PART II
Mały chłopczyk otworzył oczka, jednak poranne jaskrawe słońce natychmiast mu je zamknęło. Usiadł rozkojarzony na pościeli, przecierając rączkami powieki. Rozejrzał się po pokoju, a wnet jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech, raczej niewróżący niczego dobrego. Harry szybko zeskoczył z łóżka, stając pewnie na nogach. Wziął z półki stojącej koło ściany okulary i podszedł do drugiego, jeszcze smacznie śpiącego chłopczyka.
– Alex – zaczął szarpać pięciolatka za ramię. – Wstawaj! – krzyknął mu do ucha, przez co brat podskoczył niczym oparzony.
Harry roześmiał głośno, budząc tym samym Janette, która pomału wyszła ze swojego łóżeczka i podeszła do chłopczyków. Uśmiechnęła się delikatnie, widząc siedzącego na ziemi Alexandra.
– Aleś zlobił sobie kuku – pisnęła śmiesznym głosikiem dziewczynka i pokazała palcem na braciszka.
Alex wstał zdenerwowany i jednocześnie zawstydzony. Wydął śmiesznie usta i już chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu bliźniak. Harry wpadł na świetny pomysł.
– Chodźcie do mamy i taty! Zrobimy im wielkie bum – szepnął konspiracyjnym szeptem.
Zgodne, jak nigdy, rodzeństwo wyszło z pokoju. Korytarz przebiegli szybko, a potem z hukiem i wrzaskiem wpadli do sypialni rodziców. Jak na zawołanie Potterowie raptownie podskoczyli przestraszeni, tym bardziej że dzieci wpakowali się im do łóżka. Lily machinalnie przykryła kołdrą nagą klatkę piersiową, by z westchnieniem oprzeć się o zagłówek. James jęknął, ponownie zatapiając twarz w poduszce.
– Wstawajcie! – krzyknęli jednocześnie chłopcy.
Zawsze, gdy udawało się im powiedzieć coś synchronicznie, przybijali sobie szczególną piątkę. Tak było i tym razem. Janette uśmiechnęła się szeroko i przytuliła się do torsu tatusia. James uchylił jedną powiekę, lecz zauważając radość u dzieci i minę żony, nie potrafił powstrzymać głośnego parsknięcia. Mniej wesoło zrobiło się w momencie, gdy bliźniaki zaczęli szarpać za kołdrę, by wygonić rodziców z pościeli.
– Przestańcie – zarządził pan Potter bez słowa sprzeciwu. – Czy wy nie możecie spać? Jest jeszcze wcześnie.
Jann cmoknęła i pogłaskała tatę po włosach, przytulając się.
– Czemu wy zawsze jesteście zmęczeni? – oburzył się Harry, robiąc śmieszną minkę. – Co wy takiego robicie w nocy, że potem chcecie spać cały dzień?
James puścił oczko Lily, co nie uszło uwadze ich najstarszego syna.
Alex machnął ręką i roześmiał się wesoło.
– Och… przecież to łatwe! – wykrzyknął uradowany, sprawiając, że państwo Potter prawie się zakrztusili. – Mama jeździ na jelonku!
Lily spojrzała zaskoczona na męża, który wpatrywał się w syna nieprzeniknionym wzrokiem. Czyżby Alexander, ich malutki synek, słyszał coś, czego nie powinien? Rudowłosa dałaby sobie uciąć rękę, że wyciszyła pokój. Rzucając zaklęcie, była już jedną nogą w innym świecie, więc może coś jej się pokręciło? Może pomyliła zaklęcia?
Pani Potter przygryzła wargę niepewna.
– A cio to jeśt ten jenolek? – zapytała Jannette, śmiesznie marszcząc czoło. Spojrzała na coraz mocniej zarumienioną matkę. Lily czuła skrępowanie, nie mając bladego pojęcia, jak cokolwiek wytłumaczyć dzieciom. Jej zielone tęczówki błagalnie podążyły w kierunku chichoczącego męża. Miała ochotę go zdzielić w łeb i to bardzo porządnie.
Na ratunek Lily przybył jednak Alex. Chłopiec pokręcił głową, jakby z dezaprobatą, ale uśmiechnął się szczerze.
