PART III
+18
Wystarczyło błyskawiczne Obliviate i jakieś pół roku, by całkiem zapomnieć o przeżytej traumie. Od tamtej pory Lily i James skutecznie darowali sobie jakiekolwiek pieszczoty w obecności dzieciaków. Zazwyczaj starali się zakluczyć pokój albo łazienkę i uprawiać szybki i przede wszystkim cichy seks. Mimo zaklęcia wyciszającego, nadal odczuwali swego rodzaju dyskomfort, który nie pozwalał działać jak kiedyś.
Na szczęście zła passa postanowiła się skończyć.
Kiedy dzisiejszego ranka Lily zobaczyła, jak James włóczył się po domu przybity, jednocześnie będąc strasznie nerwowym, postanowiła skierować myśli męża na inny tor. Musiała tylko wymyślić plan przepędzenia dzieci z domu. Do obiadu ciągle się zastanawiała, jak to zrobić, aż wreszcie wymyśliła.
Z miną, której nie powstydziłby się chochlik kornwalijski, wygrzebała ze starego kartonu lusterko dwukierunkowe.
– Łapa – wymówiła wyraźnie ksywkę najlepszego przyjaciela męża.
Nie musiała długo czekać, by zamiast jej odbicia pojawiła się twarz Syriusza.
– Rogacz, dobrze, że... Lilka?
– Cześć, Syriuszu – przywitała się kobieta i uśmiechnęła lekko. – Robisz coś konkretnego? Potrzebuję twojej pomocy.
Black zmarszczył czoło niepewny. Lily nigdy nie używała lusterka do kontaktu, więc musiało się stać coś naprawdę poważnego.
– Wszystko w porządku z Rogaczem? Z dzieciakami?
– Tak i nie – westchnęła cicho kobieta. – Jamesowi coś dzisiaj dolega. Jeszcze nigdy go nie widziałam takiego... No, nie wiem. Sfrustrowanego?
Nagle Syriusz zaczął się donośnie śmiać.
– Taaa, Rogacz coś wspominał – parsknął, ale na widok twarzy Lily natychmiast odchrząknął. – To znaczy...
– Co ci powiedział? I bądź ze mną szczerzy, Syriuszu, proszę.
– Na pewno chcesz wiedzieć? – spytał, a widząc, jak pani Potter szybko kiwa głową, westchnął ze zrezygnowaniem. Gdyby Rogacz dowiedział się, że wygadał tajemnice Lilce, zaavadowałby go. W tej sytuacji jednak jedyną osobą mogącą pomóc przyjacielowi była właśnie jego żona. Wybrał mniejsze zło. – No, dobra, powiem ci. Tylko mnie nie wydaj.
– Obiecuję.
– No więc... Rogacz... On martwi się o wasz związek.
– Co? – spytała Lily, otwierając szeroko oczy. – Jak to? Dlaczego?
– Chodzi mi o to, że James myśli, że już go nie chcesz.
– Co za brednie!
– Tylko się nie denerwuj, Lilka – próbował uspokoić kobietę coraz bardziej zdenerwowany Łapa. – Nie wierzę, że to mówię... Rogatemu bardzo nie podobają się wasze ostatnie stosunki. Mówię dosłownie.
Lily zamarła.
– Och – zdołała jedynie wyjąkać.
– Podobno kiedyś w waszym seksie były jakieś emocje, a teraz... Cóż, podobno to wygląda tak, jakbyś chciała „to” po prostu odbębnić. Raz, dwa i po sprawie.
Pani Potter przygryzła niepewna wargę. Po głębszym zastanowieniu się Syriusz mógł mieć rację. Ostatnio, faktycznie, seks z mężem był wręcz katorgą. Nie dlatego, że go nie kochała, broń Merlinie! Chodziło po prostu o obecność dzieci. Nawet jak spały, Lily bała się ponownie zobaczyć przerażenia w oczach córki, widzącej erekcję ojca. Owszem, Jannette od razu została zobliviatowana, więc z pewnością niczego nie pamiętała, ale ona też przeżyła traumę.
Najwyraźniej należało przestać martwić się przeszłością.
