Dopiero połowa grudnia, a już mam dość świąt - choć nawet nie zdążyły się zacząć. Non stop jakieś pioseneczki, reklamy, ozdoby, ugh. Na samą myśl aż się odechciewa... A co z Wami? Też przeżywacie świąteczną chandrę czy wręcz przeciwnie, nie możecie się doczekać Mikołaja?
Przychodzę z sequelem Dziewczynki z ulicy, który obiecuję skończyć w okamgnieniu. Jest wyłącznie dziewięć części, a będę je dodawać do 2/3 dni. Sama nie wiem dlaczego tak szybko, ale okej. :)
Chciałabym jeszcze we wstępie ostrzec, że sequel opiera się na: cholernej dramie i uroczej słodyczy, a to wszystko poprzeplatane jest jeszcze większą ilością dramy i słodyczy. :)
No, teraz mogę zaprosić do czytania. :D
Raz
Dwa miesiące po epilogu
Ashton był w trakcie jedzenia śniadania, kiedy komórka Delilah zaczęła dzwonić. Dziewczyna odłożyła ścierkę na bok, po czym podniosła telefon. Widząc, kto dzwoni, jej dłoń zadrżała, a z nerwów zrobiło jej się niedobrze. Żołądek podszedł do gardła.
Irwin przerwał pochłanianie naleśników i zaczął się zastanawiać, kto wywołał u jego dziewczyny taki strach.
– Halo? Cześć, Penny – powiedziała drżącym głosem Deli, a w jej oczach zawitały łzy. – Tak, mhm... Nie, dlaczego? Wszystko w porządku, naprawdę. Wcale nie brzmię dziw... Tak, to na pewno hormony. Ale dzisiaj? Za godzinę? – pisnęła nienaturalnym tonem.
Ash zmarszczył czoło.
– Nie, dzisiaj nie mogę. Przykro mi. Tak, aha, dobrze. Muszę kończyć, Penny. Zadzwonię później, pa.
Delilah rozłączyła się i wolnym ruchem odłożyła telefon na blat stołu. Podniosła głowę, wpatrując się w Irwina ze łzami w oczach, które po chwili już rzewnie spływały po jej policzkach. Na ten widok Ashton całkowicie zdębiał. Co takiego powiedziała Penelope, że doprowadziła Deli do płaczu? Bezmyślnie zerwał się z krzesła i podszedł do dziewczyny. Chciał ją przytulić, ale szybko się wyrwała. Tym razem na jej twarzy widniał grymas złości.
– Jeszcze dzisiaj masz powiedzieć rodzicom, że nie jestem w tej pieprzonej ciąży!
– Ale... Co? Czemu?
– Czemu?! – krzyczała dalej, aż czerwieniejąc. – Bo w niej nie jestem!!!
Ashton uniósł brwi, by znów spróbować zbliżyć się do Delilah.
– Przecież ciągle się staramy...
– Najwidoczniej któreś z nas stara się za mało – warknęła, odkręciła się na pięcie i wróciła do zmywania.
– Sugerujesz coś?
Głos chłopaka również stał się nieco głośniejszy, jednak po paru głębszych oddechach opanował narastający gniew. Zbliżył się do Deli i objął od tyłu, opierając brodę na ramieniu. Tym razem dziewczyna się nie wyrwała.
– Kochanie, ja naprawdę się staram. Wierz mi. Na niczym bardziej mi nie zależało niż na zrobieniu tego bobasa. Naprawdę.
– Masz rację, Ash. Przepraszam. – Delilah nareszcie uspokoiła się na tyle, by odwrócić się twarzą do Irwina. – Po prostu już nie wytrzymuję tego ciągłego kłamania. Ash, twoi rodzice tak mocno się cieszą z tego dziecka. Zaznaczę, że to dziecko nie istnieje.
– Jeszcze.
