26 sierpnia 2018

Zamaskowana (14)

Dzień dobry, kochani! 
Jak mija Wam ostatni (albo przedostatni) miesiąc wakacji? Oby radośnie i wydajnie bez marnowania czasu. :) Przyznam się, że dorosłość, a raczej próba wkroczenia w ten dziwny stan, trochę ssie. Stokrotnie bardziej wolałam czyste lenistwo, czyli nicnierobienie, wychodzenie ze znajomymi, czy cokolwiek, niż nudne życie przeplatane pracą i ogarnianiem nowego mieszkania... Ech, może znacie jakiś ciekawy patent na cofnięcie się w czasie? :P
Pisanie idzie strasznie, wyznam szczerze. Chyba od lutego nie napisałam ani jednego słowa. W zasadzie mogłabym się tłumaczyć brakiem czasu, ale to chyba brak weny. Postanowiła odpocząć od mojego towarzystwa, czego w sumie jej się nie dziwię, ale tęsknię i oby wróciła w miarę szybciutko, bo pewnie nie tylko ja zaczynam się niecierpliwić. Druga część Fortuny miała przecież ruszyć już dawno temu! :)
Cóż, trochę się nagadałam. Liczę na jakieś ciekawe relacje z życia od Was! 
Buziaki i do następnego!
Wasza, 
Ew

