V DUMBLEDORE TO ZBOCZONY STARUCH – INFORMACJA POTWIERDZONA
Musiałem wymyślić jakiś dobry plan podbicia serca Granger, co okazało się trudniejszym zadaniem niż przypuszczałem. Już pomijając fakt, że była szlamą, ale jak do cholery miałem oszukać kogoś, kto czytał w myślach? Kurwa. Najgorzej, że nikomu nie mogłem powiedzieć. Gdyby było inaczej, od razu poszedłbym do Zabiniego – w końcu po coś go miałem.
W ogóle ciekawostka z ostatnich dni. Blaise, kumpel od siedmiu boleści, prawdopodobnie znalazł sobie dziewczynę! Nie kłamałem! Okej, nie widziałem jej osobiście, ale strasznie kręcił, gdy go zapytałem.
Chwileczkę, zastanowiłem się. Przecież mogłem z kimś porozmawiać!
Niczym z procy wybiegłem z dormitorium, by wreszcie dotrzeć do pokoju wspólnego Ravenclawu. Tak, jak się spodziewałem, Samantha siedziała na jednej z kanap i czytała książkę. Na mój widok ewidentnie posmutniała.
– Cześć. Mam do ciebie sprawę – zacząłem, siadając obok.
– Jaką?
– Chodzi o Szaka...
Nie dokończyłem, bo zakryła mi usta ręką. Szepnęła też coś, co brzmiało jak: „nie tutaj”, po czym zaczęła ciągnąć mnie do wyjścia. Szliśmy w ciszy, dopóki nie weszliśmy do jakiejś klasy. Rozejrzała się, gdy weszliśmy do środka. Gdy pokój okazał się pusty, spojrzała na mnie spod byka.
– Co chcesz wiedzieć? – spytała bez ogródek.
– Eee... – zacząłem elokwentnie. – Szakal powiedział, że mam przyjść do ciebie...
– Gdy nie będziesz czegoś wiedział. Tak, wiem. Czego więc nie wiesz?
Brzmiała stanowczo, co strasznie mnie wkurzało. Co się stało z tą słodką dziewczyną, z którą się umówiłem? Po raz pierwszy w życiu postanowiłem schować dumę w kieszeń i nie rzucić w nią zaklęciem.
– Nie mam pojęcia...
– Jak zdobyć Granger? – Znów przerwała mi wpół zdania. Kurwa.
Nagle usłyszałem skrzypnięcie drzwi.
„Do dzieła!”
Dałbym sobie głowę uciąć, że Szakal właśnie przemówił w myślach do Samanthy. Nie dane mi było nawet do końca się zastanowić, o co chodziło, ponieważ zostałem pocałowany. Tak, proszę państwa, Samantha właśnie w tej chwili całowała i lizała moje usta. Może nawet by mi się to spodobało, ale czułem się, jakbym kogoś zdradził. Dlatego sekundę później wyciągnąłem różdżkę i rzuciłem zaklęciem w dziewczynę. Dobrze, że potrafiłem czarować niewerbalnie.
– Pogrzało cię?! – krzyknąłem na Werber. – Co cię opętało?! Wiem, że jestem przystojny, i w ogóle, ale tylko ja mogę całować bez pozwolenia!
– Cicho!
Samantha to zła osoba. Bardzo. Kto śmie uciszać Malfoya?
– Słucham?
– Dla twojej wiadomości mi też się nie podobało, ale mus to mus – powiedziała tak spokojnie, jakby mówiła o pogodzie.
Że co, proszę!? Nie podobało jej się? Całowała się z największym przystojniakiem w szkole i jej się nie podobało?! Bez wahania i z ogromną złością podszedłem bliżej, by nią zawładnąć. Zacząłem ją całować, wiedząc, że tym razem się nie oprze. Z Malfoyem nie warto żartować.
