14 października 2018

Zamaskowana (16)

Dzień dobry w to słoneczne, jesienne popołudnie! 
Rano, podczas gotowania pomidorowej, naszła mnie wena. Usiadłam więc z rozwalającym się laptopem w kuchni i przy kawie udało mi się skleić parę zdań, z czego jestem mega dumna, bo już dawno niczego nie napisałam. :) Chyba uwielbiam takie leniwe niedziele, gdzie jedyne, co robisz, to obiad i ogarnianie mieszkania, a resztę dnia spędzasz na nicnierobieniu
A jak Wam mija dzionek? 
Zapraszam na kolejny rozdział Zamaskowanej, po którym wszystko zacznie się powoli wyjaśniać. Ale czy aby na pewno? :P
Pozdrawiam!
Wasza,
Ew
16. Randka

Odpisać anonimowi odważyłam się dopiero w sobotę po tym, jak zeszłam z DJ-ki. Siedziałam w garderobie, kręciłam na krześle, biłam z myślami i przeglądałam facebooka. Przypadkiem weszłam na stronę, na której każdy spekulował, kim w rzeczywistości była JD. To dało mi porządnego kopa.
Kim jesteś i czego chcesz?
Kliknęłam wyślij, odetchnęłam i już miałam się zbierać, gdy usłyszałam pukanie. To nie Jess, bo ona zawsze wchodziła jak do siebie. Ledwo zdążyłam schować głowę, a ten ktoś wszedł do środka. Zakryłam twarz rękoma, bo maski już dawno się pozbyłam.
Cholera, cholera, kurwa!
– Jey, wszystko okej?
– Styles?! – krzyknęłam przerażona, poznając go po głosie. – Co ty tu robisz? Jak tu wszedłeś?
– Niech to będzie moją słodką tajemnicą. I jestem Harry, pamiętasz? Nie rozumiem, czemu ciągle mówisz do mnie po nazwisku?
Zbliżał się.
– Nie podchodź!
– Dlacze... Nie masz maski – stwierdził.
– Brawo, Sherlocku, a teraz wynocha.
Czułam, jak stanął dosłownie za mną. Klatka piersiowa Stylesa opierała się o moje plecy. Skuliłam się, chowając głowę jeszcze głębiej.
– Wystarczy, że cię odkręcę i wreszcie poznam twoją tożsamość. O niczym innym nie marzę, wiesz? Z drugiej strony gdybym tak zrobił, a kusi mnie jak jasna cholera, już więcej pewnie byś się do mnie nie odezwała...
Nagle poczułam, jak wcisnął mi w dłonie maskę. Nadal zwinięta szybko ją założyłam, odetchnęłam z ulgą i dopiero wtedy odwróciłam się do Stylesa twarzą. Kurde, był za blisko. Niemal czułam jego oddech. Cofnęłam się dwa kroki.
– Dziękuję.
– Drobiazg – uśmiechnął się, przejeżdżając dłonią po włosach. – Nie sprzedałbym cię. W sensie gdybyś powiedziała mi, kim naprawdę jesteś, nikt inny by się nie dowiedział. A przynajmniej nie bezpośrednio ode mnie.
Zmierzyłam sylwetkę chłopaka wzrokiem. Oczywiście, musiał wyglądać rewelacyjnie w opiętej koszuli i czarnych spodniach. Jako Julie na pewno bym się zarumieniła, ale JD niełatwo było zawstydzić. Może dziwnie to brzmiało, ale ta maska dodawała odwagi.
– Przyszedłeś po coś konkretnego?
– Chciałem cię zobaczyć.
– I tyle? – zdziwiłam się. – Musiałeś się nagimnastykować, żeby przejść przy ochroniarzach.
– Dla ciebie warto, Jey.
Przygryzłam wargę.