– Jeszcze, niech będzie – potaknęła zrezygnowana. – Mimo wszystko proszę cię, powiedz im dzisiaj prawdę.
Ashton przejechał dłonią po policzku Deli, po czym kciukiem zaczął gładzić kontury jej ust. Kiedy schował za ucho opadający na twarz kosmyk włosów, spojrzał prosto w szare tęczówki, które tak kochał.
– Dlaczego uparłaś się akurat na dzisiaj?
– Bo Penny siłą chce mnie zaciągnąć na usg – wyznała przygnębiona. – Zresztą, nie dziwię jej się. Jestem w ciąży z jej synem, po raz pierwszy zostanie babcią. Sama bym chciała iść ze sobą na to badanie i zobaczyć wnuka.
– Daj spokój, przecież i tak niczego nie zobaczy na tym zdjęciu. Tylko jakieś fale i dziwne kształty. Nie masz się czym przejmować. Olej to.
Delilah aż się zapowietrzyła. Siłą odepchnęła od siebie Ashtona, by bez słowa ruszyć do pokoju. Irwin, oczywiście, poczłapał za dziewczyną, ale zdołał jedynie pocałować klamkę. Drzwi z hukiem zatrzasnęły się przed jego nosem.
– No, chyba sobie żartujesz! – Złapał za klamkę, ale niczego to nie dało. – Daj spokój, Delilah! Chyba się nie obraziłaś?
– Dopóki nie wyznasz prawdy rodzicom, masz zakaz wstępu do tego pokoju.
– To także mój pokój, jakbyś nie pamiętała! Halo, tam są wszystkie moje rzeczy i...
Nie dokończył, bo przerwał mu widok Deli. Otworzyła drzwi. Uśmiechnął się więc szeroko, zaczął zbliżać się do dziewczyny, ale ta tylko wróciła do środka. Cisza trwała zaledwie chwilę, dopóty Delilah nie postawiła walizki na łóżku i nie zaczęła wrzucać do niej swoich ubrań.
– Co ty robisz? Weź się nie wygłupiaj.
Ashton próbował podejść do Delilah, ale jej spojrzenie wystarczająco go przestraszyło.
– Nie mam prawa żądać od ciebie czegoś tak absurdalnego jak niewchodzenie do własnego pokoju, dlatego ja postanowiłam się wynieść.
– Daj spokój, kochanie. Ja...
– Ty co?! – wykrzyknęła nagle, odwróciwszy się twarzą w stronę Irwina. Wyrzuciła ręce do góry, gdy nie otrzymała żadnej odpowiedzi. – No, właśnie, jak zwykle nic! Nic cię nie obchodzi! Mam już tego dość.
Twarz Ashtona przybrała szarawy odcień.
– Odchodzisz ode mnie? Chcesz się rozstać? – pytał całkowicie przerażony. – Przecież się kochamy! Deli, skarbie, proszę, nie odchodź...
– Nie chcę się rozstać. Tylko potrzebuję pomyśleć.
– A nie możesz myśleć tutaj? Ze mną? Razem na pewno wymyślimy coś zdecydowanie lepszego.
Dziewczyna poszła do łazienki i zaraz wróciła wraz z kosmetyczką, którą również byle jak wrzuciła do walizki. Zapięła ją i postawiła na ziemi. Dopiero wtedy znów spojrzała na Ashtona, który wyglądał na szczerze wystraszonego.
– Nie, Ash.
– Ale dlaczego? Czemu tak nagle? Jeżeli tak bardzo ci zależy, to już jadę do rodziców i powiem im, że wszystko zmyśliłem, że żadnej ciąży nie ma.
– Właśnie o tym mówię, Ashton – westchnęła. – Robisz to, co należy dopiero, kiedy zostaniesz przyszpilony do muru. Wszystko, co jest ważne, u ciebie schodzi na dalszy plan. Myślisz w ogóle o przyszłości? Nie rozumiem też, dlaczego aż tak uparłeś się na to dziecko. Przecież my nawet nie jesteśmy zaręczeni. To chyba nie tak powinno wyglądać, nie?