– Obraziłaś się? – zapytał nagle Syriusz po paru minutach milczenia od strony kobiety.
– Co? Nie – zaprzeczyła Lily, wybudzając się z transu. Uśmiechnęła się szelmowsko. Już wiedziała, jak pomóc mężowi. – Syriuszu, czy mógłbyś zabrać dzieci? Odbiorę je po kolacji. Proszę.
Łapie zaświeciły się oczy.
– Chyba wiem, co ci chodzi po głowie, ty przebiegła huncwotko – zachichotał głośno Syriusz. – Załatwisz świstoklik, czy mam się po nie teleportować?
– A możesz osobiście? Jann ostatnio niezbyt dobrze znosi...
– Jasne. Wszystko dla mojej ulubionej bratanicy – powiedział i rozłączył się.
Lily znów wpatrywała się we własne odbicie.
– Chyba jedynej – szepnęła do siebie, po czym opuściła sypialnię. Zawołała dzieciaki na górę i po paru wymianach zdań te wreszcie się ubrały. Dochodziła dopiero godzina dziesiąta, poza tym były wakacje, więc biegały po domu w piżamach.
– Harry, pomóż siostrze założyć buciki – rozkazała kobieta, jednocześnie wkładając do torby zastępcze spodenki dla Jannette. Mała sikała już do nocnika, ale na wszelki wypadek wolała się zabezpieczyć.
– Dlaczego zawsze ja?
– Bo jesteś starszy – westchnęła Lily, łapiąc się pod boki.
– Ale to Alex jest najstarszy – zaakcentował Harry, uśmiechając się wrednie do brata.
– Bez dyskusji.
– Ale, mamo...
Nagle do pokoju wszedł James, zwabiony podniesionymi głosami rodziny.
– Co tu się dzieje? – zapytał, zmarszczywszy czoło i rozejrzawszy się wokół. – Idziemy gdzieś?
– Syriusz zabiera dzieciaki do siebie – pośpieszyła z wyjaśnieniami Lily, prostując się i podchodząc do Jamesa.
– Z jakiej okazji?
Zanim żona zdążyła odpowiedzieć, z dołu dobiegło wołanie, a potem głośne kroki po schodach. W korytarzu pojawił się roześmiany Black.
– Cześć, stary, co tutaj robisz? – spytał James, kompletnie nie wiedząc, co się właśnie działo.
– Wujek nie jeśt śtary.
Jannette przykuła spojrzenia reszty. Oburzona dziewczynka tupnęła nogą, po czym podeszła do Syriusza i przytuliła się do jego nogi.
– Widzisz, Lilka? Mówiłem, że to moja ulubiona bratanica – zaśmiał się i przytulił Jannette. – Cześć, mała. Chcesz iść do zoo?
– Jasne, wujku!
– A wy? – Syriusz zwrócił się do Alexa i Harry’ego, którzy natychmiast pokiwali głowami. – W takim razie idziemy!
Ferajna ruszyła na dół. Lily co jakiś czas przygryzała wargę, coraz bardziej podniecona na myśl tego, co będzie ją czekać. James za to wyglądał na jawnie zaskoczonego. Nie pamiętał podobnej sytuacji, w której Łapa ot tak bierze ich dzieci. Patrząc na rozmarzony uśmiech żony, był niemal pewny, że to jej sprawka. Tylko dlaczego? Co takiego wpadło do głowy Lily? Czyżby coś przeskrobał?
James zaczął się stresować.
– Dzięki, Syriuszu – uśmiechnęła się Lily, całując przyjaciela w policzek.
– Nie ma sprawy, Lilka. Bawcie się dobrze.
Łapa na pożegnanie puścił perskie oczko rudowłosej, a przyjacielowi posłał znaczące spojrzenie. Po paru sekundach wraz z trójką małych Potterów teleportował się do swojego domu. Albo gdziekolwiek indziej. Lily ufała Syriuszowi i wiedziała, że z nim dzieci były bezpieczne. Mogła się więc w stu procentach skupić na mężu. Zatrzasnęła drzwi i okręciła się na pięcie.
– To było dziwne, nie uważasz? – zaczął James, marszcząc czoło. – Syriusz nigdy...
– Nie.
