Hej, cześć, witajcie! :)
Jak samopoczucie po Sylwestrze? Nowy Rok dobrze się zaczął czy już macie dość i czekacie na kolejny rok? Ja dopiero wróciłam do świata żywych, najwyższy więc czas wrócić też do szarej rzeczywistości.
Przychodzę z drugim rozdziałem sequelu Dziewczynki. Z góry uprzedzam, że Delilah powoli staje się furiatką, ale nie przejmujcie się tym, to efekt zamierzony.
Jeszcze chciałabym przypomnieć o dwusetnym poście, w którym możecie ot tak dostać książkę. Tutaj klik, jeśli ktoś jest zainteresowany. :)
Luke z jękiem podniósł się z wygodnej kanapy i niechętnie ruszył w stronę frontowych drzwi. Od paru chwil ktoś zawzięcie dzwonił dzwonkiem, za co Hemmings zamierzał nieźle ochrzanić gościa. Otworzył drzwi, a słowa pełne krytyki nagle zamarły w krtani. Na korytarzu stała Delilah, która wyglądała okropnie.
– Boże, co ci się stało?!
– Cześć – wyjąkała. Po jej twarzy spływały łzy rozpaczy. Cały makijaż zszedł po policzkach, pozostawiając jedynie czarne smugi. – Czy... czy jest Mel?
– Jasne, wchodź.
Luke przygryzając kolczyk w wardze, przepuścił dziewczynę, aby weszła do środka. Melody, jakby przeczuwając, że stało się coś złego, znienacka pojawiła się na korytarzu. Delilah potrzebowała jedynie dwóch sekund, by znaleźć się w objęciach przyjaciółki. Hemmings czuł się bardzo niepewnie, widząc cały ten obrazek. Mel rzuciła mu znaczące spojrzenie na drzwi, więc powiódł za nią wzrokiem.
Na korytarzu stała walizka.
– Chodź, zrobię ci herbaty i wszystko mi opowiesz, okej?
Deli pokiwała głową, bez dalszego słowa włócząc nogami za przyjaciółką. Z nieukrywaną zazdrością zerknęła na wypukły brzuch Melody, sama nie wiedząc dlaczego. Przecież po tej całej akcji z Ashtonem nie chciała żadnego dziecka...
Najpierw to on musiał dorosnąć.
Usiadły na kanapie, a Mel postawiła przed Delilah zieloną herbatę. Luke postanowił się nie wtrącać i dać im trochę prywatności, dlatego bez szemrania zamknął się w sypialni.
– Dobra, mów, co się stało. Zerwaliście, prawda? – dopytała delikatnie Melody.
– Nie do końca.
– Jak to? A ta walizka? – Zmarszczyła czoło szatynka. – Uciekłaś, tak? Co ten dupek ci zrobił, Deliah? Zdradził cię? Boże, zakatrupię tego gnoja!
Wilson poczuła napływającą złość.
– Nie zdradził mnie, Mel – odparła.
Deli opowiedziała dokładnie całą, poranną sytuację. Przez chwilę zastanawiała się, czy aby jej reakcja nie była zbyt przesadna, ale zanim doszła do jakiegokolwiek wniosku, zrobiło jej się cholernie niedobrze. Niczym z procy zerwała się na równe nogi i pognała wprost do łazienki. Taką pochylającą się nad sedesem i zwracającą zawartość żołądka zastała ją Melody. Przyjaciółka usiadła na krawędzi wanny, a potem zaczęła gładzić Delilah pocieszająco po plecach.
– Wszystko okej? – zapytała, kiedy Deli wreszcie podniosła głowę. W szarych oczach błyszczały łzy.
– Mhm, przepraszam. To z tych nerwów.
– Jasne, nie ma sprawy. Przepłucz usta i chodź do salonu. Może zrobię ci miętę?
– Przecież już mam herbatę – zaprzeczyła, uśmiechając się nieznacznie. – Dzięki, ale nie potrzebuję drugiej.
Kiedy znów siedziały na kanapie, Melody zapytała:
– Nie pracujesz dzisiaj?
– Nie. Po tej akcji z Ashem zadzwoniłam do pana Browna i poprosiłam o wolne. Dał mi trzy dni urlopu.
– Też bym chciała takiego wyrozumiałego szefa – zajęczała.
– Przecież odkąd wiesz o ciąży, jesteś na macierzyńskim – przypomniała Delilah, na co Mel jedynie wzruszyła ramionami. – Czy mogę zostać u was na parę dni? Nie mam ochoty wracać do domu i widzieć się z nim.
– Oczywiście, że tak.
– A nie zapytasz Luke'a? Może będzie miał coś przeciwko? Nie chcę się wam narzucać. W razie czego mogę wynająć pokój w hotelu albo...
Delilah nagle przerwała, dostrzegając osobę stojącą w korytarzu. Rozdziawiła buzię, zacisnęła pięści i stanęła na równe nogi.
– Co ty tu robisz?! Przecież mieliśmy od siebie odpocząć! – Kiedy Ashton zaczął się podchodzić, wyciągnęła ręce przed siebie i warknęła: – Nie zbliżaj się!
