15 kwietnia 2018

Zamaskowana (8)

Czołem!
Wyrobiłam się, jesteście dumni? :) Szczerze mówiąc, już myślałam, że nie zdążę, ale na szczęście czas jakby na chwilę się zatrzymał, i oto jestem! W ogóle bardzo Wam dziękuję, że nadal tu zaglądacie, czekacie i chcecie czytać, mimo mojego braku na Melodiach. Ciałem, bo duszą jestem obecna!
W każdym razie postaram się dodać następny rozdział już prędzej niż na ostatnią chwile. Dzisiaj będzie trochę smętnie, Harry popatrzy na Julie z nieco innej perspektywy. Zaciekawieni? No, i trochę może wyjaśni się sprawa z tatą.
Moniko, książkę wyślę jutro - obiecuję! I wybacz za zwłokę! :*
Buziaki!


8. Słodko-gorzkie rozmowy

– Cześć, tatusiu. Przepraszam, że ostatnio tak cię zaniedbałam, ale tu uczelnia, tu praca. Z dobrych nowin mam tyle, że jeszcze pół roku, a uda mi się zebrać tą pieprzoną kasę. Ups – zaśmiałam się niewesoło, pociągając nosem. – Pewnie gdybyś mógł, zgnoiłbyś mnie za to brzydkie słowo. Przepraszam.
Schowałam głowę w pościeli, z całych sił próbując się mocniej nie poryczeć.
– Tatusiu, wiem, że nie powinnam ciebie o nic prosić, bo sobie... odpoczywasz, ale nie mam innego wyboru. Czy mógłbyś tak sobie poodpoczywać jeszcze pół roku? Nie odchodź nigdzie, dobrze? Potrzebuję... Potrzebujemy jeszcze troszkę czasu.
 – Patrice – dodałam po paru chwilach – powiedziała, że masz tylko dwa tygodnie, ale ty... Ty tego nie zrobisz, prawda? Nie zostawisz mnie samej, tak? Obiecasz mi?
Tym razem nie potrafiłam powstrzymać szlochu.
– Tęsknię za tobą, tatku. Wróć do mnie. Niech będzie jak dawniej, okej? Jak wrócisz, to popłyniemy na ryby. Obiecuję, że nie będę się nawet odzywać! Cały dzień! Wiem, wiem – parsknęłam przez łzy – ciężko ci pewnie uwierzyć, ale... Zrobię wszystko, naprawdę wszystko, tylko wróć.
– Poza tobą nie mam już nikogo...
Po pięciu minutach mojego milczącego płaczu, poczułam wibrację w kieszeni.
– To Scott – powiedziałam tacie. – Pamiętasz? Mój chłopak. Wiesz, nie układa nam się ostatnio. Zachowuje się, jakbym należała wyłącznie do niego. Rozumiesz, że postawił mi cholerne ultimatum? Wybrać między nim a sobą... Też coś – prychnęłam.
– Pisze, żebym wpadła na imprezę do bractwa. Ech, mam iść?
Odpisałam krótkie: ok. Niech wie, że nadal byłam zła. Może wtedy zacznie się mocniej starać?
– Odwiedziłam w niedzielę mamę. Tak jak co tydzień zresztą... Pamiętasz, jak obiecałam ci zawsze kupować jej świeże tulipany? Dotrzymałam słowa. Słyszysz mnie? Może mrugnij albo porusz palcem? Daj mi jakikolwiek znak, że mnie słyszysz, tatku.
– Błagam.
Schowałam twarz w pościeli.

///

Nie dałem rady dłużej podsłuchiwać. Uciekłem.
Wracając do bractwa, ciągle przed oczami widziałem zapłakaną twarz Butler, przez co czułem się dziwnie pusty w środku. Do imprezy łaziłem niczym struty, nie miałem nawet ochoty na piwo. Niall trzy razy pytał, czy wszystko okej i co się stało.
Nie mogłem mu powiedzieć.
Nikomu nie mogłem powiedzieć.
Świadomość, że jako jeden z nielicznych znałem tajemnicę Butler, jednocześnie napawała mnie dumą i przerażeniem. Jak pojawienia się tego pierwszego uczucia kompletnie nie rozumiałem, tak drugie było całkiem logiczne. Bałem się, że będę teraz patrzył na Butler przez pryzmat tego, co widziałem, a cholernie nie chciałem się nad nią litować.
Dlaczego?
Bo Butler też nie chciała żadnej litości. Inaczej już dawno każdy by wiedział o jej ojcu.
– Harry! Wszędzie cię szukałam!
Denise musnęła kącik moich ust. Pewnie, gdybym nie czuł się tak beznadziejnie, pogłębiłbym pocałunek. Dziewczyna zorientowała się, że coś było nie tak, więc odeszła o krok. Podała mi piwo, które postanowiłem jednak przyjąć. Upiłem łyka, rozglądając się po pijanych studentach.
– Wiesz – nachyliła się i przygryzła płatek mojego ucha – wyglądasz na strasznie spiętego. Myślisz, że lodzik by pomógł?
– Dzięki, Den, ale nie teraz. Jestem zajęty.
Denise zmrużyła oczy zdziwiona. Jeszcze nigdy nie odmówiłem.
Kurwa, co się ze mną działo?
– Okej. Jak coś, to będę się kręcić po salonie. Wiesz, gdzie mnie szukać.
– Dobra, Styles, co się z tobą dzieje? – Niall nieoczekiwanie pojawił się tuż przy mnie. – Obserwuję cię od początku imprezy. Dwa razy odmówiłeś pieprzenia. Najpierw Stelli, a teraz Denise.
– Denise proponowała loda.
– Nieważne – westchnął, dopijając resztkę wódki z kubeczka. – To przez nią, prawda? Ciągle o niej myślisz? Kurwa, nie wiedziałem, że aż tak cię wzięło!
Poklepał mnie mocno po ramieniu, na co się skrzywiłem.
– Chodzi o Butler.
– Butler? – zdziwił się.
– Po prostu widziałem coś i nie mogę zapomnieć.
– Mówiłem, że na nią lecisz. Swoją drogą, jesteś popieprzony. Raz JD, raz Butler. Musisz się zdecydować – roześmiał się, więc zgromiłem go wzrokiem.
– Nie lecę na Butler, ile razy mam ci to jeszcze, kurwa, powtarzać? Tu chodzi o coś zupełnie innego. Nie, nie dowiesz się o co – dodałem, widząc jego minę.
Spiliśmy resztę alkoholu w milczeniu, co raczej rzadko się zdarzało. Sięgnąłem po kolejne piwo, kiedy w drzwiach zobaczyłem przyczynę mojego dziwnego, dzisiejszego zachowania. Butler rozglądała się wokół, a gdy skrzyżowaliśmy spojrzenia, ruszyła w moją stronę.
Chyba nie zauważyła mnie pod szpitalem, prawda?
Zacząłem panikować.
– Styles, Horan – kiwnęła do nas głową.
– Julie, fajnie, że wpadłaś!
Niall zarzucił rękę na jej ramię, ale dziewczyna szybko się wykręciła. Wywróciła oczami. Starałem się patrzeć wszędzie, byle nie na nią. Szczególnie że przed oczami znów zobaczyłem, jak siedziała przy szpitalnym łóżku i płakała.
– A ty dalej zachowujesz się dziwnie, Horan... Myślałam, że ci przejdzie.
– Mów mi po imieniu, Jul.
– Okeeej, naprawdę jesteście dziwni. Ty też, Styles. Odkąd tu przyszłam, nie rzuciłeś żadnego wrednego komentarza. Znowu mam sukienkę w kwiatki, widzisz? A to przecież jest takie dziewicze...
– Mhm, widzę – wymamrotałem.
Niall i Butler wymienili zaszokowane spojrzenia. Chyba najwyższy czas przestać wzbudzać podejrzenia. Wyzerowałem piwo do końca. Liczyłem na przypływ odwagi.
– Po prostu zastanawiam się, czym tym razem powinienem cię oblać – wyszczerzyłem się nieco sztucznie. – Czego tu szukasz? Nie masz wstępu do bractwa.
Westchnęła, bo wszystko wróciło na miejsce.
– Mam coś dla ciebie, Styles. I ty też powinieneś coś dla mnie mieć.
– Sprzedajesz dragi? – zapytał Niall.
Butler otworzyła szeroko oczy, a potem zachichotała. Przyłożyła dłoń do ust, próbując się powstrzymać.
– Tak, Niall – zaakcentowała. – Mam kokę, herę i LSD. Chcesz kupić?
– Stary, ona żartuje. Dobra, chodź za mną. Kasę mam w pokoju.
Ruszyłem, wymijając tłumy ludzi. Niektóre dziewczyny ocierały się, kiedy przechodziłem, co kwitowałem jedynie lekkim uśmieszkiem. Uwielbiałem być w centrum uwagi. Butler szła w tyle, a na jej twarzy widniał grymas. Skoro nienawidziła imprez, jak do cholery zaprzyjaźniła się z JD, która żyła imprezowaniem?
Wszedłem do pokoju, a gdy ona też, zamknąłem za nami drzwi.
– Okej, zaczynasz mnie przerażać, Styles – zmrużyła oczy i wskazała palcem na zamknięte drzwi.
Wywróciłem oczy.
– Nie chcę, żeby ktoś nam przeszkodził.
– Niby w czym? – prychnęła.
– W rozmowie.
– Dobra, Styles, teraz naprawdę się boję. Masz – westchnęła, wyjmując z kieszeni podwójny bilet na piątkowy koncert. – A teraz kasa. Tak, jak się umawialiśmy. Pięć stów.
Sięgnąłem po wejściówki i uśmiechnąłem się wrednie.
– Dzięki, frajerko.
– Ej! Mieliśmy umowę – oburzyła się, przez co jej oczy śmiesznie się zmrużyły.
– Żartowałem. Trzymaj.
Rzuciłem w jej stronę obiecane pieniądze, które również wyjąłem z kieszeni.
– Nosisz taką kasę przy sobie? – zdziwiła się.
– To tylko drobne.
– Jaaasne – przeciągnęła. Włożyła pieniądze do stanika, na widok czego uniosłem brwi. Wzruszyła ramionami. Chciała odejść, wymijając mnie, ale zagrodziłem jej drogę. – Co znowu, Styles?
– Mam propozycję.
– Nie.
– Spodoba ci się. – Wyszczerzyłem się. – Będziesz wniebowzięta.
– Styles, ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że nie chcę żadnej, cholernej minetki!
Zacząłem się śmiać, widząc jej czerwoną twarz. Zastanawiałem się, czy to ze wstydu, czy złości.
– O to powinnaś prosić raczej swojego Scotty’ego.
– Wal się.
– Z przyjemnością – mruknąłem. – Mam nawet parę nagich zdjęć takiej uroczej dziewczyny. Ups, powiedziałem dziewczyny? Chodziło mi o dziewicę.
– Ugh! Jesteś niemożliwy!
Wyrzuciła ręce do góry.
– Chcę być na każdym koncercie JD – wyznałem.
– Życzę powodzenia.
– Będę ci dawał stówę za każdy bilet. Najlepiej, jakbyś załatwiała po dwa lub trzy na każdy koncert. Oczywiście, miejsca vipowskie z możliwością wejścia do garderoby Jey.
Butler zaczęła się zastanawiać, bo zmarszczyła czoło, a jej oczy powędrowały w prawo. Przygryzła wargę. Nagle przed oczami zobaczyłem ją nagą pode mną, też zagryzającą tak usta. Przełknąłem ślinę, czując, że w bokserkach zrobiło się raptem mało miejsca.
– Dwie stówy i bez możliwości wejścia. Sam będziesz musiał kombinować.
– Sto pięćdziesiąt.
– Dobra, niech stracę – poddała się, a ja mimowolnie uśmiechnąłem się szeroko. – JD będzie grała w piątek i sobotę. Mam ci załatwić bilety też na sobotę?
– Na każdy – zaakcentowałem – koncert.
– Okej. Wpadnij jutro do mojego pokoju po dwudziestej.
– To jakaś niemoralna propozycja? – puściłem oczko, na co Butler jedynie jęknęła. – O, tak, skarbie, tak właśnie będziesz jęczeć, jak wpadnę jutro.
Czy ja to na serio powiedziałem?
Kurwa.
Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę z nieodgadnionymi minami, kiedy drzwi nagle się otworzyły, a do środka wpadł Scott.
– O, tu jesteś, Juls! Wszędzie cię szuk... – zamilkł, kiedy mnie zauważył. – Harry? Co się tu dzieje?
– Nic. Tylko sobie rozmawiamy z twoją dziewczyną.
– Aha, okej?
Scott objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Nie wyglądała na zbytnio zadowoloną, choć uśmiechała się. Pocałował ją w usta. Wkurwiłem się mimowolnie, nie mając pojęcia dlaczego. Zaczął ją ciągnąć w stronę korytarza. Nie opierała się.
– Wyglądasz mizernie, kochanie. Chodź, rozluźnijmy cię trochę – powiedział do Butler, a ona zaczerwieniła się lekko.
Zanim wyszli, rzuciła mi przeciągłe spojrzenie.
Drzwi się zamknęły, a ja opadłem na łóżko z jękiem. Potrzebowałem odstresowania. Potrzebowałem Stelli albo Denise, albo jakiejkolwiek innej dziury. Biorąc się w garść i nakazując sobie przestać być cipą, ruszyłem na dół w sam środek imprezy.

