23 kwietnia 2019

Zamaskowana (18)

Hejo!
A teraz przyznać się, kto spodziewał się tak szybko nowego rozdziału? Owszem, napisałam obok, że pojawi się on pod koniec kwietnia, ale szczerze - wierzyliście mi? :) 
Niedodawanie często postów ma jednak swoje plusy, jak się okazuje. Zawsze wtedy wiem, o czym napisać we wstępie. Im częściej coś publikuję, tym trudniej znaleźć ciekawy temat, bo przecież ile może się dziać w życiu? Aż tak szalona nie jestem... Chociaż zbieram pomysły na miłe spędzenie majówki. Myślałam nad wyjazdem do fajnego, polskiego miasta. Polecacie jakieś warte zobaczenia? :)
Jak po świętach? Też objedzeni na maksa? :)
Buziaki!

18. Co? To ty?!


– Mhm, tak. Mhm. No, słucham przecież…
Przełożyłem telefon do drugiej ręki, żeby zmienić bieg.
Wyjeżdżałem spod Pandory, gdzie zawiozłem Julie do pracy. Podobno musiała ogarnąć coś przed występem JD. W ogóle odkąd zacząłem zwracać większą uwagę na Butler, odkąd ją polubiłem, całkiem nie miałem ochoty szlajać się po koncertach, co brzmiało absurdalnie. Wracałem więc do akademika. Poza tym obiecałem spotkać się z mamą i Gemmą przed ich jutrzejszym wylotem. W końcu następnym razem zobaczę je dopiero w wakacje.
– Harry!
Drgnąłem wystraszony, kiedy głos matki zahuczał mi w głowie.
– No, co? – odparłem, wyprzedzając sznur aut i skręcając w lewo.
– Czy ty jedziesz samochodem?
Wolałem się nie przyznawać, więc milczałem. Mama nienawidziła, kiedy ktoś prowadził i rozmawiał przez telefon jednocześnie.
– Masz się natychmiast rozłączyć! – krzyknęła. – Przyjdę do twojego pokoju po ostatnim wykładzie. Będę około osiemnastej.
– Ty? A co z Gem?
– Gemma ma jakieś plany.
– Co? – zaciekawiłem się. – Niby jakie?
Bo w końcu co może robić moja siostra, nie znając ani miasta, ani żadnego jego mieszkańca. No, oczywiście poza moimi kolegami z bractwa i Niallem, ale ich nawet nie liczyłem. Bo w końcu kto chciałby spędzać czas z tą hołotą?
No, tak. Ja.
– Mówiła, że to tajemnica. Harry – westchnęła przeciągle – rozłączam się, a ty skup się na drodze. Porozmawiamy wieczorem.
– Dobrze, mamo.
– A, jeszcze jedno! – krzyknęła, nim zdążyłem zakończyć połączenie.
– No, co jest?
– Rozumiem, że przyjdziesz z Julie?
– Nie – zaprzeczyłem, jednocześnie czując pojawiające się przygnębienie. Dlaczego? – Julie pracuje dzisiaj do późna. Ale, pomijając twoje pytanie, będzie jutro na lotnisku. Mówiła, że z chęcią was odprowadzi.
– Cudownie. Dobrze, synku, to do później. Pa.
– Pa – powiedziałem już do samego siebie, bo po drugiej stronie usłyszałem znajome pikanie oznaczające koniec rozmowy.
Odkąd moja rodzina poznała Julie, odnosiłem wrażenie, że bardziej wolały spędzać czas z nią niż ze mną, synem i bratem. Jedynym mężczyzną w ich życiu. A gdybym tak został też jedynym mężczyzną w życiu Julie Butler? Niespodziewanie poczułem dziwne ciepło rozchodzące się po ciele, które było dość miłe i do którego obecności mógłbym się przyzwyczaić.
Uświadamiając sobie, dokąd zmierzyły moje myśli, kazałem im spierdalać.
Od teraz skupiłem się wyłącznie na drodze, choć owo miłe ciepło nadal mi towarzyszyło, a przed oczami co jakiś czas pojawiał się czyjś uśmiech.
– Cześć, Harry!
– Siema, stary!
– Siema!
Przywitali mnie, kiedy przekroczyłem próg domu bractwa.