Boże, dlaczego ten dupek był dla JD taki słodki, a dla Julie wstrętny? No, tak, Julie nie należała do lubianych osób. Świat stałby się lepszy, gdyby zamiast Butler istniała wyłącznie JD. Bez problemu dostałaby kredyt, tata tuż po wypadku mógłby przejść operację, a przejmowałabym się jedynie nowymi kawałkami oraz egzaminami na studiach.
Styles znów się zbliżył. Poruszył sugestywnie brwiami.
– Myślę, że zasłużyłem na specjalnego całusa.
– Ja chyba nie należę do osób, które powinny ci go dać. Może idź do Julie? – dodałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
– Do Butler? Co? Czemu? – zdziwił się.
– Bo umówiliście się na randkę?
Jezu, w co ja się najlepszego wplątałam? Ten dupek jeszcze pomyśli, że Julie na nim zależy, czy coś.
– Jesteś zazdrosna?
– Co? Wcale nie. Po prostu... – zamilkłam.
Harry ewidentnie obrósł w piórka.
– Jey – pokręcił głową z szerokim uśmiechem – zaprosiłem Butler, bo nie miałem wyboru. Nie mogłem nie wykonać zadania. Wystarczy tylko jedno twoje słowo, a pójdę z tobą gdziekolwiek sobie zażyczysz. I to nie ze względu na zadanie, ale dlatego że bardzo tego pragnę.
– Nie wierzę.
– A powinnaś. Naprawdę tego pragnę.
– Nie wierzę – powtórzyłam – że tak łatwo potrafisz wystawić Julie.
– Daj spokój, to tylko Butler.
– Ta „tylko Butler” jest moją najlepszą przyjaciółką – zirytowałam się. – Poza tym kompletnie cię nie rozumiem. Najpierw całujesz mnie i mówisz, jak ci na mnie zależy, a potem jak gdyby nigdy nic biegniesz do Julie? Czemu się tak na mn... nas uwziąłeś?
Mało brakowało, a bym się wygadała!
– Ty naprawdę jesteś zazdrosna – zdziwił się.
– Nie jestem zazdrosna, tylko wkurzona, bo cię wcale nie znam. Nie podoba mi się, jak kręcisz między dwoma dziewczynami, tym bardziej przyjaciółkami. O co ci w ogóle chodzi? Chcesz rozbić naszą przyjaźń, udowodnić coś swoim kumplom, połechtać własne ego? Zdecyduj się na jedną.
Styles wywrócił oczami.
– To na tobie mi zależy.
– Czemu więc całujesz Julie? – odpyskowałam.
Ta rozmowa dążyła donikąd. Kłóciłam się z Harrym o latanie za dwiema dziewczynami, z czego każdą byłam ja. Czy to miało jakikolwiek sens? Nie, absolutnie żaden, podpowiedziała podświadomość. Jesteś zła i zazdrosna, bo zostałaś wystawiona. Po raz kolejny otrzymałam dowód, że JD powinna zająć miejsce Julie.
– Czy kobiety naprawdę muszą mówić sobie o wszystkim? – wyjęczał Harry, przeczesując włosy. Nawet się nie zorientowałam, jak sprytnie zmienił temat.
– Nie muszą, ale my z Julie nie mamy żadnych tajemnic.
– Serio? Niemożliwe. Na pewno coś przed nią ukryłaś.
Pokręciłam głową.
– Nie. Wie wszystko.
– Nawet to, że się całowaliśmy? Że ostatnio prawie mnie pożarłaś?
– Po pierwsze, wcale cię nie pożarłam – bankowo zarumieniłam się jak głupia – a po drugie, tak, wie.
– Mówię przecież, że prawie.
