko i już otwierał buzię, żeby dodać jakąś ciętą ripostę, lecz szybko mu przerwałam.
- Spokój! Dajcie mi to dokończyć! – Wszyscy momentalnie ucichli. Chrząknęłam i przewróciłam kartkę w notesie. – Miła, sympatyczna, grzeczna pani prefekt, która jest aż nazbyt pomocna – zapisałam i spojrzałam na rudowłosą, która wpatrywała się we mnie z uznaniem.
- Wredna, upierdliwa, znęcająca się nad Huncwotami, zgryźliwa…
- Black! – warknęłam. Zaraz normalnie zejdę na zawał, tym bardziej, że dziewczyny zaczęły się śmiać. Prychnęłam zdenerwowana, jednak nie raczyłam skomentować tej, aż nazbyt mądrej wypowiedzi Łapci.
- Pomimo tego, że jest otwartą dziewczyną, ma swoją słodką tajemnicę, o której nikt  nie ma pojęcia – zaśmiałam się z wyrazu twarzy Lily.
- A co to za tajemnica? – spytała Ann z ciekawością.
- Właśnie – poparł ją James.
- Nie wasza sprawa – odburknęła zielonooka i patrzyła na mnie z nadzieją. Syriusz chyba zajarzył aluzję, bo szybko nam przerwał.
- A kiedy mnie opiszesz? – Każdy parsknął śmiechem. Co jak co, ale Łapa potrafił rozluźnić atmosferę. – Przecież jestem ten najlepszy, więc powinienem być pierwszy – dodał szybko i wypiął dumnie pierś.
- Zamknij się – podsumowała Dorcas i trzepnęła go w głowę.

Anne Martha Wisborn
- Dobra, dobra – powiedziałam szybko, chcąc uciszyć spór Gryfonów. Klasnęłam w dłonie, po czym zamoczyłam pióro w atramencie. Przewróciłam kartkę w notesie i zaczęłam pisać:
- Średniego wzrostu blondynka, posiadająca szare tęczówki oraz piękny, szeroki uśmiech. Na pozór zwykła dziewczyna, która skrywa w sobie duszę artystki. Uwielbia się uczyć, a do tego kocha zapach książek. Jest najlepszą uczennicą na roku, lubiącą opiekę nad magicznymi stworzeniami i zielarstwo… - Coraz bardziej się wkręcałam, kiedy mój przypływ weny przerwał Syriusz.
- Lubisz babrać się w tym gównie? – zapytał z niedowierzaniem. – Przecież to jest ohydne! – prychną z obrzydzeniem i udał, że wymiotuje.
- Black, rośliny mają duszę! Są wrażliwe tak samo jak ty! – zdenerwowana Anne złapała się pod boki i prychnęła oburzona.
- Ja nie jestem wrażliwy, tylko mam taką urodę – odpowiedział i zrobił teatralną pozę, na którą wszyscy zareagowali żywym śmiechem. Nie zwracając uwagi na tych dwóch osobników, dalej brnęłam do punktu kulminującego.
- Wisborn – powiedziałam i specjalnie zaakcentowałam jej nazwisko – ma sentyment do wszystkiego, co się rusza…
- Lub wije – przerwał mi Jim, na którego twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Potter, jeżeli zaraz się nie zamkniesz, zobaczysz, co to znaczy dostać Avadą! – krzyknęła już wyprowadzona z równowagi blondynka. Znów nie zamierzałam się mieszać w ich docinki, więc dalej pisałam:
- Oddana przyjaciółka i doskonała powierniczka tajemnic. Od zawsze marzyła o wielkiej miłości i pracy jako nauczyciel o roślinach. Cechuje się odwagą i szczerością, ale jest także złośliwa i dość łatwowierna, tak jak prawdziwa Gryfonka, jednak czasem wpada przez to w kłopoty. 
- Tak, zgadzam się! – przytaknęła ochoczo Dorcas, aby po chwili zacząć chichotać, niczym opętana. – Pamiętacie jak Anne sobie nabrała się na ten kawał z mafią? I myślała potem, że śledzą ją mordercy? A potem, gdy przeczytała jeszcze ten kryminał Lilki, to nie mogła spać przez parę dni! – Kiedy tylko to usłyszałam, upadłam na podłogę i zwijałam się ze śmiechu. Tego jeszcze nie wiedziałam, a to by było genialne, na okładkę!
- Bardzo śmieszne – burknęła pod nosem Anne, ale przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu.
- A żebyś wiedziała! – rzekła Lissie spod łóżka. Jak ona się tam znalazła? Prawdopodobnie, kiedy tylko usłyszała przezabawną historię z Wisborn w roli głównej, spadła na dywan i się tam po prostu wturlała. Widząc to, ponownie wybuchliśmy gromkim śmiechem.