Parę osób siedziało na kanapie przed telewizorem, grając w playstation. Zayn okupował taboret przy wyspie kuchennej, z gitarą w rękach i grupką rozchichotanych dziewczyn wokół, rzępoląc i udając prawdziwego artystę. Liam i Louis odgrywali partyjkę w piłkarzyki, a przy każdej bramce wypijali kieliszek wódki, a nowi rozkładali dekoracje na nadchodzącą, wieczorną imprezę.
Machnąłem na przywitanie ręką, ale nie miałem ochoty z nimi siedzieć, więc ruszyłem na górę. Wchodząc do pokoju, tak, jak się spodziewałem, zastałem Nialla przed kompem. Chyba pisał jakiś esej na zajęcia, bo na biurku walało się pełno papierów.
– Powiedz mi – powiedziałem we wstępie – dlaczego moim najlepszym przyjacielem jest największy kujon na roku?
– Chyba geniusz.
– Geniuszem mógłbyś się nazywać, jeżeli zdawałbyś wszystko tak jak teraz, ale bez całej otoczki kucia i siedzenia po nocach nad książkami, kujonie.
Niall wywrócił oczami i wrócił do pisania. Swoją ponowną uwagą zaszczycił mnie dopiero po długim czasie, w  którym zdążyłem przejrzeć facebooka, wykąpać się, przebrać w dresy, przejrzeć setki innych, bezużytecznych stron w necie, zagrać partyjkę w gierkę i się zdrzemnąć. Zaczęło się ściemniać, więc powinienem powoli szykować się do spotkania z mamą.
– Opowiedz, jak ci minęła randka. Jestem mega ciekawy!
– Wiesz, Niall, czasami odnoszę wrażenie, że zamiast kumpla mam przyjaciółkę. A właściwie psiapsi.
– Kujon, psiapsi i co jeszcze? Jak Julie z tobą wytrzymuje? – Pokręcił głową. – Chyba musiałeś ją czymś zaszantażować, że się z tobą umówiła, stary…
– Spoko, denerwuj mnie dalej, to niczego się nie dowiesz. A wierz mi, jest co opowiadać – zełgałem specjalnie, żeby tylko podsycić już i tak mega wścibską naturę Nialla.
Tak właściwie, nie miałem pojęcia, czy nasze spotkanie z Butler można było oficjalnie nazwać randką. Myślałem, że tym słowem określa się wyłącznie pójście do kina, na spacer, do restauracji czy gdziekolwiek indziej, a nie do koleżanki dziewczyny w celu niańczenia dzieciaka. Chociaż te ukryte spojrzenia, skradzione pocałunki i zostanie przyłapanym przez nieJD należały do miłych wspomnień. Swoją drogą, będę musiał wymyśleć jakąś zemstę dla Butler za to głupie wkręcenie z Jess.
Może Niall mi pomoże? Czasami jego mózg się przydawał.
– Stary, potrzebuję…
Horan nie zdążył poznać szczegółów, bo przerwało nam ciche pukanie do drzwi, a później widok niepewnego uśmiechu Stelli. Pierwszy raz widziałem tę dziewczynę taką spokojną, co mile mnie zaskoczyło.
– Cześć, Harry – przywitała się. – Mogę?
– Jasne, wchodź.
– Dobra, to ja was zostawiam. Tylko… – zaciął się Niall, rzucając mi przeciągłe spojrzenie – nie zrób czegoś, czego będziesz później żałował.
– Niby czego?
Przewróciłem oczami.
Kiedy tylko drzwi za Niallem się zamknęły, Stella jakby ożyła. Uśmiechnęła się szerzej, stała się bardziej pewna.
– No, właśnie, nie ma czego żałować.
Nim się zorientowałem, dziewczyna zamknęła mi usta namiętnym pocałunkiem, wsuwając język i drażniąc podniebienie w sposób, który uwielbiałem. Nie mogłem więc przestać. Bo kimże bym był, gdybym to zrobił? Przyciągnąłem więc ją bliżej, obejmując ramionami w pasie. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio całowałem kogoś innego niż Butler, o seksie nawet nie wspominając. A przecież ciało miało swoje potrzeby, których nie należało ignorować. Byłem tak napalony, że rzuciłem Stellę na łóżko, jednocześnie szybko pozbywając się niepotrzebnej odzieży. Zostałem jedynie w bokserkach.
– Wreszcie znormalniałeś, Harry – powiedziała dziewczyna.
Przejechała językiem po wardze, a spojrzenie skierowała wprost na mojego kutasa, powoli stającego na baczność.