Wiedziała, że gdyby tylko chłopak ją dotknął, od razu by się poddała.
– Jak tu wszedłeś? – zdziwiła się Melody.
Zastanawiała się, co bardziej ją zaskoczyło: wybuch Delilah czy wtargnięcie Irwina.
– Zapomnieliście zamknąć drzwi na zasuwę – westchnął Ashton, znów robiąc parę kroków wprzód, skutkiem czego w oczach Deli pojawiły się łzy. – Kochanie, uspokój się, przestań robić sceny i wróć do domu.
– Nie! Nigdzie z tobą nie idę!
– Kurwa mać, Delilah, teraz to ty zachowujesz się jak dzieciak! – wyrzucił Ash, nie mając pojęcia, co robić. Jego dziewczyna w tej chwili przypominała wariatkę, czego świadomość aż przerażała.
Łzy przestały płynąć, a w oczach Mosley pojawiły się złowrogie błyski.
– Z kim przystajesz, takim się stajesz. Powtórzę po raz ostatni: nigdzie z tobą nie idę. Zostanę tu na zawsze, zobaczysz! – wysyczała groźnie. Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zorientowała się, jak głupio zabrzmiała. Spojrzała z przerażeniem na zaskoczoną Mel, skonsternowanego Ashtona oraz Luke'a stojącego w korytarzu z otwartą buzią. Nawet nie zauważyła, kiedy wszedł. – Boże, co ja wygaduję! Przepraszam, tak bardzo przepraszam...
Delilah opadła na kanapę, schowała twarz w dłoniach i najzwyczajniej w świecie znów się rozpłakała.
– Okeeej – przerwał ciężkie milczenie Luke. – Nie mój cyrk, nie moje małpy.
Ulotnił się z powrotem do sypialni, nie bacząc na proszące spojrzenie Melody. Przeniosła je później na Ashtona wyglądającego jakby również marzył o ucieczce. Wskazała palcem na chłopaka, a później na Delilah, dając mu jasno do zrozumienia, czego oczekuje. Na szczęście ten bez wątpliwości pokiwał powoli głową.
Kiedy jednak Irwin zbliżył się do Delilah i dotknął jej kolana w ramach pocieszenia, dziewczyna szybko uniosła głowę i prychnęła gniewnie: – Mówiłam, żebyś się nie zbliżał, dupku!
Ashton raptownie odskoczył.
– Deli – zaczęła Melody, siadając obok przyjaciółki. Objęła ją ramieniem, a Delilah ku zdziwieniu od razu się do niej przytuliła. – Co tak naprawdę się stało?
– To wszystko jego wina!
Nawet nie podnosząc głowy, wskazała ręką bezpośrednio na Irwina.
– Ashtona, tak? – pytała łagodnie, głaszcząc Deli po włosach.
– Tak, tego cholernego dupka.
– Ej! – wtórował Ash, ale po tym, jak został zgromiony wzrokiem przez Melody, momentalnie ucichł.
– No, dobrze, a co ten dupek konkretnie zrobił? Poza tym, oczywiście, że zachowuje się jak gówniarz.
– Okłamał Penny! – pociągnęła nosem.
– Ryczysz tylko dlatego, że okłamałem matkę? – Brwi Ashtona powędrowały niemal do linii włosów. Parsknął śmiechem, nie wierząc w nierealność tej całej, zakichanej sytuacji. – Prawie zerwaliśmy, bo nie powiedziałem prawdy. I to jeszcze nie tobie, ale mojej matce? Czy ty słyszysz, jak to bezsensownie brzmi?
Delilah odetchnęła głęboko, po czym przesunęła spojrzeniem z Melody na Asha. Zaczęła się powoli uspokajać. Zrozumienie przyszło jako drugie, co poskutkowało szerokim otwarciem oczu.
– Cóż – przeciągnęła słowo Mel. – Nie wierzę, że to powiem, ale Irwin ma rację, Deli...
– No, wieeem – jęknęła, wyrzucając ręce do góry.
– Czyli co? Przestaniesz zachowywać się jak kretynka i wrócisz ze mną do domu?
Blondynka niespodziewanie zeskoczyła z kanapy i przytuliła się do Ashtona, który znów zbaraniał. Dzisiejszy humor Delilah przerósł jego najśmielsze pojęcie.
– Przepraszam, Ashy – wyszeptała, chowając twarz w zagłębieniu szyi chłopaka. – Już mi przeszło. Proszę, zabierz mnie do domu.
Ashton z westchnieniem pomógł Deli wstać i pociągnął ją w stronę wyjścia, bojąc się, że zaraz jej się odwidzi. Swoją drogą, przerażała go myśl, jak wiele był w stanie zrobić dla tej dziewczyny. Nigdy w życiu nie spodziewał się, że aż tak mocno kogoś pokocha.
– To na razie, Wilson – zdołał jeszcze powiedzieć, nim zatrzasnął drzwi.