– Jelonek – poprawił siostrę. – Ale wy jesteście głupi! Przecież tata tyle razy mówił mamie, żeby pojeździła na jelonku! Jelenie są straszne, dlatego żebyśmy się nie bali, jeżdżą sobie w nocy. Proste.
Nawet bardzo proste.
Lily, słysząc odpowiedź, siłą starała się powstrzymać śmiech. Nie udało jej się. Niepotrzebnie spojrzała na Jamesa siedzącego z lekko uchylonymi ustami. Tego się nie spodziewał.
– Tato, ja teź chcie! – wykrzyknęła uradowana Jann i szarpnęła pana Pottera, który z każdym kolejnym słowem coraz bardziej bladł.
– Ja pierwszy! – przerwał Alex.
Alexander skoczył raptownie na brzuch Jamesa. Harry, będący tym najbardziej spostrzegawczym i cierpliwym dzieckiem, zacisnął usta i zeskoczył na podłogę, przez co każdy zwrócił na siebie uwagę.
– Niech mama nam pokaże. W końcu to ona się najlepiej na tym zna – oznajmił z przekonaniem, zakładając ręce na piersi.
James od razu podłapał temat.
– Właśnie, Lily, pokaż im. W końcu najlepiej znasz się na jelonkach – powtórzył uradowany Jim, sprawiając, że na twarzy jego żony pojawiło się zaskoczenie. Udała jedak twardą, więc kiwnęła głową.
– Jasne, kochanie.
James zamarł, ciałkiem zbity z pantałyku. Jannette i Alexander za to zeszli z łóżka, dołączając do Harry’ego. Wyglądało jakby stali w kolejce, z wyczekiwaniem patrząc na rodziców. Pani Potter, nadal pamiętając, że leżała całkowicie naga, przysunęła się do męża pod kołdrą, by po chwili położyć się na jego torsie. Specjalnie otarła się o penisa. James sapnął, nareszcie domyślając się, w jaką grę zaczęła grać żona. Wywrócił oczami, ale machinalnie ręką objął ją w pasie.
– Ta dam.
– Tylko tyle? – zapytał zrezygnowany Alex.
Dzieci na powrót znalazły się na łóżku rodziców.
– E tam, ja też tak mogę – prychnął Harry, ale po chwili uśmiechnął się szeroko. Popatrzyli na siebie z Alexem, co na szczęście zauważyła Lily. Zjeżyła się, uświadamiając sobie, że ta dwójka już coś szykowała. Coś niekoniecznie dobrego...
– Jeżeli zaraz zrobicie to, co wam przyszło do głowy, będziecie cały dzień pomagać mi sprzątać i z naszego spaceru nici – zaszantażowała natychmiast synów, nim ich plan zdążył wejść w życie. Uśmiechy zniknęły z ust jej urwisów tak prędko, jak się pojawiły.
Nagle sama Lily wpadła na szalony pomysł.
Nie do końca wiedziała skąd i dlaczego, ale nie polemizowała. Po wczorajszej nocy miała wspaniały humor i marzyła jej się chwila łobuzowania.
Kobieta zakopała się głębiej pod kołdrę, mocniej wtulając w tors męża. Jedną rękę umieściła pod brodą, zaś druga powędrowała na odpowiedniejsze miejsce. Unosząc głowę i patrząc wprost w oczy Jamesa, najpierw ścisnęła lekko jego przyrodzenie, a później przejechała dłonią po całości.
Niczego niespodziewający się Rogacz, który wdał się w bezsensowną dyskusję z synami i jednocześnie głaskał Jannette po włoskach, nagle zamarł. Zmarszczył czoło i spojrzał na coraz szerzej uśmiechniętą żonę.
Rozmowy z dziećmi przeszły na dalszy plan.
Szczególnie kiedy Lily znów przejechała dłonią po całej okazałości Pottera. Tym razem James nie zdołał powstrzymać sapnięcia. Ponadto objął żonę w talii, przyciskając mocniej jej nagrzane ciało. Poczuł krew mocniej wrzącą w żyłach, aż wreszcie zaczął stawać na baczność.