Nie przyłożyłem wagi do jej słów, bo myśli zajęły się czymś innym, czymś znacznie ciekawszym. Położyłem się na Stelli i całując, ściągnąłem jej sukienkę i stanik. Chcąc mocniej się wczuć, zająłem się jej cyckami. Lizałem, podgryzałem, całowałem, powoli tracąc zdrowy rozsądek.
Nagle drzwi od pokoju się otworzyły, przez co natychmiast przerwaliśmy.
Widząc mamę, zbladłem.
– Jak… jak mogłeś, Harry Stylesie? – spytała i zaczęła kręcić głową. Niedowierzała.
– J-ja – wyjąkałem, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Odsunąłem się od Stelli jak najdalej. – Przepraszam.
– To nie mnie przepraszaj, tylko Julie.
O, kurwa.
Przez chwilę kompletnie zapomniałem o naszym fikcyjnym związku. Właściwie to przez chwilę kompletnie zapomniałem o Butler. Dopiero teraz, gdy rzeczywistość walnęła we mnie jak młotek w gwóźdź, czyli z pełnym impetem, zdałem sobie sprawę z popełnionego błędu.
Gorsze okazało się jedynie poczucie winy. Jakby nie patrzeć, zdradziłem swoją kobietę.
Zanim zdążyłem znowu przepraszać i prosić, by matka niczego Julie nie powiedziała, wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Schowałem twarz w dłoniach, głośno wzdychając. Spierdoliłem sprawę na maksa.
Ciepłe ręce objęły mnie w pasie, a na karku poczułem gorący pocałunek.
– Przestań – zarządziłem, odsuwając się. Szybko się ubrałem, nie wiedząc, co zrobić z rękoma. – Lepiej będzie, jak już pójdziesz, Stello.
– Słucham?
– Wyjdź – powtórzyłem dosadniej.
Stella zrobiła oburzoną minę. Szybko narzuciła na siebie sukienkę, a stanik wzięła w dłoń, nawet nie kwapiąc się go schować.
– Czy to była twoja matka? – spytała po podejściu do drzwi.
– Tak.
Potaknęła.
– Czy mówiąc o „Julie”, miała na myśli Butler? – Przez twarz Stelli przeszedł dziwny grymas, którego nie potrafiłem zidentyfikować.
– Taaak – przeciągnąłem, nie wiedząc, do czego dążyła.
– Rozumiem.
Stella wyglądała na wściekłą, kiedy wychodziła.
Brawo, idioto, w przeciągu paru minut doprowadziłeś do skrajnych emocji aż dwie kobiety, a w najbliższym czasie prawdopodobnie doprowadzisz i trzecią.
O ile się odważysz i powiesz Julie prawie. O ile matka już tego nie zrobiła. O ile Butler już cię znienawidziła…
Miałem w głowie mętlik.
Nie potrafiłem pojąć, dlaczego tak mocno przejmowałem się uczuciami Julie, skoro związek z nią był udawany. Jedyne, co powinno mnie martwić, to sprostowanie sytuacji mamie i wyłganie się, jak zwykle. Chciałem to zrobić przy kolacji, ale mama odwołała spotkanie w smsie, czego nigdy wcześniej nie robiła. Rzadko kiedy pisała, najczęściej dzwoniła.
Przez resztę wieczoru nie potrafiłem znaleźć miejsca i chodziłem jak struty, a w głowie co chwila widziałem szare, pełne łez oczy, co kawałek po kawałku kruszyło moje serce, o istnieniu którego nawet się nie podejrzewałem.

///

Nie mogłam spać przez całą noc. Kręciłam się, wierciłam, wstawałam, chodziłam po pokoju, próbowałam czytać książkę, nawet mój ulubiony odcinek Supernatural mnie nie uspokoił. Stresowałam się porannym spotkaniem z anonimem, który domyślił się prawdy o JD.
Z jednej strony nie potrafiłam się doczekać, żeby zobaczyć jego twarz, a z drugiej chyba wolałam nie wiedzieć. Miałam jedynie nadzieję, że nie zażąda żadnych pieniędzy w ramach trzymania gęby na kłódkę… Wtedy wszystko przepadnie. Ludzie dowiedzą się wcześniej, niż opublikują artykuł w New Jork Timesie. Mogę nie dostać wtedy obiecanych pieniędzy, przez co tata straci całkiem szanse na… na przeżycie.
Przełknęłam łzy.
Musiałam przestać denerwować się zawczasu.
