15 czerwca 2018

Zamaskowana (12)

Cześć!
Dzisiaj 15-sty, więc mieszczę się jeszcze w początku czerwca - pierwsza połowa nie została przekroczona. :P Przedstawiam Wam kolejny rozdział Zamaskowanej, nieco dłuższy niż poprzednie, z nadzieją na choć częściowe odkupienie.
Jak Wasze samopoczucie? :)
Buziaki!
 

12. Skłamałeś, Harry

Śniło mi się, że spadam. Na szczęście obudziłem się, nim dotarłem do ziemi. Natychmiast usiadłem i nieco nieprzytomnym wzrokiem rozejrzałem się po pokoju Butler. Dziewczyna nadal spała, ale teraz przynajmniej się ode mnie odczepiła. Odwróciła się plecami, ręce trzymała za głową, kołdrę skopała, przez co jej koszulka się podwinęła. Dokładnie widziałem gładką linię pleców Butler.
Usłyszałem chrząknięcie.
Szybko się odwróciłem i patrzyłem wprost na Sam.
– Jesteś ostatnią osobą, którą spodziewałam się tu zastać. Szczególnie o tak wczesnej porze – powiedziała z uniesionymi brwiami i założonymi rękoma.
– A która godzina?
– Siódma.
– Kurwa – jęknąłem.
Wyszedłem z pościeli, szybko odnalazłem wzrokiem wczorajsze ubrania i zarzuciłem je niechlujnie.
– Spotykasz się z Julie?
– Co? Nie – parsknąłem cicho, nie chcąc obudzić Butler.
– To co tu robisz?
– Nie twój interes, Sam.
Zanim wyszedłem, w ostatniej chwili przypomniałem sobie o wczorajszym, albo raczej dzisiejszym, zakładzie. Szybko zalogowałem się na konto w laptopie Butler i przewinąłem na końcówkę filmu. Swoją drogą, skoro zasnąłem, to chyba powinien dalej lecieć, a nie zostać zatrzymany w trzech czwartych, prawda?
Bez głosu obejrzałem ostatnie dwie minuty, żeby wiedzieć, jak się skończył. Tak na wszelki wypadek, jakby Butler zapytała. Przecież nie mogłem się przyznać, że na serio zasnąłem. Chciałem pójść z nią na imprezę, żeby zobaczyć, jak się naprawdę bawi i czy będzie sztywna jak zawsze. Zamierzałem też ją upić i wypytać o JD, ale to już całkiem odmienna kwestia.
Ciągle czułem spojrzenie Sam.
– Co jest? – westchnąłem.
– Nic. 
– Masz kartkę i długopis?
Kiwnęła głową w stronę biurka. Nabazgrałem na karteczce parę słów do Butler o tym, że wygrałem i że widzimy się na imprezie, po czym wreszcie wyszedłem. Zanim dotarłem do bractwa, zdążyłem spalić papierosa. Na szczęście salon był pusty, bo przecież o tej nieludzkiej porze wszyscy normalni studenci przekręcali się na drugi bok, dlatego nikt mnie nie zaczepił i bezsensownie nie wypytywał.
Wszedłem do pokoju.
– No, no, no, kogo moje piękne oczy widzą.
– Horan – jęknąłem.
Niall uśmiechnął się szeroko i poruszał sugestywnie brwiami. Siedział przy biurku, grając na kompie. Ściągnąłem buty, zdjąłem spodnie i koszulkę, po czym padłem zmęczony na łóżko.
– Stella musiała cię nieźle wymęczyć, skoro zostałeś na noc. Chyba jeszcze nigdy u żadnej nie spałeś, hm?
– Nie bzykałem się ze Stellą.
– W takim razie Denise.
Wzruszył ramionami. Zerknął przez ramię i chyba musiałem zrobić dziwną minę, bo oczy Nialla otworzyły się szeroko.
– Okej, stary, z kim się bzykałeś?
– Z nikim.
– Nie wierzę.
– Jezu, kurwa, Niall, po prostu zasnąłem, okej? – zirytowałem się. – Jak wróciliśmy z imprezy, założyliśmy się i oglądaliśmy głupi film do samego rana.
– Luz, stary, nie musisz mi się tłumaczyć – zaśmiał się, ale zaraz spoważniał. – Dobra, jednak musisz. Spałeś u JD?
– Nie. Po ostatniej akcji z Jey postanowiłem dać spokój. A przynajmniej do czasu, aż przestanie się na mnie złościć. Zasnąłem u Butler, jak już musisz koniecznie wiedzieć.
– Aha.
Przyjął do o dziwo spokoj...
– Co, kurwa?! U Butler? U tej Butler? Bzykałeś się z Julie Butler?!
– Kurwa, Niall. Jesteś idiotą. Po raz ostatni mówię, że tylko razem spaliśmy. Nie bzykaliśmy się. I tak, u tej Butler. I zanim zaczniesz wymyślać niestworzone historie, przestań. Jestem zmęczony i idę spać.
Schowałem głowę pod poduszkę.
– Dobra, nic nie powiem. No, może poza tym, że do siebie pasujecie.
– Mówiłem, żebyś przestał wymyślać – prychnąłem. – A w ogóle to o dwudziestej drugiej idziemy na imprezę. Możesz wziąć ze sobą osobę towarzyszącą. Mam parę podwójnych wejściówek.
– Sorry, stary, ale dzisiaj pasuję.
– Dlaczego?
– Bo na jutro muszę napisać esej i pouczyć się na kolokwium. Swoją drogą, ostatnio prawie w ogóle nie chodzisz na zajęcia. Profesorowie zaczynają zadawać pytania.
– Pójdę dzisiaj po lunchu. Teraz jestem za mocno zmęczony.
Już prawie zasypiałem, kiedy Niall postanowił uraczyć mnie ważną w jego mniemaniu plotką.
– Wiesz, że Julie prawdopodobnie zerwie ze Scottem? Albo odwrotnie. W każdym razie na pewno nie będą razem.
– No i? Po co mi to mówisz? – wychrypiałem, bo byłem na granicy snu.
– Bo masz u niej szansę.
Chyba musiałem przysnąć, bo nie pamiętałem, co odpowiedziałem. Gdzieś z daleka usłyszałem jeszcze przytłumiony głos Nialla:
– Uśmiechasz się przez sen. To zdecydowanie nie wróży niczego dobrego.
Potem przed oczami widziałem tylko ciemność.

