Charakterystyka
bohaterów będzie wyglądała trochę inaczej, niżeli się tego spodziewacie. Otóż
będą to dialogi ich samych z osobą postronną, czyli ze mną - Ew. Mam nadzieję,
że taki rodzaj przypadnie Wam do gustu.
*
Wprowadzenie:
-
Witajcie, moi drodzy! Ten post jest poświęcony do opisania bohaterów mojego
opowiadania. Właśnie w tym momencie, niepewnym krokiem zmierzam do dormitorium
Huncwotów, bo jak mi powiedzieli inny mieszkańcy wieży Gryffindoru, są tam
prawdopodobnie wszyscy - westchnęłam i z wielkim bananem na twarzy otworzyłam
drzwi.
-
Ew! – Usłyszałam przy uchu głos Lily, która z impetem rzuciła się w moje
ramiona. Co jak co, ale z tą małą duszyczką strasznie się zżyłam. Z nią i
paniczem Blackiem.
-
Blondi! – Zaśmiałam się, gdy usłyszałam to tandetne przezwisko. Otóż Łapcia
wymyślił je w czasie wakacji, kiedy to do niego wpadłam na rozmowę generalną. –
Siadaj i opowiadaj, co cię do nas sprowadza? – krzyknął wesoło, a reszta poszła
za jego przykładem.
-
Musicie mi o sobie opowiedzieć – zaczęłam i przy okazji usiadłam na czyimś
łóżku. – Tak dokładnie, ponieważ wpadłam na szalony pomysł: chcę, aby powstała
nowa podstrona z bohaterami mojego opowiadania, czyli wami.
-
Super. – James klasnął w ręce i spojrzał na mnie z błyskiem w oczach. – Najpierw
Liluś! – dodał szybko i popchną rudowłosą w moją stronę.
-
Czemu ja? – zaperzyła się i złożyła ręce w koszyczek. – A jeżeli się nie
zgodzę? – spytała z uśmiechem na twarzy.
-
Nie masz wyjścia – rzekłam i szczerze roześmiałam się z jej miny.
-
Właśnie – poparła mnie Lissie.
-
Zdrajczyni. – Evans prychnęła niczym rozjuszona kotka, ale z jej twarzy uśmiech
nadal nie schodził. – No dobra, im szybciej tym lepiej – skapitulowała i
wygodnie rozsiadła się na łóżku Pottera. Zatarłam ręce z uciechy, po czym wyjęłam
z torby pergamin i pióro.
*
Lily
Karen Evans
-
Dziewczyna, która pójdzie na pierwszy odstrzał – pisałam w swoim notesie, ale
czytałam to głośno, aby wszyscy wiedzieli, co zamierzam napisać dalej – nazywa
się Lily Evans. Rudowłosa posiada…
-
Kasztanowłosa! – przerwała mi opisująca i wyrwała pióro, aby zmienić trochę
moje zdanie. Westchnęłam zrezygnowana, ale pozwoliłam jej dopisać kilka słów, w
końcu, kiedy tylko się od nich uwolnię i tak wszystko popoprawiam. Na samą myśl
o tym uśmiechnęłam się w iście Huncwocki sposób.
-
Niech będzie – parsknęłam śmiechem, ale żeby nie przedłużać, wyszarpnęłam od
niej pisak i ponownie zaczęłam. – Kasztanowłosa posiada piękne i jak migdały,
duże, zielone oczy, którymi potrafi zahipnotyzować każdego chłopaka, jednak
najbardziej Pottera, który wręcz szaleje za tymi tęczówkami.
-
Oj, nie przesadzaj – zarumieniła się. Już chciałam coś powiedzieć, ale James
mnie wyprzedził.
-
Liluś, ale taka jest prawda! – zaśpiewał uradowany i jak dziecko skoczył z
łóżka na podłogę. – A do tego masz długie i zgrabne nogi oraz tył… - nie
dokończył, ponieważ szybko musiał kucnąć. Dlaczego? Otóż panna Evans rzuciła w
niego poduszką, a do tego zrobiła obrażoną minę. Chociaż, jakby spojrzeć, jej
rumieńce się pogłębiły.
-
Zamknij się, Potter – warknęła poirytowana, po czym zwróciła się do mnie. –
Ew., proszę, kończ już – rzekła na wydechu i spojrzała na mnie błagalnie.
-
Ruda, jak zazwyczaj mawia Łapa, uwielbia eliksiry, zaklęcia i transmutację, co
na to wskazuje, chce zostać uzdrowicielką. – Na chwilę zatrzymałam się i z
wyczekiwaniem wpatrywałam w resztę, jednak tylko Potter mnie słuchał, bo inni
najzwyczajniej w świecie zaczęli grać w eksplodującego durnia. Zacisnęłam
pięści, a po chwili do mojej głowy wpadł szatański pomysł. – Na zabój zakochana
w Rogatym… - zamilkłam i z wyczekiwaniem wpatrywałam się w Jamesa. Chłopak
przez chwilę nie wiedział, co się dzieje, jednak kiedy szok miną, zaczął
piszczeć i rzucił się na rudowłosą, która zrobiła dziwną minę, nie wróżącą nic
dobrego.
-
Lily, skarbie! Ja też cię kocham! – krzyknął i pocałował dziewczynę. Wszyscy, a
nawet ja, wpatrywaliśmy się w nich z zaskoczeniem. Czegoś takiego jeszcze świat
nie widział! Zaśmiałam się, gdy zauważyłam, że Lilka odpycha Jima.
