Pierwszy sierpnia zapowiadał się naprawdę cudownie. Słońce wstało już o piątej, powoli ogrzewając Londyn. Kusiło, by ludzie powstawali i wyszli na świeże powietrze. Ptaki zaczęły śpiewać, a rośliny prostować łodygi i wystawiać liście do promieni, chcąc wytworzyć jak najwięcej energii.
Draco Malfoy również poczuł działanie tego letniego dnia.
Ze wściekłym wyrazem twarzy przekręcił się na drugi bok i zarzucił na twarz pierzynę, by schować się przed nadmierną jasnością. Nic to jednak nie pomagało, więc poddawszy się, wstał i poszedł do łazienki. Był poirytowany i zmęczony, a kiedy po porannej kąpieli stanął na wagę i zobaczył, że przytył kilogram, miał ochotę kogoś rozszarpać. Ubieranie zajęło mu dłużej niż powinno, ponieważ najpierw włożył nogę nie do tej nogawki spodni, a później założył bluzkę na odwrót.
Gdy tylko skrzaty zauważyły panicza, natychmiast podały mu śniadanie, kawę i poranną gazetę, po czym czmychnęły z zasięgu jego wzroku. Malfoy nie miał pojęcia, ale w takie dni jak ten, kuchnia dworu zamieniała się w istną hazardownie. Skrzaty zamieniały się w chochliki kornwalijskie i przebiegle zakładały o własną dolę. Ostatnio wygrał Gremlinek, który pewnie oznajmił, że panicz Draco ukaże go pięć razy w przeciągu dwóch godzin. Dopiero po odebraniu nagrody, reszta skrzatów odkryła ukryte dno słów Gremlinka.
W trakcie picia drugiej czarnej i słodkiej – wsypywał aż trzy kostki cukru – kawy, Draco poczuł się nieco lepiej. Dosłownie nieco, bo mimo że miał ochotę wszystkich rozszarpać, chęć mordu już przeszła. Nagle uświadomił sobie, że nie musi dzisiaj iść do pracy, ponieważ wczoraj wykłócił się z szefem o zaległy dwutygodniowy urlop. Humor pojawił się jakby na zawołanie! Malfoy uśmiechnął się, usadowił wygodniej na krześle, a nawet rozprostował nogi. Westchnął przeciągle, przeglądając część sportową w gazecie. Trochę zirytował go fakt, że jego ulubiona drużyna przegrała ostatni mecz, nie przechodząc tym samym do półfinału mistrzostw Anglii.
Draco zaczął pałaszować naleśniki, które zapił sokiem pomarańczowym.
- Mhm! – wykrzyknął, wypluwając napój z powrotem do szklanki. W środku pływała zdechła już mucha, na widok której Malfoy o mało nie puścił pawia. – Ja pierdole, już gorzej być nie może!
Po gównianym poranku Draco postanowił wyjść z domu i spalić ten kompletnie zbędny kilogram, aby przynajmniej jego waga była idealna. Założył specjalny strój oraz buty do biegania, po czym ruszył. Z początku gnał naprawdę szybko, ale kiedy tylko minął pierwsze skrzyżowanie, postanowił zwolnić, by się nie przeforsować. Jakby dostał kolkę po połowie kilometra, zdecydowanie wyszedłby z siebie.
Sam pomysł z bieganiem wydawał się Draco naprawdę dobry. Do czasu, kiedy uświadomił sobie, że zgubił się w tym cholernie dużym mieście! Wskutek tego zamiast być teraz w swoim domu i odpoczywać, ten błąkał się alejkami. Oczywiście, mógłby zapytać o drogę, lecz – jak wiadomo – Malfoyowie nigdy nie przyznają przed nikim, a w szczególności przed mugolami, że czegoś nie wiedzą lub z czymś sobie nie radzą. Dlatego właśnie Draco szedł – już nie biegł – z dumnym, ale i mocno zdenerwowanym wyrazem twarzy, klnąc w duchu, że akurat dzisiaj wszyscy ludzie dookoła chcieli zrobić sobie dzień wycieczkowy.