Lissie Jessica Roshid
- A tak przy okazji – zaczęłam i podwinęłam rękawy od bluzy, po czym wytarłam nimi łzy rozbawienia. – Lissie wyłaź stamtąd i szykuj się na spowiedź! – Gdy tylko to usłyszała, szybko poderwała się do góry, przez co miała niemiłe spotkanie głowy z ramą łóżka. Uśmiechnęłam się wrednie, bo zauważyłam, że wychodząc trzymała się w miejscu, w które się uderzyła. Lupin widząc to, parsknął śmiechem, ale gdy tylko rzuciła mu mordercze spojrzenie, szybko ucichł.
- No więc… - Wzięłam do ręki pióro, które wcześniej umoczyłam w czarnym atramencie.
- Nie zaczyna się tak zdania. – Usłyszałam głos przy swoim uchu i aż się wzdrygnęłam. Spojrzałam na Remiego jak na kretyna, więc ponownie tego dnia się zamknął, jednak uśmiech nie zniknął z jego twarzy. Zauważyłam, że kiedy powiedziałam o kolejce Liss, ten się jakoś ożywił. Czyżby czuł do niej miętkę?
- Roshid ma piwne oczy i włosy koloru rudego… - pisałam dalej swoje zgrabne literki i nawet nie zauważyłam, kiedy Syriusz mi przerwał.
- Ohyda! – powiedział chłopak, przez co wszyscy, a mianowicie Lissie, Lily i James rzucili mu złowrogie spojrzenia.  
- Masz coś do rudych? – wykrzyknęli równocześnie, a ja przez chwilę przestałam pisać i zapatrzyłam na nich wyczekująco. Zaśmiałam się pod nosem, kiedy Black podniósł ręce w geście poddania się.
- Lekko zadarty nos i szpiczaste uszy to chyba jej jedyne wady w budowie ciała. Jednak ona nigdy się nimi nie przejmowała, przecież nikt nie jest idealny – takie myśli często chodziły po głowie dziewczyny, kiedy ta z rozmarzeniem oglądała modelki w czasopismach dla nastolatek. Sądziła, iż to charakter jest najważniejszy, dlatego wychowała się na miłą i wrażliwą kobietę, która niesie ze sobą wszystkie troski świata.
- Nie przesadzasz trochę? – zbeształa mnie, ale na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech samozadowolenia. – Wiedziałam, że zawsze lubisz sobie trochę podkoloryzować – zakpiła wrednie i puściła perskie oko Ann.
- Dziewczyna jest zakochana w Remusie, a kiedy się zawstydzi jej policzki przypominają dojrzałe pomidory, teraz mamy na to doskonały dowód – dodałam złośliwie i machinalnie pokazałam na nią ręką. Lupin, także oblał się rumieńcem i spojrzał prosto w oczy dziewczyny, co pogłębiło jej czerwień na policzkach.
- Prefekt Krukonów, posiadający złote serce – podsumowała mi podrapałam się po głowie.
- Nie zapomnij, że moją pasją są runy oraz numerologia, więc w przyszłości chciałabym zostać łamaczem zaklęć – dodała po chwili, a jej oczy zabłyszczały wesoło.
- Dokładnie! – klasnęłam w dłonie i z wielkim bananem na twarzy, postawiłam kropkę na końcu zdania.