Styles uśmiechnął się kpiąco, co wyglądało nawet uroczo. Szczególnie, gdy w policzkach zrobiły mu się dwa dołeczki. Nastała cisza, którą Harry przerwał dopiero po dłuższym czasie.
– Mogę cię o coś zapytać? Tylko odpowiedz szczerze.
– Okej – westchnęłam. – Pytaj.
– Co się tak właściwie stało z tatą Butler?
Uniosłam brwi zdziwiona. Tego się nie spodziewałam. Przygryzłam policzek od wewnątrz i mimowolnie odwróciłam wzrok. Nie chciałam rozmawiać o tacie, wracać do przeszłości wywołującej jedynie smutek.
– Jest w śpiączce – wyznałam.
– To wiem, ale dlaczego?
– Bo... To długa historia.
– Mam czas.
Harry założył ręce na piersiach, wpatrywał się przeszywającym, zielonym spojrzeniem. Miałam wrażenie, jakby wwiercał się wprost do środka mojej duszy. Czekał. A ja nie wiedzieć czemu poczułam przeogromną chęć wyznania przykrej prawdy, która zakorzeniła się i rosła jak niepożądany chwast.
Wystraszyłam się tego uczucia, więc odpowiedziałam:
– Nie mogę.
– Czemu?
– Bo to sprawa Julie. Nie mam prawa się wtrącać – wyłgałam.
– W takim razie nigdy się nie dowiem. Julie na sto procent niczego mi nie powie.
Serce zabiło mocniej, kiedy usłyszałam własne imię. Zawsze nazywał mnie po nazwisku, jedynie przy Anne i Gemmie się powstrzymywał. Choć to bardziej z przymusu niż szczerych chęci. Boże, popadałam w paranoję, przejmując się takimi błahostkami. Mimo wszystko poczułam przyjemne ciepło rozchodzące się wzdłuż ciała.
Przełknęłam ślinę.
– Po co chcesz to wiedzieć?
– Po nic. – Wzruszył ramionami.
– Zamierzasz stroić sobie żarty z jej taty? Bo jeżeli tak, to obiecuję, że...
– Daj spokój – mruknął zły – nie jestem aż tak nieczuły. Nigdy nie śmiałbym żartować z czyjejś choroby, Jey.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, telefon zawibrował w kieszeni. Natychmiast go wyjęłam, odblokowałam ekran i przeczytałam:
Spokojnie, nikomu nie powiem, jeśli o to ci chodzi. Chcę tylko porozmawiać. Możemy spotkać się w parku obok twojego akademika we wtorek o siódmej rano?
Okej – odpisałam.
Podniosłam głowę. Harry przyglądał mi się uważnie, na widok czego przygryzłam wargę. Odchrząknęłam, gdy zaczął się zbliżać.
– To jak? Dasz mi szansę?
– Co? – spytałam.
– Chodźmy na randkę.
Poczułam napływającą irytację. Wszystkie ciepłe uczucia, które pojawiły się parę minut temu, wyparowały jak za dotknięciem różdżki. Odsunęłam się w tył, a potem wskazałam ręką drzwi.
– Pogadamy, jak przestaniesz pogrywać z ludźmi.
Styles wyglądał na zrezygnowanego. Nic więcej nie powiedział, po prostu wyszedł, co mnie trochę zszokowało. Spodziewałam się miliona zapewnień, wrednych komentarzy, a nawet próśb. Pokorne wysłuchanie plasowało się na ostatnim miejscu możliwości. Nie rozumiałam jedynie, dlaczego czułam zawód, bo mimo wszystko nie został.
Czy wcześniejsze słowa pełne zapewnień, że zależało mu na JD, były jedynie rzucane na wiatr?