Kiedy zawsze zaczynałam się stresować, tata robił mi wtedy specjalną herbatę z ziół, którą nazywał „słodkim uspokajaczem”. Postanowiłam więc pójść za jego przykładem i zaparzyć melisę. Po wypiciu, rozłożyłam się na łóżku z książką w ręku w celu zabicia zarówno czasu jak i głupich myśli.
Obudził mnie głośny huk. Zerwałam się na równe nogi, kompletnie otumaniona. To książka spadła na podłogę, więc nic strasznego się nie stało, Julie, oddychaj. Rozejrzałam się. Zaczynało świtać.
– Cholera, cholera, kurwa!
Tylko tyle zdążyłam z siebie wydobyć po spojrzeniu na zegarek. Dochodziła siódma, co oznaczało, że za parę minut miałam się spotkać z anonimem. Nie chcąc się spóźnić, zarzuciłam bluzę i zamieniłam kapcie na trampki.
Wybiegłam na dwór i minutę później stałam w wyznaczonym miejscu spotkania.
Park był pusty.
Zawiało poranne, chłodne powietrze, pod wpływem którego zadrżałam.
– Cześć.
Usłyszałam za sobą czyjś znajomy głos, na dźwięk którego aż podskoczyłam. Odwróciłam się na pięcie i…
– Gemma?! – wypaliłam, niedowierzając. – Co? To ty?! To niemożliwe… Ale jak? Jak się dowiedziałaś? 
– Spokojnie, Julie, bo jeszcze dostaniesz zapaści – zachichotała. Podeszła do ławki pod drzewem, usiadła, a po chwili poklepała miejsce obok. Przygryzając wargę, przycupnęłam koło siostry Harry’ego. Swoją drogą, skoro Gemma wiedziała, to znaczy, że Harry też?!
Chyba musiałam wyglądać na przerażoną, bo dziewczyna zaraz wyjaśniła:
– Nikt poza mną nic nie wie. A przynajmniej mi nic o tym nie wiadomo.
– Okej. – Pokiwałam powoli głową, przyswajając informację. – Skąd wiesz?
– Daj spokój, Juls. Trzeba być idiotą, żeby się nie domyślić. Nie rozumiem, jak mój braciszek, Niall i reszta nie potrafią tego ogarnąć. Od razu wiedziałam, że JD i Julie to jedna i ta sama osoba – tłumaczyła. – Może z wyglądu ciężko poznać, bo twoje alter ego ubiera się kompletnie inaczej, ale da radę, jeżeli się trochę pomyśli. Poza tym ta ciągła praca, przebywanie w tych samym miejscach, co JD? Wystarczyło mi parę dni, żeby się połapać. 
– Myślałam, że się lepiej ukrywam.
– Bo ukrywasz się naprawdę dobrze. Po prostu ja jestem lepszym detektywem – parsknęła.
Też się uśmiechnęłam, ale tylko na moment.
– Co zamierzasz zrobić? Powiesz Harry’emu?
– Nie. Nie zrobię tego… – Już chciałam odetchnąć z ulgi, ale dodała: – Ty będziesz musiała to zrobić.
– Co to znaczy? – zdziwiłam się. – Czemu „muszę”?
– Słuchaj, Juls. Harry od zawsze mega mnie wkurza, ale jestem jego starszą siostrą i kocham go. Nie mogę patrzeć, jak się nim bawisz. Szczególnie że jesteście w związku i widać, że bardzo mu na tobie zależy. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Harry był blisko jakiejś dziewczyny, o spotykaniu się nawet nie wspominając.
Zmarszczyłam czoło.
– Chyba nie znasz tak dobrze swojego brata, jak sądzisz – powiedziałam, a przez myśli przeszło mi paręnaście obrazów, na których Styles obściskiwał się z różnymi dziewczynami.
– Znam go najlepiej. Wiem, że Harry bawi się w wielkiego podrywacza, ale w duszy jest romantykiem o wielkim sercu.
– Romantykiem? – zaśmiałam się mimowolnie.
– No, może przesadziłam, ale serce ma wielkie. Po prostu jakoś nigdy nie wychodziło mu z dziewczynami. Od zawsze uważał, że jako jedyny mężczyzna w domu musi chronić i troszczyć się o mamę i o mnie. Nie chciał zbliżyć się do kogoś innego, żeby nie zwiększać zakresu odpowiedzialności. Dopiero otworzył się przy tobie.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Gemma dała mi wiele tematów do rozmyślania, które na sto procent w przeciągu najbliższych dni będą zaprzątały moją głowę.
