PART I
+18
Noc.
Piękna grudniowa noc.
Niby nic nadzwyczajnego, a jednak pora ta miała w sobie dziwną magię, dzięki której rodziła się ochota na coś szalonego.
Kiedy na zegarze wybiła godzina trzecia, pewien czarnowłosy okularnik, raptownie otworzył oczy, wybudzając się z krainy snów. Nie wiedział, czym była spowodowana jego pobudka, ale poczuł w sobie niezidentyfikowaną iskierkę wolności. Rozejrzał się nieprzytomnie po pomieszczeniu, by wreszcie wzrok skierować na rudowłosą kobietę leżącą obok z lekkim uśmieszkiem. Jakby się zaraził, sam uśmiechnął się nieznacznie. Zawsze, gdy jego największa miłość była szczęśliwa, to nie widział innej opcji.
Brązowe, a nawet orzechowe, tęczówki skierował na budzik stojący na szafce nocnej nieopodal łóżka. Stwierdziwszy, że odechciało mu się spać, wygrzebał się powoli z ciepłej kołdry i cichym krokiem wyszedł z sypialni. Nie chcąc stwarzać hałasu, korytarz przeszedł na palcach. Stanął nagle przed drzwiami, które bez namysłu otworzył z delikatnym skrzypnięciem.
Znajdował się teraz w sporych rozmiarów pokoju, z pewnością należącym do dzieci, ponieważ wszędzie walało się pełno zabawek.
James, bo tak nazywał się nasz bohater, zdecydowanym krokiem ruszył w stronę dwupiętrowego łóżka, lecz było ono na tyle niskie, że sięgało zaledwie do jego barków. Pochylił się nad czarnowłosym chłopcem, którego z rozleniwieniem pocałował w czółko. To samo zrobił z drugim dzieckiem. Ponadto przykrył chłopca kocykiem, ponieważ mały kombinatorek zdążył się już z niego odkopać.
James westchnął.
Harry i Alex to dwa duże łobuzy. Bliźniaki mieli dopiero po pięć lat, jednak Jamesowi czasami wydawało się, że wszędzie było ich pełno. Najwidoczniej odziedziczyli po ojcu geny Huncwotów. Chłopcy posiadali dłuższe, czarne włoski, nosili okulary, a nawet robili identyczne miny. Dwoma odróżniającymi ich rzeczami były kolory oczu, Harry miał zielone, a Alexander brązowe, oraz pieprzyk za prawym uchem. Jego właścicielem był starszy brat, Alex.
Rogacz uśmiechnął się szeroko, po czym ruszył do drugiego kąta pokoju. Stało tam łóżeczko dziecięce, w którym smacznie spało najmłodsze dziecko Potterów. Najbardziej rozpieszczane przez tatusia dziecko, warto było dodać.
James podszedł do ukochanej córeczki i pocałował ją lekko w policzek. Westchnął mimowolnie, gdy po raz setny zadumał się nad podobieństwem Jannette do żony. Rude włoski opadające na ramiona, zielone oczy i bardzo inteligentne oraz uparte spojrzenie. Jannette miała dopiero dwa latka, więc tata bał się o jej zachowanie w przyszłości, a już szczególnie gdy na drodze jego szkraba pojawi się jakiś chłopak.
James wzdrygnął się, natychmiastowo odrzucając głupie myśli.
Miała jeszcze dużo czasu. On zresztą też.
Pan Potter szybko i cicho wycofał się do sypialni. W następnej minucie już leżał pod ciepłą pierzynką koło swojej kobiety. Przytulił Lily mocno, a po chwili delikatnie pocałował. Kobieta rozbudzając się, machinalnie odwzajemniła gest, ale nie otworzyła oczu. Nagle poczuła, jak James łapie ją w tali i przyciąga bliżej. Dopiero wtedy lekko uchyliła powieki, tym samym wpatrując się teraz wprost w czekoladowe tęczówki męża.
– Kocham cię.