Coś znów skrzypnęło, lecz się nie przejąłem. Wepchnąłem język do buzi Samanthy, chwytając ją brutalnie za włosy. Poczułem obrzydzenie, ale się nie poddałem. Przypomniałem sobie słowa, które tak bardzo mnie uraziły. Nikt nigdy nie powie, że Draco Malfoy nie potrafi całować, już moja w tym głowa!
– Dobra, dosyć – zarządziła osoba znajdująca się z tyłu. Poznałem ten głos. Należał do kobiety, zdecydowanie. Brzmiał niczym miód na bolące gardło. Odkleiłem się więc od Werber, która wbrew całej sytuacji uśmiechnęła się ironicznie. Sapała głośno. Ja zresztą też.
– Jako prefekt...
– Hola, hola. Ja też jestem prefektem – pochwaliłem się, wypiąłem dumnie pierś i odwróciłem się na pięcie. – Granger?
Super, jeszcze tej tu brakowało.
„Coś ci nie pasuje?”
Chciałem jej odwarknąć coś groźnego, strasznego i w ogóle złego, ale się powtrzymałem. Musiałem pamiętać o planie. Nie dałbym rady rozkochać w sobie Granger, jeżeli byłaby wkurzona. Natychmiast zmieniłem bieg myśli, by przypadkiem Gryfonka niczego nie usłyszała.
Westchnąłem, poddawszy się.
– Profesor Dumbledore wzywa nas do swojego gabinetu, Malfoy. I nie patrz tak na mnie – dodała – sama nie wiem po co.
Granger, nadal wściekła, wyszła z klasy. Wziąłem parę głębokich oddechów, by się uspokoić. Rzuciłem krótkie: „na razie” do Samanthy i cóż miałem zrobić? Pobiegłem za Gryfonką. Zrównaliśmy kroku dopiero na końcu korytarza. Szliśmy w milczeniu, jednak cały czas nurtowała mnie pewna myśl. Skąd Granger wiedziałą, że byłem w tej przeklętej klasie? Czyżby zakochała się w Malfoyu i mnie śledziła?
„Chyba śnisz!”
„O tobie? Zawsze”. Nie mogłem się oprzeć, na co dziewczyna prychnęła.
Chwilę później stanęliśmy przed chimerą.
– Cytrynowe landrynki – powiedziała hasło Granger. Pokazały się schody, więc na nie weszliśmy. Kiedy tak kierowałem się do góry, próbowałem odganąć przyczynę wezwania nas do dyrektora. A propos tego zboczucha. Siedział na środku w fotelu przy biurku. Nic w tym nie byłoby dziwnego, gdyby obok nie stała profesor McGonagall. Czy wy też myślicie, że ta dwójka ma romans? Na samą myśl niemalże się roześmiałem.
– Witam, panno Granger i panie Malfoy. Usiądźcie – przywitał się dobrodusznie Dumbledore. Ręką wskazał na krzesła, więc zrobiliśmy, co kazał. – Zapewne jesteście ciekawi, dlaczego was tu wezwałem?
Oboje z Granger pokiwaliśmy głowami.
– Wraz z radą nauczycielską postanowiliśmy wprowadzić nową funkcję Prefektów Naczelnych. Wasza dwójka została wytypowana.
– Jakie dokładnie mamy zadanie? – spytałem jawnie zainteresowany tą propozycją.
– Co miesiąc będziecie musieli chodzić na zebrania wraz z gronem nauczycielskim, gdzie będziemy omawiać dobro studentów. Oczwiście, dodawanie i odejmowanie punktów zostaje, z tą różnicą, że może dotyczyć również innych prefektów. Reszta obowiązków się pokrywa. Zgadzacie się?
Czy zgadzam się z byciem jednym z najważniejszych osób w Hogwarcie? Bez zastanowienia kiwnąłem głową. Granger zresztą też.
– Są jakieś „ale”? – spytała, pryzgryzając wargę.