-
Ty napuszony łbie! – wydarła się. Nawet nie wiedziałam, że można tak głośno
krzyczeć. – Jak ty w ogóle śmiałeś to zrobić?! Niewyżyty gumochłonie, ty
idioto, skaranie boskie, normalnie! Do końca ci się w głowie poprzewracało?! –
Ktoś zatkał jej usta, bo wydała z siebie jakieś dziwne dźwięki. Odetchnęłam z
ulgą, ponieważ dłużej nie mogłabym tego znieść. Nie minęła minuta, a Lilka w
końcu się uspokoiła.
-
A ty czego się tak szczerzysz, Black? – warknęła oburzona. – Zaraz nie będziesz
nam miał czego pokazać – dodała z mordem w oczach. Spojrzałam na chłopaka,
który nabuzował się lekko i już otwierał buzię, żeby dodać jakąś ciętą ripostę,
lecz szybko mu przerwałam.
-
Spokój! Dajcie mi to dokończyć! – Wszyscy momentalnie ucichli. Chrząknęłam i
przewróciłam kartkę w notesie. – Miła, sympatyczna, grzeczna pani prefekt,
która jest aż nazbyt pomocna – zapisałam i spojrzałam na rudowłosą, która
wpatrywała się we mnie z uznaniem.
-
Wredna, upierdliwa, znęcająca się nad Huncwotami, zgryźliwa…
-
Black! – warknęłam. Zaraz normalnie zejdę na zawał, tym bardziej, że dziewczyny
zaczęły się śmiać. Prychnęłam zdenerwowana, jednak nie raczyłam skomentować
tej, aż nazbyt mądrej wypowiedzi Łapci.
-
Pomimo tego, że jest otwartą dziewczyną, ma swoją słodką tajemnicę, o której
nikt nie ma pojęcia – zaśmiałam się z wyrazu twarzy Lily.
-
A co to za tajemnica? – spytała Ann z ciekawością.
-
Właśnie – poparł ją James.
-
Nie wasza sprawa – odburknęła zielonooka i patrzyła na mnie z nadzieją. Syriusz
chyba zajarzył aluzję, bo szybko nam przerwał.
-
A kiedy mnie opiszesz? – Każdy parsknął śmiechem. Co jak co, ale Łapa potrafił
rozluźnić atmosferę. – Przecież jestem ten najlepszy, więc powinienem być
pierwszy – dodał szybko i wypiął dumnie pierś.
-
Zamknij się – podsumowała Dorcas i trzepnęła go w głowę.
Anne
Martha Wisborn
-
Dobra, dobra – powiedziałam szybko, chcąc uciszyć spór Gryfonów. Klasnęłam w
dłonie, po czym zamoczyłam pióro w atramencie. Przewróciłam kartkę w notesie i
zaczęłam pisać:
-
Średniego wzrostu blondynka, posiadająca szare tęczówki oraz piękny, szeroki
uśmiech. Na pozór zwykła dziewczyna, która skrywa w sobie duszę artystki.
Uwielbia się uczyć, a do tego kocha zapach książek. Jest najlepszą uczennicą na
roku, lubiącą opiekę nad magicznymi stworzeniami i zielarstwo… - Coraz bardziej
się wkręcałam, kiedy mój przypływ weny przerwał Syriusz.
-
Lubisz babrać się w tym gównie? – zapytał z niedowierzaniem. – Przecież to jest
ohydne! – prychną z obrzydzeniem i udał, że wymiotuje.
-
Black, rośliny mają duszę! Są wrażliwe tak samo jak ty! – zdenerwowana Anne
złapała się pod boki i prychnęła oburzona.
-
Ja nie jestem wrażliwy, tylko mam taką urodę – odpowiedział i zrobił teatralną
pozę, na którą wszyscy zareagowali żywym śmiechem. Nie zwracając uwagi na tych
dwóch osobników, dalej brnęłam do punktu kulminującego.
-
Wisborn – powiedziałam i specjalnie zaakcentowałam jej nazwisko – ma sentyment
do wszystkiego, co się rusza…
-
Lub wije – przerwał mi Jim, na którego twarzy widniał szeroki uśmiech.
-
Potter, jeżeli zaraz się nie zamkniesz, zobaczysz, co to znaczy dostać Avadą! –
krzyknęła już wyprowadzona z równowagi blondynka. Znów nie zamierzałam się
mieszać w ich docinki, więc dalej pisałam:
-
Oddana przyjaciółka i doskonała powierniczka tajemnic. Od zawsze marzyła o
wielkiej miłości i pracy jako nauczyciel o roślinach. Cechuje się odwagą i
szczerością, ale jest także złośliwa i dość łatwowierna, tak jak prawdziwa
Gryfonka, jednak czasem wpada przez to w kłopoty.
-
Tak, zgadzam się! – przytaknęła ochoczo Dorcas, aby po chwili zacząć chichotać,
niczym opętana. – Pamiętacie jak Anne sobie nabrała się na ten kawał z mafią? I
myślała potem, że śledzą ją mordercy? A potem, gdy przeczytała jeszcze ten
kryminał Lilki, to nie mogła spać przez parę dni! – Kiedy tylko to usłyszałam,
upadłam na podłogę i zwijałam się ze śmiechu. Tego jeszcze nie wiedziałam, a to
by było genialne, na okładkę!
