10. Serce i umysł rzadko kłamią jednocześnie
~ Jonathan Carroll
~ Jonathan Carroll
Zegar właśnie wybił godzinę pierwszą w nocy, jednak wieża Gryffindoru nadal huczała od muzyki. Mimo że było aż tak głośno, nikt nie narzekał, a wręcz przeciwnie czasem nawet prosili o zwiększenie mocy regulatora.
- Kartofelku, może skusiłabyś się na jakąś przekąskę? – zaczął ironizować Łapa w stronę Dorcas. Oni chyba jako jedyni wyglądali na trzeźwych. Trzeba było tylko pozazdrościć im aż tak mocnej głowy.
- Nie, pomidorku, nie jestem głodna – rzuciła od niechcenia i z wyrazem szoku nadal wpatrywała się w całującą parę, która siedziała w kącie. Zazwyczaj od takiego widoku trudno odwrócić wzrok.
Syriusz pokiwał głową z dezaprobatą, po czym złapał ją za brodę i odkręcił w swoją stronę. Jej ciemne tęczówki przysłoniła mgła odoru alkoholowego, jednak z uwagą przypatrywała się każdym ruchom Łapci.
- A teraz mi powiedz, ogóreczku, czy masz ochotę na przekąskę? – powtórzył pytanie z dziwnym błyskiem w oku. Dziewczyna zamyśliła się przez chwilę, po czym zachichotała lekko. Jego zdanie miało w końcu dwa przesłania. Uśmiechnęła się znacząco i odgarnęła kosmyk włosów, który wszedł jej do buzi.
- Wybacz, marcheweczko, ale dziś wieczór jestem zajęta – odrzekła spokojnie i wolnym, delikatnie zataczającym się krokiem, podeszła do stolika, na którym tańczyły Lily i Anne. Z pomocą jakiegoś chłopaka z piątej klasy, ona również wdrapała się na owy mebel i zaczęła wraz z przyjaciółkami szaleć na całego
Syriusz zaś siedział dalej na swoim miejscu i zaskoczony wpatrywał się w brunetkę. W jego głowie myśli wirowały do rytmu piosenki Evanescene. Zresztą nawet zaczął potupywać nogą, aby po chwili z szerokim uśmiechem na twarzy pójść do dziewczyn. Wskoczył na stół, wymachując przy tym wszystkimi częściami swojego ciała. Lily pisnęła z uciechy i podskoczyła do góry. To był jej błąd, bo kiedy Łapa zawitał koło nich, zrobiło się mało miejsca. Noga jej się podwinęła, przez co o mało co nie spadła na tyłek. O mało co, ponieważ na szczęście złapał ją Oliver z siódmego roku. Uśmiechnął się do niej niepewnie, jednak nie zwolnił uścisku. Rudej jakoś to nie przeszkadzało, tym bardziej, że ktoś włączył wolny kawałek. Lilka oparła swoją głowę o jego ramię, a ręce zarzuciła mu na szyję. Kiwali się wolno w rytm muzyki.
- Za Lily Potter! – Krzyknął raptownie ktoś z końca Sali, podnosząc wysoko kieliszek do góry. Jak się później okazało był sam James, który kiedy tylko zauważył jej wściekły wzrok, szybko się poprawił: - Evans!
Wszyscy, słysząc, że czas wznieść kolejny toast, zaczęli pędem podbiegać do swoich butelek, kieliszków czy szklanek, aby po chwili zdrowo z nich łyknąć.
Dorcas, widząc owy rozgardiasz, cicho wymknęła się z Pokoju Wspólnego. Rzuciła na siebie zaklęcie trzeźwości, po czym żwawo ruszyła w kierunku starej klasy od transmutacji. Była już trochę spóźniona, dlatego zwiększyła trochę swoje tempo. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że poprzez owy pośpiech zapomniała zamknąć za sobą portretu, a Gruba Dama już spała, więc sam również nie mógł się zatrzasnąć.
Syriusz, który cały czas ją obserwował, od razu poszedł za nią. Posuwał się cicho i co jakiś czas ukrywał się za ścianami, żeby go przypadkiem nie przyłapała. Nagle zauważył, że weszła do jakiejś klasy i na szczęście nie zamknęła drzwi – znowu! – więc ten zajrzał do środka, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia, kiedy zauważył, po co tam poszła.