///

Stałem przed lustrem w łazience od ponad dziesięciu minut, nie mogąc zdecydować się nad wyborem koszuli. Coraz mocniej się irytowałem, szczególnie że z pokoju dobiegał głośny rechot Horana. Zrezygnowany spojrzałem w swoje odbicie, po czym postanowiłem dać spokój. Zachowywałem się jak kretyn, jakby mi naprawdę zależało, a to było przecież zwykłe, nic nieznaczące spotkanie.
Twarz Nialla pojawiła się w drzwiach.
– Nasza księżniczka już się wyszykowała? – zaśmiał się. – Powiesz mi wreszcie, gdzie idziesz i dlaczego się tak pindrzysz?
– Nie.
– No, weź!
– Daj se siania, stary – prychnąłem.
Zdecydowałem się na pójście w zielonej w białe kropki. Zacząłem czyścić zęby, potem przejechałem dłonią po włosach, mierzwiąc je jeszcze mocniej, aż wreszcie spryskałem się wodą kolońską.
– Okej, Styles, jak na spowiedzi. To randka, prawda?
– Jezu – jęknąłem – dasz mi w końcu spokój?
– Jak odpowiesz.
– Tak, idę na pieprzoną randkę. Zadowolony?
Wyminąłem go bez dalszego słowa. Zacząłem zapinać zegarek, gdy poczułem to przeszywające spojrzenie pełne wymownych pytań. Biorąc głęboki oddech, spojrzałem na Horana. Szczerzył się jak debil.
– JD?
– Co? Nie.
– Nie? – powtórzył, marszcząc czoło. – Nie mów, że umówiłeś się z... Julie?
Zacisnąłem usta w wąską linię, nie zamierzając potwierdzać. Jak widać, nie musiałem nawet nic mówić, bo w wyrazie twarzy Nialla zobaczyłem dosłownie wszystko. Znaliśmy się od dzieciaka, więc doskonale znałem każdą minę kumpla.
– Nie, nie, nie, stary, nawet tak nie myśl. To zakład. Znaczy, przegrałem go i muszę się umówić na randkę.
– Z kim się założyłeś?
– Z Butler.
Brwi Horana powędrowały do góry.
– O co?
– O spanie na filmie. Nieważne, stary, daj mi spokój, okej?
Naprawdę nie miałem siły na gadanie. Wolałbym już pójść do tej cholernej restauracji i odbębnić cały wieczór. Nagle uświadomiłem sobie, że to moja pierwsza randka w życiu, więc mimowolnie zacząłem się stresować. Nigdy nie zapraszałem nigdzie żadnej dziewczyny. No, może poza moim łóżkiem, ale to nie to samo.
– Harry – zabrzmiał niepewnie, dlatego od razu spojrzałem na Horana – nie chcę cię martwić, ale...
– Ale?
Próbowałem go popędzić, bo powoli kończył mi się czas. Miałem być pod akademikiem o dziewiętnastej, a było już za pięć.
– Nieważne. Baw się dobrze. Chociaż w sumie... Kiedy przestałeś uganiać się za JD?
– Nie przestałem.
– To czemu idziesz z Julie, a nie z nią?
– Tak wyszło. – Wywróciłem oczami. Nie zamierzałem się tłumaczyć. – Lecę, stary, na razie.
– Mhm, nara. I powodzenia. Zabezpieczcie się jak grzeczne dzieci!
Zatrzasnąłem drzwi, nawet nie zamierzając odpowiadać. Pognałem na dół, mijając po drodze roześmianych kumpli oraz parę dziewczyn. Krzyczeli coś, ale ich olałem. Minutę później stałem pod wejściem do akademika Butler, patrzyłem na zegarek i czekałem.
Po dwóch spalonych papierosach dziewczyna nadal nie przychodziła. Zadzwoniłem, ale połączenie zostało odrzucone. Cztery razy. Możecie więc sobie wyobrazić, jak mocno wkurwiony wspinałem się po schodach wprost do jej pokoju. Zapukałem, a po chwili drzwi się rozchyliły. Kiedy Butler mnie zobaczyła, próbowała zamknąć je z powrotem, na szczęście byłem szybszy. Wparowałem do środka. Mimowolnie zlustrowałem ją wzrokiem. Dresy, wymięta bluzka, kok na głowie.
Założyłem ręce na piersi, wpatrując się w Butler z oczekiwaniem.
– Czekam na wyjaśnienia.