-
Bardzo śmieszne – burknęła pod nosem Anne, ale przez jej twarz przebiegł cień
uśmiechu.
- A żebyś
wiedziała! – rzekła Lissie spod łóżka. Jak ona się tam znalazła?
Prawdopodobnie, kiedy tylko usłyszała przezabawną historię z Wisborn w roli
głównej, spadła na dywan i się tam po prostu wturlała. Widząc to, ponownie
wybuchliśmy gromkim śmiechem.
Lissie
Jessica Roshid
-
A tak przy okazji – zaczęłam i podwinęłam rękawy od bluzy, po czym wytarłam
nimi łzy rozbawienia. – Lissie wyłaź stamtąd i szykuj się na spowiedź! – Gdy
tylko to usłyszała, szybko poderwała się do góry, przez co miała niemiłe
spotkanie głowy z ramą łóżka. Uśmiechnęłam się wrednie, bo zauważyłam, że
wychodząc trzymała się w miejscu, w które się uderzyła. Lupin widząc to,
parsknął śmiechem, ale gdy tylko rzuciła mu mordercze spojrzenie, szybko
ucichł.
-
No więc… - Wzięłam do ręki pióro, które wcześniej umoczyłam w czarnym
atramencie.
-
Nie zaczyna się tak zdania. – Usłyszałam głos przy swoim uchu i aż się
wzdrygnęłam. Spojrzałam na Remiego jak na kretyna, więc ponownie tego dnia się
zamknął, jednak uśmiech nie zniknął z jego twarzy. Zauważyłam, że kiedy
powiedziałam o kolejce Liss, ten się jakoś ożywił. Czyżby czuł do niej miętkę?
-
Roshid ma piwne oczy i włosy koloru rudego… - pisałam dalej swoje zgrabne
literki i nawet nie zauważyłam, kiedy Syriusz mi przerwał.
-
Ohyda! – powiedział chłopak, przez co wszyscy, a mianowicie Lissie, Lily i
James rzucili mu złowrogie spojrzenia.
-
Masz coś do rudych? – wykrzyknęli równocześnie, a ja przez chwilę przestałam
pisać i zapatrzyłam na nich wyczekująco. Zaśmiałam się pod nosem, kiedy Black
podniósł ręce w geście poddania się.
-
Lekko zadarty nos i szpiczaste uszy to chyba jej jedyne wady w budowie ciała.
Jednak ona nigdy się nimi nie przejmowała, przecież nikt nie jest idealny –
takie myśli często chodziły po głowie dziewczyny, kiedy ta z rozmarzeniem
oglądała modelki w czasopismach dla nastolatek. Sądziła, iż to charakter jest
najważniejszy, dlatego wychowała się na miłą i wrażliwą kobietę, która niesie
ze sobą wszystkie troski świata.
-
Nie przesadzasz trochę? – zbeształa mnie, ale na jej twarzy pojawił się szeroki
uśmiech samozadowolenia. – Wiedziałam, że zawsze lubisz sobie trochę
podkoloryzować – zakpiła wrednie i puściła perskie oko Ann.
-
Dziewczyna jest zakochana w Remusie, a kiedy się zawstydzi jej policzki
przypominają dojrzałe pomidory, teraz mamy na to doskonały dowód – dodałam
złośliwie i machinalnie pokazałam na nią ręką. Lupin, także oblał się rumieńcem
i spojrzał prosto w oczy dziewczyny, co pogłębiło jej czerwień na policzkach.
-
Prefekt Krukonów, posiadający złote serce – podsumowała mi podrapałam się po
głowie.
-
Nie zapomnij, że moją pasją są runy oraz numerologia, więc w przyszłości
chciałabym zostać łamaczem zaklęć – dodała po chwili, a jej oczy zabłyszczały
wesoło.
- Dokładnie! –
klasnęłam w dłonie i z wielkim bananem na twarzy, postawiłam kropkę na końcu
zdania.
Dorcas
Samantha Meadows
-
No, jeszcze tylko Dori i dziewczyny mam z głowy – powiedziałam i wzięłam łyk
kremowego piwa, które James podstawił mi prosto pod nos. – Dzięki –
uśmiechnęłam się, po czym wyprostowałam nogi, przez które zaczęły mi już
przechodzić prądy. Nie przedłużając ponownie umoczyłam pióro w atramencie i
zaczęłam charakterystykę:
-
Kobieta z burzą czarnych jak smoła, puszystych włosów i tego samego koloru
oczu. Dostrzega swoje atuty cielesne i potrafi je dobrze wyeksponować. Ma w
sobie to coś, na co leci płeć przeciwna – zapisałam i uśmiechnęłam się pod
nosem.
-
Że niby ja? – spytała Meadows ze zdziwieniem, ale w jej oku pojawiła się ledwie
dostrzegalna poświata.
-
Właśnie, że niby ona? – sparodiował ją Syriusz, przez co dostał poduszką po
głowie. Zauważył minę rozwścieczonej szatynki i zaczął uciekać. Dziewczyna nie
pozostała mu dłużna. Szybko rzuciła się za nim w pogoń, tak że teraz biegali po
całym pokoju, robiąc niesamowity zamęt i chaos.