Więcej Lily nie odpowiedziała, ponieważ po trzech dużych susach już stała twarzą w twarz z mężem. Uśmiechnęła się drapieżnie, zaplątała jedną dłoń w jego niesforne włosy, a drugą powędrowała tuż za koszulę Jamesa.
– Lily? Co ty...
Rudowłosa uciszyła Rogacza mocnym pocałunkiem, starając się przelać w niego jak najwięcej emocji. Syriusz miał rację, potrzebowali chwili dla swojego małżeństwa. James nadal lekko skołowany oddał pieszczotę, występując językiem naprzeciw niej. Po chwili objął kobietę w pasie, przyciągając bliżej, a tym samym napierając na nią kroczem.
Lily jęknęła.
Bez ostrzeżenia zdjęła z Jamesa koszulę, którą rzuciła gdzieś w dal. Potem dobrała się do paska od spodni. Odpięła sprzączkę, by znów go pocałować. Przejechała językiem po górnej wardze męża, a następnie złapała w zęby dolną, wywołując westchnienie u Pottera. Jego ręka znalazła drogę do piersi, które bez wahania mocno ścisnął.
Lily nagle oderwała się od ust męża, po czym popchnęła go do tyłu.
– Do salonu – rozkazała, zrzucając z siebie sukienkę. Stała przed Jamesem jedynie w majtkach, na widok czego James stwardniał jeszcze bardziej. Chwyciła za sprzączkę, pocałowała go przelotnie, zwinnym ruchem zsunęła z niego spodnie, a po chwili powtórzyła czynność z bokserkami. Ponownie go popchnęła, przez co James wylądował na kanapie. Lily uśmiechnęła się zarówno złowrogo jak i zalotnie.
James nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł się aż tak podniecony.
Z rozszerzonymi źrenicami i rozchylonymi wargami wpatrywał się w żonę, która klęknęła w jego nogach. Chciał wpleść ręce w jej włosy, lecz nie mógł. Dopiero teraz zorientował się, że Lily zablokowała je jakimś zaklęciem. Oczy kobiety błyszczały, gdy dokładnie lustrując wzrokiem twarz Pottera wzrokiem, ścisnęła mocno jego męskość.
James sapnął, podbijając biodra do góry.
– Lily...
– Tak? – zapytała niewinnym głosem, po czym przejechała dłonią wzdłuż okazałości męża.
– Ja...
– Tak? – powtórzyła, nie przerywając poruszania ręką po penisie Jamesa. Najpierw zaczynała od trzonu, po czym zatrzymywała się na główce, po której parokrotnie przejeżdżała palcem. Wreszcie znów się uśmiechnęła, pochyliła się i zaczęła całować jego jądra.
– J-ja... Och, kurwa!
James znów podniósł biodra, domagając się więcej pieszczot.
– Mhm... Powiesz mi coś jeszcze? – zapytała prześmiewczo i już nie oczekując żadnej logicznej odpowiedzi, polizała główkę penisa. Potter sapnął, a gdy Lily wzięła do buzi całość, jeżdżąc wokół językiem, zaczął jęczeć. Odrzucił głowę do tyłu i zacisnął oczy. Ręce bezwiednie próbowały dotrzeć do włosów kobiety, ale przez to, że je związała, czuł frustrację pomieszaną z większym podnieceniem.
Lily ścisnęła prawe jądro i mocniej się zassała.
Na penisie Jamesa zaczęły pojawiać się pierwsze kropelki spermy, które kobieta szybko zlizała. Uwielbiała smak męża.
– L-lily, ach... Ach! Ja pierdolę!
Rudowłosa uśmiechnęła się delikatnie, przyśpieszając i pogłębiając pieszczoty. Skutkiem czego James, nie panując już nad sobą, zaczął posuwać usta żony. Próbował wbić się mocniej w jej gardło. Właściwie wystarczyło parę ruchów, by w największym akcie spełnienia krzyknąć głośno i się spuścić. Dochodził nadzwyczaj długo, a po pozbyciu się całej spermy, którą Lily ledwo połknęła, opadł bezwiednie na oparcie kanapy.
Dopiero po paru minutach Potter był w stanie wykrztusić jakieś słowa.