14. Facet z porsche

– Zgadzam się.
– Na pewno? Może jeszcze to przemyślisz?
– Sama mówiłaś, że wywiad to dobry pomysł. Poza tym potrzebuję kasy – dodałam cicho, robiąc wymowną minę.
– Okej, pamiętam, co mówiłam, ale wtedy nie znałam ostatniego punktu umowy. W ostatnim wywiadzie musisz się ujawnić. Wcześniej myślałam, że da radę to ominąć, ale gazeta nalega. Dlatego dokładnie się zastanów, Juls.
Pokiwałam smętnie głową. To był jedyny minus, ale po naprawdę wielu przemyśleniach postanowiłam skończyć z byciem dwiema różnymi osobami. Nadszedł najwyższy moment, aby świat dowiedział się, że JD to Julie Butler. Poza tym skoro z ujawnieniem wiązało się otrzymanie sporej sumki pieniędzy, nie mogłam się nie zgodzić. Tacie zostało coraz mniej czasu, a co za tym stało – mi również.
– Chcę to zrobić.
Jessie mierzyła mnie uważnym spojrzeniem, aż wreszcie się poddała. Musiała zobaczyć na mojej twarzy zaciętość albo przynajmniej stuprocentową pewność. Już nie obchodzili mnie inni ludzie. To tato potrzebował mojej pomocy.
Wraz z Jess znajdowałyśmy się w auli siedziby New York Timesa. Zaakceptowałyśmy zdjęcia JD do następnego numeru, a teraz musiałyśmy podjąć decyzję dotyczącą trzyczęściowego wywiadu. Peter stał za przeszklonymi drzwiami, czekając na ostateczny werdykt. Zaproponował dwadzieścia dwa tysiące za głupią rozmowę. Nie mogłam się więc nie zgodzić. W każdym razie widziałam, jak się denerwował, bo przestępował z nogi na nogę i co rusz rzucał nam niecierpliwe spojrzenia.
Niemal biegł, kiedy Jessie przywołała go gestem dłoni.
– I jak? Podjęłyście decyzję? Zgadzacie się? – spytał w wejściu.
– Tak. Mamy jednak jeden warunek.
– Słucham.
– Najpóźniej do końca następnego tygodnia musimy otrzymać całą kwotę.
Peter zmarszczył czoło.
– Jeżeli do tego czasu wywiążesz się z umowy, myślę, że nie będzie problemu. Tylko trochę ciężko będzie ogarnąć zespół, ułożyć pytania i...
– To już leży w waszej gestii – wtrąciła Jessie. – To jest warunek konieczny. Inaczej z wywiadów nici.
– Okej. Zgoda. Jeszcze jutro postaram się przesłać mailem pytania, żebyś zdążyła się przygotować. Myślę, że pierwszy wywiad może się odbyć już w niedzielę. Co do reszty, zobaczy się w praniu.
– Świetnie.
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością do Jess, która jak zwykle potrafiła postawić na swoim.
– Gdzie mam podpisać? – zapytałam.
Po półgodzinie wszystkie formalności zostały dopełnione, a ja niemal odetchnęłam z ulgi. Widziałam zresztą, że Jessie również wydawała się być zadowolona z mojego wyboru. Dopiłam resztę kawy, wygodniej rozsiadając się na krześle.
– Chciałabym cię prosić, Peterze – zaczęła nagle Jess – żebyś podpisał jeszcze jeden dokument.
– To znaczy?
– Mówię tu o klauzuli poufności. Proponuję, żebyś się ujawniła przez Peterem, JD. Wtedy współpraca na pewno przebiegnie żwawiej, a my nie będziemy się denerwować, że przypadkiem coś palniesz. Bez urazy – dodała, na co wywróciłam oczami.
– Myślę, że to dobry pomysł. Będę wiedział tylko ja, kamerzysta i stylista, kim jest prawdziwa JD. Oczywiście, zanim ogłosimy to oficjalnie światu.
Potaknęłam.
– W takim razie oni też muszą podpisać tę klauzulę.
Potem poszło już szybko. Kamerzysta Mike i stylista Dominic zgodzili się bez wahania. Zdjęłam więc maskę, poznali Julie, nawet się trochę pośmialiśmy. Na początku czułam się nieco skrępowana, bo jeszcze nikt poza Jess i Frydericiem nie znał prawdziwej twarzy JD, ale koniec końców się rozluźniłam. Moment, w którym zostałam zaakceptowana, zapamiętam na zawsze. Jeszcze nigdy nie poczułam tak wyraźnej ulgi.
Wyszłam z siedziby, pożegnałam się z Jessie, która musiała wracać do domu, postanowiłam skoczyć do sklepu po coś na obiad. Zatrzymało mnie jednak głośne wołanie.
– Uff, dobrze, że cię jeszcze zastałem.
Peter oddychał głośno i szybko, więc z pewnością biegł.
– O co chodzi? Myślałam, że już wszystko ustaliliśmy? – zdziwiłam się.
– Prawie wszystko. Chciałem się zapytać, czy masz dzisiaj wolny wieczór?
Zmarszczyłam czoło.
– O co chodzi? – powtórzyłam.
– Może dałabyś się zaprosić na kolację?
– Masz na myśli... randkę?
– Tak.
Peter uśmiechnął się lekko, przygryzając nieco wargę. Zlustrowałam go dokładnie wzrokiem. Krótko przystrzyżone włosy, zarost, piwne oczy i wyrzeźbione mięśnie, które odznaczały się pod materiałem koszuli, przywodziły na myśl jedno słowo: przystojniak. Kimże bym była, odrzucając takiego faceta?
– Mam dziś imprezę.
– W takim razie jutro.
– Przykro mi, Peterze, ale imprezuję codziennie. A przynajmniej do końca następnego tygodnia.
– Chyba się trochę przepracowujesz, co?
Wzruszyłam ramionami.
– Czasami trzeba dać z siebie więcej – zbyłam go, a raczej miałam taką nadzieję.
– O której kończysz?
– Na pewno po północy. Myślę, że koło pierwszej będę wolna.
– Świetnie – szczerze się ucieszył. – Proponuję więc moje mieszkanie. Może będzie za późno na kolację, ale na wino z pewnością nie.
Zastanowiłam się chwilę. W zasadzie rozstałam się ze Scottem, byłam więc wolna i mogłam się wreszcie zrelaksować. Wiadomo przecież, po co Scott zaproponował spotkanie w swoim mieszkaniu. Jeszcze raz zlustrowałam jego przystojną sylwetkę wzrokiem, po czym się uśmiechnęłam.
– Okej.
Podał mi swój numer telefonu, po czym się pożegnaliśmy, uprzednio umawiając się przed klubem. Zaproponował, że przyjedzie tuż po koncercie, z czego szczerze się ucieszyłam, bo kto by chciał tłuc się po mieście nocami?