- Black, zaraz
cię normalnie zamorduję! Wracaj tu, ty tchórzu! – krzyczała, ale oczy jej
błyszczały z radości. Nie chciałam im przerywać, więc szybko dokończyłam jej
opis. Potter to zauważył i wyrwał mi zeszyt z ręki. Uśmiechnął się łobuzersko i
wykrzyczał wszystko, co napisałam.
-
Czarnooka potrafi wszystkich rozbawić, ale jest wybuchową dziewczyną, która
wykłóca się prawie o wszystko, jeżeli to coś nie jest po jej myśli. Nie potrafi
usiedzieć na miejscu pięć minut; najpierw robi, a potem myśli, przez co czasem
na spore problemy. Jest stała w uczuciach, którymi darzy rodzinę, przyjaciół i
swojego chłopaka… - Tutaj Rogaty przerwał i otworzył szeroko oczy ze
zdziwienia. Zresztą jak wszyscy inni, jednak najbardziej spontanicznie
zareagował Black, który raptownie się zatrzymał, więc Dor z impetem na niego
wpadła.
-
Nie patrzcie się tak na mnie – zaczęła w błagalnym tonie.
-
Masz chłopaka? – wykrzyknął Syriusz, co zdziwiło wszystkich jeszcze bardziej, a
nawet mnie. Jednak kiedy ta nic mu nie odpowiedziała, po prostu znieruchomiał.
-
Łapa, muchy łapiesz? – zapytałam i zaśmiałam się z jego szeroko otwartych ust.
Założył ręce na piersi i usiadł na łóżku, tępo wpatrując się w podłogę.
Podeszłam do Jamesa i odebrałam mu moją własność, po czym przeczytałam szybko
na jednym wydechu:
-
Uwielbia astronomię, bo gdy tylko patrzy na gwiazdy, uspokaja się. Można ją
często spotkać na Wieży Astronomicznej bądź w sowiarni. – Przez chwilę w
dormitorium panowała, wręcz przygnębiająca cisza, ale szybko i głośno
zaklaskałam w dłonie, dzięki czemu rozbudzili się trochę z tej dziwnej śpiączki.
-
Teraz czas na was, wspaniali i jedyni w swoim rodzaju, Huncwoci!
Remus
John Lupin
-
Tak! – krzyknął pobudzony do działania Łapa i przybił z Potterem piątkę. – Ja
pierwszy! – wykrzyknął od razu podniecony Syriusz i usiadł koło mnie z bananem
na ustach. Zaśmiałam się perliście, a za moim przykładem poszła reszta.
-
Czemu ty?! – zaprzeczył szybko James, kiedy sens słów do niego dotarł. – To ja
chcę być pierwszy! – dodał szybko kruczoczarny i spojrzał na przyjaciela spod
byka. Ten odwzajemnił mu tym samym.
-
Może to Ew. zdecyduje, co? – przerwała im, ich walkę wzrokową, Ann i klepnęła
Rogatego w plecy. Tamci spojrzeli na mnie z prośbą, ale kiedy tylko to
zobaczyłam, westchnęłam. Jeszcze tego brakowało, aby się o te opisy pokłócili.
-
Ew., wiesz, że cię bardzo lubię? – zaczął przymilnie Łapcia i zamrugał oczkami,
niczym delikatna dziewczynka.
-
Ja też Łapo, ja też… - parsknęłam śmiechem, ale widząc spojrzenie okularnika,
szybko zamilkłam. – Dobra, Remi, szykuj się! – rozkazałam i zamoczyłam pióro w
atramencie. Nie zwracając już uwagi na jęki i chrząknięcia dwójki naczelnych
Huncwotów, rozpoczęłam opis:
-
Remus Lupin, znany także jako Lunatyk, posiada ciemnobrązowe, lśniące włosy, a
także miodowe oczy, które mają w sobie ten dziwny błysk. Dobrze zbudowany, ale
nie przymierza do tego większej wagi, ponieważ uważa, że to umiejętności
świadczą o ludziach. Prefekt i Huncwot w jednym…
-
Właśnie – przerwała mi Dorcas. – Jak to się stało, że dostałeś odznakę
prefekta? – zapytała szatynka i rozłożyła się wygodnie na łóżku Jamesa.
-
Pewnie dlatego, aby mieć oko na tych kawalarzy – zaśmiała się pod nosem Lilka,
przy okazji odpowiadając na pytanie przyjaciółki.
-
Tak, na pewno – uśmiechnął się Remi, ale nie dopowiedział nic innego. Nastała
cisza, więc by nie tracić cennego czasu, zaczęłam pisać dalej:
- Uwielbia
się uczyć, więc nie ma swoich ulubionych przedmiotów. Posiada pewną
przypadłość, na którą James woła „mały futerkowy problem”…
-
Czy musimy o tym rozmawiać? – przerwał mi Lupin i zrobił coś z rękoma, co
przypominało gest z prośbą. Westchnęłam mimowolnie i poczochrałam się po
włosach.
-
No, dobra – rzekłam, ale uśmiechnęłam się wrednie. – Nic więcej nie wspomnę, że
jesteś wilkołakiem. – Prychnęłam oburzona, pod wpływem jęku, który wydał z
siebie Remi.
-
Przecież to jest choroba i nie chcę, aby wszyscy twoi czytelnicy o tym
wiedzieli! – dodał brązowowłosy z dziwnym grymasem na twarzy. – Teraz to już na
pewno będzie ich o wiele mniej!