Dorcas Samantha Meadows 
- No, jeszcze tylko Dori i dziewczyny mam z głowy – powiedziałam i wzięłam łyk kremowego piwa, które James podstawił mi prosto pod nos. – Dzięki – uśmiechnęłam się, po czym wyprostowałam nogi, przez które zaczęły mi już przechodzić prądy. Nie przedłużając ponownie umoczyłam pióro w atramencie i zaczęłam charakterystykę:
- Kobieta z burzą czarnych jak smoła, puszystych włosów i tego samego koloru oczu. Dostrzega swoje atuty cielesne i potrafi je dobrze wyeksponować. Ma w sobie to coś, na co leci płeć przeciwna – zapisałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Że niby ja? – spytała Meadows ze zdziwieniem, ale w jej oku pojawiła się ledwie dostrzegalna poświata.
- Właśnie, że niby ona? – sparodiował ją Syriusz, przez co dostał poduszką po głowie. Zauważył minę rozwścieczonej szatynki i zaczął uciekać. Dziewczyna nie pozostała mu dłużna. Szybko rzuciła się za nim w pogoń, tak że teraz biegali po całym pokoju, robiąc niesamowity zamęt i chaos.
- Black, zaraz cię normalnie zamorduję! Wracaj tu, ty tchórzu! – krzyczała, ale oczy jej błyszczały z radości. Nie chciałam im przerywać, więc szybko dokończyłam jej opis. Potter to zauważył i wyrwał mi zeszyt z ręki. Uśmiechnął się łobuzersko i wykrzyczał wszystko, co napisałam.
- Czarnooka potrafi wszystkich rozbawić, ale jest wybuchową dziewczyną, która wykłóca się prawie o wszystko, jeżeli to coś nie jest po jej myśli. Nie potrafi usiedzieć na miejscu pięć minut; najpierw robi, a potem myśli, przez co czasem na spore problemy. Jest stała w uczuciach, którymi darzy rodzinę, przyjaciół i swojego chłopaka… - Tutaj Rogaty przerwał i otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Zresztą jak wszyscy inni, jednak najbardziej spontanicznie zareagował Black, który raptownie się zatrzymał, więc Dor z impetem na niego wpadła.
- Nie patrzcie się tak na mnie – zaczęła w błagalnym tonie.
- Masz chłopaka? – wykrzyknął Syriusz, co zdziwiło wszystkich jeszcze bardziej, a nawet mnie. Jednak kiedy ta nic mu nie odpowiedziała, po prostu znieruchomiał.
- Łapa, muchy łapiesz? – zapytałam i zaśmiałam się z jego szeroko otwartych ust. Założył ręce na piersi i usiadł na łóżku, tępo wpatrując się w podłogę. Podeszłam do Jamesa i odebrałam mu moją własność, po czym przeczytałam szybko na jednym wydechu:
- Uwielbia astronomię, bo gdy tylko patrzy na gwiazdy, uspokaja się. Można ją często spotkać na Wieży Astronomicznej bądź w sowiarni. – Przez chwilę w dormitorium panowała, wręcz przygnębiająca cisza, ale szybko i głośno zaklaskałam w dłonie, dzięki czemu rozbudzili się trochę z tej dziwnej śpiączki.
- Teraz czas na was, wspaniali i jedyni w swoim rodzaju, Huncwoci!