– Jeżeli cię to przekona – ciągnęła dalej, wygodniej rozsiadając się na ławce i patrząc przed siebie – Harry jest bardzo zafascynowany JD i myślę, że ta fascynacja doprowadziła go do otwarcia serca przed tobą, Julie. Kiedy pozna prawdę, a raczej kiedy ty mu ją wyjawisz, nie będzie na świecie szczęśliwszego faceta.
– Chyba wkurzonego.
Wyobrażając sobie moment, w którym faktycznie wyznaję Stylesowi bycie JD, czuję jedynie strach przed porzuceniem. Gemma myśli, że pozjadała wszystkie rozumy, ale tak naprawdę nie ma pojęcia, jakie relacje łączą mnie z jej bratem. Nie wie, że nasz związek jest jedynie złudzeniem, nie wie, że kiedyś się nienawidziliśmy i robiliśmy sobie na złość. Jeżeli Harry pozna prawdę, już nigdy więcej nie będzie chciał mnie widzieć. Wszystkie te zapewnienia o rozmowie z JD, o próbach przekonania jej do niego, o niezliczonych biletach, braniu za nie pieniędzy i ogólnie wkręcanie go i robienie z niego debila… Kto po czymś takim będzie chciał nadal utrzymywać ze mną kontakt?
Czy byłam na tyle odważna, by wyznać prawdę i jednocześnie stracić Stylesa? Czy aż tak mocno zależało mi na Harrym?
– Wyglądasz, jakbyś walczyła sama ze sobą.
Gemma bezbłędnie zgadła.
– Bo tak właśnie jest.
– Spokojnie, przecież nie każe ci od razu lecieć do mojego braciszka i zaczynać mu się spowiadać – powiedziała. – Po prostu chciałabym, żebyś zrobiła to w niedalekiej przyszłości. Żebyś w ogóle postawiła przed sobą taką możliwość.
Pokiwałam głową.
– Okej. To brzmi fair – wyznałam, bo faktycznie chyba niedługo będę musiała wyznać grzeszki.
– Świetnie.
Gemma uśmiechnęła się szeroko.
– Dzięki, że nikomu nie powiesz.
– Zwariowałaś? – zaśmiała się. – Jak tylko wrócę do Anglii, moi znajomi od razu się dowiedzą, że poznałam sławną JD i znam jej prawdziwą tożsamość.
– Jeżeli mają dostęp do egzemplarzy New York Timesa, sami się dowiedzą w poniedziałek.
– W takim razie muszę się śpieszyć. Dobrze, że już dzisiaj wracamy. A właśnie! – wykrzyknęła, raptownie wstając. – Muszę lecieć i się spakować! Będziesz na lotnisku?
Przypomniałam sobie, że Harry prosił mnie o odprowadzenie jego rodziny.
– Tak.
– Cudownie. To do zobaczenia, Jey – pożegnała się, puszczając oczko.
Roześmiałam się.
W o wiele lepszym humorze wróciłam do akademika. Wreszcie stres odszedł w niepamięć i mogłam odetchnąć pełną piersią. Postanowiłam wziąć długą, relaksującą kąpiel przed jazdą na lotnisko.
Dwie godziny później rozległo się pukanie, a w drzwiach stał Harry. Zmierzwił włosy, przejeżdżając po nich dłonią i uśmiechnął się szelmowsko. Coraz częściej zaczynałam przyłapywać się nad myśleniem o nim jako o uroczym, przystojnym mężczyźnie.
– Gotowa?
Zmierzył mnie spojrzeniem.
– Chyba tak. Tak. Tylko wezmę torbę.
– Okej. W ogóle dzięki, Butler – powiedział, czym mnie zaskoczył. – Wiesz, że nie musisz, a mimo to ze mną jedziesz.
– W końcu jesteśmy razem, kochanie – zaśmiałam się. – Tam, gdzie ty, tam i ja.
Żart mi chyba nie wyszedł, bo Harry nie odpowiedział. Wręcz przeciwnie, bo nagle spoważniał i dopóki nie wzięliśmy po drodze pani Styles i Gemmy oraz nie dotarliśmy na lotnisko słowem się do mnie nie odezwał. Chyba w jakiś pokrętny sposób go nie obraziłam? Na marginesie, dziwnie milcząca była również jego mama, która przez całą podróż samochodem wpatrywała się przez okno. Może taki był ich rodzinny zwyczaj, że przed odlotem trzeba siedzieć cicho? Dlaczego więc Gemma nadawała jak katarynka?