Meadows zaś, kiedy tylko zauważyła chłopaka, stojącego do niej plecami, wręcz rzuciła się na niego. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy tylko na nią spojrzał. Pocałowała go. Robiła to z pasją i delikatnością, bo wiedziała, że wtedy go lekko podnieca. Zresztą ona uwielbiała tak działać na płeć przeciwną, a w szczególności na jej lubego, który przyciągnął ją bliżej do siebie i biorąc głęboki oddech, oddał pocałunek.
Łapa miał już tego dość. Nie dość, ze jego ukochana całowała się na jego oczach z jakimś innym chłopakiem, to jeszcze okazał się nim Reguluj, jego brat. Przeklną cicho, ale dość wylewnie, po czym obrażony na cały świat ruszył z powrotem na imprezę, jednak nie zamierzał dalej brać w niej udziału. Teraz już miał ochotę tylko na sen.
Jak burza wpadł do Wspólnego i stanął jak wryty w ziemię. Właśnie był świadkiem niecodziennej sceny. Otóż Lily Evans, prefekt świecący przykładem, właśnie zwymiotowała na Olivera. Bąknęła coś, ale nie usłyszał, co takiego, i szybko pobiegła do dormitorium, trzymając się za usta.
Syriusz zaśmiał się z jego miny, po czym spojrzał na resztę ludzi, którzy nawet tego nie zauważyli, ponieważ zajęci byli swoimi sprawami. Westchnął zrezygnowany i podszedł do Jamesa, który aktualnie bawił się z dwoma blondynkami. Stwierdził, że jednak weźmie przykład z kumpla, dlatego w jedną rękę wziął butelkę Ognistej, a drugą objął jakąś dziewczynę, która była najbliżej niego. Pociągnął zdrowy łyk, przez co zakręciło mu się w głowie. Od razu jakoś cieplej mu się na duszy zrobiło, dlatego, nie przejmując się ową lalunią, próbującą ciągle zwrócić jego uwagę na siebie, wnet opróżnił całą butelkę. Po niej były kolejne dwie, a po nich jeszcze kremowe piwa. Sam nie wiedział, ile dokładnie wypił. Zabawa jeszcze trwała, chociaż zostali tylko ci najbardziej wytrwali.
Po jakimś czasie był ledwo przytomny, ponieważ promile alkoholu już od dawna przejęły kontrolę nad jego ciałem i umysłem. Na czworaka więc poczłapał do dormitorium. Ułożył się wygodnie na swoim łóżku, nawet nie zwracając uwagi, że czyjaś ręka wpiła mu się w brzuch, a włosy tej osoby wchodziły mu do buzi. Nieumyślnie objął dziewczynę w pasie i zasnął pochrapując cicho.
Słońce już dawno wstało, jednak pomimo tego, że próbowało obudzić uczniów swoimi jasnymi promieniami, ci nadal nie wstawali. W końcu po ciężkiej niedzieli, powinni wstać wypoczęci i pełni energii na nadchodzący tydzień. Tym razem chyba będzie troszeczkę inaczej.
Rudowłosa Gryfonka, dzięki której zrobiono wczorajszą imprezę, właśnie otworzyła oczy. Jednak szybko zamknęła je z powrotem i w głębi duszy przeklinała, że dzisiaj jest taka ładna pogoda, przecież słońce w ogóle nie daje jej spać! A mówią, że życie jest fair...
Poczuła, że coś wbija jej się w żebro. Przekręciła głowę w tamtym kierunku, ale gdy tylko zobaczyła, co to jest, wrzasnęła i niczym oparzona wstała z łóżka, przy okazji ślizgając się na czyiś bokserkach, przez co wywróciła się dość niefortunnie. Takiej pobudki się nie spodziewała. Przetarła oczy i znów spojrzała w tamtym kierunku.
- Cholera! – krzyknęła głośno do siebie, budząc przy tym posiadacza kruczoczarnych włosów, który podszedł do niej z uśmiechem. Po nim jakoś w ogóle nie było widać „syndromu dnia następnego”.
- Witaj, przyjaciółko – powiedział i specjalnie zaakcentował ostatni wyraz. Uśmiechnęła się krzywo do niego i zmarkotniała, widząc, że rozwalony na łóżku Łapa nie ma na sobie koszuli. – Co jest? – spytał Jim i jakby czytając jej w myślach, pacnął Syriusza w łeb. Czarny, wybudzając się z krainy snów, nagle pisnął głośno:
- James, ty potworze! Oddaj mi w końcu moje szczęśliwe skarpetki! Bez niech nie będę miał powodzenia u dziewczyn!