Rzucił kątem oka na zegarek, jęcząc w duchu, gdy ujrzał, że wskazówki pokazywały godzinę dwunastą w południe.
Niemniej, postanowił wziąć się w garść i wreszcie wybrnąć jakoś z tego miejsca pełnego obrzydliwie brudnych i niechlujnych ludzi, jakimi byli bezdomni, pijacy i inne osobniki reprezentujące najniższy stopień ludzkiej hierarchii. W każdym razie kiedy Draco już się uwolnił od ich natarczywych spojrzeń, których nie powstydziłby się nawet sam bazyliszek, pewnym krokiem wkroczył prosto do jednego z londyńskich parków.
Nareszcie nie śmierdzi gównem, pomyślał, biorąc głęboki wdech.
Był tak zmęczony, że jedyne o czym marzył, to chwila odpoczynku. Ku wybawieniu, parę metrów dalej pod wielkim drzewem zobaczył upragnioną ławeczkę. Ruszył szybko, żeby nikt przypadkiem nie zajął miejsca, gdy niespodziewanie poczuł przeszywający ból w nodze. Syknął głośno.
Rudy kot właśnie wbijał pazury w łydkę Dracona.
Malfoy wrzasnął donośnie i odskoczył, próbując odegnać to groźne bydle. Kot jednak tak mocno uczepił się pazurami, że nawet oszalałe wymachiwanie nogą nie dało żadnego efektu.
- Krzywołap!
Do Malfoya podbiegła szczupła dziewczyna z burzą brązowych loków na głowie.
- Czy mogłaby pani wziąć ode mnie tego sierściucha? – zajęczał Draco.
- Tak, tak, przepraszam pana bardzo. Krzywołapek nigdy się tak nie zachowuje.
Malfoy naprawdę starał się nie patrzeć w pokaźny dekolt kobiety, kiedy ta próbowała zabrać swojego pupilka. Kiedy wreszcie kot został oderwany od łydki, a szatynka podniosła głowę, oczy Dracona niemal wyszły z orbit.
- Granger?!
- Malfoy – westchnęła przeciągle. – Jesteś ostatnią osobą, jaką spodziewałam się dzisiaj zobaczyć.
- I vice versa. – Draco z obrzydzeniem popatrzył na kota, którego aktualnie Granger trzymała na rękach, głaszcząc po główce. – Powinnaś uspać tego pchlarza. Stanowi zagrożenie dla ludzi.
- Chyba dla ciebie. Nawet mój kot cię nie lubi.
- Jeżeli w przeciągu tygodnia go nie uśpisz, gwarantuję, że zgłoszę to odpowiednim władzom.
- Pogięło cię, Malfoy?! – prychnęła oburzona, mocniej przytulając Krzywołapa do piersi. – Dorosły jesteś jeszcze bardziej nieznośny niż w szkole.
Draco wywrócił oczami, wzrok znów kierując na dekolt Hermiony.
- Taaa…
- Twarz mam tutaj, Malfoy! – Hermiona pomachała mu przed oczami ręką. – Słuchaj, przepraszam cię za Krzywołapa, on naprawdę się tak nigdy nie zachowuje.
- Widziałem cię w gazecie – niespodziewanie zaczął Draco. – Wyszłaś w miarę atrakcyjnie, o ile można tak powiedzieć, zważywszy na twoje mające wiele do życzenia ubranie.
Każde słowo wypowiedział starannie, jakby sam starał się uwierzyć, że coś takiego przeszło przez jego gardło. Granger na moment zamarła, nie wiedząc, jak się zachować. Wreszcie postanowiła odpowiedzieć, choć w minimalnym stopniu wykazując się empatią.
- Dzięki?
- Mówię prawdę. – Wzruszył ramionami.