 Remus John Lupin
- Tak! – krzyknął pobudzony do działania Łapa i przybił z Potterem piątkę. – Ja pierwszy! – wykrzyknął od razu podniecony Syriusz i usiadł koło mnie z bananem na ustach. Zaśmiałam się perliście, a za moim przykładem poszła reszta.
- Czemu ty?! – zaprzeczył szybko James, kiedy sens słów do niego dotarł. – To ja chcę być pierwszy! – dodał szybko kruczoczarny i spojrzał na przyjaciela spod byka. Ten odwzajemnił mu tym samym.
- Może to Ew. zdecyduje, co? – przerwała im, ich walkę wzrokową, Ann i klepnęła Rogatego w plecy. Tamci spojrzeli na mnie z prośbą, ale kiedy tylko to zobaczyłam, westchnęłam. Jeszcze tego brakowało, aby się o te opisy pokłócili.
- Ew., wiesz, że cię bardzo lubię? – zaczął przymilnie Łapcia i zamrugał oczkami, niczym delikatna dziewczynka.
- Ja też Łapo, ja też… - parsknęłam śmiechem, ale widząc spojrzenie okularnika, szybko zamilkłam. – Dobra, Remi, szykuj się! – rozkazałam i zamoczyłam pióro w atramencie. Nie zwracając już uwagi na jęki i chrząknięcia dwójki naczelnych Huncwotów, rozpoczęłam opis:
- Remus Lupin, znany także jako Lunatyk, posiada ciemnobrązowe, lśniące włosy, a także miodowe oczy, które mają w sobie ten dziwny błysk. Dobrze zbudowany, ale nie przymierza do tego większej wagi, ponieważ uważa, że to umiejętności świadczą o ludziach. Prefekt i Huncwot w jednym…
- Właśnie – przerwała mi Dorcas. – Jak to się stało, że dostałeś odznakę prefekta? – zapytała szatynka i rozłożyła się wygodnie na łóżku Jamesa.
- Pewnie dlatego, aby mieć oko na tych kawalarzy – zaśmiała się pod nosem Lilka, przy okazji odpowiadając na pytanie przyjaciółki.
- Tak, na pewno – uśmiechnął się Remi, ale nie dopowiedział nic innego. Nastała cisza, więc by nie tracić cennego czasu, zaczęłam pisać dalej:
- Uwielbia się uczyć, więc nie ma swoich ulubionych przedmiotów. Posiada pewną przypadłość, na którą James woła „mały futerkowy problem”…
- Czy musimy o tym rozmawiać? – przerwał mi Lupin i zrobił coś z rękoma, co przypominało gest z prośbą. Westchnęłam mimowolnie i poczochrałam się po włosach.
- No, dobra – rzekłam, ale uśmiechnęłam się wrednie. – Nic więcej nie wspomnę, że jesteś wilkołakiem. – Prychnęłam oburzona, pod wpływem jęku, który wydał z siebie Remi.
- Przecież to jest choroba i nie chcę, aby wszyscy twoi czytelnicy o tym wiedzieli! – dodał brązowowłosy z dziwnym grymasem na twarzy. – Teraz to już na pewno będzie ich o wiele mniej!
- Jak ja cię zaraz zdzielę – warknęła poirytowana Evans i trzepnęła go poduszka po głowie. – Przecież cię kochamy, za to jakim jesteś – uśmiechnęła się do chłopaka, po czym wtuliła się w jego ramię. Odwzajemnił uścisk.
- Właśnie – poparł ją James, a za nim wstawiła się reszta.
- Widzisz – szepnęłam. – Masz wspaniałych przyjaciół i ich się trzymaj. Zresztą i tak jesteś najlepszym uczniem na roku, więc w życiu na pewno sobie poradzisz. No dobra, nie przedłużając – chrząknęłam znacząco, przez co wszyscy się we mnie zaczęli wpatrywać. Chwilę milczałam, bo w głowie układałam sobie zdania, aby potem przelać je na kartkę papieru.  
- Remus jest współczującym, zatroskanym i ufającym człowiekiem, który przyjaciołom powierzyłby nawet swoje życie. Odwzajemnia uczucia Lissie Roshid, przez co kiedy znajdują się sam na sam, nie mogą nawiązać porozumienia…
- No właśnie! Wieźcie się w garść! – powiedziała roześmiana Ann i przybiła piątkę z Łapą.
- Bardzo zabawne – sarknął Remik i zarumienił się.  
- A żebyś wiedział! – zaśmiałam się perliście, co było podsumowaniem mojej wypowiedzi.