– A ja czekam, aż sobie pójdziesz – prychnęła, wywracając oczami.
– Zapomniałaś, że się umówiliśmy?
– Nie.
– W takim razie dlaczego musiałem przychodzić aż tutaj? – Buńczuczna postawa Butler jeszcze bardziej mnie zirytowała. – Czemu nie wyszłaś na zewnątrz?
– Ponieważ nie należę do osób, z którymi umawia się Harry Styles.
Zdębiałem. Dosłownie. Podniosłem brwi, a usta bezświadomie rozchyliłem.
– C-co?
– Słyszałeś.
– Słyszałem, ale nie zrozumiałem. O co ci chodzi?
– Harry – westchnęła bezsilnie, a moje serce zabiło dwa razy szybciej – zwalniam cię z tego kretyńskiego zadania za przegranie zakładu. To było głupie. W sensie wmuszanie ci, żebyś się z kimś umówił. Nie powinnam się wtrącać w twoje prywatne sprawy. Sorry. A teraz, skoro już odwołałam zadanie, możesz wyjść. Źle się czuję.
Jeszcze raz dokładnie przyjrzałem się Butler. Faktycznie, wyglądała nieco blado.
– Na pewno wszystko okej? – spytałem, zanim zdążyłem pomyśleć.
– Mhm. Tak, a teraz na serio idź już.
– Masz okres?
– Akurat to nie należy do twoich zmartwień. – Ton Butler zabrzmiał o wiele groźniej, co jednocześnie potwierdziło przypuszczenia.
Wzruszyłem ramionami, a potem wyszedłem. Pod akademikiem zapaliłem papierosa, bijąc się z myślami. Zerknąłem w okno i zobaczyłem, jak smutna Butler włóczy się z kąta w kąt. Wtedy dotarła do mnie rzeczywistość.
Pół godziny później z szerokim uśmiechem znów pukałem do drzwi od pokoju Butler.
– Zapomniałeś czegoś? – spytała zrezygnowana, gdy mi otworzyła.
Bez wahania wszedłem do środka.
– Ja nie. Ty zapomniałaś o naszej randce. Masz szczęście, że umówiłaś się akurat ze mną.
– Co to znaczy?
– Nie chciała góra do Mahometa. – W ramach dokończenia przysłowia pomachałem przed nosem dziewczyny kartonem, w którym znajdowała się gorąca pizza. Ponadto z kieszeni wyjąłem dwie piersiówki tequili przywołującej miłe wspomnienia.
– Harry, nie musisz tego robić. Odwołałam zadanie.
– Pozwól, że to do mnie będzie należała decyzja o tym, z kim zamierzam się umawiać, okej? A teraz odpalaj jakiś film, nim nam to pyszności wystygnie. Tylko, błagam, żadnych przyrodniczych dokumentów.
Butler parsknęła śmiechem, ale szybko się zreflektowała.
– Gdybyś nie przyniósł ze sobą pizzy, już dawno bym cię stąd wykopała.
– Jasna sprawa. – Wywróciłem oczami.
– W zasadzie to jestem w trakcie oglądania serialu.
– Jakiego?
Otworzyłem karton, a zapach pizzy wywołał przypływ śliny. Oblizałem się.
– Supernatural. Znasz?
– Nie – zaprzeczyłem, kręcąc głową.
– Boże, jak ty żyjesz? Czekaj, włączę od początku. W sensie od pierwszego odcinka, żebyś wiedział, o co chodzi.
– Nie musisz się tak poświęcać. Oglądaj dalej, a ja...
– A ty mi będziesz przeszkadzał i co chwilę zadawał pytania. Nie ma mowy.
Rozsiadłem się wygodniej na łóżku, ze śmiechem komentując próby Butler nad znalezieniem odpowiedniego odcinka, ustawieniem ekranu czy wyłączeniem natrętnych reklam. Parę razy wzrokiem powędrowałem na tyłek dziewczyny, który tak apetycznie wypięła idealnie w moim kierunku. Przez myśl mi przeszło, że mógłbym przyzwyczaić się do tego widoku, ale szybko się zganiłem. Po prostu brakowało mi ostatnio seksu. Nie miałem czasu ani dla Stelli, ani dla Denise, zajęty uganianiem się za JD albo udawaniem związku z Julie.
– O, kurwa – przekląłem, widząc ostatnią scenę pierwszego odcinka. Z uznaniem popatrzyłem na szczerzącą się szeroko Butler. – Dobra, tego się nie spodziewałam. Włączaj następny.