Irwin przygryzł wargę.
– To o to ci chodzi? Chcesz pierścionek? Kupię ci, słyszysz?! Kupię ci nawet cztery! Tylko, proszę, nie odchodź!
– Ashton, nie wygłupiaj się.
Delilah chwyciła za walizkę i zaczęła ciągnąć ją do wyjścia. Kiedy już stała na klatce schodowej, poczuła ucisk na ramieniu. To Ashton ją złapał, po czym odkręcił w swoją stronę.
– Kocham cię, Deli. Czy te słowa ci nie wystarczają? Przecież kiedyś, jak byliśmy młodzi, to...
– Niestety, nie jesteśmy już młodzi. Mamy prawie trzydzieści lat.
– Mogę ci dać wszystko, czego tylko potrzebujesz! Chcesz pierścionek? Nie ma sprawy! – zaczął podnosić głos, starając się brzmieć pewnie. Chociaż w głębi duszy bał się jak dziecko przed potworami z szafy. – Chcesz większe mieszkanie? Jasne! Nawet dom? Oczywiście! Dam ci naprawdę wszystko!
– Nie potrzebuję tego wszystkiego – westchnęła Delilah, po czym zamrugała, by pozbyć się nadchodzących łez.
– W takim razie nie mam pojęcia, o czym mówisz, ale jak się dowiem i to dostaniesz! Obiecuję.
– Nie chcę mieć dziecka z nastolatkiem, Ash – wyznała łamiącym się głosem. Przejechała dłonią po włosach chłopaka. – Potrzebuję mężczyzny potrafiącego odróżnić rzeczy ważne od ważniejszych. Mężczyzny, który będzie dla mnie oparciem, kiedy nadejdą te złe chwile.
– Zrobię to, Deli, zmienię się dla ciebie.
– Nie zmieniaj się dla mnie, ale dla siebie. To ty musisz chcieć tych zmian, inaczej nie będą one miały w ogóle sensu.
Ashton chwycił Delilah za policzki i pocałował żarliwie, starając się oddać wszelkie targające nim uczucia. Strach przed porzuceniem, miłość, ale przede wszystkim wiarę w ich związek. Po paru chwilach Deli odeszła dwa kroki w tył. Gdyby dłużej całowała się z Irwinem, na sto procent by została.
– Odpowiedz mi na jedno, małe pytanie, dobrze? – Chłopak szybko kiwnął głową. – Dlaczego chcesz tego dziecka, Ash?
– Bo...
Zmarszczył czoło, milknąc.
– Tak myślałam – uśmiechnęła się niewesoło. Ruszyła w stronę windy, a chłopak podążał za nią krok w krok, bijąc się z myślami. Weszła do środka. – Będę u Mel. W razie jakbyś znalazł odpowiedź na to pytanie, wiesz, gdzie mnie szukać.
– Deli, ale...
Zanim drzwi od windy się zamknęły, Ashton dostrzegł parę łez spływających po policzkach dziewczyny, a potem usłyszał trzy najważniejsze słowa:
– Kocham cię, Ash.
To właśnie te słowa utwierdziły go w przekonaniu, że zrobi wszystko, by stać się tym mężczyzną. Choć kompletnie nie miał pojęcia jak. Skoro jednak wyłącznie od tego zależał powrót Delilah, bez której życie traciło sens, musiał schować dumę w kieszeń i dopiąć swego.
Czołem, czołem
OdpowiedzUsuńWłaściwie to trochę zwlekałam z komentowaniem, bo nie wiem tak naprawdę co mam napisać. Nadrabiam jeszcze "Dziewczynkę z ulicy", więc jeszcze chwila i będę wdrożona ;). Oczywiście podoba mi się, ale jeśli przeczytam całość historii, to będę się czuła lepiej sama ze sobą :D. Jeszcze chwilka :P.
Jak to masz dość świąt ? :( Ja sama kocham święta i szczerze mówiąc nawet nie zauważyłam kiedy ten czas zleciał. Ostatnio jestem tak zajęta, że nie zwróciłam uwagi na ten cały zamęt. Po sklepach nie ma kiedy pochodzić :D A świąteczne piosenki raczej nie zalewają mnie podczas jazdy samochodem. Z tą lekką komercyjną przesadą masz pewnie rację, ja zwyczajnie przez to zabieganie nie zorientowałam się, że już tak blisko koniec roku :D.
Pozdrawiam ciepło, wenę możesz też serdecznie ode mnie pozdrowić ;).
Monika
Halo, wszystko gra ? Wpadłaś w wir świątecznych zakupów ? :D
UsuńMonika
Oczywiście dzisiaj Wigilia, a ty nadal się nie odzywasz :( mimo to złożę Ci życzenia tutaj :).
UsuńDużo zdrowia, weny to jasne, aby moje czołem nadal gościło w Twoim słowniku, rodzinnych świąt, dużo miłości, mniej kawy, dużo chemii :D. Spełnienia wszystkich marzeń, byciu po prostu w życiu szczęśliwym :).
Pozdrawiam
Monika
Czołem, czołem! :)
UsuńBardzo dziękuję za życzenia! Tobie oczywiście też życzę Wesołych świąt (już nieco spóźnione, ale szczere!), dużo miłości i obyś nadal tryskała taką pozytywną energią, zarażając wszystkich dookoła. :)
Cieszę się ogromnie, że chcesz nadrobić Dziewczynkę z ulicy. Powodzenia i trzymam kciuki, bo trochę tych rozdziałów nabazgrałam. :P
Co do mojej nieobecności, to pojawi się jeszcze dzisiaj (najpóźniej jutro) post wyjaśniający. Czy coś w tym stylu, jeszcze do końca nie wiem.
Pozdrawiam bardzo cieplutko! :*
Czołem znowu ! :D
UsuńWłaściwie to zastanawiałam się gdzie ten komentarz oddać, ale tu chyba będzie najlepiej :P. Zastanawiam się też kiedy stwierdzisz, że zanudzam cię swoimi monologami, ale trudno :D.
Więc przeczytałam " Dziewczynkę z ulicy", tak jak obiecałam i oczywiście muszę się podzielić wrażeniami, taką mam naturę co począć ;). Przyznam szczerze, że chyba nigdy nie przeczytałam czegoś podobnego pod względem akcji, poważnie nie przypominam sobie. Ale podobało mi się. Nie mam pojęcia czym się zajmujesz, ale nie zastanawiałaś się nad napisaniem czegoś na poważnie? W sensie czegoś co można by wydać, albo żeby chociaż spróbować to zrobić ? Czytając to dzisiaj naprawdę czułam się jakbym czytała coś stworzonego nie przez kogoś kto prowadzi bloga. Gdyby ktoś oprawił mi to i rzucił na biurko, chyba po przeczytaniu nie uwierzyłabym, że piszesz tylko dla nas. Może to przemyśl ? Może wrócę do fabuły, bo nie o tym miało być. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia co to za zespół, ale od czego mamy Google'a :D. Dobrze się bawiłam czytając to. Dalej zastanawiam się dlaczego podobają nam się tacy właśnie faceci jak Ashton :D I gdzie tu znaleźć poważnego, odpowiedzialnego faceta ?! Widzę w nim sporo Jamesa :P. Sama historia Delilah jest naprawdę wzruszająca i wciągająca. Penny przeurocza, właściwie to cała rodzina Irwinów sprawia bardzo dobre wrażenie, no poza Ashtonem, ale to już wiemy :D. Podoba mi się ten luźny styl, w sumie to bardzo dobrze oddaje ich wiek ;). Max jest świetny <3 Uwielbiam po prostu. Mimo, że sama historia dotyczy nastolatków i jasne że musiało się to skończyć jakąś miłością, to nie jest to mdłe ani wulgarne. Jest dobre, naturalne i takie.. no no nie wiem, zwyczajnie czasem jak coś czytam to po dotarciu to czegoś takiego zwykle odkładam książkę na jakiś czas, bo muszę poważnie przemyśleć swój wybór :D a tutaj mi poszło gładko, przyjemnie się to czytało ;).
To póki co tyle, postaram się na bieżąco dzielić tym co myślę, bo wreszcie czuje się obeznana w temacie :D.
Monika
Uwielbiam Twoje monologi, naprawdę, a ten szczególnie mi się spodobał. Cieszyłam się jak głupi do sera, gdy go czytałam. :) Ty to wiesz, jak połechtać ego. XD
UsuńCo do książki, to myślałam nad tym. Ba, dywagowałam wiele nocy. Jakiś tam pomysł powstał, ale na razie brakuje mi chęci. Chciałabym dokończyć najpierw to-to, co dodaję na Melodyjki. A przynajmniej napisać tyle wprzód, żeby ich nie zaniedbać.
Zaskoczyłaś mnie, że jednak przeczytałaś Dziewczynkę z ulicy. Tych rozdziałów było naprawdę dużo, więc nie spodziewałam się, że w ogóle zaczniesz. Większość osób raczej unika obszerne opowiadania. :) A Ty nie dość, że przebrnęłaś, to jeszcze Ci się spodobało - magia!
Wiesz, że pisząc Dziewczynkę i próbując wykreować Ashtona wzorowałam się na Jamesie? Ale ciii, żeby nie było. :P A tacy faceci chyba podobają się większości, pewnie przez ich charakterek.
Buziaki, i dzięki raz jeszcze za monologi <3
" Robisz to, co należy dopiero, kiedy zostaniesz przyszpilony do muru. Wszystko, co jest ważne, u ciebie schodzi na dalszy plan. Myślisz w ogóle o przyszłości?"
OdpowiedzUsuńŚwietny fragment, w sedno. Czy wszyscy mężczyźni tak procedują? Bo jeszcze nie spotkałam innego :P
Dziecinne, niedojrzałe podejście do życia dojrzałych mężczyzn jest faktycznie bardzo irytujące. Całowanie nie wynagradza tej frustracji i traumy, jaką trzeba przejść, by zmierzyć się z konsekwencjami tegoż. Przykre, ale prawdziwe.
Chyba wszyscy, bo ja też nie poznałam takiego, który byłby nad wyraz dojrzały. To się w ogóle nie łączy. Dojrzały mężczyzna to jak oksymoron. :P
UsuńPozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było. Cieszę się że postanowiłaś napisać koniec opowiadania. Pozdrawiam ,❤
OdpowiedzUsuńFajnie, że wpadłaś. :) A opowiadanie zostało przecież wcześniej skończone, teraz tylko odświeżam lekko historię.
UsuńMiło jest wrócić do "Dziewczynki z ulicy". Postaram się zaglądać jak najczęściej, aby przeżyć historię tej wspaniałej dwójki.
OdpowiedzUsuńFragment "Robisz to, co należy dopiero, kiedy zostaniesz przyszpilony do muru" - strzał w dziesiątkę, niestety.
Ściskam,
P.
Cześć, P.!
UsuńSequel przewiduje zaledwie dziewięć rozdziałów i tak właściwie niewiele wniesie. Albo wiele. Zależy, z jakiej perspektywy spojrzeć. :)
Pozdrowienia!
To nawet i dobrze, obecnie nie czytam dłuższych historii, a praktycznie w ogólnie, ze względu na brak czasu.
UsuńAle pamiętam o Tobie, Twój styl tak bardzo do mnie przemawia :)
P.