Usłyszała głos Jamesa tuż przy uchu, skutkującego przejściem dreszczy po ciele. Z zachłannością wpiła się w aksamitne wargi męża. Przejechała językiem po jego górnej wardze i już chciała pogłębić pocałunek, kiedy poczuła, jak James zaczyna chichotać. Uśmiechnęła się, przerywając pieszczotę wyrażającą wszystkie uczucia w stosunku do męża, i całując go w nos, położyła się na nagim torsie Jamesa. Nigdy nie potrafiła zrozumieć, dlaczego mężczyźni spali tylko w bokserkach, a już szczególnie w zimne noce...
Lily zamknęła oczy, biorąc głęboki wdech. Poczuła wspaniały zapach, który kochała całą sobą i zawsze potrafiła go rozpoznać. Uspokoiła się i zaczęła powoli przysypiać. Nagle poczuła na szyi gorący oddech, który sekundę potem przerodził się w delikatne pocałunki. Natychmiast się rozbudziła, nabierając coraz większej ochoty na męża.
James nawet nie zastanawiał się nad myślami krążącymi w głowie ukochanej, bo marzył jedynie o sprawieniu jej przyjemności. Rogacz z lubością znów wpił się w usta Lily, biorąc od życia jak najwięcej. Z lekkim ociągnięciem włożył do jej buzi język, który zaraz spotkał się z językiem Rudej. Połączyli się w namiętnym i bardzo uczuciowym tańcu wywołującym podniecenie u obojga. Zabrakło im powietrza, więc z niechęcią się od siebie oderwali. Nie był to jednak koniec, ponieważ James ponownie dobrał się do szyi Lily. Ręce znalazły się pod jej krótką koszulką doprowadzającą go do granic wytrzymałości. Po zapoznaniu ze smukłym ciałem kobiety powolnymi ruchami zaczął masować jej jędrne piersi. Z ust Lily wydobyło się jęknięcie.
James poczuł nagły ruch, więc zaprzestał. Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem, by bez słowa sięgnąć po różdżkę leżącą na stoliku i wyciszyć pokój zwinnym zaklęciem.
– Dobry pomysł, kochanie – pochwalił James.
Lily kiwnęła jedynie głową, by ponownie poddać się pieszczotom męża. Pocałował ją prosto w usta, dzięki czemu taniec rozpoczął się na nowo, tym razem jednak w szybszych rytmach.
Koszulka nocna wylądowała na podłodze w bliżej nieokreślonym miejscu w pokoju, a widok nagiej Lily rozpalił Jamesa do czerwoności. Zmysły mężczyzny zaczęły dominować, nad którymi Rogacz już nie potrafił zapanować.
Kończąc pocałunek, ustami zjechał niżej w celu dobrania się do reszty ciała Lily. Językiem zaznaczał mokrą drogę prowadzącą wprost do piersi. Nieśpiesznie zaczął je obcałowywać, a w rytm serca błądził rękoma wzdłuż talii. Zatrzymały się one dopiero, gdy natrafiły na najczulszy punkt, który zaczęły powoli i delikatnie masować. Lily wydała dźwięk przyjemności, co pobudziło Pottera do dalszego działania. Nadal ją głaszcząc, językiem wywijał kółeczka wokół prawego, a później lewego sutka, które stwardniały pod wpływem dotyku. Usłyszawszy coraz głośniejsze westchnięcia i jęknięcia ze strony rudowłosej, zszedł jeszcze niżej ustami. Chwilę zajmował się pępkiem, lecz nie zabawił tu długo, ponieważ w planach miał o wiele więcej atrakcji, również wymagających czasu.
Dotarłszy do punktu kulminacyjnego, bez uprzedzenia i dość brutalnie włożył palec do pochwy, przez co Lily wydała rozkoszny dźwięk. Po paru poruszeniach dźwięk ten przerodził się w głośne dyszenie i jęki, pomiędzy którymi kilkakrotnie przedarło się też „Jim, taaak”, co zachęciło pana Pottera do dania z siebie więcej.
Pokój wypełnił krzyk Lily, ponieważ James najpierw przejechał językiem po łechtaczce, a następnie do pochwy włożył kolejny palec, a potem jeszcze jeden. Plecy rudowłosej wygięły się w łuk, czując napierające pożądanie i szybkimi krokami nadchodzący wybuch. James doskonale wiedział, z jakimi uczuciami w tej chwili musiała radzić sobie żona. Nie przestał, lecz przyspieszył i wzmocnił swoje działania.