– Pod warunkiem, że ostatni kawałek będzie mój.
Ze zmarszczonym czołem spojrzałem w dół na karton.
– Zjadłaś więcej ode mnie. To nie fair.
– Bo ty nie dość, że jesz wolno, to jeszcze dziubiesz jak ptaszek. Typowy Brytol – parsknęła.
Nim się zorientowałem, porwała pizzę i wepchnęła sobie do buzi niemal cały kawałek. Poczekałem, aż połknie, a potem dosłownie się na nią rzuciłem.
– Ta zniewaga krwi wymaga.
– Nie! Harry! Nie-eee! – krzyczała, gdy zacząłem ją łaskotać. – Prze-estań! Poczekaj! Po-podzielę się!
– No, grzeczna dziewczynka.
Pochylałem się nad Butler, czekając, aż odda mi resztę. Nagle uśmiechnęła się przebiegle. Zanim zdążyłem zastanowić się, o co chodziło, poczułem pizzę na twarzy. Zaczęła się szaleńczo śmiać, a ja wpatrywałem się w Julie w osłupieniu. Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie znieważył. Bezmyślnie usiadłem na niej okrakiem oraz przytrzymałem jej dłonie za głową, co sprawiło, że od razu się uspokoiła.
– Jednak daleko ci do bycia grzeczną – dodałem, a później wiodący nieznanym uczuciem nachyliłem się niżej i pocałowałem ją.
Znowu.
Kurwa.
Kiedy zorientowałem się, co wyrabiałem, naprawdę chciałem przestać. Tylko usta Butler nie pomagały mi w tym przekonaniu. Smakowały rozkosznie, były miękkie i gorące. Oderwanie się od jej warg należałoby więc do największych głupot świata.
Julie wplotła dłoń w moje włosy, za które pociągnęła. Mimowolnie jęknąłem, pogłębiając pocałunek. Dłońmi zacząłem wędrówkę po jej ciele, powoli przypominając sobie te znane wgłębienia i wypukłości.
Przestaliśmy przestraszeni, gdy niechcący kopnąłem w stolik, na którym stał laptop. Urządzenie z hukiem spadło na podłogę, co skutecznie nas otrzeźwiło. Przygryzłem wargę, wpatrując się w zarumienioną twarz Butler. Miała zagubiony wzrok, jakby starała się ogarnąć rzeczywistość. W tym momencie jak nigdy, całkowicie ją rozumiałem.
Odetchnąłem głęboko, po czym zszedłem z Butler, wracając na wcześniejsze miejsce. Trwaliśmy w długiej ciszy, którą wreszcie odważyła się przerwać.
– Dlaczego? – Musiała odchrząknąć, co mile połechtało moje ego.
– Po prostu... Zwalmy to znowu na tequile i wróćmy do oglądania serialu, okej?
Potaknęła niepewnie i włączyła drugi odcinek. Po zakończeniu czołówki znów się odezwała:
– Harry? – spytała.
– Hm?
– Wiesz, że jeszcze niczego nie wypiliśmy? Buteleczki stoją nadal na biurku. Są zamknięte.
Zasznurowałem usta. Nie odrywałem wzroku od ekranu laptopa kompletnie zagubiony. Bo, jak do cholery, miałem się wytłumaczyć? Sam nie wiedziałem, dlaczego chciałem całować Butler. Odkąd bliżej ją poznawałem, coraz mocniej mnie do siebie przyciągała. Nie potrafiłem tego powstrzymać, choćbym nie wiem, jak bardzo się starał.
Czy zaczynało mi zależeć?
Niemożliwe.
Kurwa.
Zerknąłem na Butler kątem oka. Zauważywszy rumieńce na jej policzkach oraz kosmyki włosów wypadające z niechlujnego koka, poczułem przypływ gorąca. Ledwo przystopowałem dłoń, która wręcz wyrywała się, by pogłaskać ją po twarzy. Zacząłem zamieniać się w jakiegoś uczuciowego palanta, którymi od zawsze gardziłem.
– W takim razie chyba nadszedł idealny moment na ich otwarcie. Mogłem wziąć większe – dodałem pod nosem, gdy wstałem i znalazłem się przy biurku.
Bez wahania wychyliłem jedną, a drugą podałem Butler. Powtórzyła moją czynność, na widok czego mimowolnie zadrgały mi kąciki ust. Alkohol pomógł rozluźnić napiętą atmosferę. Oczywiście, nie udało nam się zapomnieć, ale przynajmniej kryzys ciszy został zażegnany. Wróciliśmy do oglądania Supernatural.