Zamilkł, bo dotarł do niego sens słów, które wykrzyczał. Jednak stało się to trochę zbyt późno. Zaczerwienił się mocno, mrucząc coś niewyraźnego pod nosem, kiedy usłyszał śmiech Lilki i Jamesa; oni wręcz byli naprawdę rozbawieni nowym odkryciem. Miał już zamiar im coś dogadać, gdy poczuł, że jego głowa robi się strasznie ciężka. Opadł więc z łoskotem na poduszki i jęknął przeciągle, łapiąc się za głowę. Tak, te cztery butelki Ognistej Whiskey nie były dobrym pomysłem, musiał to przyznać.
Ruda także poczuła ten pulsujący ból w skroniach, jednak nie straciła zimnej krwi. Wzięła pierwszą lepszą różdżkę i rzuciła na siebie zaklęcie trzeźwości, a po chwili i chłopaki zostali nim uraczeni. W tym momencie wszyscy byli wdzięczni osobie, która je wynalazła. Jednak mimo tego, że czuli się już nadzwyczaj dobrze, postanowili jednogłośnie, że dzisiejsze lekcje sobie odpuszczą. Nie ma to jak małe wagary w towarzystwie przyjaciół.
- Lily, a właściwie skąd ty się wzięłaś u nas w dormitorium? – zapytał Potter z ciekawości. To pytanie męczyło go już od dobrych paru minut. Ta tylko spojrzała znacząco na Łapę i kiedy zauważyła, że pokiwał głową, westchnęła.
- Spałam u was – powiedziała szybko, mając wielką nadzieję, że James nie zada tego okropnego pytania. A, niech to, pomyślała, gdy je usłyszała:
- A gdzie spałaś? Bo na podłodze cię jak nie zau… - przerwał w środku zdania i otworzył szeroko oczy. Poukładał sobie w głowie wszystkie fakty, po czym przyjrzał się Łapie; jego braku koszuli, a także spodni. - Świetnie – warknął poirytowany i szybko odsunął się od tej dwójki. – I jak, wyspaliście się? – zironizował, po czym z impetem rzucił się pod łóżko w poszukiwaniu skarpetek.
- Jim, przestań. Nic nie zaszło – powiedziała z przekonaniem. - Chyba – dodała niepewnie i spojrzała na Syriusza, który od razu pokiwał przecząco głową, przy okazji przekonując do tego i siebie. – Zapamiętałabym to zresztą, a nic nie pamiętam, więc nie ma sprawy – warknęła sama do siebie. Prychnęła niczym rozjuszona kotka, gdy przyuważyła, że chłopaki wpatrują się w siebie dziwnym wzrokiem, i sięgnęła po buta. W końcu musi się kiedyś ubrać, prawda? Nie zauważyła jednak małego szczegółu, którym było to, że Potter puścił oczko przyjacielowi.
- Taki z ciebie przyjaciel?! – krzyknął Rogaty, tak głośno, że dziewczyna aż podskoczyła wystraszona. – Ty chcesz mi wszystko odebrać! – Wyciągnął różdżkę w jego kierunku. Syriusz nie pozostał mu dłuży. – Najpierw tytuł naczelnego Huncwota, a teraz dziewczynę! Black, ty zakichany dupku!
- Potter, po nazwisku, to po pysku – odwarknął brunet i machnął różdżką, z której końca wystrzelił niebieski strumień światła. Jim odbił zręcznie zaklęcie, aby po chwili kontratakować i posłać w stronę kolegi swój, tym razem, żółty promień.
- Stop, przestańcie! – krzyknęła Lily i weszła między chłopaków, chcąc im przerwać pojedynek. W duchu dziękowała Merlinowi, że natychmiast przestali. – Jesteście przyjaciółmi – warknęła poirytowana ich zachowaniem. – To moja wina, bo to ja weszłam do tego lóżka jako pierwsza. Nie wiedziałam do kogo one należy, no! – jęknęła z prośbą w głosie, patrząc wymownie na Pottera i Blacka.