- W zasadzie ty też ostatnio nieźle sobie poradziłeś. Dziesięć wygranych rozpraw pod rząd? Bijesz jakieś rekordy?
- Nie było innej opcji. Moi klienci byli niewinni.
- Szczerze mówiąc, kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że zacząłeś pracę jako obrońca, nie spodziewałam się, że ci się uda. No wiesz, zważywszy na szkolne czasy, bardziej nadawałbyś się na prokuratora.
- Nie lubię oskarżać ludzi, którym nie udowodniono winy – wytłumaczył.
- Ciekawe podejście… Malfoy, jeżeli jeszcze raz spojrzysz na moje cycki, przyrzekam, że dostaniesz w twarz.
Draco niechętnie podniósł spojrzenie i uśmiechnął się nonszalancko.
- To wina tego dekoltu. Jeżeli nie chcesz, żeby faceci patrzyli na twoje cycki, noś szal albo ubieraj golf.
- Latem przy prawie trzydziestu stopniach?
- W takim razie nie miej pretensji, kiedy ktoś sobie zerknie tu i ówdzie – powiedział spokojnym tonem.
- Napuszczę na ciebie Krzywołapa, jeżeli nie przestaniesz.
- A jednak przyznajesz, że to niebezpieczne bydle?
Kot, jakby rozumiejąc, że został obrażony, zamruczał groźnie.
- Wiesz co, Malfoy, naprawdę nie mam ochoty stać tu w tym upale i z tobą rozmawiać. Powiedziałabym, że miło było cię spotkać, ale nie lubię kłamać. Trzymaj się.
Hermiona rzuciła mu jeszcze jedno przeciągłe spojrzenie, po czym ruszyła prosto ścieżką. Draco stał tak jeszcze przez parę minut, dopóki Granger nie zniknęła z pola widzenia, po czym poszedł w przeciwnym kierunku. Postanowił znaleźć jakieś zaciemnione miejsce, żeby się mógł teleportować do domu. W końcu nie miał pojęcia, gdzie się aktualnie znajdował. Swoją drogą, mógł na to wpaść wcześniej, a nie bezsensownie krążyć po mieście.
Jakieś pięć minut później stał na ganku przed drzwiami frontowymi.
Dziwny dzień, stwierdził Malfoy wreszcie wchodząc do domu. Nie wiedzieć czemu, ale postanowił jutro znów wybrać się do parku. Może uda mu się jeszcze raz spotkać Granger i tym razem więcej jej nawtykać? W o wiele lepszym humorze, ruszył przez korytarze Malfoy Manor.
I wiecie co? Hermiona następnego dnia również zawitała w parku.
Nietypowe :) i te otwarte zakończenie :)
OdpowiedzUsuńWciąż tu jestem, P.
Cieszę się, że ktoś nadal tu jest! Odzyskałam laptopa, więc może na dniach się coś pojawi. :)
Usuń#MagiczneSmakołyki #PieprzneDiabełki
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że po raz pierwszy czytam tekst Twojego autorstwa i niestety niezbyt mi się on spodobał.
Może to przez to, iż Draco po mimo bycia dorosłym, nadal zachowuje się jak dzieciak. I nie przystoi to zwłaszcza osobie, która pracuje w takim a nie innym zawodzie.
Hermiona również przypomina bardziej nastolatkę niż kobietę, którą powinna być.
Plusem jest jednak dla mnie samo zakończenie - otwarte, które wywołuje u czytelnika chęć wyobrażenia sobie ich dalszych losów.
Liczę na to, że kolejne Twoje teksty przykują moją uwagę i mi się spodobają.
Pozdrawiam.
Tekst ten powstał raczej jako skutek nudy - miałam ochotę coś napisać, niby jakiś pomysł był, ale nie chciało mi się dłużej nad tym ślęczeć. Ot, takie rozładowanie wenowe. :)
UsuńMam nadzieję, że inne historie (te, na których bardziej się skupiałam) przypadną Ci do gustu!
Pozdrawiam!