Czuł się dwojako. Z jednej strony niepewnie przez wzgląd na niczego niedomyślające się dzieci siedzące obok, lecz z drugiej był podniecony nieprzyzwoitością żony. Lily raczej nigdy się tak nie zachowywała, czego świadomość jeszcze bardziej pobudzała.
Lily zagryzła wargę. Postanowiła dłużej nie męczyć męża, tym bardziej że dzieci powoli zaczynały się kłócić. Musiała wreszcie wstać z łóżka i jak na porządną mamę przystało zająć się domem. Powinna zrobić śniadanie, posprzątać, wymyślić dzieciakom jakąś zabawę, przygotować coś na obiad...
Na samą myśl odechciewało się wszystkiego.
Próbując się przekręcić, by przypadkiem niczego nie odkryć, potarła się o męskość Jamesa. Syknął, zagryzając wargę.
Potter stanął i rzucił żonie karcące spojrzenie.
– Tato, nic ci nie jest? Dlaczego ciągle tak sapiesz? Coś cię boli?
– Alex – przerwał bratu Harry. – Mama jest po prostu za ciężka.
Lily zarumieniła się delikatnie, za to Jannette zrobiła oburzoną minę i uderzyła brata w ramię piąstką. Przeturlała się przez tatę i po chwili już przytulała się do mamy.
– Mamusia nie jeśt ciężka. Prawda, tatusiu?
– Tak, kochanie, mamusia jest leciutka – poddał się James i wywróciwszy oczami, uśmiechnął się do córki.
– To czemu jęciś? Maś kuku?
– Złapał mnie skurcz – skłamał płynnie James, na co Lily parsknęła w brodę. Skutecznie udała jednak zakrztuszenie, dlatego nie padła pod ostrzał kolejnych pytań dzieci. – Ale już mi przeszło, Jann.
– Śupel. Mamusiu, jeśtem głodna.
– To idźcie już do kuchni. Ja zaraz przyjdę, tylko się ub... przebiorę – poprawiła się od razu Lily. – Macie ochotę na naleśniki?
– Tak!
Alex, będący największym głodomorem, zeskoczył z łóżka i niecierpliwie tupnął nóżką, czekając na resztę. Harry jednak ewidentnie się nad czymś zastanawiał, bo ani myślał podążyć za bratem.
– Tato, chyba naprawdę musi cię coś boleć – zastanowił się na głos młodszy bliźniak. – Po prostu udajesz silnego i nie chcesz się przyznać. Pamiętam kiedyś też słyszałem, jak tak jęczałeś z bólu. Mama z tobą wtedy była i ci pomagała przetrwać, ale... Tato, jesteśmy z Alexem już duzi, więc nie musisz przed nami udawać.
– Prawda – potwierdził Alexander. – Poza tym zapytaliśmy się wujka Syriusza i on powiedział, że to jęki bólu i nie można ci wtedy przeszkadzać.
Państwo Potterowie popatrzyli na sobie z zaskoczeniem.
– Taaak – przyznała przeciągle Lily. – Wujek Syriusz miał rację. Nie wolno wtedy przeszkadzać ani tatusiowi, ani mamusi.
Była w naprawdę wielkim szoku. Zawsze wydawało jej się, że skutecznie wycisza pokój albo przynajmniej powstrzymuje się przed wydawaniem głośniejszych dźwięków. Jakoś nigdy nie wpadło jej do głowy, by zapytać dzieci, czy przypadkiem nie słyszały czegoś dziwne.
Kątem oka popatrzyła na zarumienionego męża. James wpatrywał się w prześcieradło, zapewne bijąc się z myślami. Wieczorem, kiedy dzieci pójdą spać, będą musieli przedyskutować parę kwestii. Tym bardziej że chłopcy, faktycznie, byli już na tyle duzi, żeby zacząć zadawać niewygodne pytania.
W sypialni zaległa cisza, która u rodziny Potterów zdarzała się nadzwyczaj rzadko. Lily odetchnęła głęboko, oparła się wygodniej na poduszkach, po czym pociągnęła za opadającą kołdrę.
Nadal był naga.
Teraz narodziło się pytanie, w jaki sposób pozbyć się dzieci z ich pokoju. Musiała się przecież ubrać. Popatrzyła na męża, który zdawał się już ochłonąć. Bezszelestnie powędrowała dłonią po prześcieradle, przedostając się wprost na krocze Jamesa.