///

Kiedy schodziłam z podwyższenia, przeczuwałam, że dzisiejsza noc zaowocuje czymś szczególnym. Zapadnie w pamięć i do końca życia będę ją wspominać. Gdybym tylko wiedziała, co się stanie, natychmiast opuściłabym klub. Nie potrafiłam jednak przewidywać przyszłości, więc zostałam.
Z garderoby wyszłam jako Julie, a potem skutecznie lawirowałam między tłumem tańczącym na parkiecie. Szybko przedostałam się do baru i zamówiłam sobie podwójną wódkę z sokiem pomarańczowym.
Pierwszy raz zostałam w klubie.
Zanim zdążyłam zastanowić się dlaczego, przede mną stanął zaskoczony Zayn Malik.
– Butler w klubie? Nie wierzę!
– Ciebie też miło widzieć – westchnęłam. Wpatrywałam się w dziewczynę przed sobą, która tańczyła naprawdę dobrze. Aż ciężko było oderwać wzrok.
– Jesteś tu sama?
– A co?
– Chodź do nas. Pijemy w loży na górze.
Zmierzyłam Malika krytycznym spojrzeniem, szukając ukrytego dna. Pewnie założyli się o to, kto przyprowadzi największego lamusa. Nie chciałam pozwolić Zaynowi wygrać.
– Nie ma mowy.
– Dlaczego?
– Bo się nie lubimy? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, ponosząc brwi. Przecież to było logiczne.
– Daj spokój. To, że czasem sobie dokuczymy, nie znaczy, że się nie lubimy.
– Kazałeś mi wypieprzać z domu bractwa, bo miałam zakaz wstępu – przypomniałam.
Malik machnął ręką, dopijając resztkę piwa.
– Dawno i nieprawda. Chodź. Postawię ci drinka.
– Czemu ci tak zależy?
– Chcę wkurzyć Harry’ego – wyznał wreszcie. Przetarł twarz dłonią. – Od rana ciągle wszystkich obraża i wkurwia. Zachowuje się jak gówniarz. A ty, jak nikt inny, potrafisz wyprowadzić go z równowagi.
– Ach, czyli chcesz się zemścić.
– Tak.
– Okej. – Wzruszyłam ramionami zadowolona. Irytowanie Harry’ego Stylesa powoli stawało się moim hobby.
– Serio?
– Jasne. Uwielbiam wkurzać Stylesa. I będziesz mi stawiał drinki przez resztę imprezy – zaznaczyłam.
Zayn pokiwał głową, więc uśmiechnęliśmy się do siebie. Przecisnęliśmy się na miejsce, w którym siedziała większość osób z bractwa. Widziałam Liama, Louisa, Stellę, Denise, jakieś trzy inne cheerleaderki, oczywiście Stylesa, Seana i dwóch kolesi. Każdy zwrócił na nas uwagę, szczególnie że Zayn trzymał moją rękę. Nie chcieliśmy się zgubić w tłumie.
– Patrzcie, kogo znalazłem! – krzyknął szczęśliwy Malik. – Zróbcie dla niej miejsce!
Zayn zaczął przepychać połowę ludzi w tak dziwny sposób, że nim się spostrzegłam siedziałam między nim a Stylesem.
– Nie będziemy imprezować z Butler – warknęła Stella, ale Zayn zgromił ją wrogim spojrzeniem.
– Będziemy. Julie jest tu ze mną.