– Ej, Julie? – zapytałem po piątym odcinku, szturchając ją w bok. – Mogę cię o coś zapytać?
– Skoro musisz.
Chyba chciała wzruszyć ramionami, co niezbyt jej wyszło. Opierała się plecami o moją klatkę piersiową i dałbym sobie rękę odciąć, że przysypiała. W ogóle gdyby ktoś miesiąc temu powiedział, że będę sobie leżał z Butler jak z kumplem i oglądał serial, w życiu bym nie uwierzył. A gdyby wspomniałby coś o pocałunkach, chyba zapisałbym go do psychiatry.
– Co się stało, że twój tata leży w śpiączce? Miał wypadek?
Dziewczyna zesztywniała.
– Czemu ciągle o to pytasz?
– Pierwszy raz cię o to zapytałem – zdziwiłem się.
– JD powiedziała mi o waszej wczorajszej rozmowie.
– To dlatego nie chciałaś pójść ze mną na tą randkę. – Doznałem olśnienia. – Słuchaj, to nie tak, że z wami pogrywam. Ja po prostu nie...
– Nie musisz mi się tłumaczyć – przerwała, raptownie się prostując. – Między mną a tobą przecież nic nie ma.
Przejechałem dłonią po twarzy.
– Poza tym że ciągle się całujemy, udajemy parę przed moją rodzinką, bronię cię przed Scottem i się o ciebie martwię, faktycznie, masz rację. Nic między nami nie ma.
Widząc minę Julie, domyśliłem się, że palnąłem za dużo. Właściwie to sam niewiele myślałem. Słowa wyleciały z moich ust, nim zdążyłem je powstrzymać.
– Martwisz się o mnie? – podłapała.
– Dobra, wiem, jak to brzmi, okej? Ale tak, cholera jasna, martwię się. Kiedy zobaczyłem, jak wsiadasz do porsche z jakimś nieznanym typem, myślałem, że zwariuję. Znałaś go w ogóle? To było niebezpieczne.
– Sądziłam, że mnie nie lubisz?
– Bo cię nie lubiłem, ale przestałem. Poznałem cię i wydajesz się w porządku, Butler. Czy możemy wreszcie skończyć tę rozmowę dążącą donikąd?
Dziewczyna zastanowiła się, przygryzając wargę. Wreszcie na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, co trochę wytrąciło mnie z równowagi.
– Niech będzie.
– Czyli opowiesz mi teraz o swoim tacie? – dopytałem, bo naprawdę interesował mnie ten temat.
– Przepraszam, Harry, ale nie... Nie jestem gotowa, by o tym mówić.
Potaknąłem niepewnie.
– Rozumiem. Powiesz mi w swoim czasie.
– Dzięki.
– Za co? – zdziwiłem się.
– Że nie nalegasz.
Wróciliśmy do oglądania serialu. Dochodziła godzina pierwsza w nocy, więc powinienem się już zbierać.
– A ty dzisiaj nie w pracy? – spytałem nagle, marszcząc czoło.
– Niestety. W Pandorze wylały kible i musieli zamknąć klub. Myślałam, że wiesz.
– Niby czemu?
– No, bo dlatego tu siedzisz.
– Mam sobie pójść? – Uniosłem brwi.
– Nie o to mi chodzi. Po prostu myślałam, że siedzisz tu, bo JD dzisiaj nie gra. Inaczej już dawno byś był w klubie.
Westchnąłem głośno, z uwagą przyglądając się mimice twarzy Julie. Wyglądała na jawnie zdziwioną, a do tego uroczo się zarumieniła. Naprawdę mógłbym się przyzwyczaić do tego widoku... Postanowiłem wreszcie pójść za radą Jey i przestać pogrywać. Musiałem wybrać. JD była ucieleśnieniem marzeń, piękna, seksowna, odważna, dzika. Miała wszystkie zalety, które uwielbiałem u kobiet. Julie za to... cóż, była Butler.
Ręce zaczęły się pocić, kiedy spojrzałem w granatowe tęczówki Julie. Ktoś miał identyczne, ale nie miałem czasu na bzdurne zastanowienia. Nadszedł moment wyboru, który nagle wydał się najprostszą rzeczą na świecie.