Nie, on wcale nie ochłonął.
– Czy mogłabyś przestać, Lily? – sarknął Potter, poprawiając się na łóżku. – To wcale nie pomaga.
– A co nadal masz skurcz?
– Tak, Alex, nadal – westchnął James i przejechał ręką po twarzy. Dzisiejszy poranek nie należał do najlżejszych. – Bierz siostrę i brata i idźcie do kuchni. Zaraz z mamą do was dojdziemy.
– Ale...
– Żadnych „ale”, Harry. Natychmiast macie iść do kuchni i czekać tam na nas.
– Dlaczego? – brnął nadal, ale pod wrogim spojrzeniem matki natychmiast ucichł. – No, dobra... Chodź, Alex. Mam super pomysł!
Chłopiec pisnął radośnie i bez zastanowienia pobiegł za bratem.
– Jannette ciebie to też dotyczy. Idź na dół do braci.
– Nie kcem!
– Jannette. – James groźnie wymówił imię córki, ale dziewczynka uśmiechnęła się lekko. Ani myślała słuchać ojca. Wpadła więc na genialny plan schowania się w... pościeli. Nim Potterowie do końca zorientowali się nad poczynaniami Jannette, ta już siedziała cicho pod kołdrą.
Lily spojrzała z przerażeniem na męża.
Nim jednak James zdążył zareagować, ciszę przerwał głośny śmiech Jannette, której zamiarem było wystraszenie rodziców. Nagle wyskoczyła z łóżka, tym samym sprawiając posłanie kołdry prosto na podłogę. Lily szybko zasłoniła się rękoma, ale pan Potter nie miał tyle szczęścia.
Jannette wskazała na erekcję Jamesa i wrzasnęła:
– Potwór!
Cześć :)
OdpowiedzUsuńPiszę po raz pierwszy, mimo że często odwiedzam Twoją stronę. Może zacznę ogólnie. Bardzo podoba mi się sama struktura bloga. Jeszcze nigdy nie spotkałam autora, który pisałby kilka różnych historii jednocześnie. Naprawdę z przyjemnością się tutaj wraca, wiedząc że regularnie pojawia się kolejna część twojego ulubionego opowiadania. A jeśli jesteśmy już w przy ulubionych opowiadaniach, to zdecydowanie najbardziej podoba mi się " Fortuna kołem się toczy". Twoja Lily i James są bardzo rozsądnie wykreowani. Twoja lekkość pisania powoduje, że te postacie wydają się bardzo naturalnie i chyba są dokładnie tacy jakich zawsze sobie wyobrażałam. Podobnie z rodzicami Jamesa. Naprawdę czytałam wiele blogów gdzie spotykałam się ze sztywnymi, bezbarwnymi postaciami jakimi byli państwo Potter. U Ciebie są oni zwykłymi, normalnymi rodzicami dorastającego chłopaka, za co należy Ci się mega plusik. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Oczywiście do grona moich ulubionych opowiadań dołącza również " Odwracając czas", podobnie jak " Nie tylko miłością człowiek żyje". Strasznie mi miło jako czytelnikowi, że nie opuszczasz bloga i nadal pojawiają się nowe historie. Życzę Ci wiele weny i wytrwałości w tym co robisz. Oby pisanie zawsze sprawiało Ci wiele przyjemności.
Pozdrawiam
Monika
Hej!
UsuńNiesamowicie bardzo dziękuję za taki komentarz - aż sama buzia mi się cieszy i nie może przestać. :) Osobiście wolałabym pisać częściej i więcej, ale nie zawsze mi wychodzi. Ostatnio, faktycznie (aż dziwne), jakichś takich większych przestoi nie ma, ale kiedyś zdarzały się miesiące bez żadnych postów. Czytelnicy jednak bardzo mnie mobilizują, więc się staram. :)
Spróbuję więc kompletnie skończyć wszystkie zaczęte historię - daję ci moje słowo.
A wytrwałość oraz przyjemność zawsze się przydadzą. ;P Dzięki raz jeszcze za komentarz i po prostu za bycie i czytanie! :)
Cieplutko,
Ew