- Byłymi przyjaciółmi – odrzekł Rogacz mściwie, po czym dodał: - Skoro to ty się tam pierwsza znalazłaś, to nie mamy, o czym rozmawiać! – James złapał koszulę w locie i wyszedł z dormitorium, trzaskając mocno drzwiami. Rudowłosa spojrzała na zdenerwowanego Syriusza i najzwyczajniej w świecie rozpłakała się. Nie chciała, aby przez jej pomyłkę, ucierpiała przyjaźń, nie ich przyjaźń… Czarny natychmiast podszedł do niej i przytulił ją mocno. W tym momencie, jak nigdy, chciał się przyznać do kawału. Jednak tego nie zrobił…
*
Pomimo tego, że minęły dopiero dwa dni, Lily miała już wszystkiego po dziurki w nosie. Nie dość, że dziewczyny, kiedy tylko dowiedziały się, o co poszło, przestały się do niej odzywać, to jeszcze reszta szkoła uważała, że chodzi z Blackiem, przez co powstał konflikt pomiędzy nim a Potterem. Oprócz tego wszystkie uczennice patrzyły na niż groźnie, a gdyby wzrok miał zabijać, na pewno już dawno leżałaby nieżywa w gnijącej trumnie.
W życiu jednak nie spodziewałaby się, że jej jedynym pocieszeniem będzie szurnięty kumpel Pottera, Syriusz. Przez te dwa dni zgrali się ze sobą wspaniale. Lily czuła się, jakby w nagrodę dostała wspaniałego, starszego brata, który zawsze się nią opiekuje, nie zważając na sytuację. Od tej pory zaczęła się tak do niego zwracać.
Właśnie siedzieli w bibliotece przy stoliku numer cztery, znajdującym się przy oknie, z którego widać było boisko do quidditcha. Syriusz nudził się niemiłosiernie, więc co jakiś czas puszczał oczko dziewczynom z jego funclubu albo dziobał rudowłosą piórem w rękę, którą trzymała na książce „Eliksiry dla zaawansowanych”.
- Łapa, przestań! Ja czytam – warknęła i wysłała mu krytyczne spojrzenie. Chłopak uwielbiał ją denerwować, bo była wtedy cała czerwona na twarzy oraz śmiesznie marszczyła nos. Nic sobie nie zrobił z jej przestrogi i – tym razem - zaczął ciągać ją za rękaw, ponieważ stwierdził, że pióro chciałoby jeszcze trochę pożyć, a gdyby tak dalej robił, prawdopodobnie by je złamała.
- Black, uprzedzam cię po raz ostatni! Jeżeli nie przestaniesz to cię stąd wykopię! – krzyknęła zdenerwowana dziewczyna i zacisnęła pięści, licząc do dziesięciu, aby się trochę uspokoić. Zapomniała jednak, że w bibliotece obowiązuje cisza, a przez jej dość piskliwy głos stara kwoka, pani Stabilo, wygoniła ją wraz z Syriuszem.
- Świetnie – prychnęła i złożyła ręce na piersiach. – To co masz teraz w planach, panie Kocham–Swój–Szanowny–Tyłek-I-Nie-Widzę-Nic-Poza-Nim?
Uśmiechnął się do siebie. Musiał stwierdzić, że Lily miała niezły charakterek, za co ją po prostu czasami uwielbiał. Czasami, ponieważ nieraz miał jej też dość. Zastanawiał się przez chwilę w milczeniu. Nagle do głowy wpadł mu wspaniały pomysł, w końcu muszą jakoś dokończyć dowcip, a teraz jest na to najlepszy moment – według niego, oczywiście.
Złapał, niczego nie spodziewającą się, dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę schodów prowadzących do góry. Zanim się zorientowała byli już na siódmym piętrze.
- Ty czy ja? – Usłyszała męski głos przy swoim uchu.
- Ty – odpowiedziała z uśmiechem i czekała na ciąg wydarzeń. Syriusz uśmiechnął się ledwo widocznie, po czym zaczął wędrować od jednej ściany do drugiej. Stała w milczeniu, aby po chwili westchnąć przeciągle, ponieważ zauważyła, że naprzeciwko niej pojawiły się wielkie, dębowe drzwi.