Schowałam twarz w szklance, upijając łyk drinka, żeby tylko nie zobaczyli ust mimowolnie układających się w uśmieszek. Obrażona Stella zarzuciła włosami i jak gdyby nigdy nic wróciła do rozmowy z jakąś rudowłosą cheerleaderką, której nie znałam z imienia i nazwiska. Widziałam też jej dłoń, którą powoli przesuwała wzdłuż nogi Stylesa. Ten wydawał się jednak zainteresowany zupełnie czymś innym.
Niespodziewanie Malik zarzucił rękę na moje ramiona.
– Harry ma minę, jakby połknął szkło – parsknął mi do ucha. – Ledwo się odezwałaś, a on już stracił całą ochotę na zabawę. Jesteś niesamowita.
– Nawet się specjalnie nie staram.
Zachichotałam mimowolnie.
– Już się nie mogę doczekać, aż zaczniesz – wyszczerzył się szeroko i puścił mi oczko. Okej, sytuacja wyglądała co najmniej nienormalnie, ale podobno wspólny wróg może połączyć. – Kolejka dla wszystkich! Jul, chcesz to samo?
– Jasne. Dzięki.
– Julie – Louis zwrócił moją uwagę, jak zresztą pozostałych, bo darł się naprawdę głośno – ty na serio kumplujesz się z JD?
 – Tak, przyjaźnimy się.
– To może zaprosisz ją do nas? Pewnie chciałaby się napić po świetnym koncercie – zaproponował, na co parsknęłam śmiechem. Gdybyście tylko wiedzieli, że właśnie pijecie z JD.
– Musiała wrócić do domu. Rano ma sesję zdjęciową i chyba jakiś wywiad?
Nie kłamałam. Rano naprawdę musiałam jechać do New York Timesa w celu zatwierdzenia zdjęć i wybrania tych na okładkę. Poza tym postanowiłam też zgodzić się na ten cholerny trzyczęściowy wywiad. Potrzebowałam pieniędzy, a tata był przecież ważniejszy niż moje nieudane życie.
– Od kiedy JD zaczęła udzielać się towarzysko? Pewnie sodowa uderzyła jej do głowy – wtrąciła Stella.
– Albo ludzie za bardzo na nią naciskają, a czego się nie robi dla fanów – prychnęłam.
Jednym haustem wypiłam drinka i dałam znak Zaynowi, żeby kupił mi kolejnego. Skomentował to jedynie zmarszczonym czołem.
– A mi się wydaje, że Jey robi to, bo ma ważny powód.
– Niby jaki? – spytałam Stylesa.
– Tego nie wiem. Nie zwierzała mi się. Raczej byliśmy zajęci czymś innym.
Poruszał sugestywnie brwiami, co poskutkowało salwą śmiechu. U tej męskiej części, bo ani mi, ani Stelli, Denise i nawet ani ich świcie nie było do śmiechu. Widziałam dumę w oczach Stylesa, dlatego postanowiłam go trochę pognębić. W końcu po coś tu siedziałam.
– Tak, faktycznie byliście zajęci czymś innym. JD opowiadała, jak błagałeś, żeby do ciebie zadzwoniła, po tym jak siłą wcisnąłeś jej swój numer.
– Uuu, to słabo, stary.
Zayn zaczął się śmiać, a reszta szybko poszła w jego ślady. Pogratulowałam sobie w myślach, szczególnie widząc wściekłą minę Stylesa. Już widziałam, jak szykował kontratak, więc szybko wstałam na nogi.
– Idę zapalić.
I zanim ktokolwiek zdążył się wtrącić, natychmiast ruszyłam po schodkach na dół. Właściwie to była jedynie wymówka, bo przecież nie paliłam, dlatego zamiast do palarni podeszłam do baru. Zamówiłam dwa szoty tequili, przeczuwając, że jutro będę tego żałować.