– Na razie – wyszeptała do siebie Melody.
Luke momentalnie pojawił się przy boku dziewczyny. Miała ściągnięte brwi, jakby się nad czymś dogłębnie zastanawiała.
– Wszystko słyszałem. Co tu się, do cholery, odchrzaniło?
Mel wskazała głową na walizkę Delilah, która stała samotnie w korytarzu.
– Myślisz, że szybko sobie o niej przypomną? – Luke wzruszył ramionami, ale zaraz podszedł do drzwi i zamknął je na wszystkie spusty. – Co robisz?
– To na wszelki wypadek, jakby postanowili wrócić.
Melody roześmiała się pod nosem. Podeszła do Luke'a i pocałowała go w policzek. Dopiero w nocy, tuż przed zapadnięciem w sen, uświadomiła sobie, dlaczego Delilah mogła zachowywać się jak furiatka.
Czołem! tak zapomniałaś o czołem ;)
OdpowiedzUsuńNo więc samopoczucie w gruncie rzeczy dobre, nawet nie wiem skąd u mnie tyle motywacji :D. Chociaż szczerze mówiąc niewiele się jak dotąd zmieniło, co uświadomiłam sobie już w pierwszy dzień roku jedząc na śniadanie pizzę :D a dzisiaj rano kiedy usłyszałam budzik, to zastanawiam się obudziłam się w zwykłej rzeczywistości, czy może już równoległej ALE oczywiście się poprawię. U ciebie okej :D ?
Przechodząc do rozdziału :D. Wcześniej, kiedy nie wiedziałam jeszcze nic o " Dziewczynce z ulicy", te rozdziały miały w zwyczaju gdzieś mi mignąć podczas przerzucania stron, a teraz kiedy jestem tak jak mówiłam obeznana, naprawdę w napięciu na nie czekam :). Zabawny ten rozdział, a Luke to już całkowicie potrafi rozśmieszyć człowieka. " Nie mój cyrk, nie moje małpy" do teraz się śmieję, nigdy wcześniej tego nie słyszałam, ale chyba muszę sobie to gdzieś zapisać :D. Co do Mel i Deli to początkowo myślałam, że ta ich cała znajomość szybko się rozleci przez Ashtona, a tu proszę. Niech zgadnę Deli jest w ciąży? W sumie to nie będzie czego odwoływać :D. Ashton jakby całkiem dojrzały dzisiaj :D dobrze, dobrze, przyda mu się. I znowu wyszedł mi niezamierzony monolog :P Wiesz co, chyba razem napiszemy tą książkę, ty wymyślisz ciekawą historię, a z moich komentarzy wyjdzie drugie tyle :D.
Jak tam twoja wena wróciła? została? nie odejdzie ? Liczę na nią ;).
Trzymaj się ciepło
Monika
Nie zapomniałam - wiedziałam, że ty się tak przywitasz, dlatego zostawiłam Ci taką możliwość. :P
UsuńA do czego motywacji? Masz jakieś noworoczne postanowienie? A pizzy na śniadanie cholernie ci zazdroszczę (chyba w ogóle pizzy), bo nie jadłam jej chyba ponad pół roku. :(
U mnie w porządku. Najwyższy czas zmienić pracę. ;)
Ashton wydaje się dojrzały przez to zachowanie Deli i nie, nie powiem, czemu się tak zachowuje. A raczej nie potwierdzę. :P
Świetny pomysł z książką, bardzo mi się podoba, bo ja uwielbiam Twoje monologi. I pewnie inni też je będą uwielbiać. :) Co do Weny, to wróciła, córka marnotrawna, ale zamiast pisać to, co trzeba, zajęła się czymś kompletnie nowym... I weź tu bądź mądrym.
Buziaki!
Jak to do czego ? :D Postanowiłam sobie, że zdam w tym roku wszystko tak jak to sobie zaplanowałam, no albo prawie tak dobrze :P.
UsuńNo wiem, że świetny :D zabieraj się za nią jak najszybciej, bo przy czym będę pić kawę ?! :D
Ooo i zapomniałam zapytać wczoraj :P jakie plany po publikacji całej " Dziewczynki z ulicy" ?
Monika
Trzymam kciuki, żeby to postanowienie się spełniło. Zdasz na bank każdy przedmiot - mam przeczucie! :)
UsuńSpróbuję, ale nie obiecuję. :P
Hm, myślałam, żeby zacząć publikować nowe to-to, które się pisze, a w międzyczasie skończyć tę nieszczęsną Fortunę. :D Ale co, jak i kiedy i czy w ogóle tak będzie - tego nie wiem.
Jest w ciąży ? Proszę powiedz że tak. Jezuu jak mi brakowało twoich opowiadań. ;) :*
OdpowiedzUsuńNic nie powiem, zobaczysz w następnych rozdziałach. ;*
UsuńChyba wiem co masz na myśli... Ale pomyślę jeszcze o tym przed snem ;) <3
OdpowiedzUsuńJa chyba nie wiem, co Ty masz teraz na myśli. :P
Usuń