Chłopak pierwszy wszedł do pomieszczenia i zanim minęła minuta, gestem zaprosił Lily do środka, która bez żadnych oporów przeszła przez próg, stając jak wryta, kiedy tylko zobaczyła wygląd pomieszczenia. Otóż znajdowali się teraz w ogromnej sypialni, która była obsypana płatkami róż. Łoże z baldachimem, kanapy, kominek, wszystko to wpłynęło na nią bardzo pozytywnie i musiała przyznać w gruncie rzeczy, że jej przyjaciel ma gust.
Z ochotą usiadła na fotelu i pomyślała o herbacie. Wnet przed nią, na stoliku, pojawiły się dwa kubki z parującym płynem. Podała jeden Łapie, a drugi wzięła sobie, po czym zaczęła go powoli sączyć, wdychając przy okazji jej malinowy zapach.
Syriusz odstawił na pół wypitą herbatę i usiadł przed dziewczyną.
- Musimy pogadać – rzekł i z przejęciem wpatrywał się w Lily.
- Jasne – odrzekła i uśmiechnęła się do niego zachęcająco. Westchnął i złapał ją za ręce. Evans przyglądała mu się ze zdziwieniem, ale nic nie powiedziała.
- Kocham cię – szepnął i pocałował Rudą prosto w usta.
*
Kruczoczarny, po wyczerpującym locie na miotle, padł zmęczony na łóżko. Nawet nie zdążył zdjąć butów, kiedy Morfeusz porwał go w swoje ramion. Po chwili zaczął przewracać się to na jeden, to na drugi bok. Po jego czole zaś spływał gorący pot, a oczy mocno zacisnął, tak, że prawie nie było ich widać.
W swoim śnie był w jakimś dziwnym pokoju. Przez krótki moment przyglądał się otoczeniu, jednak kiedy zauważył, że na kanapie całuje się, jakaś znajomo wyglądająca, parka, szybko padł na fotel, bo nie chciał im przeszkadzać. Dopiero po chwili dotarło do niego, że to Lily i Syriusz, którzy obdarowywali się pieszczotami dość namiętnie, wręcz brutalnie. Chłopak położył się na nią okrakiem i zaczął odpinać jej bluzkę. Ona nie pozostała mu dłużna, ponieważ zaraz rozpięła mu zamek od spodni.
- Dosyć! – krzyknął James i jak szalony podbiegł do nich, po czym oderwał od niej Syriusza, trzymając go w żelaznym uścisku. – Przecież jesteśmy przyjaciółmi – puścił Łapę i sam opadł na kanapę. – Lily, wiesz, że cię kocham!
Obydwoje – Ruda i Łapa - zaśmiali się głośno, jednak Potter nie podzielał ich entuzjazmu. W tym momencie czuł się oszukany i był najzwyczajniej świecie zły. - Mówiłaś, że mnie kochasz! – zwrócił się w jej stronę.
- Ciebie nie da się kochać, napuszony łbie – parsknęła śmiechem.
- Łapa, przecież jesteśmy braćmi! – wykrzyknął zrozpaczony Rogacz. Tamten tylko, słysząc owe słowa, prychnął oburzony.
- Udawałem! Zresztą nigdy cię nie lubiłem, dlatego żenię się z twoją ukochaną. No, teraz już moją – dodał z wielkim uśmiechem i pocałował Lily w usta, tyle że tym razem trwało to krótko. Dziewczyna pisnęła uradowana i pokazała Jamesowi swój pierścionek zaręczynowy. Po jamesowych policzkach pociekły łzy rozpaczy. Nie wiedział czym były spowodowane: dowiedzeniem się, że nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela, czy tym, że jego ukochana go nienawidziła.
- Dlaczego? Jak to się stało? – szepnął, jednak zrobił to na tyle głośno, że go usłyszeli.
- Jeszcze się pytasz? – zakpiła i wydęła wargi z oburzenia. – To przez ciebie i ten głupi… - westchnęła. – Poza tym wtedy Łapcia mnie tak pocałował, że się zakochałam. Zresztą on też i to tylko przez dwa dni – wtulili się w siebie, jakby byli głusi na pojękiwania Pottera, który aktualnie podszedł do okna. Stanął na parapecie i skoczył, bo jego życie straciło jak najmniejszy sens.
Black przyciągnął do siebie swoją narzeczoną, po czym z mocą i lubością wpił jej się w miodowe usta.
Świetna notka! Po przeczytaniu jej czuję niedosyt...;) Domyślam się, że Pokój Życzeń i wyznanie Syriusza to pewnie kawał wymyślony przez Jamesa. Ci to mają pomysły;) Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńCo?! Nie wierzę! Przecież to niemożliwe. Ja już myślałam, że w Pokoju Życzeń będzie czekał na nich James, a tu ku**a [^^] Syriusz wyskakuje z takim wyznaniem... tym bardziej po tej rozmowie z Rogaczem... Powiem szczerze, że ta scena w ogóle mi się nie spodobała... :((. Jejciu! Mam nadzieję, że Lilka go opamięta... masakraaaa! Mimo wszystko, czekam! :))
OdpowiedzUsuńOMG! Ale się narobiło! Najpierw ten szlaban. Ale dlaczego Syriusz to zrobił skoro pogodził się z Jamesem?? Mam nadzieję, ze Lilce udało się zwiać! :D Czekam na ciąg dalszy! I pisz jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńNotka ciekawa :P Ale James za duzo myśli xD Sen był erotyczny haha ;D ale skołowalaś mnie, bo nie wiem czy to na końcu było na prawdę, czy nie? :P A Lily wygadała się Shlugornowi jak najlepszej przyjaciółce xD nie jeestesm pewna, czy ktoś by tak zrobił ;)) :P pozdrawiam :**:*
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że wyznanie Syriusza jest wielkim żartem. No ale zobaczymy ; ]. Ajj, mój prezent xD. Pozatym, to bardzo mi się podoba twój nagłowek, jest śliczny!
OdpowiedzUsuńNo nie...
OdpowiedzUsuńHahaha xD Ciekawe co na to Lily xD Już się nie mogę doczekać ;]]
OdpowiedzUsuńPewnie żartował :) James chciał zobaczyć jak zareaguje Lily i pewnie chodzi za nimi pod peleryną-niewidką XD Heh moja głupota nie ma granic XD A co do opisów bohaterów to są SUPER!. Hihihi uśmiałam się przy nich Super ci one wyszły. ^^
OdpowiedzUsuńmi się podobało...szacun za wymyślony koszmar, ja myślałam że to w realu...mam nadzieje że syrjek żartuje...
OdpowiedzUsuńBlack i Lily? O mamo... odbiegasz od kanonu - uwielbiam to. Ja na przykład prawie zawsze to robię xD
OdpowiedzUsuńwiadomo - lecę czytać dalej i mam na dzieję, że faktycznie epilog nadejdzie kiedyś :)
#MagiczneSmakołyki #Pieprzne Diabełki
OdpowiedzUsuńHej! Na początku chciałabym Ci bardzo pogratulować kreatywności i mimo, że jestem bardzo zapracowaną osobą naprawdę chciało mi się czytać Twoje rozdziały. Wiem, że nie przeczytałam wszystkiego, ale wciągnęła mnie ta historia, dlatego będę czytać ją dalej, ale póki co chciałabym napisać kilka słów od siebie.
Bardzo podoba mi się Twoja fantazja, cudowna wena. To ważne, żeby fabuła była niebanalna, bo to przyciąga czytelników.
Nie zauważyłam nigdzie błędów. Widać, że wkładasz wiele pracy w pisanie tej historii.
Jestem zachwycona tytułami rozdziałów. Jeden cytat aż sobie zapisałam.
Jestem zaskoczona, że w tym opowiadaniu nie trzymasz się faktów z książki, ale masz do tego pełne prawo, w końcu to jest Twoje.
Z jednym niestety zgodzić się nie mogę i co mnie za bardzo raziło w oczy. Lily była torturowana, wszyscy wiedzą kto jest sprawcą tego, a w zasadzie znają grupę tych ludzi to dlaczego nie ma z tego tytuły żadnych konsekwencji? To jest tutaj nielogiczne.
Masz pomysł na to wszystko, ja postaram się przeczytać jak najszybciej następne rozdziały i znów coś skomentować.
Papa! ;)
Na bloga trafiłam przez akcję Magiczne Smakołyki. http://katalog-granger.blogspot.com/p/akcja-komentatorska-magiczne-sodkosci.html
Hej! Bardzo dziękuję za komentarz i za takie miłe słowa odnośnie Fortuny, ale... O ile pamiętam, zgłosiłam opowiadanie Odwracając czas do tej akcji komentatorskiej. :) W końcu do katalog Granger, więc jedną z postaci musi być Hermiona. :)
UsuńPozdrawiam!