Przedstawiam ostatni Dzień Skutków nudy - udało się! Kolejna historia została zakończona, dacie wiarę? ;) A propos zakończenia: postanowiłam dodać je od razu, a nie w oddzielnym poście jak wstęp. W końcu to zaledwie - spojler, spojler! - parę zdań. :)
Ogólnie miło by było dowiedzieć się, jak SN się Wam podobało (lub nie). Pamiętajcie o dokarmianiu Wena, duszyczki, a szczególnie teraz, bo potrzebuję naprawdę dużych ilości na sklecenie kolejnych rozdziałów na Fortunę.
https://weheartit.com |
Chciałabym Wam też mocno podziękować za ilość lajków na fanpage'u Melodyjek! Ich liczba jest wręcz niewiarygodna: ponad 2150! Dziękuję! ;* Kliknijcie TU, jeżeli bardzo byście chcieli dołączyć do tego zacnego grona. :P
Do następnego!
Wasza,
Ew
DZIEŃ 7
Na szczęście we
wczorajszym wieczornym wydaniu Proroka reporter umieścił artykuł o znalezieniu
Pottera całego i zdrowego. Podobno przypadkowo trafił na niego mugol, który od
razu zawiadomił mugolską policję, a potem poszło z górki i Aurorzy wreszcie
znaleźli swojego szefa. Oczywiście, nie obyło się bez przesłuchania, ale Potter
milczał jak zaklęty. Podobno był lekko poturbowany, bo parę razy pod wpływem
wiatru dostał z gałęzi krzaków, w których leżał. Ale to były błahostki.
Najważniejsze,
że Harry wrócił.
Tą myślą przez
pół dnia żył Draco. Szwendał się po domu załamany, nie mógł znaleźć sobie
miejsca, szczególnie gdy na komodzie nadal stały ramki z ich wspólnymi
zdjęciami. Postanowił przestać wymyślać głupie plany i chociaż raz w życiu być
poważnym człowiek. Analizował, dumał i wspominał niemal każdy ich wspólny
moment, aż wreszcie doszedł do paru interesujących wniosków.
Szybko zarzucił
szatę, chcąc wyjść, ale przerwało mu ciche pukanie do drzwi.
Ze zmarszczonym
czołem otworzył. Zobaczywszy Harry’ego, dosłownie osłupiał. Potter miał
pozacinaną twarz pełną zaschniętych ran, rękę w bandażu, poza tym Draco
dostrzegł też siniaka przy szyi.
– Merlinie, Harry, tak
bardzo mi przykro – palnął, a jego głos zadrżał. – Gdybym tylko wiedział, to
przenigdy bym ci tego nie zrobił. Naprawdę bardzo przepraszam.
– Co się stało, to się nie
odstanie.
– Ale mimo wszystko mogłem
pomyśleć... Ale, czekaj, wejdź do środka. Nie będziemy przecież rozmawiać w
drzwiach. O ile w ogóle po to przyszedłeś. Właściwie, co tu robisz?
Harry odchrząknął.
– Jest już dwudziesta.
– I? – zdziwił się Malfoy.
– I przez cały dzień miałem
spokój. Nie wymiotowałem, nie trafiłem do Munga, nie zostałem pobity, porwany
ani żadne wyjce nie wleciały do mojego gabinetu. Przyszedłem zobaczyć, czy
wszystko w porządku, czy to tylko cisza przed burzą.
Draco przełknął ślinę.
– Harry, spokojnie, już
wszystko zrozumiałem.
– To znaczy? – spytał
Potter.
– Kocham cię, Harry.
Bezgranicznie kocham, dlatego powinienem pozwolić ci odejść. Dość już głupich
planów i uprzykrzania życia tobie i... Ginny – zająknął się, bo imię wiewióry
naprawdę ciężko przechodziło przez gardło. – Jeżeli tylko z nią jesteś szczęśliwy,
to niech będzie. Odpuszczę. Zrobię wszystko, bylebyś czuł się lepiej i robił
to, co kochasz. I kochał tego, kogo chcesz, a nie tego, do którego się
przyzwyczaiłeś.
– J–ja? Ty mówisz serio?
Harry przekrzywił głowę,
baczniej przyglądając się Malfoyowi. Nie dostrzegł jednak oznak żadnej choroby.
Przygryzł wargę.