– Powiecie mi wreszcie, o co wam chodzi? – zagrzmiała Gemma, głośno odstawiając na blat kubek z kawą.
Siedzieliśmy w restauracji, czekając na odlot i jednocześnie jedząc śniadanie. Pierwszy raz, odkąd poznałam rodzinę Stylesa, siedzieliśmy cicho.
– O nic, Gemma. Jedz, bo zaraz mamy odprawę.
– Ale, mamo – jęknęła – nie mogę nawet na was patrzeć, jak tak z Harrym rzucacie sobie dziwne spojrzenia.
– Nie wtrącaj się. To nie twoja sprawa – niemal wywarczał Harry.
– Julie – zwróciła się niespodziewanie do mnie – a ty coś wiesz?
Wzruszyłam ramionami, nie chcąc się wtrącać.
Choć, szczerze mówiąc, też byłam niesamowicie ciekawa powodu sprzeczki Stylesa z mamą. Może poznała prawdę o naszym związku? Że był czystą kpiną. Chociaż wtedy na bank bym wiedziała, bo mi także dostałoby się za kłamstwo.
– Jestem po prostu zawiedziona postawą twojego brata, Gemma. Nie tak was wychowałam, dzieci.
– O, kurwa, braciszku, co zrobiłeś?
– Gemma. Język – upomniała pani Styles córkę.
– Każdy popełnia błędy, mamo.
– Oczywiście, że tak, ale potem potrafi się do nich przyznać i odpokutować.
– To o to ci chodzi? – prychnął, odrzucając od siebie sztućce, które z brzdękiem uderzyły o prawie pusty talerz. – Mam się wyspowiadać?
– Myślę, że nikt nie chciałby być… oszukiwany.
O, cholera, przełknęłam ślinę. Ona wiedziała. Mama Stylesa poznała prawdę. Dlaczego więc jeszcze niczego mi nie powiedziała? Ręce zaczęły mi się pocić, kiedy nerwowo mięłam serwetkę.
– Dobra! – warknął. – Niech ci będzie!
– Nie robisz mi łaski, wyznając prawdę, Harry. Musisz się ukorzyć przed sobą i sam chcieć być fair.
Przez kolejne piętnaście minut znów panowała wokół nas grobowa cisza. Nawet Gemma nie kwapiła się do rozmowy, skupiając się na frytkach, które pochłaniała w żółwim tempie. Po uregulowaniu rachunku przez panią Styles, nadaniu bagażu, wreszcie skierowaliśmy się na gate. Do odlotu samolotu zostało trochę ponad trzydzieści minut, więc pewnie już zaczęli wpuszczać na pokład.
Szłam powolnym kroczkiem, wpatrując się w podłogę. Nagle poczułam, jak Harry ciągnie mnie za rękę w stronę automatu z kawą.
– Idźcie. Zaraz do was dojdziemy – zawołał.
– Wszystko w porządku? – spytałam, kiedy już staliśmy i czekałam na jakiekolwiek wytłumaczenie, dlaczego mnie odciągnął. Zaczęłam się niepokoić, widząc jego strapioną minę.
– Tak. Nie. W sumie to nie.
– Coś się stało? – dopytałam. – Twoja mama się połapała, prawda?
– Co?
– Wie, że nasz związek to jedna, wielka bujda? Pewnie bardzo się wściekła – lekko się zestresowałam i poczułam wyrzuty sumienia. Bardzo polubiłam tę kobietę, więc nie chciałam jej oszukiwać… – Kurczę, powinniśmy ją przeprosić. Właściwie to o ogóle nie powinnam się zgadzać na twój durny pomysł.
– Nikt nic nie wie, Julie, nie panikuj – westchnął głośno.
– Nie? – zdziwiłam się. – To o co chodzi? Dlaczego zachowujesz się, jakby stała się najgorsza rzecz na świecie.
– Bo się stała. Wczoraj, jak wróciłem do akademika, przyszła do mnie Stella.
Zamilkł, a i ja się nie odezwałam. Nie czułam potrzeby, bo od razu się pokapowałam. Poczułam bolące ukłucie w klatce piersiowej, ale – szczerze – czego mogłam się spodziewać? Nie byliśmy ze Stylesem parą. Miał prawo spotykać się z innymi dziewczynami, uprawiać z nimi seks.
– Po prostu mama weszła do pokoju i widziała, jak się całujemy.
– Och.