-
Jak ja cię zaraz zdzielę – warknęła poirytowana Evans i trzepnęła go poduszka
po głowie. – Przecież cię kochamy, za to jakim jesteś – uśmiechnęła się do
chłopaka, po czym wtuliła się w jego ramię. Odwzajemnił uścisk.
-
Właśnie – poparł ją James, a za nim wstawiła się reszta.
-
Widzisz – szepnęłam. – Masz wspaniałych przyjaciół i ich się trzymaj. Zresztą i
tak jesteś najlepszym uczniem na roku, więc w życiu na pewno sobie poradzisz.
No dobra, nie przedłużając – chrząknęłam znacząco, przez co wszyscy się we mnie
zaczęli wpatrywać. Chwilę milczałam, bo w głowie układałam sobie zdania, aby
potem przelać je na kartkę papieru.
-
Remus jest współczującym, zatroskanym i ufającym człowiekiem, który
przyjaciołom powierzyłby nawet swoje życie. Odwzajemnia uczucia Lissie Roshid,
przez co kiedy znajdują się sam na sam, nie mogą nawiązać porozumienia…
-
No właśnie! Wieźcie się w garść! – powiedziała roześmiana Ann i przybiła piątkę
z Łapą.
-
Bardzo zabawne – sarknął Remik i zarumienił się.
-
A żebyś wiedział! – zaśmiałam się perliście, co było podsumowaniem mojej
wypowiedzi.
Syriusz
Orion Black
-
No, nie obrażaj się jak jakieś dziecko – zaczął Potter i wyszczerzył zęby w
uśmiechu. – Teraz…
-
Ja! – przerwał mu Syriusz, przy okazji dokańczając jego wypowiedź. Tamten tylko
klepnął go mocno po plecach, wyrażając swoje zbulwersowanie, jednak nic nie
powiedział. Pokiwałam głową z dezaprobatą.
-
Dobra, niech będzie – rzekłam na wydechu. Podwinęłam ponownie rękawy bluzy i
wzięłam pióro do dłoni. – Syriusz Black, znany bardziej jako Łapa, jest bardzo
przystojnym Huncwotem. Czarne, lekko roztrzepane włosy i tego samego koloru
oczy, dodają mu uroku i wdzięku, przez co jest pierwszy na liście najbardziej
pożądanych chłopaków w Hogwarcie. – Na te słowa Dorcas prychnęła oburzona, ale
widząc minę Lily, która po prostu do niej mrugnęła, nic nie powiedziała.
Syriusz parsknął śmiechem, a James z impetem rzucił się na łóżko i ziewnął
teatralnie, dając wszystkim do zrozumienia, aby się sprężali, bo powiało nudą.
Chyba ma rację, dlatego wprowadzę coś, czego jeszcze nie było.
-
Łapa – zwróciłam się do Blacka. – Powiedz coś o swojej matce – rozkazałam, po
czym zamoczyłam pióro w atramencie.
-
Bez komentarza – rzekł i spojrzał na mnie jak na wariatkę.
-
Jak chcesz – westchnęłam zrezygnowana. – A ojciec? – zapytałam po chwili
wahania.
-
Patrz: matka – sapnął na mnie, po czym mrugnął porozumiewawczo do Rogatego.
-
Świetnie – zirytowałam się, ale po głębszym zastanowieniu, stwierdziłam, że do
końca zostały mi zaledwie dwie godziny, więc muszę się streszczać. – Łapcia
jest animagiem, więc zamienia się w psa…
-
Chyba zapchlonego kundla – zreasumowała Ann, przez co dostała sójkę w bok od
pokrzywdzonego.
-
Ja się myję! – prychnął Syriusz i złożył ręce w koszyczek.
-
Raz na miesiąc – odrzekła Dorcas, przez co po pokoju przeszła salwa śmiechu.
Nie chciałam im przerywać, więc pisałam dalej, przy okazji mówiąc do siebie.
-
Black ma o sobie ogromne mniemanie, które nie zawsze jest prawdą. Uwielbia się
popisywać, więc gra w Quidditcha na pozycji pałkarza. Kawalarz, który ma dobre
serce, a przyjaciół traktuje jak rodzinę. Pchlarz gustuje w brunetkach i
szatynkach, a od tego roku ma oko na Meadows. – Nie wierzę, że to napisałam, w
końcu miała to być nasza - Łapki i moja - tajemnica. On mnie zabije!
-
Zabiję cię! – warknął czarnowłosy i rzucił się na mnie, przez co padłam na
podłogę. Mogłabym przysiąc, że w jego oczach pojawił się złowrogi błysk. Nie
minęła minuta, kiedy zaczął mnie przeraźliwie łaskotać.
-
Spokój! – zarządził James i szybko stanął pomiędzy nami.
-
Dzięki – westchnęłam mimowolnie, ale z buzi nie schodził mi uśmiech. Spojrzałam
na Dor, która stała oniemiała na środku pokoju i tępo wpatrywała się w okno.
-
Na mnie? – szepnęła zdziwiona szatynka.
-
Właśnie! Na nią? – powiedział szybko Black, chcąc uratować swoją sytuację.
-
Dzięki – warknęła dziewczyna i wydęła usta ze złości.
-
Nie ma za co! – odkrzyknął i szybko schylił się nad nadlatującym butem, który
posłała w jego stronę rozgniewana Czarna.
-
Arogant i dupek – syknęła w jego stronę, a ja zaśmiałam się, przy okazji
zapisując jej jakże trafne słowa.
-
Uwielbiający dokuczać wszystkim, których napotka. Lubuje się w Obronie Przed
Czarną Magią i gdy dorośnie, marzy mu się kariera aurora – zakończyłam, po czym
postawiłam kropkę, oznaczającą koniec charakterystyki.
- Debil, nie
auror – prychnęła Dorcas z rozbawieniem.
Peter
Pettigrew
-
Dobra, cisza – uspokoiłam ich, aby po chwili przeciągnąć się na łóżku Łapy. –
Dobra, Peter jesteś gotowy? – zapytałam, jednak zamiast odpowiedzi usłyszałam
głośne chrapanie. Spojrzałam w tamtym kierunki i zamarłam. Otóż Glizdogon spał sobie
smacznie i co jakiś czas mlaskał.
-
Może obejdziemy się bez Petera? – spytała Lilka i zaśmiała się pod nosem.
-
Racja – poparł ją James i machnął ręką w stronę chrapiącego. – Zanim go
dobudzimy, minie naprawdę sporo czasu.
-
Dobra, to w takim razie opiszcie mi Pettigrew – stwierdziłam i zatarłam dłonie,
aby po chwili pochylać się na kartką. Czekałam tak parę minut, gdy zdenerwowana
podniosłam głowę i spojrzałam w ich kierunku. Tamci tylko rzucali sobie
rozbawione spojrzenia. Warknęłam głośno i zaczęłam:
-
Glizdogon ma krótko ścięte włosy koloru mysiego i brązowe, małe oczy, których
spod pulchnych policzków, prawie wcale nie widać. Jest puszystym chłopakiem,
który zawsze je – pisałam z lekkim ociągnięciem. Nie uśmiechał mi się opis o
tak nudnym Huncwocie. - Zamknięty w sobie, nie zna swoich zalet, przez co nikt
go nie lubi. Nie potrafi rozmawiać z ludźmi, dlatego często przemienia się w
szczura. Skrycie kocha się w pannie Evans i myśli, że jego uczucia są
odwzajemnione… - przerwano mi.
-
Co?! – wykrzyknął zdołowany James. – Ta mysz kocha się w mojej Lilusi?! Zabiję
gada! – warknął i szybkim krokiem szedł w stronę łóżka Pettigrew. Na szczęście
Lupin i Black go powstrzymali.
-
Chyba ssaka – zaśmiała się Lily. Potter spojrzał na nią z mordem w oczach, więc
zamilkła speszona.
-
Jak myślisz, dlaczego ci nic nie powiedział? – prychnęłam nad głupotą Jima, bo
ten pokręcił głową i wzruszył ramionami. – Ponieważ wiedział, że tak
zareagujesz! – zakpiłam i pacnęłam się w czoło, chcąc pokazać mu, jakiego
przygłupa z siebie zrobił.
-
A jakie Glizda lubi przedmioty? – spytała z ciekawością Liss, przerywając
mruczenie Pottera, który obrażał Glizdogona jak tylko się dało i to najgorszymi
epitetami. Podrapałam się po głowie zdziwiona.
- Peter lubi
przerwy, na jedzenie, oczywiście – powiedziałam, dzięki czemu przez dormitorium
przeszła fala śmiechu.
James
Charles Potter
-
Tak! – wykrzyknęłam z radością i zaczęłam skakać po poduszce Remusa, aby
wyrazić swoje zadowolenie. – Jeszcze tylko jedna charakterystyka i do domu, bo
za pół godziny leci mój serial! – pisnęłam szczęśliwa, a reszta spojrzała na
mnie jak na wariatkę.
-
No co? – nachmurzyłam się. – Nigdy nie oglądaliście „Zagubionych”? –
powiedziałam z ironią, ale szybko się powstrzymałam do dalszego, zbędnego
komentarza.
-
Okej, zacznij już – rzekła Lily tonem, który nie brał pod uwagę żadnego
sprzeciwu.
-
James Potter per Rogacz znany bardziej ze swojego wyglądu, niżeli z charakteru.
Na równi z panem Blackiem, jeżeli chodzi o najprzystojniejszego faceta w
szkole. Zawsze roztrzepane, kruczoczarne włosy, które mierzwi, gdy tylko
zobaczy Lily, bo chce, żeby wyglądał jakby dopiero co zsiadł z miotły, i
brązowe oczy, które przykrywają okrągłe okulary, doprowadzają wszystkie
panienki do omdleń.
-
Nawet Rudą? – zapytał podejrzliwie Łapa i wyszczerzył zęby.
-
Tak, nawet mnie… - zgodziła się dziewczyna, zanim zdążyła ugryźć się w język. –
Znaczy, oczywiście, że nie!
-
Wydało się! – krzyknął podekscytowany Syriusz i klasnął w dłonie. – Pottuś i
Liluś siedzą na drzewie…
-
Black, zamknij z łaski swojej, swą piękną buźkę, bo niedługo będzie wygięta w
dość dziwnym kącie! – warknęła poirytowana zachowaniem przyjaciela, rudowłosa.
-
Kochanie! Chodź do swojego misia-pysia – przerwał im Rogaty i wystawił ręce w
kierunku dziewczyny, która wyglądała, jakby zaraz miała się na niego rzucić i
dokonać morderstwa. Jednak po chwili przez jej twarz przeszedł dziwny
uśmieszek.
-
Misiu-pysiu! – krzyknęła i wpadła prosto w jego ramiona. – Ten niedobry pan –
tutaj wskazała ręką w stronę Blacka – mnie obraża!
Czarny
tylko pokazał na siebie palcem ze zdziwieniem i pokręcił głową, co oznaczało
„Ja? Gdzieżby?”.
-
Wiewióreczko – kruczoczarny zwrócił się do dziewczyny, która nadal wisiała na
jego szyi. – Ten pan powiada, że to nie jego wina – powiedział głębokim
barytonem i spojrzał na swoją ukochaną. W tym momencie Lily zrobiła taką minę,
że po prostu musiałam się zaśmiać.
-
Nie wierzysz mi?! – pisnęła i oderwała się od niego. – Zrywam z tobą! – prychnęła
dziko, co bardziej przypominało parsknięcie śmiechem.
-
Ależ ja ci wierzę! – zaprzeczył szybko James i potargał sobie włosy. –
Wiewióreczko? – zapytał po chwili, a kiedy ta na niego spojrzała pytająco,
szybko dokończył: – No wiesz, skoro ze mną zerwałaś, a tego nie chcę… Chcesz ze
mną chodzić? – Dziewczyna słysząc to pytanie parsknęła.
-
A co, sam się boisz? – odparła i zmrużyła oczy. Ten nie odpowiedział, ponieważ
jego słowa zagłuszył szaleńczy chichot Ann, która pomimo tego, że wsadziła
głowę w poduszkę, nie powstrzymało jej to od śmiechu. Dzięki temu otrzeźwiałam.
-
Koniec tych końskich zalotów – rozkazałam i chrząknęłam, aby ponownie zabrać
się za pisanie. Ostatnio zauważyłam, że coraz częściej się rozpraszam. – Potter
jest dużym dzieckiem, które rzuca wszędzie, gdzie popadnie zaklęcia i znęca się
nad biednym Severusem…
-
Smarkerusem… - usłyszałam przy uchu, lecz tego nie skomentowałam.
-
Pyskaty, egoistyczny i samolubny Huncwot, który, tak samo jak pan Black, ma o
sobie zbyt dużo do powiedzenia – zaśmiałam się, widząc minę Jima.
-
No wiesz! Masz foch i to z przytupem! – powiedział i niczym obrażone dziecko,
założył ręce pod boki i wpatrywał się we mnie ze złością.
-
No dobra, nie gniewaj się już – odpowiedziałam z uśmiechem i pogłaskałam go po
włosach. – Pomimo licznych wad ma o wiele więcej pozytywnych cech, które często
się ujawniają. Kochający facet, mający w sobie duszę kawalarza. Popisywanie się
na oczach szkoły, to jego specjalność, tak samo jak denerwowanie pewnej
rudowłosej Gryfonki, za którą szaleje już od dobrych pięciu lat, chociaż i tak
dostaje od niej kosza.
-
Czy musicie mi to zawsze wypominać? – westchnął zrezygnowany, a gdy na nas
spojrzał pokiwaliśmy ochoczo głowami.
-
Współtwórca Mapy Huncwotów, zamienia się w jelenia, a jego ulubionymi
przedmiotami są: OPCM, transmutacja i Quidditch, gdzie jest kapitanem drużyny i
gra na pozycji szukającego.
-
No właśnie! – przytaknął szybko Jim i dodał głośno z uśmiechem.– Chcę zostać
aurorem bądź grać w reprezentacji Anglii oraz być szczęśliwym mężem u boku Lily
Evans, a później Potter.
-
Śnisz! – zirytowała się zielonooka, chociaż na jej twarzy wykwitł czerwony
rumieniec.
-
O tobie, zawsze! – odpowiedział jej, jak zwykle wylewny James.
-
Ma swoje zasady, których przenigdy nie złamie, no chyba że dla panny Evans –
pisałam dalej nie zwracając na nich uwagi. – Jego motto brzmi…
-
„Evans, umówisz się ze mną?” – odpowiedział za mnie Łapa, przez co został
zgromiony wzrokiem Rogacza.
- Chodziło mi bardziej
o Carpe Diem, ale ten też jest dobry – przytaknęłam na słowa gryfona. Szybko
dopisałam zakończenie, aby po chwili skończyć wszystkie opisy. Nareszcie,
ale jednak mina mi zrzedła, co nie przeszło uwadze Lilki, która także
posmutniała.
*
Zakończenie:
-
Idziesz już? – zapytała Ann, także trafnie odczytując moje zachowanie.
Przytaknęłam delikatnie głową, po czym zamknęłam notes, chowając go do torby.
To samo uczyniłam z piórem i atramentem. Szybko dopiłam piwo kremowe i
odstawiłam, już pusta butelkę, na stolik nocny jednego z Huncwotów. - Musisz? –
pytała dalej blondynka, ale nie miałam siły jej odpowiadać. W oczach zawitały
mi łzy, zresztą jak u wszystkich dziewczyn.
-
Ej, Blondi! Nie maż się! – rzekł Syriusz i przytulił mnie do siebie. Zrobiło mi
się od razu tak jakoś cieplej na sercu. – Nie bądź baba! – dodał pośpiesznie,
dzięki czemu zaśmiałam się. Tak, tego będzie mi brakowało, jego poczucia
humoru. Otarłam łzy rękawem i uśmiechnęłam się wrednie.
-
Wrócę jeszcze! – powiedziałam z przekonaniem w głosie, doprowadzając do
uśmiechów reszty i coraz głośniejszego chrapania Petera.
-
Naprawdę? – spytał James z błyskiem w oczach.
-
Jasne! Za jakiś rok. W końcu będę musiała jeszcze raz was opisać, nie? –
zaśmieliśmy się wspólnie.
-
A potem? – spytał jak zwykle trzeźwy Luniek.
-
Co potem? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, jednak gdy tylko przyuważyłam,
że patrzy się na mnie sugestywnie, westchnęłam, ale po chwili uśmiechnęłam się
szeroko. – Przecież jest jeszcze księga druga, nie? – powiedziałam jakby to
wszystko było jasne, no bo przecież jest, prawda?
-
Jaka księga druga? – spytała Dorcas i otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
-
Spokojnie, przed nami jeszcze rok siódmy! – roześmiałam się wesoło, widząc ich
miny. Wzruszyłam ramionami, ale nie zamierzałam im wszystkiego mówić. Zobaczą!
- Do zobaczenia! – dodałam nieco głośniej i przytuliłam każdego z nich z
osobna, by po chwili wyjść z dormitorium i zatrzasnąć głośno drzwi.
Włożyłam
ręce do kieszeni i zeszłam powoli schodami. Nagle poczułam, że coś pojawiło mi
się otarło o dłoń. Szybko to wyjęłam i po chwili widziałam białą kartkę
pergaminu, na której było napisane:
Ew,
wiem, że to czytasz!
Słuchaj,
skoro to Ty nami rządzisz, to może zrobiłabyś tak, żebym był z Dorcas, co?
Wiem, że potrafisz, nie próbuj się wymigać! Pamiętaj o tym, dobrze? Zresztą,
wiem, że tak będzie, ponieważ jestem w ogóle naj, więc mam ją w paluszku i na
każde zawołanie! Ale możesz mi trochę pomóc! Napisz mi czasem list, w którym
umieścisz na przykład opowieść o tym, co lubią baby; co je wzrusza, czy coś…
Nawet ja czasem jestem romantyczny!
Jak
do nas ponownie wrócisz, to zobaczysz, że będę z Meadows. Obiecuję!
Twój
Łapa!
PS
Pamiętaj, aby w tą sobotę było wyjście do Hogsmeade! W końcu nam też potrzebna
jest rozrywka!
Gdy tylko to przeczytałam zaczęłam się szaleńczo śmiać. Ten to wie, co
powiedzieć! No cóż… chyba tyle jestem w stanie wykonać! Albo nie… Zobaczymy,
zobaczymy! Niech się jeszcze pomęczy!, pomyślałam, po czym zaśmiałam się dość
głośno.
Mega fajnie Ci to wyszło.. Grunt to pomysł a ten jest zaje*****!! Na prawdę jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twoich genialnych opisów i planów.. :)) Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :))
Ale fajnie to wymyśliłaś...xD
OdpowiedzUsuńPomysłowe bardzo.
Pozdrawiam:*
Ty to jesteś kreatywna^^ fajny pomysł na opisanie postaci ;*
OdpowiedzUsuńgeniastyczne. leżę ze śmiechu i kwiczę xD uszanowanie za genialność. twoje postacie są tak "pełnohumorowe" , że już je kocham, szczególnie Łapę i Jamesa ;D Pozdrowienia ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszy opis bohaterów jaki dotąd czytałam :D Gratuluję pomysłu!
OdpowiedzUsuńEj, wiesz, że idealnie trafiłaś w mój gust z Łapą? xD Jestem totalnie zakochana w Benie Barnesie, on mi tak idealnie pasuje do Syriusza. <333
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ze śmiechu czytając to... JESTEŚ GENIALNA. Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńChodzi Ci o rozdziały na "Fortunę"? Bo to był jedynie opis głównych bohaterów. :)
Uwielbiam to.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza opis Jamesa!
Jego motto to... ,,Evans, umówisz się ze mną'' i jebłam Cx
hogwartowwscyforever.blog.pl
Dziękuję. :)
UsuńJak w ogóle wyobrażasz sb bohaterów? Jakieś sławne osoby które według ciebie odzwierciedlają ich.
OdpowiedzUsuńMi się kojarzą tak:
James - Aaron Johnson
Lily - Sophie Turner lub Karen Gillan
Syriusz - Ben Barnes
Dorcas - Adriana Lima
Remus - Andrew Garfield
Ann - Dianna Agron
Peter - Jamie Bell
Lissie-Cintia Dicker
Pamiętam, że kiedyś do bohaterów wklejałam zdjęcia. O ile kojarzę, Syriuszem także był Ben Barnes. Jamesem - Chace Crawford, Remusem - Hayden Christensen. Petera, niestety, sobie nie przypominam.
UsuńJeżeli chodzi o dziewczyny, to mam mały problem, ponieważ pamiętam, jak wyglądały te aktorki, ale jak się nazywały??? Za cholerę nie mogę sobie przypomnieć. Spróbuję poszperać w odmentach mojego komputera, może uda mi się znaleźć jakieś stare zdjęcia? :)