Syriusz Orion Black
- No, nie obrażaj się jak jakieś dziecko – zaczął Potter i wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Teraz…
- Ja! – przerwał mu Syriusz, przy okazji dokańczając jego wypowiedź. Tamten tylko klepnął go mocno po plecach, wyrażając swoje zbulwersowanie, jednak nic nie powiedział. Pokiwałam głową z dezaprobatą.
- Dobra, niech będzie – rzekłam na wydechu. Podwinęłam ponownie rękawy bluzy i wzięłam pióro do dłoni. – Syriusz Black, znany bardziej jako Łapa, jest bardzo przystojnym Huncwotem. Czarne, lekko roztrzepane włosy i tego samego koloru oczy, dodają mu uroku i wdzięku, przez co jest pierwszy na liście najbardziej pożądanych chłopaków w Hogwarcie. – Na te słowa Dorcas prychnęła oburzona, ale widząc minę Lily, która po prostu do niej mrugnęła, nic nie powiedziała. Syriusz parsknął śmiechem, a James z impetem rzucił się na łóżko i ziewnął teatralnie, dając wszystkim do zrozumienia, aby się sprężali, bo powiało nudą. Chyba ma rację, dlatego wprowadzę coś, czego jeszcze nie było.
- Łapa – zwróciłam się do Blacka. – Powiedz coś o swojej matce – rozkazałam, po czym zamoczyłam pióro w atramencie.
- Bez komentarza – rzekł i spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Jak chcesz – westchnęłam zrezygnowana. – A ojciec? – zapytałam po chwili wahania.
- Patrz: matka – sapnął na mnie, po czym mrugnął porozumiewawczo do Rogatego.
- Świetnie – zirytowałam się, ale po głębszym zastanowieniu, stwierdziłam, że do końca zostały mi zaledwie dwie godziny, więc muszę się streszczać. – Łapcia jest animagiem, więc zamienia się w psa…
- Chyba zapchlonego kundla – zreasumowała Ann, przez co dostała sójkę w bok od pokrzywdzonego.
- Ja się myję! – prychnął Syriusz i złożył ręce w koszyczek.
- Raz na miesiąc – odrzekła Dorcas, przez co po pokoju przeszła salwa śmiechu. Nie chciałam im przerywać, więc pisałam dalej, przy okazji mówiąc do siebie.
- Black ma o sobie ogromne mniemanie, które nie zawsze jest prawdą. Uwielbia się popisywać, więc gra w Quidditcha na pozycji pałkarza. Kawalarz, który ma dobre serce, a przyjaciół traktuje jak rodzinę. Pchlarz gustuje w brunetkach i szatynkach, a od tego roku ma oko na Meadows. – Nie wierzę, że to napisałam, w końcu miała to być nasza - Łapki i moja - tajemnica. On mnie zabije!
- Zabiję cię! – warknął czarnowłosy i rzucił się na mnie, przez co padłam na podłogę. Mogłabym przysiąc, że w jego oczach pojawił się złowrogi błysk. Nie minęła minuta, kiedy zaczął mnie przeraźliwie łaskotać.
- Spokój! – zarządził James i szybko stanął pomiędzy nami.
- Dzięki – westchnęłam mimowolnie, ale z buzi nie schodził mi uśmiech. Spojrzałam na Dor, która stała oniemiała na środku pokoju i tępo wpatrywała się w okno.
- Na mnie? – szepnęła zdziwiona szatynka.
- Właśnie! Na nią? – powiedział szybko Black, chcąc uratować swoją sytuację.
- Dzięki – warknęła dziewczyna i wydęła usta ze złości.
- Nie ma za co! – odkrzyknął i szybko schylił się nad nadlatującym butem, który posłała w jego stronę rozgniewana Czarna.
- Arogant i dupek – syknęła w jego stronę, a ja zaśmiałam się, przy okazji zapisując jej jakże trafne słowa.  
- Uwielbiający dokuczać wszystkim, których napotka. Lubuje się w Obronie Przed Czarną Magią i gdy dorośnie, marzy mu się kariera aurora – zakończyłam, po czym postawiłam kropkę, oznaczającą koniec charakterystyki.
- Debil, nie auror – prychnęła Dorcas z rozbawieniem.

Peter Pettigrew
- Dobra, cisza – uspokoiłam ich, aby po chwili przeciągnąć się na łóżku Łapy. – Dobra, Peter jesteś gotowy? – zapytałam, jednak zamiast odpowiedzi usłyszałam głośne chrapanie. Spojrzałam w tamtym kierunki i zamarłam. Otóż Glizdogon spał sobie smacznie i co jakiś czas mlaskał.
- Może obejdziemy się bez Petera? – spytała Lilka i zaśmiała się pod nosem.
- Racja – poparł ją James i machnął ręką w stronę chrapiącego. – Zanim go dobudzimy, minie naprawdę sporo czasu.
- Dobra, to w takim razie opiszcie mi Pettigrew – stwierdziłam i zatarłam dłonie, aby po chwili pochylać się na kartką. Czekałam tak parę minut, gdy zdenerwowana podniosłam głowę i spojrzałam w ich kierunku. Tamci tylko rzucali sobie rozbawione spojrzenia. Warknęłam głośno i zaczęłam:
- Glizdogon ma krótko ścięte włosy koloru mysiego i brązowe, małe oczy, których spod pulchnych policzków, prawie wcale nie widać. Jest puszystym chłopakiem, który zawsze je – pisałam z lekkim ociągnięciem. Nie uśmiechał mi się opis o tak nudnym Huncwocie. - Zamknięty w sobie, nie zna swoich zalet, przez co nikt go nie lubi. Nie potrafi rozmawiać z ludźmi, dlatego często przemienia się w szczura. Skrycie kocha się w pannie Evans i myśli, że jego uczucia są odwzajemnione… - przerwano mi.
- Co?! – wykrzyknął zdołowany James. – Ta mysz kocha się w mojej Lilusi?! Zabiję gada! – warknął i szybkim krokiem szedł w stronę łóżka Pettigrew. Na szczęście Lupin i Black go powstrzymali.
- Chyba ssaka – zaśmiała się Lily. Potter spojrzał na nią z mordem w oczach, więc zamilkła speszona. 
-  Jak myślisz, dlaczego ci nic nie powiedział? – prychnęłam nad głupotą Jima, bo ten pokręcił głową i wzruszył ramionami. – Ponieważ wiedział, że tak zareagujesz! – zakpiłam i pacnęłam się w czoło, chcąc pokazać mu, jakiego przygłupa z siebie zrobił.
- A jakie Glizda lubi przedmioty? – spytała z ciekawością Liss, przerywając mruczenie Pottera, który obrażał Glizdogona jak tylko się dało i to najgorszymi epitetami. Podrapałam się po głowie zdziwiona.
- Peter lubi przerwy, na jedzenie, oczywiście – powiedziałam, dzięki czemu przez dormitorium przeszła fala śmiechu.