Całujemy. Nie bzykamy.
– Och? I tyle? Tylko tyle masz do powiedzenia? – zezłościł się.
– A co mam więcej mówić? – zdziwiłam się. – Pewnie jakoś się jej wytłumaczyłeś, chociaż sądząc po waszym dzisiejszym zachowaniu, niezbyt uwierzyła.
– Przepraszam, Julie.
Uniosłam brwi.
– O czym ty mówisz?
– Zdradziłem cię. A przynajmniej zdradziłbym cię, gdyby mama nie weszła do pokoju.
– Styles – roześmiałam się ponuro, bo w sumie w ogóle nie było mi do śmiechu. Chciałam uciec – nie jesteśmy naprawdę w związku. My udajemy. Nic mi do tego, że się z kimś przespałeś.
– Całowałem – poprawił automatycznie.
– Jak zwał, tak zwał.
Odwróciłam się, chcąc odejść, ale zostałam przytrzymana.
– Serio przepraszam, Julie. Może jesteśmy w udawanym związku, ale ja tak nie chcę – wyznał.
– Co? Nie chcesz być w udawanym związku? No, okej. Jeszcze pół godziny i twoja siostra i mama odlecą. Wszystko wróci do normalności.
Przełknęłam gulę szybko rosnącą w gardle.
– Nie chcę, żeby ten związek był udawany. W sensie chcę naprawdę spróbować, Julie, z tobą.
– Nie rozśmieszaj mnie, Harry – prychnęłam. – Przecież ty mnie nawet nie lubisz.
– Lubię.
Założył ręce na ramiona, przez co wyglądał jak małe, obrażone dziecko, które nie dostało lizaka.
– No, okej, lubisz mnie, ale z tego, co mi wiadomo, do stworzenia związku potrzeba czegoś więcej niż samego „lubienia się”.
Styles pokiwał głową.
– Czy jak moja rodzina pojedzie, dasz mi szansę? W sensie pozwolisz mi zabierać się na randki, do kina, restauracji i na spacery? Pozwolisz mi robić te wszystkie niemądre rzeczy, które robią ludzie, nim oficjalnie zaczną ze sobą być?
Czy ja oby się nie przesłyszałam?
– Mówisz serio? Chcesz… chcesz naprawdę się ze mną umawiać?
– Tak. W jakiś pokręcony sposób zaczęło mi na tobie zależeć, Julie. I chyba nie chcę stracić tego dziwnego uczucia.
– Chyba?
– Na pewno nie chcę – poprawił się szybko i lekko uśmiechnął. – Naprawdę przykro mi za Stellę. To też się już nigdy nie powtórzy. Nie chcę być taki, jak mój ojciec. Nie będę zdradzał.
Styles przez pomyłkę ujawnił fakt ze swojego życia.
– Będę musiała to przemyśleć. Potrzebuję czasu.
– Jasne – potaknął od razu. – Rozumiem.
– Powiedz mi jeszcze – dodałam po chwili namysłu – co takiego się zmieniło? Dlaczego chcesz spróbować ze mną? A co z JD?
– Czekałem na to pytanie. Szczerze? Nie mam za chuja pojęcia, co się zmieniło… Po prostu cię lepiej poznałem. I jak się okazało, JD była jedynie chwilową fascynacją.
– Czyli mam rozumieć, że już niczego do niej nie czujesz?
– Po prostu zostawmy tę rozmowę na kiedy indziej, dobrze? Cieszę się, że się zgodziłaś. Chodź, bo mama i Gemma odlecą bez pożegnania.
Zgodziłam się, bo co innego mogłam zrobić? Może Harry myślał, że udało mu się uniknąć odpowiedzi na moje pytanie, ale niech to chwilowe poddanie się go nie zwiedzie. Jeszcze kiedyś poznam prawdę. Albo jako Julie, albo JD.
– Już myślałam, że nas olaliście – powiedziała Gemma, kiedy do nich podeszliśmy. – Za pięć minut już nas tu nie będzie, gołąbeczki, i będziecie się mogli migdalić bez przeszkód.
Zarumieniłam się lekko, a potem jeszcze bardziej, gdy dziewczyna przygarnęła mnie w ramiona i mocno przytuliła.
– Zachowuj się, synu.
Usłyszałam głos mamy Stylesa. Pocałowali się w policzki.
– Będę grzeczny, mamo – wybąknął zawstydzony.