9 komentarzy:

  1. Części i czołem kluski z rosołem :D
    Dzieje się i to dużo. Ciekawa jestem kiedy on się domyśli że JD to tak naprawdę Julie oraz kogo wybierze ^^
    Czy tobie też nic się nie chce w jesień, jak mi? Mam tak, że w tą porę roku jestem taka leniwa *_*
    Pozdrowienia =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, cześć. ;P
      Faceci są z reguły niedomyślni, więc myślę, że jeszcze trochę Harry'emu zejdzie zanim pozna prawdę. ;) Tak, jesień wysysa ze mnie całą energię. Zawsze tak było i chyba już będzie. Oby do wiosny. :P

      Buziaki!

      Usuń
  2. Czołem !
    Co tam? Widzisz musisz częściej gotować, skoro nawiedza cię wtedy wena ;). A dni faktycznie ostatnio są bardzo ładne, mogłoby tak zostać...
    Co się zacznie wyjaśniać? Harry się dowie ? Pewnie się kiedyś zorientuje, chociaż kto go tam wie :D. W porządku, wiem że nic nie zdradzisz :P. Wracając do rozdziału, Harry nieźle się wyszykował, a przecież mówił że nie chodzi na randki :D. Julie i JD przyznaję, że całkiem zgrabnie go pogrążają, szczególnie że on sam nie ma nawet pojęcia że to jedna i ta sama osoba. Harry zrobił się ostatnio bardzo normalny :D.
    No więc czekam na następny i mam nadzieję, że wena cię nie zawiedzie;).
    Trzymaj się
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czołem! :)

      Chyba tak, jutro spróbuje, może też wena najdzie. :P A po tych dniach to już przeszłość, teraz brzydko, szaro i pochmurnie za oknem. :)
      Niczego nie zdradzę, co dalej, o czym z pewnością wiesz. :P
      A Tobie jak tam się wiedzie? Jak życie po liceum? :)

      Buziaki!

      Usuń
    2. Jakoś tam leci :P W zasadzie to póki co niewiele się zmieniło, uczę się, a jak się nie uczę, to pracuję i tak do maja :D. Poczytałabym już sobie trochę anatomicznych książek :D chociaż wiem że później będę tylko narzekać na nadmiar nauki :P

      Usuń
    3. Oby tylko wytrwać w tym przekonaniu do maja (w sensie nauki). Będę trzymać kciuki, bo jakżebym śmiała inaczej! :P A anatomią to ty będziesz jeszcze, za przeproszeniem, rzygać, więc może poczytaj lepiej coś ciekawszego, może sagę Czarnych Kamieni Anne Bishop? ;P Polecam, świetne! :D

      Buziaki!

      Usuń
    4. A dziękuję ;). Będę, będę, tego akurat się spodziewam, w zasadzie racja, jeszcze lepiej pocieszyć się wolnością :P. Mówisz, że dobre ? Właściwie opis brzmi nieźle ;) A może faktycznie się skuszę, dawno nic nie czytałam, w każdym razie dzięki za podrzucenie jakiegoś tytułu :).

      Usuń
    5. Oczywiście, że lepiej się pocieszyć wolnością! Skoro jeszcze masz chwilę wytchnienia i możesz czytać coś poza anatomią i innymi lekarskimi książkami, akurat tę serię mega polecam! Trochę ciężka, brutalne słownictwo i zachowania bohaterów, ale jest naprawdę świetna! :)

      Usuń
  3. Cześć!
    Z tej strony administratorki Katalogu Granger. Zapewne wiesz, że w ostatnim czasie blogosfera upada i ciężko jest zyskać nowych czytelników w erze Wattpada. Jednak są autorki, które mimo tego publikują nowe rozdziały swoich opowiadań. Jedną z nich jesteś Ty i chciałybyśmy docenić Twoją pracę i zaangażowanie, reklamując Twojego bloga w nowej akcji Katalogu Granger zatytułowanej "Co nowego u Granger?". Mamy wielką nadzieję, że dzięki niej grono Twoich czytelników się zwiększy i dzięki temu będziesz miała ogromną motywację do pisania i tworzenia.
    Gratulujemy wytrwałości!
    Pozdrawiamy
    administratorki Katalogu Granger

    OdpowiedzUsuń