– Zupełnie serio. Poddaję
się, Harry. Miałem swoją szansę i ją zmarnowałem. Byłem głupi, nie doceniając
ciebie i nie próbując cię, no, nie wiem, mniej zanudzać? Po prostu myślałem, że
obaj tego chcemy... Powinienem zwracać na ciebie większą uwagę. Przepraszam,
bardzo tego żałuję. Właściwie niczego nie żałuję bardziej.
– Naprawdę się poddajesz? To
nie jest wstęp do kolejnego, niecnego pomysłu? – dopytywał Harry, nie do końca
przekonany o uczciwości Draco. Nigdy nie widział go takiego... załamanego, więc
nie wiedział, co myśleć.
– Tak, naprawdę.
Między nimi zaległa cisza.
Wszystko, co miało, zostało powiedziane.
Harry powoli pokiwał głową i
się odwrócił.
– Mam nadzieję, że kiedyś mi
wybaczysz.
Ostatnie słowa Malfoya
dzwoniły Harry’emu w uszach po powrocie do mieszkania, podczas prysznica, a
nawet kładzenia się spać.
A Draco po
prostu siedział na łóżku, wpatrywał się w ciemną przestrzeń i myślał, jak dalej
potoczy się jego życie i że bez Harry’ego wszystko straciło kolory.
ZAKOŃCZENIE
– Nie sądziłem,
że jesteś gotowy na takie poświęcenie, Draco.
– Harry? Co tu
robisz?
– Mieszkam?
– Co? Przecież
zabrałeś rzeczy. Rzuciłeś mnie dla cholernej, rudej wiewióry... Co, swoją
drogą, nadal mocno mi uwłacza.
– Nie wierzę,
że nie domyśliłeś się prawdy... Chciałem tylko ożywić nasz związek.
– ŻE CO TY
CHCIAŁEŚ?!
– Ożywić nasz
związek... Draco? Wszystko okej? Draco? Draco, proszę, schowaj różdżkę. Draco?
Draco!
– Będziesz
cierpiał, Potter, oj, będziesz cierpiał. Już ja ci „ożywię” ten przeklęty
związek, zobaczysz. Jeszcze zamarzysz o nudnym życiu... Ba! Zabłagasz o tę
pieprzoną nudę!
Siemasz!
OdpowiedzUsuńTrochę już masz tych napisanych historii na koncie, co ? :). Jasne, że Skutki nudy się podobały, to w końcu bardzo fajna i lekka odskocznia od tych nieco dłuższych cośków i mimo początkowych, mieszanych uczuć (chociaż absolutnie nie mam nic przeciwko konfiguracji Harry- Draco :D) bez problemu się przekonałam, chyba po części właśnie przez ten komediowy klimat ;). Zdarzało mi się czytać gdzieś, kiedyś okropnie ciężkie teksty z tą parą i chyba stąd jakiś dystans na początku, ale nie miej mi tego za złe, przekonałaś mnie do swojej wersji ! :P Może stwórz coś w ten deseń z inną para, hmmm ? To tylko taka luźna sugestia ;). Ostatni rozdział... no co tu dużo mówić Harry chyba zasłużył na pomnik za cierpliwość, serio. Już sobie wyobrażam "nudę" w wykonaniu Draco po tym wszystkim :D.
Cieszę się, że Fortuna idzie do przodu, weny życzę jak najwięcej się da, no i cierpliwości też, najlepiej takiej na miarę Harry'ego właśnie ;).
Trzymaj się ciepło
Monika
Czołem!
UsuńNo, faktycznie, trochę tego już się nazbierało, ale to dobrze. To znaczy, że od tych ponad dziesięciu lat Wena za często mnie nie opuszcza - a nawet jeżeli, to zawsze wraca. :) Odpukać, oczywiście!
Cieszę się, że mimo początkowej niechęci, przekonałam Cię do Skutków. Najlepszy komplement ever. ;) A co do Twojej sugestii, to chyba wolałabym teraz napisać coś poważniejszego, z wciągającą fabułą i wartką akcją. Ale trzeba wpierw znaleźć czas i mnóstwo chęci. :)
Już niedługo pojawi się pierwszy rozdział Fortuny, więc powinnam się spiąć i napisać trochę wprzód. Trochę wolno to idzie, ale fortunowskie rozdziały są dłuższe, bo chciałam, żeby w każdym się coś działo. Więc pewnie dlatego. Chociaż praca nie należy do dobrych towarzyszek autorów. :)
Pozdrawiam i mocno ściskam!