– Jim, ja... Och!!! Mhm... Tak jest... Mhm, ja...
Rogacz doskonale poznał słowa, którymi Lily raczyła go zawsze, gdy zamierzała dojść. Dziewczyna przygryzła wargę niemal do krwi, a rękę wplotła w jego roztrzepane włosy. Drugą zacisnęła w pięść na prześcieradle.
Była blisko.
James zresztą też. Dobrze, że wcześniej pomyślał o zdjęciu bokserek, ponieważ czuł, jakby miało rozsadzić go od środka. Wykonał ostatnie poruszenie palcem, po czym przestał. W pokoju zaległa cisza przerywana jedynie głośnymi oddechami kochanków. Lily uchyliła powieki, będąc całkowicie zamroczoną. Nie docierało do niej nic, poza brakiem przyjemności.
James wykrzesał z siebie szelmowski uśmiech, oblizując palce i tym samym smakując żonę. Jedną dłoń przeniósł na pierś Lily, zaś druga posłużyła mu do ważniejszego zadania. Złapał czułego na dotyk penisa, niemalże jęcząc, i nakierował go na pochwę. Lily podniosła się wyżej, rozwierając szerzej nogi, a tym samym robiąc dla Jamesa lepszy dostęp.
Potter chciał się pobawić. Marzył o doprowadzeniu żony do skrajnych emocji, próbował się z nią podroczyć poprzez pocieranie główką wejścia, ale nie wytrzymał. Wszedł w Lily mocno, brutalnie i całkowicie. Z obu gardeł wydobyły się odgłosy świadczące o wysokim podnieceniu. Rudowłosa zacisnęła usta w wąską linię, nie mogąc oddychać. Wreszcie odetchnęła i oplotła męża nogami. Rękoma chwyciła za pośladki, przyciągając Jamesa bliżej i sprawiając, że poczuła go głębiej.
Była taka mokra.
Świadomość o byciu jednością z ukochanym sprawiła, że jeszcze bardziej zwilgotniała. Sutki boląco sterczały, oddech stał się płytki, a ciało wrażliwe na minimalny dotyk. Nawet ruch powietrza wywoływał dreszcze.
Lily przestała myśleć. Zaczęła działać.
W porównaniu do Jamesa pani Potter była racjonalną, poważną kobietą, dlatego ani myślała się teraz bawić. Poruszyła się szybko. Penis Jamesa niemal całkowicie wyszedł z jej wnętrza, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca, ponieważ chwilę później znów tkwił głęboko w Lily. Przyspieszyła, a przy każdym pchnięciu ze strony Pottera zaciskała mięśnie, starając się brać z życia jak najwięcej.
James już nie jęczał, on rzęził.
Patrzył na wijącą się pod nim żonę, przez co nie tylko pchnięcia stały się bardziej brutalne. Serce w klatce piersiowej biło szybciej niż skrzydła kolibra. Czuł pot spływający po ciele, a instynkt zdawał się wygrywać nad rozumem. Całkowicie poddał się tym zwierzęcym odruchom polegającym na wchodzeniu i wychodzeniu z przyjemnie gorącej i ciasnej dziury. Penis drżał coraz bardziej, doprowadzając Jamesa ku wyżynom podniecenia.
Ostatkiem rozumu chwycił ukochaną za rękę, którą zacisnął mocno.
Dobrze, że Lily wyciszyła pokój. Dzieciaki z pewnością nie chcieliby słyszeć ani głośnych jęków rodziców, ani dźwięków uderzających o siebie ciał, ani tym bardziej krzyków brzmiących między innymi tak:
– Jim, mocniej!!! Ja... Och! Ji-im!
– Li-i-ly! Ude-rz mnie!
Lily bez mrugnięcia mocno klepnęła męża w tyłek, na co zareagował niemalże warknięciem. Pochylił się nad żoną i przygryzł jej wargę niemal do krwi. Rudowłosa nie pozostała dłużna i już zadrapywała jego plecy paznokciami.
James wbijał się w Lily coraz brutalniej.
Lepili się od potu, w głowach im się kręciło, a ciała powoli przestawały wytrzymywać. Wreszcie Lily się poddała. Potarła palcem łechtaczkę, przez co doszła. Przed oczami pojawiły się mroczki, a z gardła wyszedł przeciągły jęk. Pochwa zacisnęła się na penisie Jamesa. Kobieta dochodziła mocno i niezwykle.
Potter za to ani myślał kończyć.
Zaciskał pięści na piersiach żony, nadal pchając. Przestał jedynie na moment, by móc podziwiać dochodzącą Lily. Wyglądała wtedy niebiańsko. Cała zarumieniona, spocona, piękna. Kiedy jednak bezwładnie opadła na poduszki, całkiem wykończona, James otrzeźwiał.
Przymknął oczy, całkowicie poddając się pożądaniu.
Lily w tym czasie zdążyła oprzytomnieć na tyle, by się lekko uśmiechnąć. Czuła się spełniona, dlatego postanowiła pomóc ukochanemu. Znalazła tempo Jamesa, więc przy każdym pchnięciu mocno zaciskała mięśnie pochwy. Potter uchylił powieki, jęcząc pod wpływem naporu. Lily znów trzasnęła męża po pośladku, na co ten warknął cicho.
Znali się od lat, dlatego doskonale poznała ulubione zachowania Jamesa podczas seksu, doprowadzające go szybko do orgazmu.
Przy kolejnym pchnięciu złapała Jamesa za tyłek i zanim zdążył wyjść ze środka, przycisnęła go mocniej do siebie. Oboje jęknęli, choć Potter zrobił to bardziej gardłowo. Pochylił się nad twarzą żony, przelotnie całując ją w usta.
– Jeszcze, Lil-ly – wysapał ledwo, zagryzając dolną wargę dziewczyny.
Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem i powtórzyła czynność. Potter odrzucił głowę do tyłu. Ruch ten Lily znała idealnie. Wystarczyło zaledwie parę ruchów, by doprowadzić męża do szaleństwa. Przekręciła się więc, popychając Jamesa w tył. Tym razem ona dominowała, siedząc na nim okrakiem. Wbiła się mocniej, czując znów nadchodzący orgazm.
Przy Jamesie nigdy nie czuła się stuprocentowo nasycona. Zawsze było jej mało.
Dzisiejszy seks należał zdecydowanie do tych bardziej zajmujących. Oczywiście, często kochali się delikatnie, uczuciowo, co chwila wyrażając swoje uczucia. Robili to też szybko i po kryjomu, wiedząc, że za chwile któreś z dzieci mogło wejść do kuchni lub pralni. Teraz jednak musieli odreagować po ciężkim tygodniu, znów poczuć się jak niewyżyte nastolatki, jakby w ich życiu poza pożądaniem nic innego się nie liczyło.
Seks był więc długi, męczący i niesamowicie wspaniały.
Dopiero po paru minutach James nie dał rady nadal się powstrzymywać. Przygryzając sutka Lily, jęknął donośnie i rozlał się w jej wnętrzu. Kobietę ogarnęło uczucie wypełnienia i gorąca, więc ponownie pomagając sobie palcami poprzez potarcie łechtaczki doszła z imieniem męża na ustach.
Chwilę trwało, nim James wyszedł z Lily.
Kiedy jednak to zrobił, oboje poczuli niewyobrażalny chłód. Kobieta przytuliła się do męża, muskając jego usta własnymi.
– Chyba jestem za stary na takie zabawy – wyszeptał po jakimś czasie James, obejmując żonę w pasie i układając głowę na jej piersiach. – Czuję się, jakbym przebiegł maraton.
Lily zachichotała mimowolnie, choć zaraz ziewnęła szeroko, przymykając oczy.
– Oby nie, bo jak wstanę, liczę na kolejną rundę.
– Pani jest tak bardzo niewyżyta, pani Potter.
James polizał zagłębienie w szyi kobiety, bardziej w ramach śmiechu niż ponownego rozpalenia małżonki.
– Wyłącznie z pana winy, panie Potter.
Zasnęli szybko i głęboko, szczęśliwi i zaspokojeni.
rócę
OdpowiedzUsuń