– Dziękuję, to było... Potrzebowałem tego.
– Wiem, Jim – uśmiechnęła się Lily, wstając z kolan i siadając obok męża. Oparła się o jego nagi tors. – Przepraszam, że ostatnio zachowywałam się jak idiotka, ale po tej akcji z Jann...
James machnął ręką.
– Błagam, dopiero co robiłaś mi loda. Nie chcę teraz myśleć o Jann.
– Jasne. – Lily zachichotała, po czym westchnęła głośno. Cieszyła się, że między nimi wszystko zdawało się znów grać. Faceci jednak byli prości. Wystarczyło zadowolić takiego ustami, a już ci jadł z ręki. O seksie nawet nie wspominając.
Kobieta znów westchnęła, kiedy zmieniła pozycję. Nie wiedziała, że zadowolenie męża aż tak bardzo ją podnieci. Była cholernie wilgotna. James, jakby czytając Lily w myślach, uśmiechnął się w iście huncwocki sposób. Chwycił za różdżkę leżącą na podłodze i wycelowawszy ją w rudowłosą, rzucił zaklęcie czyszczące na jej buzię. Pani Potter podskoczyła zaskoczona, ale później wywróciła oczami.
– No, tak. Ty i ta twoja wrażliwość – parsknęła.
Przejechała językiem po zębach, czując świeżość mięty. James wzruszył jedynie ramionami, po czym pocałował ją. Najpierw powoli, jakby w ramach podziękowania, lecz potem zdecydowanie pogłębił pieszczotę. Położył Lily na kanapie, nad którą się pochylił. Otarł o siebie ich krocza, wywołując tym samym jęk u obojga. Poczuł napływającą krew do penisa.
Skoro mieli wolny dom aż do wieczora, grzechem byłoby niewykorzystanie takiej okazji. Mieli z Lily jeszcze tyle godzin i tyle pozycji seksualnych do wypróbowania. Postanowił zacząć od tej najczęstszej, w której to on był górą.
James zaczął całował kobietę po szyi, ale nie zabawił tam długo, ponieważ niemalże od razu przeniósł się na piersi. Im poświęcił zdecydowanie więcej uwagi, liżąc, podgryzając i całując. Jednocześnie, nie zdejmując białych majtek żony, wsunął w jej wnętrze palec. Lily była jednak już tak podniecona, że nie zamierzał się dłużej powstrzymywać. Nakierowując główkę penisa i z miłością wpatrując się w twarz żony, wszedł w nią aż po jądra.
Czynności tej towarzyszyło głośne jęknięcie.
Lily odrzuciła głowę do tyłu, wygięła plecy w łuk i rozsunęła szerzej nogi, dając mężowi lepszy dostęp. Kochała to uczucie wypełnienia.
Była cholernie podniecona.
Zamiast jednak się śpieszyć jak ostatnio za każdym razem, James zaczął poruszać się niemal boleśnie powoli. Za każdym razem wychodził prawie całkowicie, by wbić się w Lily z mocą i głośnym plaśnięciem.
– Kocham cię, Jim. Pamiętaj o tym – wyznała Lily, splatając ich palce razem.
James poruszył się nieco szybciej niż zakładał, jęcząc przy tym donośnie.
– Też cię kocham, Lily. – Pchnął mocniej. – Jesteś całym moim światem.
Lily uniosła się na łokciach i złożyła na ustach męża czuły pocałunek. Ciągle się całując, przyśpieszyli tempo. Wreszcie do tańca wkroczyły języki, które walczyły o dominację, a potem zęby chwytające za swoją własność. Z gardeł państwa Potter wychodziły coraz głośniejsze jęki i westchnięcia, które po kolejnych silnych pchnięciach przerodziły się w krzyki. Lily bezwiednie wbiła paznokcie w plecy męża, co zaskutkowało gardłowym:
– Kurwa.
Cali spoceni poruszali się coraz szybciej. James wchodził i wychodził bez opamiętania, za to Lily dostosowawszy się do ruchów męża, co jakiś czas zaciskała pochwę. Niemalże czuła zbliżający się wielkimi krokami orgazm. Zamglonym wzrokiem przyglądała się napiętej i niesamowicie podnieconej twarzy Jamesa.