– Dlaczego ja to robię?
– Na twoim miejscu zapytałbym raczej, czemu gadam sama do siebie. To pierwsza oznaka szaleństwa.
Drgnęłam wystraszona. Podniosłam głowę, a dostrzegając Stylesa, westchnęłam zrezygnowana.
– Dzięki za radę. Zapamiętam. Po co tu przylazłeś?
– A jak myślisz? To, co ona – kiwnął w stronę moich kieliszków, dając znać barmanowi. – To za co pijemy?
– My?
– A co? Wolisz sama? Czasami mam wrażenie, że ty i JD jesteście jakimiś siostrami.
– Co? – spytałam zdziwiona.
– Nic, nieważne. To jak? Zdrowie?
– Ostatnio w ogóle cię nie rozumiem, Styles – wyznałam, ale zgodnie podniosłam kieliszek i patrząc sobie w oczy, wypiliśmy.
– Tu się oboje zgadzamy.
– Też siebie nie rozumiesz? – zażartowałam.
– Czasami.
Wzruszył ramionami.
– Okeeej – przeciągnęłam i zmarszczyłam czoło. Bez słowa wyzerowaliśmy kolejnego szota. Nim się spostrzegłam, Styles machnął na barmana, a przed nami stały cztery następne kieliszki. – Chcesz mnie upić?
– Chcę się z tobą napić – zaznaczył.
– Dlaczego?
– A dlaczego nie?
Postanowiłam nie odpowiadać. W ogóle zauważyłam, że od czasu naszego ostatniego pocałunku, który bądź co bądź, sama zainicjowałam, Styles wywierał na mnie większy wpływ. Szybciej się poddawałam jego głupim propozycjom, jak na przykład to oglądanie filmu. Dlaczego się zgodziłam? Dlaczego go nie wyśmiałam i nie wróciłam sama do akademika?
Nagle przypomniałam sobie coś bardzo ważnego.
– Na zdrowie – powiedziałam i szybko wypiłam dwa kieliszki. Skrzywiłam się, bo nienawidziłam smaku alkoholu. Wiedziałam jednak, że tylko tak zdobędę się na odwagę.
Styles poszedł w moje ślady.
– To co? Jeszcze po jednym?
– Skłamałeś, Harry – wyznałam nagle, czując uderzenie gorąca po wypitych szotach. Musiałam oprzeć się o bar, bo zaczęło mi się kręcić w głowie. Jednak alkohol i Butler to złe połączenie.
– Co? Niby kiedy?
– Na filmie. Wiem, że zasnąłeś. Przebudziłam się i widziałam, jak chrapiesz w poduszkę.
Chłopak uśmiechnął się nonszalancko, po czym przybliżył twarz. Mimowolnie wzrokiem powędrowałam na jego usta. Miałam nadzieję, że nie zauważył.
– Zamierzasz coś z tym teraz zrobić? I tak zostałaś na imprezie.
– Zostałam, bo...
– Bo? – zapytał bezczelnie, kiedy zaciekle milczałam, szukając powodu.
– Bo... Nieważne. Po prostu zostałam. To ty przegrałeś i to ty musisz mnie teraz słuchać.
Wypięłam dumnie pierś i uniosłam podbródek.
– Ciekawe, jaką karę wymyśli taka cnotka jak ty – prychnął, wywracając oczami.
– Umów się ze Stellą na randkę.
Ze zwycięską miną patrzyłam, jak źrenice Stylesa się rozszerzają, co z pewnością zostało spowodowane chwilowym szokiem. Odsunął się szybko ode mnie i wypił swoje kieliszki tequili. Zaczęłam się śmiać, nie potrafiąc się powstrzymać.