5 komentarzy:

  1. Czołem!
    Jasne, że jesteśmy ;). Nic się nie spiesz z tą książką, cierpliwie sobie czekam :).
    No masz, a jednak Harry ma jakieś ludzkie uczucia :D. Jak tak dalej pójdzie, to raczej nie będzie rozczarowany że Julie i JD to ta sama osoba :P. A Niall jak zawsze świetny.
    Jak tam postępy w pisaniu wszystkiego ? :D.
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!

      Jak coś, to książka została juz wysłana, wiec jak tylko ją dostaniesz, napisz. ;)
      Harry jeszcze nie raz, nie dwa zadziwi. A przynajmniej mam taką nadzieję. ;)
      Postępów brak, niestety. Nawet nie mam, kiedy usiąść i pomyśleć nad fabułą, a co dopiero usiąść i napisac. O wszelkich postępach będę informować na bieżąco, na bank. ;)
      Buziaki!

      Usuń
  2. Oczywiście że zaglądamy. Kochamy to co piszesz.
    Pierwszy raz na jakimś opowiadaniu płakałam, a później się tylko śmiałam z Stylesa. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się ciesze, takie słowa wiele dla mnie znaczą. Dziekuje! ;*

      Usuń
  3. Gratuluję ci walki o tytuł bloga roku na KB

    OdpowiedzUsuń