– Wiecie, dzieci – powiedziała, zwracając się także do mnie – na początku myślałam, że ten wasz związek jest udawany, że próbujesz mi zamydlić oczy, Harry. Teraz jednak jestem stuprocentowo pewna, że się kochacie. Jeszcze nigdy nie widziałam cię takiego szczęśliwego, synku. Dziękuję, Julie, że tak pozytywnie na niego wpływasz. Rób tak dalej, a może wyrośnie z niego lepszy mężczyzna.
Teraz na bank byłam czerwona na twarzy jak burak.
– Gadasz głupoty, mamo – stwierdził Harry, bo w sumie co innego mógłby odpowiedzieć?
– Ja tam swoje wiem. No, dobrze, do zobaczenia, dzieci. Trzymajcie się ciepło.
Dostaliśmy po jeszcze jednym uścisku, po czym Gemma i pani Styles przekroczyły bramki prowadzące do samolotu.
– Czyli to koniec? – spytałam, ruszając w stronę parkingu, gdzie Harry zostawił samochód.
– Chyba dopiero początek. Pamiętasz, co mi obiecałaś? – spytał, jednocześnie zarzucając mi rękę na ramiona i przyciągając bliżej. – Już mi się nie wywiniesz, Butler.
Myślę, że nawet nie chcę ci się wywinąć, Styles, pomyślałam.
Odpowiedziałam mu jedynie cichym:
– Mhm.

7 komentarzy:

  1. Czołem!
    Rzeczywiście ekspresowo ci to poszło ;). Fajne, polskie miasto powiadasz ? Toruń jest naprawdę ładny, z wielką chęcią wybrałabym się tam raz jeszcze. Chociaż nie wiem czy to dobre miejsce na majówkę, zależy czego się szuka :P. Objedzeni tylko troszeczkę i o troszeczkę za dużo (czymże są święta bez odwiedzin u babci ;D)
    Wiesz, że jakoś nie wpadłam na to, że to akurat Gemma odkryje prawdzie powiązanie JD z Julie ?. Harry faktycznie jest cholernie romantyczny, przyznaję to :D. Ale się zakochał, a to już coś. Ciekawa jestem co dla niego wymyśliłaś, jak już się dowie całej prawdy.
    Trzymaj się ciepło
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej! :)
      W Toruniu byłam, zwiedziłam, co mogłam, piwa piernikowego się napiłam i miło spędziłam weekend. Na razie chyba starczy. :P Jak u babci, to na bank się najadłaś na tydzień wprzód. :D

      Serio? Myślałam, że akurat to, że Gemma odkryła prawdę, wyda się najbardziej przypuszczalne... Fajnie, że Cię zaskoczyłam. Ale zdradź mi, kogo obstawiałaś? :)
      Buziaki!

      Usuń
    2. Właściwie to nie myślałam o nikim konkretnym, raczej kogoś ze znajomych Harry'ego bym obstawiała, ale na to że akurat Gemma to odkryje, tym bardziej bym nie wpadła :D

      Usuń
  2. Witam :)
    W tamtym rozdziale nie mogłam dodać komentarza nie wiem czemu. :(
    Ale nadrabiam tutaj. Cieszę się bardzo, że wróciłaś.
    Mam nadzieję na częstsze dodawanie rozdziałów.
    Do następnego <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! :)

      O, ciekawe, co się stało? Oby tylko bardziej się coś nie rozwaliło. Miejmy nadzieję, że była to jednorazowa sytuacja. :)
      Dziękuję! Słysząc takie słowa, aż chce się pisać! I gdy tylko uda mi się sklecić więcej, to nowe rozdziały z pewnością zaczął się pojawiać częściej. ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hej :D
    Ja chociaż co kilka dni sprawdzam czy jest nowy post. To mile byłam zaskoczona ze się pojawił. Rozdział świetny, jak zawsze. Niestety naszły mnie obawy, ze zblizamy się do końca historii :-(
    Z miast na wypoczynek to cieżko mi coś polecić ja zawsze chciałam zwiedzić Kraków i Międzyzdroje.
    Na koniec dodam życze udanej majówki, energii do życia i weny do pisania :-)
    Zyczy Dorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Mega miło, że trwałaś i czekałaś! A historia, spokojnie, może i się skończy, ale za to pewnie zacznie się kolejna. Albo przynajmniej dokończy któraś z zaczętych. ;P
      I chyba właśnie na Kraków padnie wybór. ;)

      Oby majówka też Ci się udała!
      Pozdrawiam!

      Usuń