///

Po zajęciach wreszcie dane mi było zażyć odrobiny upragnionego spokoju. Rozsiedliśmy się więc wygodnie z chłopakami przed telewizorem w salonie, otworzyliśmy piwka i jaraliśmy trawkę. Typowy, studencki wieczór, a jednocześnie idealny wstęp przed nadchodzącą imprezą w Pandorze.
– Idź po pizzę – rzuciłem od niechcenia jednemu z pierwszorocznych. – Najlepiej pięć.
– Jasna sprawa.
– Masz dwadzieścia minut, więc lepiej się pośpiesz.
Widząc przerażenie na twarzy młodziaka, a później jego szaleńczy bieg, nie mogłem powstrzymać śmiechu. Nie było szans, żeby zdążył w tak krótkim czasie. Louis podał mi bongo, które bardzo chętnie przyjąłem.
Właśnie takiego palącego zastała mnie Gemma, która postanowiła wpaść bez uprzedzenia.
– Cześć, panowie! – krzyknęła, zajmując miejsce między Niallem a Seanem.
– Co tu robisz?
– Ciebie też miło widzieć, braciszku. Przyszłam, bo mi się nudziło w hotelu. Mama poszła na konferencje, a potem będzie mieć jakąś uroczystą kolację, czy coś.
– Jesteś siostrą Harry’ego? – spytał Zayn.
– Niestety, nie miałam na to żadnego wpływu.
Chłopaki roześmiali się wesoło.
– Bardzo chętnie się z wami napiję, miło, że pytacie – dodała przekornie, na co wywróciłem oczami. Kiwnąłem jednak na innego pierwszorocznego, który bez słowa skoczył do lodówki po kolejne piwa.
– Harry nie wspominał, że ma tak piękną siostrę – zaczął słodzić Louis. – Jak się nazywasz, śliczna?
– Gemma.
– To imię bogini, prawda?
Siostra uniosła brwi, a potem pokręciła śmiesznie głową. Przytuliła się do Nialla, po czym udała, że szepcze mu do ucha, choć tak naprawdę wszyscy słyszeli.
– Kochanie, może ich uświadomimy? Co ty na to?
– Jasne, skarbie. Bo niby skąd mieliby wiedzieć? – Niall podjął grę Gemmy, na co parsknąłem w brodę. Dopiłem resztkę piwa, a potem zaciągnąłem się skrętem. Rozsiadłem się wygodniej na kanapie, czekając na dalszy popis tej dwójki.
– Może walniemy z grubej rury? No, wiesz, to podobno lepiej się sprawdza?
– Ej, sorry, Niall – wtrącił Louis – nie miałem pojęcia, że ty i Gemma się spotykacie.
– E tam, zawsze możemy się podzielić.
– Serio?
Louis patrzył na Nialla i Gem w osłupieniu. Potem przeniósł wzrok na mnie.
– I ty nie masz nic przeciwko, że twoja siostra... No, wiesz... W trójkącie?
– Niezbyt. To ty powinieneś być przeciwko. Chyba że seks z Horanem jest ci na rękę?
Twarz Tomlinsona przybrała czerwony odcień, na widok czego wybuchłem śmiechem. Zayn i Niall od razu mi wtórowali, ale Liam i Sean dziwnie milczeli, co wyglądało zastanawiająco. Postanowiłem przy okazji przyjrzeć się tej dwójce.
– Gem, nie torturuj już go. Zaraz się chłopak posika ze wstydu.
– Przykro mi, kotku, ale tak jak ty, ja też wolę dziewczynki – zaśmiała się Gemma, puszczając oczko Louisowi, który wbrew wszystkiemu jeszcze mocniej się zarumienił. – Chociaż po tej propozycji trójkącika z Niallem zaczynam się zastanawiać, czy nie lubisz też chłopców.
Zayn zawył ze śmiechu i z uznaniem poklepał Gem po plecach.
– W ogóle słyszałam, że idziecie na koncert JD. Weźcie mnie ze sobą! Harry, jestem twoją ukochaną siostrzyczką i wiem, że masz bilety. A przynajmniej jedno miejsce wolne.
– Co? Skąd... Horan!
– No co? Zostałem zaszantażowany!
Już chciałem odpowiedzieć coś niesamowicie sarkastycznego i zgryźliwego, kiedy do salonu dosłownie wtoczył się Scott. Był zalany w trzy dupy, ledwo patrzył, miał tak zmrużone oczy. Chwiał się na wszystkie strony świata i gdyby nie oparcie kanapy, leżałby jak długi na dywanie.
– O, kurwa, stary! Jeszcze cię takiego nie widziałem!