– Nie zrobię tego.
– Musisz. O ile masz w sobie jakieś zalążki honoru, zrobisz to.
– Moja kara była łatwiejsza – zezłościł się.
– Ale to nie ja cię okłamałam. Należy ci się. Chociaż dobrze, pójdę ci na rękę. Umów się po prostu z kimkolwiek. I tak wiem, że to będzie trudne, bo ty nie traktujesz dziewczyn z szacunkiem.
– Kimkolwiek? – Dałabym sobie rękę uciąć, że nagle zielone oczy Stylesa zaczęły błyszczeć.
– Tak.
– Okej. Do kiedy mam czas?
– Do końca tygodnia – dodałam już nieco mniej pewnie.
– Ale to trzy dni!
Wzruszyłam ramionami.
– Musisz dać radę.
– A jak nie dam? – spytał nagle, pewnie chcąc znaleźć jakoś wyjście z sytuacji.
– Wtedy nie będziesz nic warty.
Właściwie nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam. Nagle zaczęło coraz mocniej kręcić mi się w głowie, pojawił się też dobry humor. Zaśmiałam się głośno. Cholera, chyba ten cały wypity alkohol uderzył we mnie ze zdwojoną siłą.
– Chodź. Zatańczymy.
Nim zdążyłam się zorientować, co się działo, już byliśmy ze Stylesem na parkiecie i zaczęliśmy bujać się do rytmu. Zarzuciłam ręce na jego ramiona, chcąc złapać pion, ponieważ strasznie się chwiałam. Nogi miałam niczym z waty.
– Jesteś pijana – stwierdził niespodziewanie, szepcząc do ucha.
– Brawo.
– A jesteś na tyle pijana, by powiedzieć mi, kim jest JD?
– Nie. Nawet jak będę ledwo żywa, nie dowiesz się. Nie zdradzę...
– Przyjaciółki, tak wiem – westchnął. Zjechał dłońmi na moje biodra, mocniej przyciskając do siebie. Poczułam się nieco niezręcznie. – Warto było spróbować.
Kiwaliśmy się chwilę w ciszy, nim wypaliłam:
– Dlaczego nie tańczysz?
– A co innego robię twoim zdaniem? – spytał, unosząc brwi.
– Nie teraz, głupku. Dlaczego nie tańczysz, kiedy JD puszcza swoją muzykę?
Widziałam po wyrazie jego twarzy, że zadałam mu dość krępujące pytanie.
– Bo słucham – odchrząknął. – No, i patrzę na nią. Pewnie nie zauważyłaś, ale kiedy Jey zaczyna miksować, ona tak jakby opuszcza rzeczywistość. Okej, wiem, jak bezsensownie to brzmi...
– Wcale nie. Rozumiem.
Styles zmierzył mnie spojrzeniem, ale tym razem nie wiedziałam, co ono znaczyło.
– A ty, tak na serio, czemu tu jesteś? Wiedziałaś, że skłamałem z tym zakładem i mogłaś nie przychodzić.
– Mogłam, ale chciałam.
– Dlaczego?
Pewnie gdybym nie była podpita, nigdy w życiu by się nie dowiedział. Ba, dopóki się nie upiłam, sama nie wiedziałam, czemu zostałam na imprezie. Dopiero teraz prawda wyszła na jaw.
– Dla ciebie. Przecież chciałeś, żebym tu była. Inaczej wymyśliłbyś inną karę.
Nim się zorientowałam, chwycił mnie za kark, przyciągnął i wziął moje usta w posiadanie.