Mężczyzna nagle przestał.
Nigdy w życiu nie zrobił czegoś trudniejszego. Całą siłą woli zmusił się do zaprzestania i gdyby nie był aż tak podniecony, co nawet czuły jego pulsujące jądra, mógłby być z siebie dumny.
Lily przełknęła głośno ślinę, nie mając pojęcia, co się właśnie stało.
James złapał ją za pośladki i zwinnie przekręcił na brzuch, niczym bezwładną marionetkę. Nim Lily zdążyła się zorientować, znów męskość Pottera ją wypełniła. Najpierw jęknęła, gdy mocno w nią wszedł, ale wskutek coraz brutalniejszych pchnięć zaczęła krzyczeć.
– Och, Merli-i-i-nie!
Lily chwyciła rękoma kanapę, by przypadkiem nie spaść. Nie przypominała sobie, kiedy ostatnio jej mężem aż tak zawładnął instynkt. James złapał ją za pupę, głęboko wchodząc w jej wnętrze. Przygryzła wargę do krwi, napalona do granic wytrzymałości.
– Wy-yglądasz t-a-a-a – próbował powiedzieć Potter, lecz nie dał rady.
Spojrzał na wyeksponowaną pupę ukochanej, a potem z uwagą wpatrywał się własnemu penisowi, który co chwila znikał w Lily i nie mógł się powstrzymać. Zanim jednak zdążył się całkiem rozlać i zapomnieć o bożym świecie, przeniósł palce na łechtaczkę żony. Pocierał ją gorączkowo, jakby zależało od tego jego życie.
Lily jęknęła przeciągle, zaciskając mięśnie pochwy wokół jego członka.
Potter nie mógł dłużej wytrzymać. Po raz ostatni gwałtownie wbił się w żonę i drgając, doszedł z krzykiem wyrywającym się z gardła. Lily, czując gorąco rozchodzące się we wnętrzu, dołączyła do męża. Szczytowała długo, krzycząc i wyginając plecy w łuk.
Wreszcie James opadł na plecy żony, a po jakimś czasie wyszedł z niej. Oddychał głęboko i szybko, był też mokry jak po przepłynięciu paru basenów. Lily, zresztą, nie wyglądała lepiej. Rude włosy przykleiły się do twarzy, a serce dudniło, jakby chciało się wyrwać z piersi.
Oboje czuli się wspaniale.
– Która godzina? – spytała Lily, przekręcając się na plecy i z uwagą wpatrując w męża.
– Jeszcze mamy kupę czasu. Mam nadzieję, że nie masz dość?
– W takim razie jest coś, czego zawsze chciałam spróbować – wyznała zawstydzona, przygryzając wargę. – Chodź na górę, Jim.
Chwyciła Jamesa za rękę i pociągnęła za sobą. Nim się obejrzeli znaleźli się w ich sypialni. Rogacz usiadł na łóżku, z zafascynowaniem wpatrując się w nagą żonę, która podeszła do jednej z komód. Otworzyła dolną szufladę, a po chwili wyjęła z niej...
– To jest... gumowy penis? – zapytał James, zmarszczywszy czoło.
– To mugolski wynalazek. Dildo – wytłumaczyła Lily, siadając obok męża. – Chciałabym ci pokazać, jak działa. Pamiętasz, kiedyś pytałeś mnie, jak się zaspakajam, kiedy ty wyjeżdżasz na misje? Oto odpowiedź.
James uniósł brwi.
– Wsadzasz sobie gumowego penisa do...
– Tak.
– Aha. A co to... – zanim zdążył zapytać, nacisnął wystający guziczek. Nagle dildo zaczęło wibrować. – O!
Lily niepewnie patrzyła na męża, który z uwagą wpatrywał się w jej erotyczną zabawkę. Wreszcie James podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawiła się drapieżna iskierka.
– Podoba mi się – wyznał szczerze, po czym popchnął Lily na poduszki i położył wibrującą zabawkę pomiędzy jej piersiami. Sutki stanęły. – Bardzo mi się podoba.
W odpowiedzi pani Potter roześmiała się wesoło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz