W ten słoneczny, mroźny dzień witam Was kolejną częścią pewnie od dawna zapomnianego opowiadania - Skutki nudy. W ramach przypomnienia jest to komedia wyolbrzymiająca większość zachowań Harry'ego i Draco. Pisane dość wolno, ale pisane. :)
Liczę, że lubicie drarry?
Najbliższy tydzień zapowiada się interesująco, choć z pewnością szalenie. Mam zaplanowany każdy dzień, co do godziny, i nie mogę sobie pozwolić nawet na chwilę przerwy. Jeżeli nie pojawię się tu w weekend, to znaczy, że umarłam/dogorywam/śpię.
Planuję teraz skończyć publikację sequelu Dziewczynki z ulicy, potem dodać rozdział Fortuny, a potem będziemy lecieć z nową historią - Zamaskowana. Trzymam kciuki, że się Wam spodoba i ktoś to przeczyta. :P
Na razie to tyle, odmeldowuję się, buziaki, pa!
DZIEŃ 1
Eliksir skończył warzyć się parę minut temu, co Draco skwitował głośnym westchnięciem. Ledwo zdążył. Jeszcze tego by brakowało, by Harry poznał jego zamiary, tym samym niwecząc cały plan. Szybko przelał Antyamortencję do fiolki. Z zadowoleniem wpatrywał się w przezroczyty płyn, czując rozpierającą dumę.
Gdyby tylko Narcyza zobaczyła, co udało mu się nawarzyć!
Kiedy usłyszał głośne pukanie do drzwi, uśmiechnął się pod nosem, schował buteleczkę do kieszeni i żwawym krokiem ruszył powitać Harry'ego.
– Za parę minut znowu będziesz mój – zachichotał cicho, a po otwarciu drzwi wykrzyknął wesoło: – Kochanie! Miło cię widzieć! Wchodź, wchodź, zrobiłem twoje ulubione ciasto marchewkowe!
Na czole Harry'ego pojawiła się zmarszczka.
– Kochanie? Od kiedy mnie tak witasz? Nawet jak byliśmy razem, stroniłeś od słodkich słówek.
– Co ty mówisz, skarbie? Przecież od zawsze tak mówiłem...
Draco uśmiechnął się nieco zbyt radośnie i nieco zbyt sztucznie, po czym popchnął Pottera w stronę kuchni. Po chwili namysłu jednak złapał Harry'ego za rękę, ciągnąc do sypialni.
– Albo wiesz co, to ty się najpierw spakuj. Nie chcę ci zajmowac zbyt wiele czasu, pewnie masz dużo na głowie i no, sam wiesz.
– Tak, jaaasne. – Harry ewidentnie nie miał pojęcia, co się działo.
Posłusznie jednak ruszył do ich dawnego pokoju. Był lekko skrępowany przez ten nachalny wzrok Malfoya, śledzący każdy jego ruch. Czuł się napastowany, poza tym w głowie pojawiła się dziwna myśl, że Draco najprawdopodobniej zwariował.
Gdy pełen obow Harry wrzucał ciuchy do kufra, Malfoy w tym samym czasie w kuchni dolewał eliksir do herbaty. Po głębszym zastanowieniu dodał też do ciasta, tak na wszelki wypadek. A potem upuścił jeszcze kilka kropel do filiżanki.
Bo czemu nie?
W połowie pustą fiolkę schował na powrót do kieszeni, usiadł przy stole, złożył ręce w koszyczek i wpatrując się w pustą przestrzeń, czekał na Harry'ego. Chłopak pojawił się dopiero po piętnastu minutach.
– Draco, już wszystko wziąłem, więc będę się zbierał.
– Zrobiłem ciasto. Napij się jeszcze ze mną herbaty – zaoponował od razu, podnosząc się z krzesła.
– No, nie wiem, czy to dobry pomysł...
– Przez wzgląd na dawne czasy? Przecież mnie kochasz, prawda? – podpuścił chytrze Malfoy.
– Pamiętasz, że zerwaliśmy?
– Już niedługo.
– Co? – zdziwił się Potter, unosząc brwi.
– Nic, nic. Siadaj. Tyle chyba jesteś w stanie dla mnie zrobić, co? – Draco przygryzł dolną wargę i spojrzał na Pottera od dołu, starając się wyglądać uroczo.
Harry westchnął, poddawszy się. Usiadł przy stole naprzeciwko swojego eks, przez co czuł się bardzo niezręcznie. Tym bardziej że Draco nadal wpatrywał się w niego aż nazbyt żarliwie. Powolnym ruchem chwycił za filiżankę, ale nim zdążył do niej zajrzeć, Draco już nalewał mu herbaty.
– Pij!
– E? Dziękuję? – Harry przytknął filiżankę do ust, wziął mały łyczek i odstawił ją z powrotem na spodeczek.
– Ciasta?
– Nie, dzię...
Ale Draco już nałożył mu duży kawałek na talerzyk. Ciągle patrzył na Harry'ego tym dziwnym wzrokiem, jakby czegoś oczekiwał. Ukroił niewielki kawałek, który po chwili zjadł, przeżuwając powoli.
– Pyszn...
– Zjedz całe – zarządał Draco podniesionym głosem.
Harry przymknął na moment powieki, ale wreszcie się poddał i posłusznie dokończył kawałek. Nie zdążył nawet odłożyć widelczyka, Draco już znalazł się tuż przy nim. Chwycił Harry'ego za policzki i uśmiechał się szeroko.
– No, i co? Dobrze się czujesz? – pytał rozochocony. – Nadal kochasz tylko mnie? Kiedy wracasz? W sumie walić to, od razu chodźmy do łóżka i spożytkujmy naszą miłość!
Draco próbował go pocałować, ale Potter skutecznie się wyrwał.
– Co ty, na Merlina, odwalasz, Draco?!
– Hę? – rozdziawił usta Malfoy. Nie tego się spodziewał. Czyżby eliksir nie zadziałał? A może podał go za mało.
Bez dalszego zastanowienia chwycił duży kawał ciasta i bezceremonialnie wepchnął go Potterowi do buzi.
– Musisz zjeść wszystko, Harry – wyjaśnił, kiedy Potter wybałuszył oczy kompletnie zaskoczony. – Co do okruszka.
Przytknął mu dłoń do ust, żeby nie wypluł.
Chwilę trwało, nim Potter zdążył wszystko przełknąć. Prawie się zakrztusił, dlatego Draco z uśmiechem wręczył mu kolejną filiżankę herbaty. Harry bez słowa wychyl całą, a po dojściu do siebie zgromił Malfoya wściekłym spojrzeniem.
– Co ty wyrabiasz?! Chcesz mnie zabić?!
– Coś ty, misiu – udawał niewiniątko Draco – chcę cię tylko wyleczyć z tej chorej obsesji do Weasleyówny.
– Niby jak?! – krzyczał Harry całkowicie wkurzony.
– A co? Dalej ją kochasz?
– Tak! A ciebie coraz bardziej nie lubię – wysyczał Potter przez zaciśnięte zęby. Wstał szybko z krzesła, odepchnął blondyna i szybkim krokiem skierował się do wyjścia.
Draco niczego nie rozumiał.
Może to nadal była za mała dawka?
Znów niewiele myśląc, pobiegł za Harry i silą wlał mu do buzi resztę Antyamortencji.
– No, jak to nie pomoże, to już nie wiem co – wypalił Draco po wyrzuceniu rąk w powietrze. Z niecierpliwością przyglądał się Harry'emu, któryemu wreszcie udało się połknąć eliksir. – To co? Już mnie kochasz?
Harry zamrugał kilkakrotnie zagubiony.
– Czuję...
– O, co czujesz? Czy to miłość do mnie?! – Draco był tak szczęśliwy, że prawie zaczął skakać.
– Czuję...
– A jednak ta wiedźma napoiła cię tą cholerną Amortencją, wiedziałem! Ale spokojnie, Harry, już nigdy nikt cię nie skrzywdzi. Masz na to moje słowo! – zarządził Draco i przygarnął bruneta do siebie, mocno przytulając.
Potterowi udało się wyrwać z objęć Malfoya dopiero po paru minutach szamotaniny. Najpierw pozieleniał na twarzy, potem ugięły się pod nim kolana.
– Czuję się... okropnie. Zabierz mnie do Munga – zdążył jedynie powiedzieć, nim legnął na posadzkę z głośnym hukiem.
Draco zmarszczył czoło.
– Oho, Harry, chyba przedawkowałeś. Mogłem ci jednak nie dawać tego ciasta...
Czołem! Melduje się :P
OdpowiedzUsuńKomedie akurat zawsze są w porządku, jak tu ich nie lubić ;). Tym razem to ja trzymam kciuki za twoją organizację w tym tygodniu :).
Pomysł Draco całkiem niezły, zastanawiam się tylko czy eliksir faktycznie mógłby zadziałać tak jak powinien czy to tylko kwestia za dużej dawki. Mimo wszystko przyznaję, że pomysł bardzo oryginalny :D. Kurczę dopiero nadrobiłam poprzedni rozdział i właśnie w takich chwilach widzę ile różnych cośków :D masz tutaj. Ciekawe czy Draco pogodzi się z zerwaniem, no i co będzie z Harrym ?! Czekam cierpliwie jak zawsze :D.
Pozdrawiam
Monika
Czółkiem! :)
UsuńZnalazłam chwilę czasu, jestem przeszczęśliwa!
Wydaje mi się, że to bardziej kwestia przedawkowania eliksiru niż jego negatywnego oddziaływania. :)
Cośki - widzę, że się przyjęło. ;P
Buziaki i dzięki, że nadal jesteś i wspierasz mnie dobrym słowem! :*
Super notka. Nieźle się ubawiłam czytając. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. :)
Usuń