James Charles Potter
- Tak! – wykrzyknęłam z radością i zaczęłam skakać po poduszce Remusa, aby wyrazić swoje zadowolenie. – Jeszcze tylko jedna charakterystyka i do domu, bo za pół godziny leci mój serial! – pisnęłam szczęśliwa, a reszta spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- No co? – nachmurzyłam się. – Nigdy nie oglądaliście „Zagubionych”? – powiedziałam z ironią, ale szybko się powstrzymałam do dalszego, zbędnego komentarza.
- Okej, zacznij już – rzekła Lily tonem, który nie brał pod uwagę żadnego sprzeciwu.
- James Potter per Rogacz znany bardziej ze swojego wyglądu, niżeli z charakteru. Na równi z panem Blackiem, jeżeli chodzi o najprzystojniejszego faceta w szkole. Zawsze roztrzepane, kruczoczarne włosy, które mierzwi, gdy tylko zobaczy Lily, bo chce, żeby wyglądał jakby dopiero co zsiadł z miotły, i brązowe oczy, które przykrywają okrągłe okulary, doprowadzają wszystkie panienki do omdleń.
- Nawet Rudą? – zapytał podejrzliwie Łapa i wyszczerzył zęby.
- Tak, nawet mnie… - zgodziła się dziewczyna, zanim zdążyła ugryźć się w język. – Znaczy, oczywiście, że nie!
- Wydało się! – krzyknął podekscytowany Syriusz i klasnął w dłonie. – Pottuś i Liluś siedzą na drzewie…
- Black, zamknij z łaski swojej, swą piękną buźkę, bo niedługo będzie wygięta w dość dziwnym kącie! – warknęła poirytowana zachowaniem przyjaciela, rudowłosa.
- Kochanie! Chodź do swojego misia-pysia – przerwał im Rogaty i wystawił ręce w kierunku dziewczyny, która wyglądała, jakby zaraz miała się na niego rzucić i dokonać morderstwa. Jednak po chwili przez jej twarz przeszedł dziwny uśmieszek.
- Misiu-pysiu! – krzyknęła i wpadła prosto w jego ramiona. – Ten niedobry pan – tutaj wskazała ręką w stronę Blacka – mnie obraża!
Czarny tylko pokazał na siebie palcem ze zdziwieniem i pokręcił głową, co oznaczało „Ja? Gdzieżby?”.
- Wiewióreczko – kruczoczarny zwrócił się do dziewczyny, która nadal wisiała na jego szyi. – Ten pan powiada, że to nie jego wina – powiedział głębokim barytonem i spojrzał na swoją ukochaną. W tym momencie Lily zrobiła taką minę, że po prostu musiałam się zaśmiać.
- Nie wierzysz mi?! – pisnęła i oderwała się od niego. – Zrywam z tobą! – prychnęła dziko, co bardziej przypominało parsknięcie śmiechem.
- Ależ ja ci wierzę! – zaprzeczył szybko James i potargał sobie włosy. – Wiewióreczko? – zapytał po chwili, a kiedy ta na niego spojrzała pytająco, szybko dokończył: – No wiesz, skoro ze mną zerwałaś, a tego nie chcę… Chcesz ze mną chodzić? – Dziewczyna słysząc to pytanie parsknęła.
- A co, sam się boisz? – odparła i zmrużyła oczy. Ten nie odpowiedział, ponieważ jego słowa zagłuszył szaleńczy chichot Ann, która pomimo tego, że wsadziła głowę w poduszkę, nie powstrzymało jej to od śmiechu. Dzięki temu otrzeźwiałam.
- Koniec tych końskich zalotów – rozkazałam i chrząknęłam, aby ponownie zabrać się za pisanie. Ostatnio zauważyłam, że coraz częściej się rozpraszam. – Potter jest dużym dzieckiem, które rzuca wszędzie, gdzie popadnie zaklęcia i znęca się nad biednym Severusem… 
- Smarkerusem… - usłyszałam przy uchu, lecz tego nie skomentowałam.
- Pyskaty, egoistyczny i samolubny Huncwot, który, tak samo jak pan Black, ma o sobie zbyt  dużo do powiedzenia – zaśmiałam się, widząc minę Jima.
- No wiesz! Masz foch i to z przytupem! – powiedział i niczym obrażone dziecko, założył ręce pod boki i wpatrywał się we mnie ze złością.
- No dobra, nie gniewaj się już – odpowiedziałam z uśmiechem i pogłaskałam go po włosach. – Pomimo licznych wad ma o wiele więcej pozytywnych cech, które często się ujawniają. Kochający facet, mający w sobie duszę kawalarza. Popisywanie się na oczach szkoły, to jego specjalność, tak samo jak denerwowanie pewnej rudowłosej Gryfonki, za którą szaleje już od dobrych pięciu lat, chociaż i tak dostaje od niej kosza.
- Czy musicie mi to zawsze wypominać? – westchnął zrezygnowany, a gdy na nas spojrzał pokiwaliśmy ochoczo głowami.
- Współtwórca Mapy Huncwotów, zamienia się w jelenia, a jego ulubionymi przedmiotami są: OPCM, transmutacja i Quidditch, gdzie jest kapitanem drużyny i gra na pozycji szukającego.
- No właśnie! – przytaknął szybko Jim i dodał głośno z uśmiechem.– Chcę zostać aurorem bądź grać w reprezentacji Anglii oraz być szczęśliwym mężem u boku Lily Evans, a później Potter.
- Śnisz! – zirytowała się zielonooka, chociaż na jej twarzy wykwitł czerwony rumieniec.
- O tobie, zawsze! – odpowiedział jej, jak zwykle wylewny James.
- Ma swoje zasady, których przenigdy nie złamie, no chyba że dla panny Evans – pisałam dalej nie zwracając na nich uwagi. – Jego motto brzmi…
- „Evans, umówisz się ze mną?” – odpowiedział za mnie Łapa, przez co został zgromiony wzrokiem Rogacza.
- Chodziło mi bardziej o Carpe Diem, ale ten też jest dobry – przytaknęłam na słowa gryfona. Szybko dopisałam zakończenie, aby po chwili skończyć wszystkie opisy.  Nareszcie, ale jednak mina mi zrzedła, co nie przeszło uwadze Lilki, która także posmutniała. 

*
Zakończenie:
- Idziesz już? – zapytała Ann, także trafnie odczytując moje zachowanie. Przytaknęłam delikatnie głową, po czym zamknęłam notes, chowając go do torby. To samo uczyniłam z piórem i atramentem. Szybko dopiłam piwo kremowe i odstawiłam, już pusta butelkę, na stolik nocny jednego z Huncwotów. - Musisz? – pytała dalej blondynka, ale nie miałam siły jej odpowiadać. W oczach zawitały mi łzy, zresztą jak u wszystkich dziewczyn.
- Ej, Blondi! Nie maż się! – rzekł Syriusz i przytulił mnie do siebie. Zrobiło mi się od razu tak jakoś cieplej na sercu. – Nie bądź baba! – dodał pośpiesznie, dzięki czemu zaśmiałam się. Tak, tego będzie mi brakowało, jego poczucia humoru. Otarłam łzy rękawem i uśmiechnęłam się wrednie.
- Wrócę jeszcze! – powiedziałam z przekonaniem w głosie, doprowadzając do uśmiechów reszty i coraz głośniejszego chrapania Petera.
- Naprawdę? – spytał James z błyskiem w oczach.
- Jasne! Za jakiś rok. W końcu będę musiała jeszcze raz was opisać, nie? – zaśmieliśmy się wspólnie.
- A potem? – spytał jak zwykle trzeźwy Luniek.
- Co potem? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, jednak gdy tylko przyuważyłam, że patrzy się na mnie sugestywnie, westchnęłam, ale po chwili uśmiechnęłam się szeroko. – Przecież jest jeszcze księga druga, nie? – powiedziałam jakby to wszystko było jasne, no bo przecież jest, prawda?
- Jaka księga druga? – spytała Dorcas i otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
- Spokojnie, przed nami jeszcze rok siódmy! – roześmiałam się wesoło, widząc ich miny. Wzruszyłam ramionami, ale nie zamierzałam im wszystkiego mówić. Zobaczą! - Do zobaczenia! – dodałam nieco głośniej i przytuliłam każdego z nich z osobna, by po chwili wyjść z dormitorium i zatrzasnąć głośno drzwi.
Włożyłam ręce do kieszeni i zeszłam powoli schodami. Nagle poczułam, że coś pojawiło mi się otarło o dłoń. Szybko to wyjęłam i po chwili widziałam białą kartkę pergaminu, na której było napisane:

Ew, wiem, że to czytasz!
Słuchaj, skoro to Ty nami rządzisz, to może zrobiłabyś tak, żebym był z Dorcas, co? Wiem, że potrafisz, nie próbuj się wymigać! Pamiętaj o tym, dobrze? Zresztą, wiem, że tak będzie, ponieważ jestem w ogóle naj, więc mam ją w paluszku i na każde zawołanie! Ale możesz mi trochę pomóc! Napisz mi czasem list, w którym umieścisz na przykład opowieść o tym, co lubią baby; co je wzrusza, czy coś… Nawet ja czasem jestem romantyczny!
Jak do nas ponownie wrócisz, to zobaczysz, że będę z Meadows. Obiecuję!
Twój Łapa!
PS Pamiętaj, aby w tą sobotę było wyjście do Hogsmeade! W końcu nam też potrzebna jest rozrywka!

          Gdy tylko to przeczytałam zaczęłam się szaleńczo śmiać. Ten to wie, co powiedzieć! No cóż… chyba tyle jestem w stanie wykonać! Albo nie… Zobaczymy, zobaczymy! Niech się jeszcze pomęczy!, pomyślałam, po czym zaśmiałam się dość głośno.

12 komentarzy:

  1. Mega fajnie Ci to wyszło.. Grunt to pomysł a ten jest zaje*****!! Na prawdę jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twoich genialnych opisów i planów.. :)) Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały :D
    Pozdrawiam i życzę weny :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajnie to wymyśliłaś...xD
    Pomysłowe bardzo.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty to jesteś kreatywna^^ fajny pomysł na opisanie postaci ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. geniastyczne. leżę ze śmiechu i kwiczę xD uszanowanie za genialność. twoje postacie są tak "pełnohumorowe" , że już je kocham, szczególnie Łapę i Jamesa ;D Pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy opis bohaterów jaki dotąd czytałam :D Gratuluję pomysłu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, wiesz, że idealnie trafiłaś w mój gust z Łapą? xD Jestem totalnie zakochana w Benie Barnesie, on mi tak idealnie pasuje do Syriusza. <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Popłakałam się ze śmiechu czytając to... JESTEŚ GENIALNA. Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)
      Chodzi Ci o rozdziały na "Fortunę"? Bo to był jedynie opis głównych bohaterów. :)

      Usuń
  8. Uwielbiam to.
    Zwłaszcza opis Jamesa!
    Jego motto to... ,,Evans, umówisz się ze mną'' i jebłam Cx

    hogwartowwscyforever.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak w ogóle wyobrażasz sb bohaterów? Jakieś sławne osoby które według ciebie odzwierciedlają ich.
    Mi się kojarzą tak:
    James - Aaron Johnson
    Lily - Sophie Turner lub Karen Gillan
    Syriusz - Ben Barnes
    Dorcas - Adriana Lima
    Remus - Andrew Garfield
    Ann - Dianna Agron
    Peter - Jamie Bell
    Lissie-Cintia Dicker

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że kiedyś do bohaterów wklejałam zdjęcia. O ile kojarzę, Syriuszem także był Ben Barnes. Jamesem - Chace Crawford, Remusem - Hayden Christensen. Petera, niestety, sobie nie przypominam.
      Jeżeli chodzi o dziewczyny, to mam mały problem, ponieważ pamiętam, jak wyglądały te aktorki, ale jak się nazywały??? Za cholerę nie mogę sobie przypomnieć. Spróbuję poszperać w odmentach mojego komputera, może uda mi się znaleźć jakieś stare zdjęcia? :)

      Usuń