6 komentarzy:

  1. Czołem !
    Racja zmieściłaś się idealnie :D. Masz wybaczone :P. Samopoczucie dobre, nawet bardzo. Wiesz, ciepełko ( u ciebie też ?) czyli jak dla mnie jest super i mogłoby tak zostać :) No i wakacje i mimo pracy jest wreszcie świetny moment coby zrobić coś na co nie miało się czasu całe trzy lata :P.
    No i pięknie Harry się zakochał, ale chyba jeszcze sam o tym nie wie... lub wie ? I pytanie w której wersji :D. Mam przeczucie, że szykujesz spektakularny zwrot akcji ;P. A Julie to chyba sama jeszcze nie potrafi się określić, chociaż mając na głowie zbiórkę pieniędzy, pewnie się nawet nad tym nie zastanawia. Niall i Zayn jak zwykle pomocni :D.
    No to na tyle. Łap ciepełko, bo nie wiadomo ile to jescze potrwa i szykuj się na wakacje, no i pamiętaj o szczurze, jemu też zrób wakacje od kąpania chociażby :)
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czołem!
      Coś mi się zepsuło i nie widziałam w ogóle komentarzy, ale na szczęście wszystko już działa i mogę odpisywac!
      Opowiadaj, jak ci poszla matura! Wyniki są? Medycyna wita? ;)
      Harry jeszcze dostanie to, na co zasłużył. To mogę obiecać! Ciepełko sie bardzo przyda, szczególnie że przybyło mi kolejne puchate szczurzątko. ;)
      Buziaki i dziękuję, że jesteś!

      Usuń
    2. Ciężko powiedzieć jak tam matury :D. Biologia to był istny kosmos, momentami aż proszący się o wiedzę studencką, ale w gruncie rzeczy była niezła i raczej tutaj się nie martwię :P. Chemia, ooo cóż to była za wspaniała przygoda :D. Zadań dużo, czasowo słabo. Może zadania nie były super trudne, ale informacje wstępne na całe strony niekiedy, co było świetnym pożeraczem czasu, którego mi szczerze mówiąc brakowało, a dodając do tego oczywiste błędy robione z pośpiechu, to trochę się stresuje. A polski, matematyka czy niemiecki to myślę że spokojnie będzie dobrze ;). Wyników jeszcze nie ma, ale w nocy z 2 na 3 lipca już będę mogła je sprawdzić, więc szykuje się najdłuższa noc w moim życiu :P. Chciałabym żeby medycyna mnie już witała :D Gdziekolwiek w Polsce ;)
      Szczurzątka gratuluję, musisz mi zdradzić to (jestem pewna ) oryginalne imię :).
      Monika

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dzięki! Cieszę się, że Cię zaskoczyła! ;*

      Usuń