Zayn podbiegł do Scotta, aby pomóc mu w miarę stabilnie stanąć.
– To przez Bulter? – spytał Liam. – Chłopie, musieliście się nieźle pokłócić! Chociaż nadal nie rozumiem, jakim cudem w ogóle się spotykacie? Przecież Butler uwłacza wszystkim laskom świata. Zero stylu, makijażu czy nawet...
– Har...Har-ry – czknął, przerywając Liamowi wpół słowa. Wskazał palcem prosto na mnie. – Juls jest... Od kiedy... Wy... Moj-ja.
Spodziewając się najgorszego, rzuciłem Niallowi znaczące spojrzenie. Dobrze, że zrozumiał. Natychmiast zerwaliśmy się z kanapy i chwyciliśmy Scotta pod pachy. Nie daj Boże, żeby ten dureń się wygadał przed Gemmą. Nie po to obmyśliłem taki cudowny plan, by jakiś pijany zazdrośnik mi go popsuł.
– Chodź, stary, pomożemy ci.
– O co chodzi, Harry? Czy on mówi o Julie? – zapytała jednocześnie Gem.
Chuj, kurwa.
– Nie wiem, o czym on gada. Widzisz przecież, w jakim jest stanie. Niall, pomóż, zaniesiemy go do łóżka.
Trzymając kciuki, by reszta towarzystwa nie palnęła niczego głupiego, zatachaliśmy Scotta do jego pokoju. Kiedy został rzucony na łóżko, znów pokazał na mnie palcem.
– Dlacz-ego?
– Co dlaczego?
– Dlaczego mi... ją zabr-ałeś? Zabrałeś mi Julie, Ha-rry. Dlaczego?
Niemal czułem na sobie przeszywające spojrzenie Nialla.
– Nikogo ci nie zabrałem, Scott. Pieprzysz, bo jesteś pijany. To, że Butler z tobą zerwała, nie upoważnia cię do zwalania winy na mnie. To przez ciebie i twoje głupie zachowanie.
– Czy spoty-kaliście się wcz-cześniej... Nim Juls i ja...
– Ja i Butler? Nie ośmieszaj się – zaśmiałem się nerwowo, nie do końca wiedząc czemu.
– Całowaliście się.
Zasznurowałem usta, nie mając na to odpowiedzi. Przymknąłem oczy i przejechałem dłonią po twarzy. Czułem się cholernie zmęczony. Pewnie przez spalone zioło.
– Podobno się nie spotykacie? – wtrącił Niall.
– No, nie, stary! Ty też?
– Całowałeś się z Julie?
Tak.
– Jasne, że nie – skłamałem.
– Mhm.
– Co „mhm”? Może powiesz coś więcej? – wkurzyłem się. Szczególnie, że Niallowi wpadł do głowy jakiś szalony pomysł, co widziałem po zmianie wyrazu jego twarzy.
– Harr-ry... Ja nie odp-uszcze... Ja...
Nie chciałem dalej słuchać pijackiej paplaniny Scotta, dlatego bez słowa wyszedłem. Oczywiście, Horan znalazł się tuż obok, ale ku wielkiemu zdziwieniu milczał jak zaklęty. Co właściwie nigdy mu się nie zdarzało. Niall należał do osób mających zawsze, z podkreśleniem słowa zawsze, coś do powiedzenia.
Schodząc na dół, przez głowę przeszła mi dziwna myśl. Po śniadaniu z Gem i mamą, nigdzie nie widziałem Butler. Nie dostałem też od niej żadnego smsa, nie dzwoniła, a przecież mama coś wspominała o wspólnym obiedzie, który swoją drogą i tak nie wypalił. Mniejsza, przecież Butler o tym nie wiedziała. Powinna więc dać znać.
Kurwa, nieważne.
To tylko Butler, którą się przecież nie przejmuję. Pewnie pojechała do Pandory, by pomóc JD przy koncercie. I najpewniej tam właśnie się spotkamy.
– Dobra, ludzie, wstawać! Czas na imprezę!  I zanim coś powiesz, Gem, tak, idziesz z nami.
– Ale ekstra! Zobaczę JD na żywo!
– Tylko się tak nie napalaj – wtrącił Louis. – JD zaraz po koncercie, ucieka. Do tej pory tylko Harry’emu udało się zobaczyć ją z bliska.
– A nawet przelizać!
Gem zmarszczyła czoło.
– Całowałeś się z JD i nic mi nie powiedziałeś?! – krzyknęła nagle, a potem dostałem z pięści w ramię. – Co się z tobą dzieje, Harry?! Najpierw twoja dziewczyna, a teraz JD?!
– Jaka dziewczyna?
– Dajcie spokój i chodźcie. Mamy mało czasu –zarządził szybko Niall, uciszając jednocześnie Zayna. Podziękowałem kumplowi w myślach. Mało brakowało.
Pół godziny później byliśmy na miejscu, a impreza trwała w najlepsze. Z początku rozglądałem się uważnie po klubie, szukając Butler, ale kiedy JD stanęła za DJ-ką i zaczęła grać, patrzyłem tylko na nią. Wyglądała perfekcyjnie. Siedziałem przy stoliku i starałem się wywołać ją wzrokiem. Niestety, ani razu nie spojrzała w moją stronę, co bardzo mnie zirytowało. Przez kolejne godziny bawiłem się więc naprawdę chujowo.
Gem, Niall, jak i reszta wyglądali na niesamowicie zadowolonych. Tańczyli, śmiali się, pili.
Kiedy JD zniknęła ze sceny, gorąco się ze wszystkimi żegnając i dziękując za super atmosferę, postanowiłem się przewietrzyć. Wyszedłem z klubu, a później poszedłem na tyły. Miałem nadzieję spotkać tam Butler. Chciałem pogadać. Ustalić dodatkowe szczegóły, czy coś, wspomnieć też o jutrzejszym obiedzie z mamą i Gemmą.
 Byłem w trakcie palenia trzeciej fajki, gdy przed tylnymi drzwiami zaparkowało czarne porsche. Uniosłem brwi, ale gdy nagle Butler wyszła z klubu i z uśmiechem zajęła miejsce pasażera, aż zakrztusiłem się z wrażenia. Samochód odjechał z piskiem opon dopiero po paru minutach, więc mogłem sobie jedynie wyobrazić, co takiego robili. Przejechali obok, a ja zauważyłem za kierownicą cholernego faceta.
Czy Butler umawiała się z jakimś nieznanym typem? Jak mogła? Przecież dopiero wczoraj zerwała ze Scottem, a tu już kolejny amant się trafił? Jakim cudem?
– Co się stało? – spytał Niall, kiedy wróciłem do stolika. – Wyglądasz na wkurwionego.
– Widziałem Butler.
– I? Gdzie jest? Niech się z nami napije.
– Nie ma.
Wyzerowałem drinka, a później zabrałem Niallowi jego, którego też wypiłem do dna.
– Okeeej. Jesteś bardzo wkurwiony. Nie gadaj, że się pokłóciliście?
– Nawet nie zdążyliśmy porozmawiać – prychnąłem. – Butler wsiadła do pieprzonego porsche jakiegoś pieprzonego typa.
– Aha, rozumiem.
– Co rozumiesz? – zdziwiłem się.
– Jesteś zazdrosny.
– Pieprzysz farmazony, stary.
Odsunąłem się od Nialla jak najdalej. Nie chciałem z nim gadać. Właściwie nie chciałem gadać już z nikim. Marzyłem o powrocie do domu, ale przecież nie mogłem pokazać, że jednak byłem zazdrosny. Bo byłem.
Byłem kurewsko zazdrosny.
To ja powinienem znaleźć się na miejscu tego typa i to ze mną Butler powinna wracać do akademika. O ile w ogóle tam pojechali. Może postanowili udać się do niego i spożytkować nową znajomość? Myśl o Butler uprawiającej seks z innym facetem doprowadzała mnie do szaleństwa.
Poszedłem do baru, gdzie kupiłem cztery szoty wódki, które wypiłem z marszu. Alkohol we krwi sprawił, że wyłączyłem mózg. Zacząłem dzwonić do Butler, napisałem jej kilka wiadomości z pytaniami, gdzie jest, co robi i czy wszystko okej. Na żaden nie odpisała.
Pewnie się dobrze bawi.
– Zamknij się – warknąłem pod nosem. – Jeszcze raz to samo!
Barman kiwnął głową, nalewając wódkę do kieliszków.
– Problemy z kobietą? – zagadnął.
– Żeby to z jedną.
– Aż tak źle?
– Pierwsza nie chce mnie widzieć na oczy, bo jest wkurwiona o coś, czego nie rozumiem, a druga... Powiedzmy, że druga znalazła sobie faceta z porsche.
Barman potaknął niepewnie, a potem bez dalszych słów postawił przede mną dwie kolejki. Bez wahania je wychyliłem, potem podziękowałem i odszedłem. Nie chciałem się schlać. Musiałem przecież rano czuć się na tyle sprawnie, by dowiedzieć się, z kim spotkała się Butler. A propos, napisałem jej kolejnego smsa.
Klikając „wyślij”, poczułem się jak idiota.
Po chuj w ogóle wydzwaniałem i pisałem?
I dlaczego, do kurwy nędzy, nie dostałem żadnej odpowiedzi?!

4 komentarze:

  1. Hejka naklejka!
    Robi się ostro ;D Trochę nie rozumiem Juls po co poszła na to spotkanie, a o do Harrego- będzie w szoku jak się dowie prawdy, nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, mam nadzieję, że ostro to się dopiero zrobi, szczególnie kiedy Harry dowie się prawy - albo się nie dowie, jeszcze zobaczymy. :P
      Buziaki!

      Usuń
  2. Czołem!
    Nie znam niestety patentu na cofnięcie w czasie, ale jak coś wymyślisz, to daj znać. :D. A wakacje, jak to wakacje, ciężko powiedzieć kiedy ( prawie ) minęły. Właściwie to i tak połowę dnia spędzam w pracy, więc automatycznie zostaje mniej czasu do wykorzystania :P.
    Jasne, że Fortuna miała ruszyć :D ale nic się nie martw ;).
    Naprawdę jesteśmy już w trzech czwartych całej historii ? Wiesz, im dalej jesteśmy, to wydaje mi się Harry będzie raczej zachwycony, niż rozczarowany że Julie i JD to ta sama osoba. Też nie rozumiem po co się zgodziła na tą randkę, no ale cóż :D. A zazdrosny Harry zawsze będzie uroczy :P
    Odpowiadając na to poprzedni komentarz, powiem szczerze, że Gdańsk zdecydowanie do mnie przemawia ( i to morze ), ale mam tam trochę daleko :D. I nie, nie zaczynam innego kierunku, bo nic innego mi się nie podoba, a to pewnie dlatego, że wieki temu postanowiłam, że będę lekarzem i basta ;). I tego się trzymajmy, więc spędzę ten rok na nauce i pracy, a i mam już zaplanowanych kilka podróży, także chyba nic nie stracę :P.
    Pozdrawiam oczywiście, trzymaj się i nie bierz czasem tej dorosłości, mimo wszystko zbyt poważnie ;)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej!

      Coś czuję, że jakby ktoś wymyślił patent na cofnięcie się w czasie, zdobyłby nie tylko Nobla, ale jeszcze trylion innych możliwych nagród. :P W każdym razie byłoby o tym głośno, więc na bank dam znać. :PPP

      W sumie Juls jest wolna, więc dlaczego nie mogłaby iść z przystojnym facetem na randkę? Poza tym świat się nie kręci wokół Harry'ego - choć on sam na pewno tak myśli. :)

      Bardzo dobrze, że trzymasz się swojego planu, robiąc to, na co masz ochotę i o czym marzysz. Warto w to brnąć mimo pierwszego potknięcia. :)

      Coś Ty, dorosłości nie można brać na poważnie, nigdy. Co to byłoby za życie? :PP

      Pozdrawiam!

      Usuń