McGonagal i Dumbledore popatrzyli na siebie dziwnym wzrokiem. Coś się święciło...
– Wyraziliście zgodę, już nie możecie się wycofać – powiedziała szybko Minerwa.
– Tylko tyle?
– Niezupełnie, Draco. Dostaniecie także swój własny salon i dormitorium.
Co?! Miałem spać ze szlamą w jednym pokoju?! Otworzyłem szeroko oczy, nie dowierzając. Zresztą, od kiedy nauczyciele przychylnie patrzą na koedukacyjne sypialnie? Wiedziałem, że Dumbledore był zboczony, ale że aż tak? Toż my z Granger się pozabijamy!
– Naturalnie będziecie mogli odwiedzać pozostałe pokoje wspólne. Do każdego dostaniecie hasło, a o każdej jego zmianie zostaniecie bezzwłocznie poinformowani. Mowa tu nie tylko o Slytherinie i Gryffindorze, ale również o Ravenlawie i Hufflepuffie. Skoro już wszystko jasne, do widzenia. Wasze rzeczy zostały już przetransportowane do waszego nowego dormitorium.
Kompletnie załamany opuściłem głowę i ruszyłem do wyjścia. Her... Granger odwróciła się jeszcze do dyrektora i zapytała:
– Gdzie dokładnie jest to dormitorium?
– Na szóstym piętrze. Hasło to: miłość zrodzona z nienawiści.
Dumbledore rzuciła nam jeszcze leniwe spojrzenie, po czym drzwi do jego gabinetu zatrzasnęły się za nami z hukiem. Zgodnie ruszyliśmy z Gryfonką do naszego nowego domu. Świetnie. Od zawsze marzyłem, żeby przebywać ze szlamą sam na sam...
„Świetnie. Ja też marzyłam o przebywaniu z arystokratycznym dupkiem sam na sam”, odpyskowała w myślach.
Nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu. Lubiłem, kiedy kobiety miały charakterek i pokazywały pazurki.
Pięć minut później dotarliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się przed wielkim obrazem Albrechta Durera „Adam i Ewa”, który najprawdopodobniej stanowił drzwi do naszego nowego pokoju. Granger podała hasło i pierwsza weszła do środka. Biorąc głęboki wdech, no może cztery, podążyłem za nią.
Czułem w kościach, że nasza przygoda dopiero się zaczyna...
Moja droga.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie oceny bloga, proszę ostrzegać (co jest w regulaminie) o zmianach graficznych : )
Pozdrawiam
Na tę chwilę zmian żadnych nie przewiduję, ale zapamiętam. :)
UsuńPozdrawiam!
Witam ;D Hmm... tak sobie zajrzałam i, ale ty masz tych historii! Wow! Jak tylko znajdę czas to zacznę wszystko po kolei czytać. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że czytałam coś kiedyś podobnego do Obowiązku. Tworzyłaś może na Onecie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarze u mnie!
Cześć. :) No, fakt, trochę się tego nazbierało, ale w sumie strona istnieje od 2012, a ja piszę od 2008, więc... :P
UsuńTak, kiedyś prowadziłam bloga uwolnij-mnie na onecie i tam był między innymi opublikowany Najważniejszy obowiązek. Może stamtąd?
Pozdrawiam!
Extra. Tylko jednej rzeczy nie mogę zrozumieć. Czemu to Hermiona idzie realizować pomysł Dumblefora jako przodownica, a nie Draco? Czemu Draco wlecze się za nią? No nijak nie mogę tego zrozumieć, stoi mi kością w gardle ;<
OdpowiedzUsuńBo Hermiona jest przykładną uczennicą, bez szemrania i z wielką ochotą wykonującą polecenia nauczycieli? :P A przynajmniej mi się tak wydaję.
UsuńMogę prosić o podpis? Trochę dziwie rozmawiać z "anonimem". :)
Pozdrawiam!
to jest śliczne!
OdpowiedzUsuń